Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Jechałam wczoraj autobusem, a za nami podążała śmieciarka z wielkim transparentem
"AKCJA PROTESTACYJNA SOLIDARNOŚĆ". Zastanawiałam się na czym owa akcja polega, gdy nagle pan siedzący obok kierowcy wziął papier toaletowy, oderwał zacny kawał i się w niego wysmarkał:)

Po tych czynnościach, otworzył okno i wyrzucił papier na ulicę:)

Więc gdyby ktoś jeszcze zastanawiał się jak protestują poznańscy pracownicy sektora czystości:)
to teraz już wiedzą:)
I gdyby ktoś nie wiedział co zrobić z chusteczką, butelką po wodzie czy inną niepotrzebną rzeczą ... może przyłączyć się do protestu i wyrzucić ową rzecz na poznańską ulicę.
A co!
Solidarnym trzeba być.  

Wagowo bez zmian:)
ale nie denerwuję się tym. Jestem cała napuchnięta, wiec pewnie dlatego...
Poza tym odchudzam się 3 dni, wiec nie przesadzajmy:)
Ogólnie trzymam się całkiem dobrze
Raz tylko zamiast zupy, zjadłam na obiad pół wędzonej ryby...
Obiecałam sobie ćwiczyć
ale nie mam kiedy
i trochę sił mi brakuje.

W swojej głupiźnie, jak tylko poczułam nieco przestrzeni i złapałam oddech
zaraz sobie coś zorganizowałam.
 Tym razem podyplomówkę.

Zawsze wymyślam milion rzeczy
 (pewnie po to by mieć mniej czasu na sprzątanie)
 ale chyba po raz pierwszy czuję, że męczę się z tym co robię. Właściwie to chyba tylko  jedna pani doktor tak mnie zniechęca. Wymyśla milion pierdół nikomu niepotrzebnych i sprawia, że skóra mi cierpnie kiedy mam iść na Uczelnię:) nawet gdy nie mam z nią zajęć:) Gdyby nie było mi szkoda pieniędzy i tego czasu który już poświęciłam.... dawno bym zrezygnowała:) W ogóle to chyba jestem na siebie zła, bo się pomyliłam. Nie powinnam była tam w ogóle iść.
Oj tam.
Jeszcze tylko kilka miesięcy i 120 godzin praktyk Zleci:)

Buziaczki dla wszystkich:)

8 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Pierwszy dzień za mną:)
zaliczam go do udanych, choć do ideału nieco brakowało...
ale co tam...
lepszy rydz niż nic:)
Ogólnie czuję się nieco zmęczona...
Liczę na to, że jutro będzie lepiej:)
Buziaki :)
życzę Wam powodzenia:)

7 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Vita jak obiecała
 tak zrobiła...
Mam dietę...
Ogólnie słabo się zaczyna, bo jutro spotykam się z przyjaciółką...
...w kawiarni...
Postaram się wypić tylko kawę...
ale nie wróży to dobrze:)
W każdym razie postanowiłam nic już nie odwlekać, nie przekładać na jutro, pojutrze, na za tydzień...

 Oto moje dzisiejsze zakupy


Powinnam przemilczeć, że do tego zestawu była jeszcze spora kostka bezowa...
tak wiecie
na pocieszenie:)
ale przysięgam!
zjadłam ją bardzo szybko:)
czyli jakby jej wcale nie było:)

a jutro
1. serek danio,  1 chlebek chrupki, papryka i marvit
2.grahamka z twarogiem, pomarańcz
3. zupka zimowa
4. zupka kalafiorowa
5. jogurt naturalny z ziarnami

BĘDZIE FAJNO:)

6 stycznia 2014 , Komentarze (6)

 Byłam na
 ZIMOWYM SPACERZE:)
Taki wstęp do zdrowego życia:)
Dzielę się wrażeniami:)













jak widać zima w pełni!
A tak było tydzień temu w Pieninach





a od środy dieta...
pffff







5 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Wyszalałam się za wszystkie czasy:)
Wróciłam bardziej zmęczona niż wyjechałam...
Wiecie jak to jest z przyjaciółmi
rano śniadanko, później stok do wieczora, a jeszcze później
 trzeba pić i się bratać najmarniej do 3 rano
:)
a o 8 znów śniadanko...
Drugiego  pracowałam, wiec sylwestrowa noc była już bez alko i tylko do 2, bo trza było jeszcze 600 km wrócić:)
Mimo to bawiłam się świetnie.
Pogoda fantastyczna, warunki narciarskie całkiem dobre, ekipa zacna...
Żyć nie umierać:)
Od wczoraj kręcę się przy kompie i nie mogę się zmusić by do niego usiąść:)
Obiecałam sobie wykupić dietę..
więc...

żrę na potęgę!
Ale cóż...
słowo się rzekło, kobyłka u płota
Trzymajcie kciuki.

26 grudnia 2013 , Komentarze (8)

Kochane:)
Przepraszam, że tak milczę i znikam na długie tygodnie
Jakoś tak słabo u mnie z czasem:)
ale myślę o Was wszystkich i wszystkim Wam dobrze życzę:)
Dietowo krucho...
 Wiem, że to mnie nie tłumaczy, ale nowe sprawy zajęły mnie tak bardzo, że nawet nie staram się tego kontrolować
OBIECUJĘ JEDNAK, ŻE TO SIĘ ZMIENI:)
Jutro jadę w góry
i jeśli pogoda dopisze
mam nadzieje pojeździć na nartach

Tak czy siak po powrocie znów wykupię dietę Vity więc pewnie będę Was nękać każdego dnia:)
Całuję Was poświątecznie i składam najserdeczniejsze życzenia na
NOWY 2014 ROK
niech się darzy!

17 listopada 2013 , Komentarze (9)

Cześć moje Piękne Dziewczyny:)
Troszku mnie nie było
ale jak zwykle
TYLE SIĘ DZIEJE!
Nie ma na nic czasu...
To dla mnie nie jest dobre
gdyż zauważyłam, że
moja dieta jest ściśle skorelowana z tworzeniem pamiętnika:)
Piszę regularnie- trzymam dietę..
a jak nie...
...to nie!

Niestety stale łapię dziesięć srok za ogon, nie potrafię z niczego rezygnować i tym samym brak mi czasu na Vitę.
 Teraz mało tu bywam, bo
ZMIENIAM PRACĘ
znaczy praca niby ta sama
ale w innym miejscu
umowa lepsza, ale
bardziej ryzykowna:)
Może się okazać, że niebawem zostanę całkiem z niczym...
ale co tam!
jak to się mówi:
Kto nie ryzykuje, ten w kozie nie siedzi!

no ale dziś tu jestem, a jutro poniedziałek...
nikt już chyba nie ma wątpliwości o co chodzi
OD JUTRA ZACZYNAM:)
brzmi jak mantra?
oj tam! :)
 kiedyś musi się wreszcie udać:)
 
zrobiłam ten ser w oliwie, o którym pisałam wcześniej:)
bardzo smaczny i efektowny.
Oceńcie same.




Tak to wygląda:)
mnie się podoba.
Ser podzieliłam na porcje (2 łyżkami - tak jak się robi kluski) zostawiłam na kilkanaście godzin w lodówce, na talerzu- żeby obsechł. Później przełożyłam do słoja, dodałam rozmaryn, jałowiec, czosnek i zalałam oliwą. Wyszło ok. Następnym razem dodam troszkę oliwy smakowej.
Po co pakować w oliwę jogurtowy,  dietetyczny twaróg?
1. dla przedłużenia trwałości
2. dla efektu:)

fajnie wygląda i nadaje się na niebanalny prezent.
Ja dałam słoiczek mojej przyjaciółce wegetariance:)
była zachwycona

3 listopada 2013 , Komentarze (13)

Obudziłam się wcześnie rano
po nocy wypełnionej oczyszczającymi snami
Zrobiłam sobie kawę
I w szlafroku jeszcze, wyszłam przed dom.
Cudownie było odetchnąć takim świeżym, wilgotnym powietrzem:)
Niby chłodno, ale przyjemnie
Bardziej początek wiosny niż jesień:)
Słońce świeci i świat zdaje się taki przyjazny
Zajęłam się prozaicznymi czynnościami
i jakoś mi dobrze:)

Fizycznie czuję jak nastrój mi się podnosi:)

Zwykle na diecie kupuję mnóstwo jogurtu naturalnego
potem załamuję się dietetycznie i albo go kiszę w lodówce do czasu końca terminu ważności
(w przypadku wiary, że od jutra wrócę na dietę)
albo robię z niego ser
(w przypadku uczciwego postawienia sprawy, że tak szybko na dietę nie wrócę:))
Tym razem przebudziłam się przed końcem terminów
I mam taki oto dietetyczny, jogurtowy twaróg


Przygotowanie jest bardzo proste.
 Lekko osolony jogurt wylewam na durszlak wyłożony gazą. Zostawiam na ok dobę i otrzymuje taki kremowy twarożek, którym można smarować chleb.
 Zazwyczaj w tym momencie jakoś go doprawiam:)   Dzielę na części i do 1 wciskam czosnek, do innej wrzucam szczypior, zioła, suszone pomidory... co tam kto chce.
Zawsze tak zostawiałam, ale ostatnio gdzieś przeczytałam, że z twarogu można robić takie kuleczki które po obsuszeniu wkłada się do słoików z oliwą i ziołami.

 Zamierzam to zbadać:)
pokażę efekt za kilka dni.


Przepraszam, że ostatnio tak Wam beczałam:)
Dla odmiany coś śmiesznego:)
W czwartek przed 5
dostałam od męża
(miał nockę ,a ja zawsze idę na rano)
 sms-a tej treści:

"Kochanie, jest bardzo zimno- tylko 3 stopnie! Proszę założyć ciepłą kurtkę, jest w szafie"
Serio:)
Napisał to:)

Chwała Bogu, bo mogłam marnować cenny czas na szukanie kurtki w lodówce np:)
odpowiedziałam tylko:
"dziękuję Tato"

ale  śmieję się z tego do dziś:)

Miłej niedzieli:)




2 listopada 2013 , Komentarze (10)

Kuzynka męża fantastyczną dziewczyną
...była...
Dziś był pogrzeb
Rozbiła się na drzewie, bo
najprawdopodobniej
sięgała po telefon.
Po pieprzone gadające pudełko.
Nie zapięła pasów.
Miała 50 lat i była tak pełna życia.
Silna.
I nie piszcie mi tu bzdur, że szczęście ,że to drzewo i takie tam...
Nawet nie chcę tego czytać.
Rzadko się spotykałyśmy, ale ogromnie ją lubiłam.
Od czasu wypadku ryczę w najmniej odpowiednich momentach
za każdym razem gdy o niej myślę
Przez całą mnie przetaczają się spowolnione obrazy
zapadające w mózg i rozrywające go jak szpony jakiegoś archaicznego pterozaura
Przed oczyma mam widok jej głowy rozbijającej się o przednią szybę..
Jej zdziwioną i przestraszoną twarz...
Zaciśnięte tuż przed uderzeniem oczy...
Głowę wciskaną w ramiona..
Nie wiem skąd te wizje
Ale są tak realne
Bolesne.
Nie zmarła natychmiast.
Leżała kilka dni w szpitalu.
W śpiączce.
Przeraziła mnie świadomość jak strasznie zależna jest od innych..
Podchodzili do niej różni obcy ludzie
dotykali jej
oglądali
wkładali w jej wnętrze dłonie
usuwali organy
myli
okradali z całej intymności i godności
Przepraszam Was
ale tak mi się to wszystko kłębi w głowie.
Nie byłam w stanie iść na pogrzeb.
Nie mogłam.
Jest mi z tym wszystkim tak źle.
-------------------------------------------------------------------------------------------

O dziwo po tym wpisie czuję się znacznie lepiej. Chyba potrzebowałam wyrzucić z siebie te emocje. Przepraszam, że trafiło na Was i dziękuję za pomoc:)

29 października 2013 , Komentarze (9)

Wróciłam:)
Było świetnie:)
Pogoda majowa
 W sobotę odziani w krótkie rękawki jedliśmy lody na promenadzie.
Upał.
Miałam nadzieje na wysokie fale, ale niestety...
flauta przez cały weekend
Mój mąż ,jak zwykle, troszczył się o mnie jak o małą dziewczynkę:)
spełniał wszelkie zachcianki
dogadzał
rozpieszczał
A oto widok z balkonu
z naszego "apartamentu z widokiem na morze":)

Sam lokal całkiem ok, ale mój mąż był wściekły:)
nie wiem o co, bo w sumie nie przyjechaliśmy gapić się przez okno:)
Poza tym wieczorem kiedy te stateczki wpływały do portu było zaprawdę uroczo:)
Ogólnie było świetnie
Kołobrzeg słoneczny i jesiennie przytulny

No było pięknie i smacznie i romantycznie:)
Cudnie.
Niczego sobie nie żałowałam
choć powinnam:)
Wróciłam z postanowieniem dietowym...
ale jakoś słabo mi jeszcze idzie.
Powinnam zrobić sobie śniadanko...
ale chyba padnę:)
Dobranoc