Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2014 , Komentarze (3)


Takie mam piękności:)

a tak poza tym...
Jestem boska!

Wytrzymałam bez grzechu już
CAŁE 3 DNI:):):)
Nie mam apetytów nic, a nic:)
Chyba dobrze wybrałam moment:)


Za przykładem pewnej koleżanki, stałam się posiadaczem skarbonki:)
(nie wspomnę jej imienia, bo ona bije...:))
Każdego dnia wrzucam tam pieniądze za to, na co skusiłabym się w danym dniu, gdybym nie była na diecie:)
Dziś były to chipsy duszki- 3,89:)
Czuję, że sporo się tego nazbiera

 
Jutro
TŁUSTY CZWARTEK...

ale to nie jest dla mnie wyzwanie:)
bez żalu zrezygnuję z pączka...
Ale  już rogaliczki z jabłkiem,
upieczone dziś przez mojego synusia...
to trudniej:)

Jednak
DAŁO SIĘ:)



 
Dieta na jutro:  kanapka z kurczakiem 
śniadanie:        jogurt z bananem (wezmę coś gotowego)
drugie:            
kanapka z twarożkiem i rzodkiewką         
lunch:              krem bananowy
kolacja:            jakiś koktajl lub sałatka-jeszcze nie wiem
Obiad też jeszcze nie wiem, ale dzisiejszy tak mi smakował, że chyba zgodzę się na tę powtórkę i niczego nie zmienię:)
Przepis nieco zmodyfikowałam, ale stał się przez to mniej kaloryczny i lżejszy, więc to taka zmiana na lepsze:)

Danie składa się z banana, ryżu, jogurtu, cebuli i oliwy, na której się to smaży. Ja pominęłam ostatnie 2 składniki i miałam taki... desereczek z gotowanym ryżem:)
 Dobre to było i sycące:)

No i to by było na tyle :)
Ściskam Was mocno i życzę dużo silnej woli w ten "makabryczny czwartek":)

25 lutego 2014 , Komentarze (3)

Nadal idzie świetnie:)
ale przyznam, że miałam chwię paniki....
Kupiłam moją ulubioną szynkę i kiedy przekładałam ją na półmisek...
pożarłam plasterek, nie wiedzieć kiedy:)
Zorientowałam się kiedy była gdzieś na poziomie przełyku
tak mi się gardło zacisnęło, że mało nie przypłaciłam tego życiem:)
zawsze wiedziałam, że szynka jest zabójcza:)
Szczerze to nie przeraziła mnie ta marna ilość nadprogramowych kalorii
tylko złamanie reguły...
bo u mnie to niestety idzie lawinowo
Małe odstępstwo zawsze kończy się dietetyczną porażką
Jednak nie dziś...
Jakoś się powstrzymałam, choć gdzieś z tyłu głowy już mi brzęczała myśl, coby dziś dać sobie już spokój i zacząć znów od jutra:)
Pewnie to znacie:)
No ale jakoś to przeczekałam...
Zobaczymy co będzie jutro.
Póki co moc jest ze mną:)
(dzięki Mamuśko!:))

Jutro:

    śniadanie  chleb z szynka , sałatą i pomidorem
    drugie       jogurt musli
    lunch        kanapka z twarogiem
    obiad        krem ryżowo-bananowy
kolacja     jeszcze nie wiem...ale chyba koktajl z      maślanki, kiwi i otrębów.

Dziś zachwycił mnie czat z dietetykiem!
Pierwszy raz skorzystałam- rewelacja:)
Natychmiastowa odpowiedź na banalne zapewne, ale dla mnie ważne pytania...
bardzo na plus dla Vity... bardzo:)

Teraz spadam, bo zostałam przez małżonka mojego zaproszona na seans filmowy o 20:)
Miłego wieczoru:)
Buziaki

24 lutego 2014 , Komentarze (5)

Zaskakująco dobrze mi idzie...
Wszystko mi smakowało i absolutnie nie byłam głodna, mimo tego, że jadłam mniej niż było w diecie.
Nie żebym chciała przyoszczędzić kalorii...
 zwyczajnie było tego wszystkiego zbyt wiele.
Tak więc zrezygnowałam z chleba przy śniadaniu (oprócz tego było 200g serka wiejskiego i kiwi), a przy obiedzie 2/3 makaronu zastąpiłam warzywami (w proporcji 1:1) teraz wypiję jeszcze kefir (w planie z dżemem,ale nie przepadam za takimi połączeniami, więc tę słodycz też wywalam:)

Poza tym super:)
W Poznaniu wiosna jak marzenie- słonecznie i cieplutko, więc i zapał do wszystkiego większy:)

Plan na jutro:

 śniadanie:  kanapka z szynką , pomidorem i sałatą
 drugie:       jogurt z ziarnami lub owsianka
 lunch:        kanapka z twarogiem i rzodkiewką
 obiad:        znów jakiś makaron z warzywami
 kolacja:      kefir z dżemem


Mam nadzieję, że pójdzie równie gładko jak dziś:)
 
DOBREJ NOCKI:)

23 lutego 2014 , Komentarze (6)

Ja to jednak jestem niezłomna:)
Dostałam dietkę....
Jutro startuję, wiec jak się pewnie domyślacie dziś pękam w szwach- tyle wchłonęłam:)
Jakby w poniedziałek wszystkie smaczne rzeczy miały przestać istnieć

Jestem okropna:)
 A przecież jutro zapowiada się całkiem smacznie:)

śniadanie:    serek wiejski, kiwi, chleb
drugie:         jogurt z ziarnami
lunch:          kanapka z pomidorem i ogórkiem
obiad:          makaron po prowansalsku
kolacja:       kefir z dżemem (dżem sobie podaruję:)


No to trzymajcie kciuki:)
To zawsze pomaga:)
Wszystkim zaczynającym "od jutra"
i tym którzy już przed nami:

POWODZENIA:)

21 lutego 2014 , Komentarze (11)


Oby już tak zostało:)
Jestem wykończona tym tygodniem
sama nie wiem dlaczego?:)
normalnie mam zakwasy ze zmęczenia...
Weekend niestety zajęty
więc nijak się nie pozbieram:)
Nic to!
Od poniedziałku wracam na dietę Vity
bo niestety jak nie mam napisane to nie czuje się na diecie i żrę na potęgę:)
Powinnam dostać jakiś prezent:)
Jestem ich idealnym klientem:)

BUZIAKI:)
cudownego wyspania jutro:)

19 lutego 2014 , Komentarze (11)

Wracam po pracy do domu, objuczona jak ten osioł, potargana, byle jaka...
i nagle słyszę za plecami pomruki zadowolenia:)

-yyyyyyhhhhyyyymyyyy...., yyyyyyhhhhyyyymyyyy...
- jakiś debil-
pierwsza moja myśl

Pomruki trwają nadal...

- pewnie któryś ze znajomych jaja sobie robi...- kombinuję
- nie to nie do mnie...-
decyduję ostatecznie i nie odwracając się idę dalej...

Po chwili pomruki wraz z właścicielem kroczą przy moim boku:
- co za fajna dziewczyna....mrrryyy...
Nie wytrzymuję i spoglądam:)
Gostek, tak na oko z 5 cm niższy i z 20 kg lżejszy ode mnie:)
śmiało mógłby mnie założyć zamiast kożucha na zimę:)
Raczej nieco młodszy, ale niewiele
Całkiem ładny szatynek z figlarnymi brązowymi oczyma:)

Trafiony oczywiście:) nie żeby mocno... ale jednak:)
(było koło południa, więc pewnie początkujący alkoholik)

- dzień dobry-
kulturalnie mnie powitał

- dzień dobry-
odpowiedziałam, jak przystało na dobrze wychowaną damę:)

- taką fajną kobitkę to ja bym chętnie do domu odprowadził...- rzecze ku mnie
- ależ proszę, mieszkam tu całkiem blisko... Ma pan gust jak mój mąż więc pewnie się panowie polubicie...
- mąż...
- no tak- uśmiecham się zachęcająco
- jak mąż to pewnie można po ryju dostać?
- no można, ale jak taka fajna dziewczyna to może warto?
I tu niestety miłosna moja historia brutalnie się urywa...
Okrutnie uznał chyba, ze nie warto jednak:)
Myślę, że zaważyły o tym wcześniejsze doświadczenia mego amanta.
Brak jedynki mógł bowiem świadczyć o tym, że już kiedyś jakąś mężatkę do domu odprowadził...
Tak czy siak uśmiech nie schodził mi z ust do wieczora:) 
Fajnie, że są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie:):):)

Mam nadzieję, że i Wy się uśmiałyście:)
Dobrej nocy:)

17 lutego 2014 , Komentarze (3)



helllooouuuu...
moje Piękne Dziewczyny:)
Na początek dzielę się moją walentynką
 z tymi które takowej nie dostały:)
choć pewnie niewiele się takich znajdzie:)

a teraz dobra wiadomość:)
ZGRUBŁAM :)
tym samym znowu się odchudzam
i cieszę się Waszym towarzystwem

ostatnia przerwa spowodowana była nagłymi, poważnymi kłopotami ze zdrowiem

kłopotami moimi
i syncia mojego niestety
Koniec stycznia i początek lutego był dla mnie koszmarny
szpitale, lekarze, badania...
Chwilowo jesteśmy nieco uspokojeni
i mam nadzieję, że ten stan będzie trwał, trwał i trwał...

Za to ostatni tydzień świetnie się bawiliśmy
Potrzeba nam było takiej odskoczni od tych wszystkich problemów...
Pojechaliśmy do naszej ukochanej Szklarskiej Poręby:)
Warunki narciarskie- porażka:)
  Puchatek
To błoto- gdyby ktoś miał wątpliwość:)

To zima w Polsce



A to zima w Czechach:)









Tak pięknie podają herbatę przy stoku w Harrachovie



A tak przeprasza polski szef kuchni za przydługie oczekiwanie:)
(ten malutki kufelek:)- nie wiem co to było ale...
mocne i pyszne:) )



Swoją drogą warto było czekać:)

Każdego roku polecałam Wam Hochoła

w tym roku się wycofuję:(
nie wiem co się porobiło, ale kuchnia fatalna- wysuszone, przesmażone, niekoniecznie świeże.
Do tego jakaś napięta atmosfera wśród załogi...
Robiliśmy 3 podejścia...
bez sensu kompletnie.


W tym roku przyjemnie  było w Duchu Gór-
karta maleńka, ale można było wybrać coś smacznego
 i w ALFREDO
Alfredo okazał się hitem
pysznie, miło, elegancko
Byłam zadziwiona.
Warto zajrzeć 
 jedzenie smaczne, a kelnerzy... przesympatyczni:)
(pomijam, że przystojni jak diabli:))

i w ten oto sposób odwracałam uwagę od rzeczy dla mnie przykrych:)
Szczerze mówiąc metoda skuteczna całkiem:)

a teraz już ponownie tkwię w prozie życia
wstaję rano do pracy
zmagam się z codziennymi problemikami
i
oczywiście
walczę z grubością ciała swego
nadmiernie rozpulchnionego:)

i tu mam dylemacik tytułowy
bo nie wiem czy wykupić dietę Vity
(na której czuję się świetnie i o ile stosuję to chudnę całkiem łatwo i przyjemnie)
czy odchudzać się na własną rękę bazując na wcześniejszych doświadczeniach?
Trochę żal mi kasy, ale z drugiej strony
samowolka u mnie nigdy nie działa...
Poradzicie?

a teraz uciekam, bo za chwilkę oglądam z synem Pingwiny z Madagaskaru:):):)

Pozdrawiam Was wszystkie ciepło i serdecznie
BUZIAKI

23 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Co tam u Was?
bo w Poznaniu lodownia po prostu
Przepięknie,
 bo biało i słonecznie,
ale zimno okrutnie
Płakać mi się chce na myśl o tym, że jutro 5.40 muszę stać na przystanku
Nie wytrzymuję i po powrocie ratuję się gorącą herbatą z cukrem i cytrynką...
wiem, wiem...
ale muszę:)

Wczoraj to w ogóle miałam jakieś szaleństwo w głowie
Cukru mi się chciało:)
jak nigdy:)
Oj dziewczyny...
marzę o sobocie, kiedy nie będę musiała wyjść spod kołdry
Jestem wykończona
I chyba znowu mi hormony szaleją
ale nic to
Byle do wiosny:)

18 stycznia 2014 , Komentarze (8)

A więc jednak waga poleciała...
i to całkiem zacnie:)
Przyznaję...
FAJNE UCZUCIE

Dziś w całym moim domu pachnie bigosem
ale ja po takim motywatorze
 jestem twarda jak g... na mrozie
NIC MNIE NIE RUSZA!
Sama jestem ciekawa jak długo wytrwam
Z jednej strony cieszę się spadkiem...
...a z drugiej już się boję dnia kiedy dobiję do 80
a to już niebawem
no ale póki co cieszę się sukcesikiem:)
Liczę na to, że u Was też świetnie:)
Ściskam mocno i życzę miłej niedzieli:)


15 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Cześć Dziewczyny:)
Ciekawa rzecz:)
Nie wiem ile schudłam, ale coś zapewne,
bo dziś poczułam luz:)

I to  w udach

No chyba, że to przez pogodę .
W Poznaniu przymroziło i może mi z zimna poszło po obwodach;)

tak czy siak...
dietowo się trzymam
i
o dziwo
jakoś tak bez walki:)

Obawiam się jednak, że fajnie zejdę do 80 i abarot wrócę do tego z czym przyszłam...
To chyba jakieś czary...
Nijak tej 80 przeskoczyć nie mogę:(
Życzę żebyście Wy nie miały takich zaczarowanych progów:)
Buziaki