Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

niepoprawna romantyczka, straszna idealistka, chodząca sprzeczność sama w sobie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22565
Komentarzy: 416
Założony: 30 kwietnia 2007
Ostatni wpis: 17 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
revelek

kobieta, 40 lat, Kraków

170 cm, 94.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 64

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2012 , Komentarze (10)

dogadzam sobie ostatnimi czasy, oj dogadzam! ale wszystko w ramach diety, więc co mi tam! :D

tydzień temu robiłam szarlotkę - taką z prawdziwego zdarzenia, na kruchym, z kruszonką, pełno masła i cukru, mniami... pół opchałam koleżance, pół teściom, sama zjadłam tylko kawałek. ale nadal na myśl o niej cieknie mi ślinka. dlatego po ostatnich dietetycznych wypiekach, pomyślałam, żeby dokonać także szarlotki  w wersji dietetycznej.
skoro szarlotka, to jabłka, a skoro jabłka, to owoce, a skoro owoce, to nie mówimy o dukanie... no ale ja nie jestem na dukanie :P dlatego mogę się zainspirować i zrobić po swojemu :D

do rzeczy - robi się łatwo i szybko, smakuje super! przynajmniej zaspokoiłam swoją zachciankę na szarlotkę... i w 100g ma całe 115 kcal!!!!



co potrzebne?
- jabłka (kwaśne, ja wzięłam 4 całkiem spore)
- słodzik do pieczenia
- opcjonalnie cynamon, aromat
ciasto:
- 2 żółtka
- mąka kukurydziana 50g
- serek homogenizowany naturalny (opakowanie 150g)
- otręby mielone (2 łyżki owsianych + 2 łyżki pszennych)
- słodzik do pieczenia
- proszek do pieczenia (łyżeczka)
- zapach (u mnie był śmietankowy)
kruszonka:
- chudy twaróg (wzięłam ok 1/3 kostki)
- otręby NIE mielone (łyżka owsianych + łyżka pszennych)
- mąka kukurydziana (łyżka)
- jogurt naturalny (łyżka)

jabłuszka kroimy, posypujemy słodzikiem (ile kto lubi) i cynamonem, odstawiamy na minutkę, aż puszczą trochę soku. do gara, na gaz i smażymy.

wszystkie składniki na ciasto mieszamy razem - wychodzi taka dziwna konsystencja, trochę kremowa. nie jest lane, ani nie da się zagnieść. nakładamy do formy łyżką i uklepujemy :) podane składniki wystarczyły mi na keksówkę.

formę smarujemy troszkę masłem, posypujemy mąką kukurydzianą. nakładamy ciasto, następnie jabłka, a na wierzchu "kruszonkę" (twaróg odciskamy, np w ręczniku papierowym, wrzucamy resztę, mieszamy). można też najpierw podpiec troszkę ciasto i dopiero nałożyć jabłka, jak ktoś lubi bardziej kruche, ale to następnym razem. pieczemy ok 30 min w 180 st C.

Smacznego!


27 marca 2012 , Komentarze (7)

ostatnio przesiaduję tu zdecydowanie zbyt dużo czasu. dieta, dietą, ale jest jeszcze realne życie w realu. z pewnością lepiej na tym wyjdę, jak ten czas będę poświęcać na ćwiczenia i spacery z Małą :)
nie opuszczam was, tylko redukuję swój czas :) będę wpadać tylko rano i wieczorem, w ciągu dnia ban na kompa :D
może wreszcie uda mi się wysprzątać mieszkanie na święta???

z innych rewelacji, to brak rewelacji... po wielu pozytywnych opiniach, kupiłam colon c - ja jestem odporna, nie działa :/ przełykam od tygodnia, ciągle łudząc się, że pomoże, ale chyba już nic z tego nie będzie... zaparcia jak ta lala :(

no to na mnie pora... :( wieczorem odwiedzę wszystkich! :*

26 marca 2012 , Komentarze (5)

zapomniałam się dzisiaj rano zważyć hehehe może jutro będzie większa niespodzianka?
wczoraj upichciłam ciasto :) miał być kopiec kreta z tego przepisu .
tradycyjnie już dokonałam jednak pewnych modyfikacji:
- nie używam kakao ze wzg na Małą, dodałam kawę zbożową (ma fajny smak kawowy)
- nie miałam formy tortowej, więc upiekłam w keksówce, przekroiłam na pół i przełożyłam  masą
- dodałam banana - my nie jesteśmy na dukanie, więc można poszaleć
wyszła pychotka




w dodatku taka porcja to ok 130kcal! zajadamy się od wczoraj :) małż stroni od wszelkich diet- co zdrowe, to ohydne... a ciacho jadł wczoraj do kawki na podwieczorek, aż się uszy trzęsły.
u mnie aktualnie pół rodziny na diecie - ja, brat, rodzice :) dlatego zapowiedziałam, że w tym roku wypiekami na święta zajmuje się ja. testuje póki co, ale to z bananem na bank znajdzie się na świątecznym stole, tylko postaram się także o lepszy efekt wizualny :)

25 marca 2012 , Komentarze (11)

no chyba nie u mnie :P
nawkuniałam się wczoraj, ile wlezie. przesiedziałam cały wieczór, gotując się przy kompie, tak zaaferowana, że nawet nie pomyślałam, by coś podjadać wieczorem. wyspałam się, wyluzowałam i ot proszę - na wadze dziś 98,2 - prawie kg mniej!
chyba zacznę się wkurzać  zawodowo ;)
a tak serio. czy widzicie, co tam się dzieje za oknem??? cudo! jem śniadanie i ruszamy z Mają na podbój osiedla :) szkoda tylko, że tatuś dziś tez w szkole i nie będzie mógł nam towarzyszyć, ale już niedługo święta, to sobie odbijemy. będziemy toczyć obżartego tatuśka po śniadaniu świątecznym, gdzie się tylko da! :D
a tymczasem, lecę wypiekać dukanowe bułeczki na śniadanko. na dukanie nie jestem, siłą rzeczy, ale wiele z tych przepisów wykorzystuje, bo stanowią świetną alternatywę dla prostych węgli w codziennej diecie. ostatnio robiłam leniwe do obiadu, zamiast codziennych ziemniaczków. a dziś na śniadanko, zamiast tradycyjnego pieczywa, będą bułeczki :D

24 marca 2012 , Komentarze (7)

Mała śpi, kochanie w pracy, a ja buszuję po forum Vitki - poczytam, wtrącę swoje 3 grosze, dowiem się czego, a co...
ale po 15 min mam już dość. tyle zawiści i jadu, to już dawno nie widziałam. wyzwiska, docinki, dramat. nie ma to, jak odchudzająca się laska zwyzywa inną odchudzającą się laskę od grubasów, no bo skoro ma parę kilo do zrzucenia, to przecież można, prawda?
a najgłośniejsze są nastolatki z niedowagą i celem 45kg. co to się stało? pozamykali wszystkie fora pro-ana, że trzeba było konto na V założyć????
aż ze złości wyczyściłam swoją listę znajomych. pitolę! wywaliłam wszystkie laski z niedowagą lub dziennym menu poniżej 1000kcal. a co ja się będę jeszcze na swoim koncie wkurzać??? litości!
tak mnie zagotowały, że normalnie w myślach życzyłam tym dzieciakom po 30kg extra, jak kiedyś będą w ciąży! a teraz 3 głębokie wdechy i pamiętaj - nigdy nie daj się sprowokować głupkowi, bo ściągnie cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem...

musiałam to wyrzucić z siebie, bo drażni mnie to od dłuższego czasu... są przecież takie różne fajne fora pro-ana, to akurat vitalia???

23 marca 2012 , Komentarze (13)

słońce zagląda do nas każdą możliwą szparką! no pięknie jest!
nic, tylko ruszyć w teren i nie wracać :)
tylko, że ja zaniedbałam w tym tygodniu tak nasze mieszkanko, że płakać się chce :( dlatego jest kara i już. Mała wystawiona w wózku na balkon, śpi jak ta lala - to w ramach dzisiejszego spaceru niestety. z ćwiczeń też nici, bo to żadna przyjemność w stercie ciuchów i innych pierdół. dlatego romans z vitalią na dziś zakończony, kochane! idę odgruzowywać mieszkanie, prać gatki i szykować obiad, by w weekend móc pełną piersią wykorzystywać tę pogodę!
udanego weekendu wszystkim! i do poniedziałku (jeśli wytrzymam)! :*

--------------------------------------------------

i nie wytrzymała... :)
no ale gdzie przy takiej pogodzie sprzątać, no gdzie??
polazłyśmy na spacer, zrobiłyśmy zakupy, teraz pora obiadki ugotować. no obiadki, bo Małż się karmi  inaczej, a ja inaczej, ale to tylko różnica w szczegółach - ja będę miała woła gotowanego, a on w sosie i git :)
chyba zaczynam być uzależniona od V... :) no dobra, dobra... już stąd idę :D

jeszcze raz miłego weekendu! :*:*:*

22 marca 2012 , Komentarze (10)

nie ogarniam tego w ogóle, no w ogóle... wczorajszy napad był kontrolowany - obżarłam się jabłek i zupy (cały gar miał 250kcal), zmieściłam się w 1500kcal (nawet nie moje założone 2000!!!!) i z wagą dupa, dupa, dupa!
to są właśnie te diety MŻ o dupę potłuc. człowiek się stara i stara, a tu nic... na początku jadłam 2000kcal, chudłam 1,5kg tygodniowo, teraz już nawet tego nie jem, bo trzymam się tak ok 1500 i waga nie drgnie, nawet rośnie czasem. aktualnie widzę równe 100kg! a dlaczego, ja się pytam? to co - w ogóle mam nic nie jeść? :/
żeby było śmieszniej, to dieta ma wydawać by się mogła bogata w błonnik - chleb wieloziarnisty, jabłuszka, płatki owsiane, otręby, warzywka, cud-miód i orzeszki, a problemy natury gastrycznej jak malowane. no o co tu kaman?
myślę jeszcze nad colonem c, tyle się tu chwali go na forach...
a tymczasem dziś wracamy do obolałej aktywności fizycznej, nie ma, że boli!

z pozytywów, to Małż skomentował wczoraj, przed wyjściem na spacer- "Kochanie, ale ty już schudłaś!"
znaczy się, że mimo wszystko musi być dobrze, bo on ciężko zauważa zmianę koloru włosów, a co dopiero wagi :)
po czym zaczęły się pytania, a ile to już, a ile jeszcze, a ile do wago sprzed ciąży, a ile do wagi, jak cię poznałem itp. no to u mnie kontrolka się zapaliła - do czego dąży???
na co kochanie me skwitowało - "ale wiesz, że bardzo dobrze już wyglądasz? nie musisz więcej już chudnąć" hahaha 100kg i dobrze wyglądam?? no błagam! nie ma to jak ważyć więcej niż twój własny mąż... o co to to nie!

pomarudziła, pomarudziła i bierze się do roboty!!!!!!!

21 marca 2012 , Komentarze (5)

no co za dzień??? zjadłabym dziś normalnie wszystko. zapycham się jabłkami, ugotowałam też gar zupy (same warzywa) i już zobaczyłam dno....
niech już ten małż wraca do domu, to wyjdziemy gdzieś i się skończy :)

20 marca 2012 , Komentarze (6)

wyłaziliśmy się dzisiaj rodziną całą za wsze czasy - wiseła, rynek, pół miasta tramwajem, normalnie nie do wiary. nogi do D mi wchodzą. w dodatku po wczorajszych (15 minutowych!!!!!!) ćwiczeniach mam zakwasy. to jest jakaś paranoja, złośliwość jakaś, ironia losu! może i nie byłam nigdy szczypiorkiem, ale na formę nie narzekałam. całe studia wymiatałam - aerobik, base, siłownia, rower, jogging... a teraz 15 min ćwiczeń o mało mnie nie zabiło... ale ja jeszcze tym swoim resztkom mięśni pokażę!
tymczasem idę poleżeć
zzzZZzzZZzzzZZZZZZZZZzzzzz

19 marca 2012 , Komentarze (5)

ostatnie 2 dni upłynęły mi pod znakiem szarlotki z kruszonką... wybrałyśmy się w sobotę z Małą na spacer na pobliski bazar, dokonałyśmy zakupu jabłuszek i mamusia działała w kuchni... szarlotka wyszła cudo! przypalone, ale cudo. skoro całe ciacho już poszło, to znaczy, że nikomu skrobanie spodu aż tak bardzo nie przeszkadzało :)
oczywiście musiałam sprawdzić osobiście, czy jest zjadliwa. 2 kawałki jeszcze na ciepło, a wczoraj po obiedzie też kawałek. finał jest taki, że dziś waga wyszła na zero, czyli may wynik z piątku. no niby ok, było nie szamać szarlotki, ale jestem 2 dni do tyłu...
dziś póki co owsianka na chudym mleku. czas się coś poruszać...

--------------------------------------------------------------------------------------

udało się! ruszyłam dziś swoje dupsko i poćwiczyłam. nie było tego dużo. ćwiczenia z planu activii (wlazłam tam poszukać ćwiczeń, to znalazłam) i trenig cardio z Mel B (bez ostatnich 2 ćwiczeń, już nie dałam rady...). niby nic, a wszystko mnie boli, a w trakcie to już w ogóle tragedia była. nawet nie przypuszczałam, że z moją formą aż tak źle, a właściwie to jej już w ogóle nie ma :(