+ dla równowagi byłam na basenie 💪
Znajomi (20)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 17947 |
Komentarzy: | 380 |
Założony: | 24 stycznia 2021 |
Ostatni wpis: | 28 października 2024 |
Tydzień 29. 28+4. 20 długości basenu + x kalorii
Tydzień 29. 28+3. 79.8 (+14.8 kg/+5.4 kg) 8437
kroków / 2243 kcal
Waga powoli zaczęła wracać do normy po krzywej cukrowej. Już zauważyłam, że zawsze po tym badaniu czuję się tragicznie i na wadze tych kilogramów jest zwyczajnie więcej. Czasem się to normuje, a czasem ciało radzi sobie gorzej.
Tydzień 29. 28+2. 80.5 (+15.5 kg/+6.1 kg)
Pogorszenie wyników badań. 2263 kcal / 7339 kroków
Badania z początku lutego i teraz. Na szczęście cukrzycy nie ma ale insulina chyba niestety szaleje.
Na czczo (luty/maj): Norma do 5.1/do 10
Po 1 h (luty/maj): Norma do 10/do 50
Po 2 h (luty/maj):Norma do 8.5/do 30
Dzień kończę głodna, chociaż na kolację zjadłam 700 kcal 😅
Tydzień 28. 27+2. 79.7 kg (+14.7 kg/+5.2 kg) Kcal:
znów zbyt wiele 2600-3000Kroków: 6588
Dziś pierwszy raz od bardzo dawna miałam hipoglikemię. Wychodzi znów zbyt obfite jedzenie, mała dawka ruchu, zbyt duża ilość owoców i przemycone słodycze. W ciągu dwóch dni waga wzrosła też o kilogram, więc pewnie też zatrzymuje mi się woda, może to te dodatkowe kalorie albo po prostu znów rośnie brzuch. Już jest całkiem spory. Widać też te kilogramy na plusie na rękach i nogach, ale czuję, że nie ma jeszcze tragedii. Nawet się aktualnie akceptuję.
Kolejny dzień utraty kontroli nad jedzeniem. Hm, to się zdarza. Muszę się zastanowić dlaczego tak właściwie to robię.
Tydzień 28. 27+1. 79.5 (+14.5 kg/+5.1 kg)
No cóż, tak coś czułam, że jedzonka ostatnio zbyt wiele, ruchu za mało. Od razu waga idzie do góry. Trzeba trochę pohamować, więcej razy odwiedzić basen i na jakiś czas może się po prostu w tym punkcie zatrzyma :)
Tydzień 28. 27+0. 78.9 kg (+13.9/+4.5kg) Kcal:
2663 Kroków: 2781
Jest mi głupio przed sobą, bo jem dużo i nie mogę się najeść. Ja wiem, że ciąża i to dlatego mam takie gastro. Dziecko rośnie. Tak to działa. Ale od dwóch dni jem zdecydowanie za dużo. Boli mnie brzuch pod zaś ruchu więc też nie bardzo mam jako to spalić na spacerze czy na basenie. Jutro chyba trzeba będzie postawić na zapychacze.
Tydzień 27. 26+6. 78.9 kg (+13.9 kg / +4.5 kg)
3043 kcal / 1942 kroków
Śniadanie, którego jednak nie byłam w stanie zjeść, bo pokonało mnie objętością :)
Zdecydowanie to był gastro dzień. Dużo płatków owsianych, mleka, czipsów i prażonych jabłek. Umiarkowanie jestem z siebie zadowolona.
Staram się powoli przygotowywać siebie (psychicznie) i wyprawkę (fizycznie) na przyjście małej na świat. Robię sobie szkołę rodzenia online i jakoś tak pozytywnie mnie to nastraja. Po pierwsze wiem już bardziej czego się spodziewać. Że będzie kryzys tego 8 cm i muszę się na niego psychicznie nastawić, że on po prostu będzie. I, że pewnie jak większość będę mówić, że nie dam rady. Ale tak nie będzie. Że natura wie co robi. Potem będzie chwila oddechu. I, że potem będzie już bardzo bardzo blisko. I po prostu ciało wiele mi podpowie.
Staram się też akceptować zmiany w moim ciele. Ten okres zmian jest bardzo szybki i jest to mega trudne. Nie zdążyło mi się ważyć nigdy aż tyle co teraz i nie miałam nigdy sytuacji, że przytyłam 14 kg w ciągu 6 miesięcy. Pewnie zaraz zacznę też ważyć więcej niż mój mąż czego wewnętrznie się wstydzę (chociaż wiem, że nie powinnam, bo ciąża to stan dalece odmienny od normalnego). Ale tłumaczę sobie regularnie, że tak po prostu jest i tak być musi. Że potem przyjdzie czas na powrót do normalności. Czas na znalezienie rutyny na nowo. I będzie wtedy dobrze.
Dam radę ze wszystkim. Na początku może będzie gorzej, ale jak zawsze, znajdę rozwiązanie dla siebie. Że nie jestem w tym sama. Że czuję się kochana. I, że to to jest jedna z tych życiowych ról, które chciałam i, która jest mi potrzebna żeby czuć się dobrze ze sobą. Pomimo czasowego braku komfortu lub ambiwalentnych uczuć, które po prostu są cały czas. Bo czujesz się źle, ale chcesz dbać i już kochasz w jakiś abstrakcyjny sposób lub gdzieś wewnętrznie czujesz, że będziesz kochać.
Dziś mam trochę słodki dzień 🤤😅
+ 22 długości basenu i 40 minut pływania.
No zdecydowanie nie wolno jeść czekoladek, bo potem trudno mi się zmieścić w bilansie. Nie zje się dużo, a kalorie idą w górę błyskawicznie. Mam nadzieję, że basen zbił nadwyżkę :)
Tydzień 27. 26+4. 78.8 (+13.8 kg) Kcal: 1600 +
Kinder party Kraków:1384
Ukisiłam też swoje ogórasy :) Już trochę nawet chwyciły :)
+ Kinder party (obiad, tort i 2 kawałki ciasta)
Dziś raczej nie ma się czym chwalić, już bym nie jadła tego ostatniego posiłku, ale byłam po prostu głodna. Nie wiem czy to kwestia rozregulowanego cukru przez te ciasta czy taki dzień po tym zatruciu :)