Oglądając program "Historię Wielkiej Wagi" czasami pokazywali zabieg gastroskopii.
Wężyk z kamerką ląduje do gardła i potem przełykiem aż do żołądka. Wygląda to strasznie!
Potem czytałam w necie, że niektórzy nie dają rady, siusiają lub mają ataki paniki. Zdecydowałam się na zabieg w narkozie i polecam. Bez stresu, bólu i nerwów. W dodatku przemiły zespół i lekarze.
Potrzebowałam tego badania do operacji bariatrycznej, którą planuje. Wizytę z chirurgiem mam za tydzień. Wtedy dowiem się wszystkiego. W następnym wpisie opowiem Wam o czymś niesamowitym w tym temacie, teraz nie mam do tego dobrego nastroju.. Ehh... Nawet nie wiem jak to napisać.
Wzięłam sobie długi urlop. U mnie nie najlepiej... Bliska mi osoba (dziecko) trafiło do szpitala i tam przeżyłam prawdziwą traumę. Pielęgniarki traktowały niepełnosprawne dzieci bardzo nieludzko. Byłam światkiem jak te BABY wchodziły do sali, bez słowa robiły zastrzyki czy przebierały te dzieci brutalnie je przytrzymując.. Jak można wejść do takich dzieci i bez ŻADNEGO słowa złapać nagle za rękę i robić zastrzyk?! Nigdy w życiu nie spotkałam się z taką bezdusznością... Były na mnie złe, bo siedziałam z maluszkiem po godzinach odwiedzin. Ja po prostu bałam się zostawić je samo z tymi okropnymi kobietami.
Dziewczyny to jest niemożliwe... Jak można tak szarpać dzieci, wejść z całym sprzętem na salę i nie patrząc nawet na twarz malucha zakładać mu wenfron! Gdy zwracałam im uwagę to mówiły coś w stylu "Proszę Pani my wiemy co robimy". Byłam światkiem jak niepełnosprawna dziewczynka płakała z bólu, a pielęgniarka kontynuowała przebieranie jej bez żadnego słowa... uspokojenia, przerwy.
Potem mnie wyprosiły, bo mówiłam wprost, że NIGDY nie spotkałam się z tak przedmiotowym i nieludzkim traktowaniem pacjentów w szpitalu.
Drugiego dnia te wszystkie dzieci bały się tych pielęgniarek.. W sumie w szpitalu byłam 3 dni i spotkałam tylko jedną miłą pielęgniarkę. Karmiąc dzieci, mówiła do nich i głaskała po głowie czy ręce.
Reszta jak roboty, wiecznie wkurzone, spieszące się, słowem się do tych dzieci nie odezwały podczas karmienia, przebierania, czy jakiś zabiegów. Rodzice odwiedzać mogli tylko 3 godziny dziennie, wtedy nawet nie były jakoś specjalnie milsze. Zazwyczaj się nie pokazywały, a jak już coś robiły to wypraszały wszystkich z sali. Ostatniego dnia zabrały 5 letnią dziewczynkę na jakiś zabieg i znowu.. Wparowały do środka we dwie, bez słowa. Wiozą ją z tym łóżkiem i rozmawiają ze sobą jakby nigdy nic. Dziewczynka pyta "gdzie jadę? gdzie jadę?" a jedna z tych bab "ZOBACZYSZ!" no ja pier..... Mówie Wam dziewczyny... To straszne.
Rozumiem, że w Polsce publiczna służba zdrowia to porażka, pielęgniarki dostają marne pieniądze i mają zbyt dużo pracy! Jednak jak ktoś nie ma wcale serca do ludzi to NIE POWINIEN PRACOWAĆ W TAKIM ZAWODZIE!
Niektóre z tych dzieci były przerażone... A maluszek z mojej rodziny niestety odszedł... Chorował ciężko od jakiegoś czasu. Bardzo to wszystko przeżyliśmy.
Razem z rodzicami mamy wyrzuty sumienia, że został te kilka dni sam z tymi bezdusznymi babami. Zawsze bał się szpitali, a tu jeszcze okropne pielęgniarki bez serca do dzieci.
Dwa dni to ja byłam z życia wyjęta. Potem udałam się do tego szpitala do ordynatora i opowiedziałam to wszystko. Jak te pielęgniarki traktują dzieci. Oczywiście zbył mnie, mówił że to załatwi i porozmawia.
Potem napisałam długą opinię na Google Maps o tym oddziale, żeby ostrzec rodziców. Została usunięta po dwóch godzinach :)... Na szczęście zostawiam ją jeszcze na innych stronach, więc na pewno do nich to dotrze.
Ja nie mam dzieci... Ale nigdy nie zostawię dziecka samego państwowym szpitalu po tym co zobaczyłam.
Chociaż myślę, że jak były tam starsze dzieci, takie co mogą same się "obronić" lub powiedzieć rodzicom, to trochę lepiej je traktowano.
Teraz staram się ogarnąć, już jest trochę lepiej. Urlop dobrze mi robi. Byłam w kilku szpitalach w życiu i sama jako dziecko sporo chorowałam, ale nigdy nie spotkałam się z czymś podobnym.. Trzymajcie się.