dzień 1/11 klapa!
było nie 510 a chyba i z 3-4tys. Zresztą nie pierwszy raz rano motywacja o 12 obżarstwo... Ech...
Zaczynam głodówkę, bo tylko ona na mnie działa!!!!
A muszę mieć te choć 78 kg!!
Bo chcę przy nim się czuć seksowną laseczką.... ech... moje gorące ciacho...
:* <przytul>
dzień 1/11 śr. 12.03.2008r.
Zjadłam:
- 1 racuszek (bez cukru) ~100 kcal
- budyń karmelkowy
(200ml mleka 1,5% -90kcal, 3 łyże. cukru -61,5kcal) ~200 kcal
-kanapka
(2 kromki -106kcal, wędlina -100kcal, ketchup) ~210 kcal
510 kcal
nie zmieniam paska bo umrę od niepowodzeń...
weszłam jakieś 15 min. temu na wagę.... jestem po jedzeniu i to pewnie już miesiąc się ciągnie.... ważę 81.5 kg, a 2 m-ce temu, gdzie z 1 m-ąc temu było 78,5 kg... super się czułam...
chcę poczuć bliskość twego ciała jeszcze dziś...
I pomyśleć żę o tej porze mogłabym być gdzieś z dzonem...
nie ważne gdzie...
kochać się z nimm jakbym jutro miałą zniknąć na zawsze... ech...
ale z niego gorące, niesamowite ciacho....
mrrr...
masakration .......... bulimia jest we mnie!!I
jest 21:38 a ja tyle zjadłam!!!! Chleb, masło, ziarna słonecznika i innych, miód, serek, babka ziemniaczana, pewnie z pół litra mleka, czekolada, płatki kukurydziane, kakao, wędliny, smażone obwarzanki z twarogiem... POMOCY!!! A w trakcie litry wody i zwracam wszystko!! naet nie muszę wsadzać palca, ani się pochylać.... Jedno wiem napewno... Jedzeniem się pocieszam... ale to jest tylko chwilowe... SZUKAM POMOCY, JESTEM BULIMICZKĄ, A NA RODZINĘ NIE MOGĘ LICZYĆ!!!!!!!! MAMA TEŻ CHORUJE, tyle żę ja od ok. 1,5 roku a ona chyba już z 8 lat... Piszę to i płaczę ..........................................................................................................
nowa nadzieja przede mną...
To paradoks! Dziś sobie rozmyślałam o mnie, o moim ciele, o dietach, że muszę schudnąć, że będzie wtedy wszystko super! I co? I coś się chyba nie zgadza!@ Coś jest nie tak! Bo nikt mi nie powiedział i nie mói "Ty grubasie... Może zrzucisz parę kilo, to Ci dobrze zrobi... O! Przytyłaś..." Nic z tego!
A i facetom podobam się :)
Szkoda tylko że chcą zazwyczaj prędko do łóżka... ALe ich natura wychowała, ech! Więc, podsumowując, mogłabym zrzucić te 5 kg, mieć wagę normal, bez nadwagi i napewno choć trochę lepiej się czuć... A teraz mogę narzekać tylko na swoją nie do końca sprawiedliwą ocenę siebie... :)
Fajnie to napisałam :)
niestety... :(:(:(
wyszło więcej... około 2000... BLE!!!
!. dzień i już o 9:25 1100 kcal...
kubek kawy z cukrem 21
filiżanka kawy z cukrem 21
2 plastry sera żółtego 126
0,5 parówki 85
2 naleśniki z serem (ile? załóżmy 350g) ~847
1100 kcal
...i lepiej dziś już nic...
w strugach deszczu...
Zajadam swoje smutki... Znów na wadze 80 kg :(( Tak mi smutno... Muszę schudnąć choć 5 kg, by było widać różnicę... Muszę ważyć 72 kg, bo wtedy tak fajnie i lekko się czułam... Muszę ważyć 70 kg, bo o wiele lepiej jest te 10 kg zostawić za sobą.... Będę ważyć 68 kg.... BĘDĘ PIĘKNA !!!!!!!!!
...razem z Wami... chyba...
17 luty kolejnym początkiem
Zaczynam z siostrą, ona to zaproponowała. Chce jeść ranio śniadanie, nie ważne o której, a potem o 16. Mówi że to bardzo rygorystycznie, ale ona już nie daje rady. Obecnie waży 72 kg, czyli najwięcej w życiu, fakt nieźle sie zaokrągliła. Ja prowadzę pro anę :) I zwyciężę!! Co to jest 11 kg! A w maju i lipcu mam wesela!! Aj!