Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (14)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 45013 |
Komentarzy: | 437 |
Założony: | 5 lutego 2007 |
Ostatni wpis: | 5 sierpnia 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Waga spada, samopoczucie dopisuje, czego chciec więcej ? :)
Kurcze jestem już tak blisko mojej 5 z przodu, aż nie mogę sie doczekac , kiedy ta magiczna granica zostanie przekroczona.Szczerze mówiąc to licze na to ze nastąpi to w tym tygodniu ... chciałabym zeby tak sie stało :)
Tak jest wracam.Minęlo jużtrochę czasu odkąd przestałam stosować dieteę ale pozytywna strona to taka że w zasadzie nie przytylam , w tym czasie .Tzn.jojo mnie nie dopadło:) Od dziś , a właściwie od wczoraj jestem znowu na diecie :) Mój pierwszy pośredni cel to 59,0 kg TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI :) pozdrawiam
Miniony tydzień , był absolutną katastrową , pod względem diety , najpierw walczylam sama ze sobą , pożniej sobie odpuściłam. No ale nieważne , nie będę tego rozpamiętywać, od dzis znów trzymam się planu.Marzy mi się zobaczyć 5 na wadze do końca marca , i do tego będę dążyć.Wyciągam też spod łóżka mój stepper, który zdążyl się już zakurzyć przez tydzień.Szkoda ,że nie wytrzymalam , ale teraz najważniejsze to wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i już nie dać się złamać .Niedlugo Święta , do tego czasu , muszę coś osiągnąć!!!
Od kilku dni mam jakiegoś doła , nie wiem czemu , ta pogoda za oknem , albo co.. Wiem ,że wlasnie dlatego mam problemy z dietą , zgubiłam gdzieś mój entuzjazm i zapał do gubienia kg .Staram się jakoś pilnować , ale coś mi to nie wychodzi , zresztą przedwczoraj pokazałam dostatecznie wyrażnie , jak mi wychodzi ostatnio dietkowanie, a o ćwiczeniach , to już nawet nie wspomne , już chyba jest tydzień , jak tyłka nie ruszyłam z kanapy.Nie chce się poddawać , bo wiem , jak ciężko potem się od nowa zmobilizować do odchudzania.Dziewczyny , pomożcie mi , może miałyscie też tak , i wiecie co trzeba wtedy zrobić?Dziś znów spróbuję , oczywiście trzymać się planu, mam nadzieję , że się uda .I bądzcie ze mną , bo to pomaga , dzięki.
No niestety , wtorek 2 marca , był dniem absolutnie niedietkowym .Jak rano wstałam to nie przeczuwalam jeszcze zbliżającego się kataklizmu , zaczęło się dopiero przed południem , zaczęłam podjadać , najpierw były to dietetyczne rzeczy , typu chlebek wasa, owoce (ale w bardzo dużych ilościach) , póżniej doszły do tego ciastka "JEŻYKI" , potem obiad , a na kolacje bagietka z kurczakiem i sałatką z żółtym serem .Oczywiście dziś rano waga przypomniała mi o tym wszystkim , no trudno żeby bylo inaczej, ponad kg więcej .Zamiast zbliżać się do mojej ukochanej 5 z przodu , oddaliłam się całym krokiem milowym, tak jak mowię szkoda gadać . Dziś zaczynam od nowa
DRUGI MIESIĄC DIETY - CZAS START !!!
OK jeden miesiąc już minął , absolutnie pozytywnie pod względem diety ,ale nie można osiąść na laurach , czas rozpocząć drugi , w końcu nie jestem nawet w połowie tego co chcę zrzucić , niestety , połowa to już by było coś .Dobra , na razie skupiam się na poszczególnych tygodniach miesiąca , tak jak w lutym, bardzo chcialabym , żeby na koniec marca , nie żalować czegoś , tylko cieszyć sie z jakiegoś małego sukcesu , tak jak to bylo wczoraj.Dobra , koniec tego gadania , bierzemy się do roboty .Miłego marcowego chudnięcia życzę wszystkim
A więc , zacznę od tego , że cały miesiąc luty trzymałam dietę , wiadomo , czasem zdarzyły mi się jakieś grzeszki , ale mimo to dalej ćwiczylam i w dalszym ciągu pilnowałam się jeśli chodzi o to co , w jakich ilościach i o jakiej porze jem.Przez miesiąc udało mi się zrzucić 7,1 kg moje wymiary zmniejszyły się o:
Biceps -1cm
Piersi -6cm
Talia -10cm
Biodra -6cm
Udo -1cm
Łydka -1cm
Powiem szczerze , jestem zadowolona, nie wiem co wy myślicie czy to dobry wynik , czy średni albo zły ? Ale ja się cieszę ,że luty mogę uznać za miesiąc nie zmarnowany.
Dzis pierwszy marzec , jestem pełna nadzieji ,że i w tym miesiącu uda mi się zrzucic przynajmniej 6 kg, trzymajcie za mnie kciuki dziewczyny , tak jak ja trzymam za wszystkie kobitki , które starają się po prostu być szczęśliwsze w życiu :)
Och jak fajnie jest wchodzić rano na wagę i zobaczyć , że znowu jest trochę mnie mniej :) Tym bardziej ,że zaczął się weekend , taki spadek wagi to dodatkowa motywacja na to żeby , wolne dni przeżyć bez grzechu obżarstwa :)