Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pleszkaa

kobieta, 31 lat, Dzicz

168 cm, 90.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 października 2023 , Komentarze (7)

Hej miło Cię widzieć. Waga waha się pomiędzy 90-89 kilogramów. Wyznaczyłam sobie cel, że na 88 kg biorę dwa dni wolnego i jadę do spa. 😇 Pora zrobić coś dla siebie. 

Pierwsza wizyta na siłowni była wspaniała. Ćwiczyłam z ogromnym zapałem i przyjemnością. Okazało się, że mam lepszą kondycję niż myślałam. Pojechałam wcześnie rano jeszcze przed 7 i było tylko kilka osób. 
Ja na bieżni, a przede mną w telewizorze puszczali kuchenne rewolucje z gorącą szarlotką z lodami.. 🍦😵
Wrażenia 10/10.



Drugi raz był równie fajny i miły. Było już więcej osób, głównie faceci i mi to bardzo odpowiadało. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi. Ćwiczę w sumie na 4 urządzeniach. Bieżni, steperze, takim do ćwiczenia ud i rowerku na ręce, że pedałujesz i równoczesne ćwiczysz ramiona. 
Troszkę bolały nogi po za tym żadnych zakwasów. 

Trzeci raz było najwięcej osób jak dotychczas. Pojawiły się typowe fitnesiary. Zadbane kobietki z full makijażem i w obcisłych strojach. Czułam na sobie ich wzrok, ale nie zamieniłyśmy ani słowa. 
Zrobiłam swoje i poszłam wziąć prysznic. Podczas wycierania się będąc jeszcze w kabinie usłyszałam jak dziewczyny rozmawiały. "Widziałaś jaka gruba była?" - "No... hahahaha". 
Zgaduje, że to o mnie.. 😉 Bo więcej kobiet przy sobie niż ja jedna nie widziałam. 

Wiecie co? Strasznie mnie to wkurzyło. Nie zabolało, nie oburzyło, ale zwyczajnie wkurzyło. 
Postanowiłam im wygarnąć i zapytać czy mają jakikolwiek rozum, żeby naśmiewać się z osób otyłych na siłowni.. Przecież to najodpowiedniejsze miejsce dla nich! 

Przez podobną sytuację kilka lat temu przestałam chodzić na siłownie. Tylko wtedy ważyłam ponad 100 kg. 
Byłam kilka raz i co drugi spotykałam się z jakimiś przykrymi komentarzami. Nigdy do mnie, zawsze od strony kobiet. Faceci mam wrażenie, że mają wywalone na to kto jak wygląda i jak ćwiczy. 
Zauważyłam, że babki strasznie się spinają. Starają się wyglądać perfekcyjnie, ciągle poprawiają stroje do ćwiczeń i włosy. Rozglądają się i lustrują każdą osobę. Widać jak porównują swoje sylwetki z innymi. 

Wyszłam im wygarnąć, ale już ich nie było. Nie mam pewności, które to akurat były. Wiem, że nie zdawały sobie sprawy, że ja jestem obok i to słyszę, ale jednak jest to przykre. 
Nie zniechęciło mnie to wcale. Pojutrze jadę znowu. 

Ta siłownia podnosi mnie na duchu, bo ostatnio z moim mentalem nie najlepiej. Pozdrawiam i ściskam! 

9 października 2023 , Komentarze (5)

Nie dawno miałam 30-ste urodziny. Czułam, że muszę przemyśleć swoje plany i dotychczasowe życie. 
Wyjechałam na kilka dni w las. Gdy byłam mała często jesienne poranki spędzałam w lesie. 
Idąc do szkoły przechodziłam przez mały lasek nieopodal domu. Wracając wybierałam drogę przez większy las pełen pięknych zapachów i dzikich zwierząt. 
Do tej pory w pobliżu zamglonego lasu czuje tęsknotę i spokój. 


Kiedyś wyobrażałam sobie, że mając 30 lat będę już mamą, będę miała męża i własny dom. 
A w praktyce dopiero ogarniam życie. Dopiero co odnalazłam stabilizację w pracy, równowagę w życiu i zaczęłam dbać o zdrowie. Jestem trochę z tyłu w porównaniu do moich rówieśników. 
Jednak wszystko zmierza ku lepszemu. No i dobre, że mam wspaniałego faceta z którym bardzo się kochamy.

Byłam u rodziców... Odwiozłam im dokumenty i teraz dosłownie nie mam NIC co sprawiłoby żeby ściągnęli mnie do siebie. 
Na miejscu oczywiście ani słowa o tym, że pozwali mnie o alimenty. Udawali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Oczywiście znowu próbowali traktować mnie jak zastraszoną dziewczynkę, którą niegdyś byłam. Teraz wyznaczam jasno granice i na to reagują bardzo agresywnie. 


To definitywny koniec. Nie jesteśmy oficjalnie pokłóceni, ale podziękowałam im i powiedziałam, że nie mam zamiaru się z nimi kontaktować. Życząc wszystkiego dobrego - odeszłam.
 Niestety możliwe, że kiedyś jeszcze się spotkamy przy jakiś większych rodzinnych okazjach typu wesele, komunia czy chrzciny. Ponieważ rodzina, którą kocham i cenię, ma z nimi dobry kontakt. 
Całe szczęście, że takich okazji nie będzie zbyt wiele. 



Ta cała sytuacja z rodzicami i problemy w pracy wygenerowały ogromny stres. Zaczęłam się objadać. 
Od czasów operacji to pierwsza taka stresowa sytuacja. W ciągu dnia jadłam same słodycze i chipsy.
Zamiast obiadu, szybki burger z maka (jedzony na 3 razy)..  Nie mogłam się powstrzymać.
Wiedziałam, że robię zle i nie powinnam schodzić na tę drogę. Jednak tydzień mi zajęło przestanie. 
Przytyłam z 89 kg do 90,5 kg. 
Zapisałam się na siłownie. Dziś idę pierwszy raz. Muszę zacząć coś robić. Czuję, że to najwyższy czas zadbać o ciało i ducha.
Dlatego znowu zapisałam się na terapię. 

Biorę się za siebie! 👍


27 września 2023 , Komentarze (25)

Hej kochani! Na początku mojego pamiętnika często poruszałam temat rodziny, rodziców, domu. 
Cóż.. relacje z nimi były ciężkie i w miarę jak temat przepracowywałam, tak też nie czułam potrzeby go poruszania. 
Dostałam też dużo komentarzy pokroju "zapomnij o przeszłości, idz dalej", "nie myśl o złych chwilach", "wybacz rodzicom, ma się ich tylko jednych" itp. 

Nadal się z tym nie zgadzam, ale przyznaję, że sprawy rodzinne ułożyłam. Kontakt z rodziną miałam sporadyczny, często żaden. Odpuściłam wszystko dzięki terapii i doszłam do momentu gdzie życzyłam im dobrze. Dobrze - byle jak najdalej ode mnie. 😁

Potem przeszłam operację bariatyczną i schudłam niemal 30 kilogramów. 🏆
Tak bardzo wpłynęło to pozytywnie na moje życie, że mam je jak nowe. Dosłownie... Nigdy nie żyłam taką pełnią jak teraz. Często się mówi, że wszystko jest w "głowie", ale mi ewidentnie schudnięcie pomogło! To jest dla mnie lekarstwo, eliksir życia i szczęścia. 
Nie wiedziałam, że można żyć tak lekko i miło. Bez wiecznego myślenia o jedzeniu, głodu i diet.
A jak się wygląda! Kochani moi..  Ja zaczynam wyglądać jak inna osoba. Ludzie mnie nie poznają i są w szoku jak ja wyglądam.. 

Komplementów nie dostałam tyle nigdy. A rodzina jak mnie zobaczyła, to kopara im opadła i do tego momentu nie mogą się pozbierać. Spotkaliśmy się na weselu, wszyscy pytali jak schudłam, co robię, ile już, jak świetnie wyglądam itp. 
Potem dostawałam telefony z pochwałami i komplementami. 

Dostałam takiego kopa motywacji, że moje życie zaczęło wyglądać jak film tragicznego bohatera.
Dosłownie.. zaniedbana i schorowana 30-sto latka stoi w zagraconym i nie ogarniętym mieszkaniu.
Góra papierów na biurku czeka w pracy, w lodówce sam syf, ubrania jak u bezdomnego. 
Nagle się ogarnia i zaczyna dbać o siebie, ćwiczy, wychodzi z domu, sprząta na błysk całe mieszkanie, wyrzuca niemal kontener niepotrzebnych rzeczy i idzie na zakupy oraz do fryzjera. 


To wszystko wpłynęło bardzo pozytywnie na moje życie i pracę. A potem dostałam list od adwokata :) 
Rodzice pozwali mnie o alimenty...  

Pozwali mnie, ponieważ dowiedzieli się, że zaczęłam lepiej zarabiać i zaczęło mi się układać w życiu. 
Dla jasności, pozwali tylko mnie. 😵 Mojego brata i siostrę nie, bo z nimi mają spoko kontakt. 
A mnie "stać żeby im co miesiąc pomagać". Bo nie mam dzieci (jeszcze) i mam już mieszkanie.
Wyobraźcie sobie mój szok i niedowierzanie. Nigdy nie łożyli na moje utrzymanie i naukę, a teraz ja mam im pomagać finansowo... 
Sprawa niby rozwiązana i unieważniona. Głównie z tego powodu, że tylko ode mnie żądają pomocy. 
Ale w każdej chwili mogą ponowić swoje starania. 

Aha no i jeszcze coś. Rodzice i rodzeństwo uważają, że to "nic takiego się nie stało" i ja bez powodu się oburzam i urywam z nimi kontakt. 😁
Dopiero teraz zaczynam dochodzić do siebie po tym wszystkim.. Staram się zabezpieczyć prawnie. Przyznam, że przez tą sprawę wszystko inne zeszło na dalszy tor i tylko TO zajmowało mi głowę.
Jutro stanę na wagę i spróbuje wrócić do pracy. Dam znać jak mi pójdzie. 

13 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Hej dziewczyny. Muszę wam opowiedzieć co mnie się działo w ostatnim czasie. Minęło pół roku od operacji zmniejszenia żołądka. Z 115 kg schudłam do 91 kg i waga zatrzymała się na długo...  

Do pół roku po operacji przysługuje Ci sanatrium. Pojechałam do lekarza, opowiedziałam co i jak i poprosiłam o skierowanie. Na miejscu okazało się, że zgubili moje dokumenty...  Musiałam jeszcze raz zapisywać się do przychodni zdrowia. 
Straciłam 4 gdziny czekając w kolejkach aby załatwić wszystko na nowo... 

Uff... Udało się, dostałam skierowanie. Panie z recepcji mają je wysłać gdzie trzeba. Dzowniłam 3 razy i "zapominały".. Dopiero za 4 razem wysłały to skierowanie dalej. 
Ja szczęśliwa, że odpoczne, odżyje, będę w sanatrium! 

Dostaje list i...  orzucili mój wniosek bo... LEKARZ SIĘ POMYLIŁ i wystawił mi to skierowanie na "otyłość", a nie "pooperacyjny pobyt w sanatrium". 
Chociaż wyraznie tłumaczyłam i mówiłam, opisywałam tę operację i tak dalej. To gość mi wystawił jako powód otyłość XD...   A ja mu 3 razy powtarzałam, że pooperacyjne do pół roku po operacji można się zgłosić i zostać. 

Zgadnijcie co... Oni to tak długo wysyłali, że już minął termin. Ja się odwołalam i nic z tego.. Bo minęło pół roku. 
No super..  Myślałam, że jak płacę takie gigantyczne podatki na dłużbę zdrowia, to chociaż skorzystam... Nic bardziej mylnego. 

Mam też dobrą wiadomość. Po tym wszystkim się pochorowałam. Chyba z stresu i przemęczenia, bo ostatnio za dużo wzięłam na swoje barki. 
Totalnie straciłam apetyt po tej chorobie i waga znowu ruszyła w dół. Obecnie ważę, 87 kilogramów i jest to mój niesamowity rekord. 
Ważyłam tyle mając może 17 lat.... :D 

12 czerwca 2023 , Komentarze (8)

Hej dziewczyny, to już chyba oficjalne. Waga zatrzymała się u mnie na 92kg. W sumie schudłam 23kg od operacji bariarycznej. 
Teraz waga powinna spadać średnio 2-3 kg w miesiąc. Chociaż wiele osób twierdzi, że najlepiej kilogram. 
Mi udało się schudnąć z 92,9 do równych 92 kg i działam dalej. Muszę się bardziej przyłożyć, bo już nie idzie tak łatwo. Opracowałam sobie plan na cały czerwiec. 
Dam znać na koniec miesiąca jakie będę miała rezultaty. 

Przez cały czerwiec będę: 
- Liczyła kalorie każdego dnia. 
- Jadła do 1700 kcal dziennie. 
- Robiła 7 tysięcy kroków każdego dnia. 
- Piła minimum 1,5l wody. 
- Brała witaminy. 

Od czasu do czasu włączę również w to ćwiczenia. Nie chcę tego pisać, bo nie mam co do nich pewności. Wczoraj jak ćwiczyłam, to zaczęły nawalać mnie plecy. Do tej pory nie mogę się za bardzo schylać.. 😵 
Póki co robię rower i długie spacery. Namówiłam mojego, żebyśmy każdego dnia robili razem dłuższy spacer. Pochwalę się Wam, że od kilku dni robię blisko 10 tysięcy kroków. To daje jakieś 6km. 
Nie chciałam umieszczać w planie czegoś do czego nie będę pewna. Więc te 7tysięcy kroków to takie minimum. 

Tak się cieszę...  W końcu odzyskałam swoją twarz. "Odtłuściła" się i wyglądam totalnie inaczej. Dostaje dużo komplementów. Często ubieram sukienki i czuje się swobodniej. Miesiączka mi wróciła już mam ją co miesiąc. 
To fantastyczne, bo przez ostatnie 5 lat miałam jedną miesiączkę na jakieś 3 miesiące.. 

Niestety... Musiałam obciąć moje długie i gęste włosy. Moja profilowa miniaturka nie jest przypadkowa. Już jako dziecko zainspirowana Ogniem i Mieczem zapuszczałam włosy. 
Po operacji zaczęły mi bardzo wypadać. Podcięłam je dwa razy, ale stały się bardzo rzadkie i suche. 
W końcu z grubego warkocza do pasa, zostały mi cienkie włosy do ramion. 
Stosuje witaminy na włosy, wcierki, masaże, olejowanie. Zobaczę czy odzyskam moje wspaniałe włosy. Dam znać, póki co mija dopiero miesiąc tej pielęgnacji. 

Powiem Wam, że się wkurzyłam. Ostatnio razem z moim zangażowaliśmy się w pomoc jego rodzinie. Woziliśmy ich w różne miejsca, sponsorowaliśmy jakieś drobiazgi, organizowaliśmy fajne wypady. Ja to się totalnie zangażowałam. Finalnie wyszło tak, że zostaliśmy trochę wykorzystani i odsunięci gdy już sytuacja się uspokoiła. 

A moje dobre serce i szczodrość została potraktowana jako słaby charakter. Ogólnie wyszłam na osobę, która lubi wszystko stawiać, szastać kasą i łatwo ją wykorzystać.. 😀
Przyznam, że była to bardzo szybka i dobra lekcja życia. 

Od tamtej pory skupiam się tylko na sobie i naszym związku, na rozowju i tak jest lepiej. 


30 maja 2023 , Komentarze (13)

Hej kochane dziewczyny! Zaczyna mi lecieć 6-ty miesiąc po operacji i o zgrozo PRZYTYŁAM!... Jak to możliwe? 

Z własnej winy. Nastały u mnie w rodzinie imprezy. A to kawka, lody, ciasto, tort i słodycze. Zawsze mało, bo żołądek zmiejszony, ale jednak. 
A było już tak pięknie... 91,9 waga pokazała.. Tydzień pózniej (czyli teraz) wróciłam do 92,9 kg. No i wody nie piję. 

Czy ma ktoś SPOSÓB działający, na picie wody? Probowałam chyba wszystkiego. Pije i zapominam..  Przez to mam z 3 dni w tygodniu gdzie piję książkowo 3 litry wody i kolejne 4 dni gdzie dobijam ledwo do jednego litra. 

Jak zobaczyłam tą wagę to się przeżegnałam i wzięlam do roboty. Dwa dni już się biorę za tę robotę. Kupiłam sobie wagę taką nowoczesną z aplikacją i mierzeniem innych rzeczy. Wchodzę i telefon pika, a potem mam wszystko ładnie rozpisane. W tym wielkimi czerwonymi literami ODWODNIENIE! Siedzę teraz z butelką wody gdy to piszę. 
Piję, piję.. dam radę. 

Bielizna stała się na mnie za mała. Musiałam kupić sobie nowe biustonosze i majtki. Kurtki i bluzy za duże.. To fajne, ale i drogie! 😁 Informuję, że włosy nadal nie najlepiej, wypadają, ale już mniej niż w zeszłym miesiącu. 

Wzięłam się za ruch. Mam teraz taką rutynę. Wstaje rano, ogarniam się, ogarniam trochę mieszkanie i jadę na działkę. Pracuje tam godzinę minimim i wracam do domu. Potem pracuje normalnie 5-8h, i wieczorkiem jadę na rower.
Staram się też codziennie wyciągać mojego na jakiś spacer, ostatnio trochę się zastał i plecy mu dokuczają. 

Mam cel te 90-89 kilogramów.. Już czerwiec. Czerwiec to miesiąc gdzie już na pewno osiągnę poniżej 90 kg! 
Nie wierzę w to i się ekscetyuje. Wiecie, że ja totalnie nie pamiętam kiedy ważyłam mniej niż dziewiedziesiąt? Nie pamętam.. 

18 maja 2023 , Komentarze (15)

Hej kochani. Maj to piąty miesiąc po mojej operacji bariatrycznej. Moje życie wygląda całkowicie normalnie. 
Jem niemal wszystko, tylko w bardzo małych ilościach. 

Na przykład ostatnio byłam na pizzy. Tylko zamiast zjeść 3 kawałki, zjadłam pół. Podobnie jest ze słodyczami. 
Od czasu do czasu pójdę do kawiarni lub zjem coś słodkiego. Tylko nie w ilościach "pół placka" lub "cała paczka ciastek". 
A jeden kawałek, czy dwa ciastka. 
Najlepsze jest to,  że czuje się najedzona i spełniona. Nie ma tego uczucia jak podczas każdego odchudzania, że tego ciastka nawet nie "poczułam", bo mogę tylko dwa.. 
Jak zjem te dwa ciastka, to mam dość i jestem zadowolona.

Sprawa ma się inaczej z chipsami. Myślalam, że miłość do nich mi minie. Jest wręcz przeciwnie. Mogłabym je jeść i jeśc.. Dlatego unikam ich jak ognia. Staram się, żeby żadna paczka nie znalazła się w pobliżu.

Życie po operacji jest fajne. Nie zjem nic powyżej 110 gram.
Nie wypiję nic powyżej 120 ml. Szybciej się najadam i nie czuje długo uczucia głodu. Dla przykładu.. Nie zjem jednej kanapki na raz, ale jak zrobię sobię pół godziny przerwy, to mogę ją spokojnie dołączyć. 
Staram się unikać takich akcji. W ten sposób dużo osób po operacji znowu tyje. Można sobie ponownie rościągnąć żołądek. Po prostu jedzą mało, ale w dużych ilościach. 
Od czasu do czasu pojawiają się takie historie na grupach bariatatrycznych i ja się tego bardzo boje. 
Łatwo stracić tą kontrolę. 

Mój typowy jadłospis wygląda tak: 
śniadanie: 100 gram skyra waniliowego. 
II śniadanie: mała kanapka z wędliną, ogórkiem/pomidorem i chudym serem. 
lunch: kawa z mlekiem + owoce/przekąska/ mały lód waniliowy, jakaś sałatka z mięsem.
obiad: grillowane warzywa i kurczak z sosem jogurtowym.
kolacja: skyr/zupa krem/jajko z odrobiną tostowego pieczywa.

Wszystko max 100 gram. Czasami jak czuje, że to za mało i jestem głodna to po porstu jem. 
Trochę bigosu, kanapkę, frytki z piekarnika lub jakieś białko.

Gdy jestem zalatana, to właściwie muszę się pilnować aby coś zjeść. 
Są jednak dni (podczas miesiączki, która mi wróciła) że mam ogromny apetyt i ten głód fizyczny pojawia się szybciej. 

Każdego dnia zjadam 1500-1700 kcal. Kaloryczność zalecana przez chirurga. Muszę liczyć kalorię, bo jak tylko przestaję to...  Pozwalam sobie na zbyt wiele.
Walczę z tymi złymi nawykami cały czas. Miałam takie dni, że zamiast jeść posiłki zdrowe i z białkiem, to żyłam na kawie oraz słodyczach. Jest mi wstyd, że miałam kilka takich skoków w bok. 

Twierdzę, że gdyby nie operacja to:
1. Poddałabym się z 100 razy. 
2. Miałabym już kilka efektów jojo za sobą. 

Chodzi o to, że od ponad miesiąca waga stoi jak zaklęta. Podsumowanie miesiąca na aplikacji jasno wskazuje, że jem średnio 1640 kcal dziennie. Zaczęłam jezdzić na rowerze i codziennie robię około 8 tysięcy kroków. 
A waga... No cóż.. Właściwie cały kwiecień było 94-93 kg. 
A maj 93-92kg. Dziś rano było 92,2. 
Ważę się, raz na 3-6 dni. Czytałam, że takie zastoje się zdarzają, ale zaczynam się martwić. 

Mega mnie to zmotywowało i zaczęłam pić wodę jak szalona i więcej się ruszać. Dam Wam znać czy pomogło.. 
Tylko 2 kg dzielą mnie od wiekopomnej wagi, najniższej od ponad 10 lat! 

8 maja 2023 , Komentarze (6)

Hej Wszystkim czytającym. Od ponad roku opisuje tutaj swoje losy i życie. Ten pamiętnik pozwala mi się wygadać i podzielić doświadczeniami. Gdyby ktoś jeszcze rok temu powiedziałby mi, że będę ważyła blisko 90 kilogramów i będę szczęśliwa... Spokojna, lepiej ułożona.. Nigdy bym nie uwierzyła. 

Zmieniłam podejście do pracy. Mój zawód na pstrym koniu jezdził. Bywały miesiące biedne i nadmiernie bogate. Zaczęło mi to działać na psychę. 
Brakowało stabliności. Jednak z zwykłej pracy też Cię mogą zwolnić i żadna praca nie jest zawsze stablina. Wielokrotnie słyszałam, że "to ostatni dobry miesiąc, nikogo nie stać na to i tamto". Wtedy zalewał mnie zimny pot i pojawiały się koszmary. Nie będe miała z czego żyć, będę musiała zamknąć firmę.
Więc walić to. Wrzuciłam na luz i w sumie przewróciłam moje dotychczasową robotę na łep na szyję. 

Jeśli dalej będę mogła zarabiać w ten sposób, to super. Jeśli nie, to i tak sobie poradzę. Bardzo mnie to odciążyło. 

Miałam zastój wagi ponad miesięczny. Stała uparcie na 93 kg i koniec. W międzyczasie pojawił się skutek uboczny. Wypadło mi sporo włosów. To normale. Miałam nadzieję, że mnie to ominie. Jeśli stracone włosy mają być ceną jaką zapłaciłam, ze lepsze życie to super! 
Kupuję w sklepach rozmiary XL i L!
Jakie to świetne uczucie, że możesz w końcu robić zakupy w sieciówkach. 
Wchodzisz do sklepu i pasuje dużo rzeczy... Ja już zapomniałam jak to jest. Wspaniałe uczucie. 
Jednak najbardziej cieszę się z twarzy. Bardzo mi wyszczuplała i jestem zadowolona patrząc codziennie w lustro. Twarz jest szczuplejsza, zdrowsza, uroda bardziej podkreślona.
Lepiej mi się wstaje i lepiej sypiam. Mam więcej energii. 

Z tą energią i kondycją to jest dopiero fenomen. Byłam z moim na małej wycieczce. Latałam pod górę, z góry, po polach i czułam się dobrze! To chudzi ludzie tak mają?! Szok!
Mi do chudości jeszcze sporo brakuje, ale jak odczuwam tak dużą różnicę ważąc około 90 kg, to co dopiero czują ludzie z prawidłową wagą! 
Jak fajnie i lekko jest gdzieś wyjść i nie zalewać się potem, nie dostawać zadyszki i ogromnego zmęczenia. 
Doświadczam rzeczy, których nie doświadczałam nigdy i doceniam to. 

Najepsze (i najważniejsze) jest to, że im jestem szczuplejsza to serio bardziej wieżę w siebie i nie boje się życia. Mam takie poczucie, że dam radę z wszystkim i będzie dobrze. Czuje się bardziej bezpieczna. 

Aha no i ważę się w tym tygodniu dopiero, bo dostałam chwilowego świra z tą wagą 93 i ważyłam się często, dołowałam też często. Więc schowałam wagę do szafy i zabrałam się do ćwiczeń oraz spoko jedzenia. Wolałam nie kusić losu. Lata odchudzania wpłynęły na mnie bardzo zle. Ważenie to nadal stresujący moment pełen napięcia.

Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się lepiej niż teraz. Życzę tego każdemu. 

11 kwietnia 2023 , Komentarze (5)

Ustaliłam sobie nowy cel na majówkę. Ktoś ze mną? Waga na dziś: 94,1 kg. 
Cel na majówkę: 91,5 kg. 

Święta minęły mi miło i sielsko. Jadłam trochę bardziej nie zdrowe rzeczy niż zazwyczaj. Jednak w bardzo małych ilościach i to chyba mnie uratowało przed przytyciem. 
Od dziś znowu liczę kalorię i staram się więcej ruszać. Wczoraj zrobiłam ponad 5 km spacer. Była śliczna pogoda. Słoneczko i ptaki śpiewały, coś cudnego. 

Zrobiłam sobie z moim TŻ wyzwanie do majówki. Mam wtedy wesele i wyjeżdzamy na małe wakacje. Cudownie będzie ważyć wtedy 91 kilogramy. Ważąc tyle kilka lat temu przeżyłam moje najlepsze lato w życiu. 
Miło też się zrobiło gdy wyciągnęłam z piwnicy starą kurtkę. Zrobiła się za mała i wylądowała tam na dwa lata. Teraz jest idealna!  Poprawiło mi to humor na cały dzień. 

Nie miło za to było gdy dostałam miesiączkę. Wcześniej - ważąc ponad 100 kilogramów.. Miałam bardzo nie regularny okres. Lub wcale go nie miałam. 
Od 3 miesięcy czuję jak coś tam mi się reguluje. Zaskoczyło mnie gdy ten teraz trwał 7 dni (a nie 5 jak zazwyczaj). Był bardzo obfity i bolesny. Co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Bolało tak bardzo, że brałam tabletki przeciwbólowe i dzień spędziłam w łóżku. 
Zapisuje wszystko w kalendarzu i monitoruje. Zamierzam udać się do ginekologa w wakacje. 
Może waga wtedy pokażę mniej niż 90 kilogramów. 😁

Dziś wpadła szwagierka na kawę i powiedziała, że sąsiadka ją o mnie wypytywała. Pytała ile schudłam, bo bardzo widać i teraz zrobiłam się "drobna jak dzieciak" ... 🤷‍♂️ Hahah. To pewnie przez to, że jestem niska i teraz dopiero to widać, bo wcześniej uwagę przyciągała raczej moja szerokość. 

Ostatnio mam fazę na góry. Myślę sobie, że super byłoby wyjechać, odizolować się od ludzi. Wkurza mnie strasznie smog, który mamy w mojej okolicy. Wyszłam ostatnio na działkę, jak sąsiad zaczął palić chyba panele podłogowe, to nie można było wytrzymać. 
Serio, jeśli kiedyś kupimy dom to tylko bez sąsiada w zasięgu 1 kilometra z każdej strony! XD 

30 marca 2023 , Komentarze (3)

Co roku było tak samo. Wielkanoc za 2 dni, a ja zaczynam dopiero sprzątać. Cała dyszę, twarz czerwona jak burak i biegam histerycznie po całym mieszkaniu, żeby zdążyć. A jeszcze gotowanie.. 
Czy umyje wszystkie okna dla Jezuska?! 

Dlatego w tym roku zaczynam już od dzisiaj! Namówiłam mojego, żebyśmy codziennie sprzątali tak po godzince. Oczywiście razem i myślę, że to świetny pomysł. Dam jeszcze znać jak to się skończy. 
W te święta gotujemy skromnie, bo jem mało - jak ptaszek. 
Na stole zagości żurek, jajka na twardo z majonezem i szczypiorkiem, sałatka gyros i domowej roboty ciasto. Zastanawiam się jeszcze nad jakąś pieczenią, bo możliwe, że goście wpadną. Kocham Wielkanoc, bardziej traktuje ją jak święto wiosny niż w kategorii religijnej. To jedno z moich ulubionych świąt. 


Obecnie cierpię. Byłam u dentysty (w końcu). Kanałowe i 700 złotych za godzinę tortur. Od trzech dni naparza mnie cała szczęka i to nie mija. Poszłam do dentysty, powiedział że to normalne i wszystko okej. Biorę po 2 tabletki przeciwbólowe, żeby jakoś funkcjonować. 
Wszystkie obowiązki i pracę odłożyłam na ostatnią chwilę licząc że ból minie i będzie fantastycznie. 
Zgadnijcie kto dziś pracuje od 8 do 23 godziny? No JA. 
🤪 
+ Nadal boli, więc nie warto było odkładać. 

Odbyło się również spotkanie rodzinne i dostałam kilka komplementów, o tym że schudłam i lepiej wyglądam. Było to bardzo miłe i fajne. Waga na dziś 94 kg, wychodzi, że chudnę po 4kg miesięcznie. 
Tylko, że ten marzec to jakiś pokręcony miesiąc dla mnie. Dziwne rzeczy się dzieją hormonalne i zdrowotne. Zęby zaczęły mi się dawać we znaki, miesiączka pojawia się i znika, cera się poprawia i pogarsza na zmianę. Podobno wszystko się normuje i to dlatego. 
Nie sądziłam, że te wydarzenia tak będą wpływały na moje życie. Typu pierwszy dzień miesiączki i wylądowałam rozłożona w łóżku. Opryszczka, zmęczenie i chandra na raz! Jak na jakiejś karuzeli bez trzymanki. 

Ale jestem z siebie dumna, bo zrobiłam dobrą robotę w pracy i to będzie jeden z lepszych miesięcy. Trochę bardziej ogarniam dom i organizację. Powoli moje życie mknie ku lepszemu. 
Dziś na śniadanie skyr jagodowy, na drugie zupa krem z dyni, a na obiad robię barszcz biały. 
Mam fazę na zupy i papki, ostatnio nie wchodzi mi żadne pieczywo i mięso.