Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Okrąglutka pół życia! Czas skoczyć z tym raz na zawsze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15201
Komentarzy: 308
Założony: 2 grudnia 2019
Ostatni wpis: 8 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ewa_1984

kobieta, 40 lat, Gdańsk

172 cm, 104.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2022 , Komentarze (6)

Po majówce wróciło praktycznie wszystko co tak pracowicie starałam się zrzucić 😂 ale co tam, walczę dalej, to szybko zleci 💪

Dopier co skończył się weekend, a już jutro zaczyna się kolejny. I dobrze. Po majówkowym relaksie i wczorajszym powrocie do pracy doznałam takiego zderzenia z rzeczywistością, że tego weekendu potrzebuję jak nigdy dotąd 😉

Mam cel 😁 owe 99kg, które widnieją na końcu paska chcę dobić do 15.07. Jedziemy ze starym na master truck 16/17.07 i wypadałoby wyglądać, tym bardziej, że będą tam również jego koledzy z pracy. Wolałabym uniknąć głupich spojrzeń mówiących, że jak mój stary (z którego jest kawał dobrej dupy) marnuje się z takim pulpetem - przecież lepiej żeby wszyscy wrócili w komplecie z tego wyjazdu 😂

A tak zupełnie poważnie to myślę, że 16kg w 2,5 miesiąca jest do zrobienia. Schudłam już kiedyś prawie 30kg i początkowo kilogramy lecą szybko, trzeba tylko mocno chcieć, a ja chcę ❤️

3 maja 2022 , Komentarze (9)

No dobra, majówka zdecydowanie nie należała do dni mojej walki o lepszą siebie, ale niczego nie żałuję 😁

Nasza majówka dobiega końca - pakowanie, śniadanko, kawka i w drogę. Było cudownie! Zrestowałam się na maxa! Były grzeszki, oj były, ale również było bardzo dużo ruchu, każdego dnia ok 25 tysięcy kroków. 

Odpoczywaliśmy w takich oto pięknych okolicznościach przyrody:


I nie płaczę nad rozlanym mlekiem tylko już od dzisiaj wracam na dobre tory. 

Pozdrawiam

28 kwietnia 2022 , Komentarze (5)

Cześć i czołem! 

Zdecydowałam, że dzisiejszy dzień będzie dniem prawdy 😉 tj dniem oficjalnego ważenia, mierzenia i aktualizacji paska. Przed majówką musiałam się utwierdzić, że to, co na oko mi się wydawało jest faktycznie prawdą, aby w majówkę nie popłynąć - wiedzieć, że to co robię ma sens i nie zaprzepaścić wszystkiego. 

Uwaga, moje spadki 💪

Waga - 3kg

Brzuch - 8cm

Piers - 4cm

Talia - 3cm

A niech tylko wsiądę na rowerek, to dopiero będzie się działo! 

27 kwietnia 2022 , Komentarze (7)

Melduję, że jestem, żyję i walczę! 

Mam sporo pracy, do tego przygotowuję się powoli na majówkowy wyjazd. Jedziemy w piękne miejsce, czekamy na to już kilka miesięcy i już wiem, że będąc tam troszkę pogrzeszę, ale i zrobię duuużo kilometrów więc spalę 😉

Wczoraj kurier dostarczył rowerek, miałam poczekać do piątku, aż wróci stary i go zmontuje, ale oczywiście dzisiaj nie wytrzymałam i próbowałam go złożyć sama... Próbowałam, ponieważ pokonała mnie jedna śruba, której w żaden sposób odkręcić nie mogę więc tak czy siak czekanie na silną rękę starego nieuniknione 🥺 jednak co się nagimnastykowałam przy tym i napociłam to moje 😉

Mam dla Was jedną polecajkę z żabki - za niecałe 9 zł dużo dużo dobroci i zdrowia 

Oraz moje wynalazki 😉 często sobie przytowuję chia z owocami, jakie akurat mam pod ręką 


24 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

Lecę z tym koksem! 

Lecę bo chcę 💪

Wszystko jest tak, jak być powinno 😁 dzisiaj zaczynam piąty dzień, a grześków... yyy... grzeszków brak 😂

W piątek ukochany stary zjechał na weekend i obawiałam się, że cuś może pójść nie tak, że nasze weekendowe wieczory mnie pogrążą, ale nie! Obiady jem razem z nim tyle, że jem połowę tego co zjadłabym normalnie. Najgorsze jest to, że jestem tą porcją najedzona - i po co było się tak objadać wcześniej 🥴

Wieczorami też wygrywam. Stary pije whisky z colą - ja jedną lampkę wytrawnego winka a potem wodę. Stary wyskakuje do osiedlowego sklepu po przekąski na wieczór i sobie kupuje chipsy i paluszki (za którymi ja i tak nie przepadam) a ku mojemu ogromemu zaskoczeniu dla mnie kupuje mieszankę orzechów i kiwi 🤗

Troszkę takie uff ponieważ bałam się weekendów, obawiałam się, że będzie wodziło na pokuszenie, że stary nie zrozumie, ale on nawet zgodził się na pomysł zakupu i postawienia rowerka stacjonarnego w salonie 😂

Pochwalę się jeszcze na koniec, wczoraj ogarnialiśmy balkon.... 


Miłej niedzieli robaczki 🌷

21 kwietnia 2022 , Komentarze (16)

Poszło! 

Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Mimo, że nie byłam spożywczo przygotowana (o dziwo nie czekałam z decyzją na "jutro", "poniedziałek", "nowy rok") i po zejściu z wagi stwierdziłam, że to już, teraz, natychmiast - to porcje były w myśl zasadzie ż.p., nie było podjadania i wjechała zumba 💪

Oczywiście to nie byłabym ja gdybym dzisiaj z samego rana nie wystartowała na wagę 😉 i ruszyło, drgnęło, zaczęło się juhuuu ❤️ ale oficjalnie zważę i zmierzę się za tydzień w piątek i wtedy aktualizuję pasek. 

Dumnam z  siebie jak paw, niesamowicie. Z drugiej strony jak to jest możliwe, że mi te moje kilogramy wracają tak szybciutko i że gdy tylko przestaję się pilnować znowu staję się pulpetem... 


20 kwietnia 2022 , Komentarze (17)

Który to już powrót tutaj? 

Nie wiem! 

Dam radę tym razem osiągnąć cel? 

Tak! ❤️


Czy w jakiejś grupce znajdzie się dla mnie miejsce? 

24 października 2021 , Komentarze (3)

Ostatnio gorszy czas... I w pracy, i w diecie, i nawet (o zgrozo) dzięki Panu Szanownemu. Dlatego też nie pisałam tutaj, potrzebowałam chwili, aby poukładać sobie kilka rzeczy w głowie. 

Jak wspominałam, prowadziłam szkolenie wstępne. Oj, ciężko było! Ja nie wiem, czy to ja już wiedzy przekazać nie potrafię, czy młodzi ludzie niczego nie potrafią uszanować, nawet tego, że ktoś 14h do nich przemawiał... A po wejściu na projekt na każdym kroku trzeba iść ze mną za rękę, bo niestety zero pojęcia, zero. To jest też kolejny minus szkoleń i pracy zdalnej. Plusów nie widzę. Żadnych. 

Kolejn mój upadek to dieta... Ale to akurat był taki zaplanowany cheat. Przyjechała do mnie przyjaciółka, widzimy się rzadko i nie chciałam z nią siedzieć przy liściu sałaty 😉 pierwszego dnia wjechała deska 

I mimo, że starałam się, aby było zdrowo to wyszło jak zawsze 😉 a kolejny dzień był hmm bardzo wietrzny i wszystkie nasze plany spacerów i zwiedzania Trójmiasta rozwiały się. Byłyśmy w kilku lokalach, wleciało trochę alko i ciekawych, nowych smaków... Ale już jestem od wczoraj grzeczna, serio! 

No i wisienka na torcie, Pan Szanowny. Jestem już zmęczona sytuacją, bardzo. Pan chciał kolejnej szansy i nie powiem, że ją dałam, ale znowu jakieś kontakty się zaczęły, jakieś próby - kiedy kochamy, dajemy ostatnie szanse nie dlatego, że wierzymy w ich sens, ale dlatego, że chcemy wyszarpać jeszcze kilka chwil z tą osobą. Głupie to było i naiwne, ale chyba potrzebowałam sobie samej zadać jeszcze więcej bólu, aby upewnić się, że dobrze robimy rozstając się i aby trwać w tym postanowieniu. Dzisiaj to ja już tego nie chcę mimo, że pierwotna decyzja była Jego. 

Wczoraj powróciłam w internetowe czeluścia w celu znalezienia tej jednej jedynej osoby, mojego człowieka. Nie wiem gdzie on na mnie czeka... Ale jeśli długo będę musiała przebywać na tych pseudo portalach randkowych to mnie chyba w kaftanie z domu wyprowadzą 😉  Jak można pisać do nieznajomej kobiety (i to w pierwszych słowach!) co to by się z nią zrobiło, gdzie i ile razy. Poszukiwania kochanek, utrzymanek, wszystko dyskretnie - na porządku dziennym. Przecież do zawiązywania takich znajomości służą inne portale. Każdy szuka czegoś innego, ja nie oceniam, ale wybór portali jest przeogromny i trzeba wybrać taki, który jest zgodny z celem poszukiwań. 

Smutno.

13 października 2021 , Komentarze (1)

... to nie jest 😂

I mimo, że to nie wygląda to chciałam się z Wami podzielić moim wczorajszym wynalazkiem. Cukinia, mozarella, pomidor i przyprawy wg uznania, wszystko zapieczone. Przepyszne to było! 

Musz się również pochwalić, że na celebrowanie wczorajszego meczu przygotowałam sobie pokrojone warzywka - marchewkę, pół papryki czerwonej i pół zielonej. No duma jak stąd na księżyc! 

Przede mną 3 ciężkie dni w pracy. Szkolenie nowych pracowników. Do tego online co sprawia, że wszystko trwa 3 razy tyle ile trwało twarzą w twarz w biurze. Nie przywyknę do pracy zdalnej nigdy. Taki tryb pasował mi przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy zachłysnęłam się tym jak jest wow. Można dłużej pospać, nie tracić czasu na dojazd i przygotowanie się do pracy. Po tej pierwszej euforii przyszedł jednak smuteczek. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, biura, które tętniło życiem i w sumie nawet bardzo słabo znam te wszystkie osoby, które zatrudniłam przez czas trwania pandemii. Szkoda. 

Moje złamane serduszko daje o sobie znać fizycznie... Boli mnie brzuch, mam problemy ze snem i mały apetyt. To ostatnie w nawiązaniu do miejsca, w którym się znajduję powinno cieszyć, ale nie nie, nie tędy droga. Jeść trzeba. 

To wszystko minie. 

12 października 2021 , Komentarze (9)

Szok i niedowierzanie 😉

Nie chciałam inwestować w parowar, wydałam więc całe 7 zł na sitko do parowania. Szczerze mówiąc nie byłam przekonana do tego cudeńka, ale wczoraj był nasz pierwszy raz 😉 Pracuję zdalnie, a poniedziałki są szczególnie intensywne dlatego zależało mi, aby przygotowanie obiadu w trakcie pracy było jak najmniej absorbujące... I było. Zamarynowałam rano pierś kurczaka, wrzuciłam ją do sitka razem z doprawionymi ziemniakami i warzywami. Obróbka termiczna trwała całe 20min. Zapach w całym domu. Smak nieziemski. Kurczak soczysty. Gdzie to sitko było całe moje życie? 

A z innej beczki - podejrzałam wczoraj swój aktualny ciężar 😉 jest mniej co niebywale cieszy, ale jeszcze nie aktualizuję paska. W najbliższy poniedziałek odbędzie się oficjalne ważenie oraz mierzenie, a to drugie dla mnie bardziej istotne. 

Dziękuję jeszcze raz za słowa wsparcia pod wczorajszym wpisem. Pan szanowny się odezwał i sam nie omieszkał nazwać się kretynem. Cóż, ja tak o nim nie myślę. Nie aż tak. Może się pogubił, wszystkie znaki na ziemi i niebie na to wskazują, ale to już nie moje zabawki i nie moja piaskownica. 

Miłeg dnia! ❤️