Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2009 , Komentarze (12)

 Z Dody harcerki nie zrobisz :)

To wszystko na kanwie dyskusji o dziedziczeniu temperamentów, osobowości i wpływu środowiska na to, kim obecnie jestesmy :)
W sumie chodzi o nasze maluchy, które mają charakterki -  "jop twoju za moju" hehehe , a że do tego inteligentne z nich bestie to łatwo nie będzie :))
A ktoś mówił ,że będzie łatwo ?? :))

Pytań miliony, a każde z nich szczegółowe tak, że brakuje mi wyobraźni żeby na nie odpowiadac :))

Dzisiaj zadziwł nas Patryk , któremu przestał działać zabawkowy laptopik. Początkowo myślał, że zepsuła go Oliwka, która wcześniej z niego korzystała, ale przyszedł do Darka zapytał czy może wziąć śrubokręt krzyżakowy (!), po czym usiadł na podłodze rozkręcił klapkę od baterii wyjął je, a następnie zbadał ich stan na jakimś urządzonku , które Darek miał w szufladzie :)
Stwierdził, że jedna bateria jest wyczerpana i wymienił ją na nowa :)
Sprawnymi paluszkami zakręcił śrubkę i ta dam ! Laptopik działał :))

A w sobotę Oliwia lezac z nami w łóżku ni z gruszki ni z pietruszki zapytała mnie - a Ty kiedyś rodziłaś ?? A ja - no tak , urodziłam Bartka i Agatę. 
A nas urodziła inna mama - tak ? Tak.
To Ty nie jesteś nasza mama tylko ciocia........
Ooooo, to nie było miłe.....
Musieliśmy odbyc rozmowe na ten temat.
Że bardzo chciałabym, ich urodzić, ale nie mogłam, że bardzo ich kochamy, troszczymy się o nich, wychowujemy ich , karmimy i ubieramy, w związku z czym są naszymi dziećmi, a my ich rodzicami .
W sumie rozmowa trwała krótko, bo Oliwia to taki trzpiot, że za chwilke zmienia temat, przytula sie i mówi, że nas kocha :))

Dziś np. wpadła na pomysł, że nie wie jak napcha sobie sianka do brzucha kiedy bedzie miała juz tam dzidziusia hehehe.
A wszystko - a wszystko przez Jezusa, który w kolędzie lezy w stajence hehehehe.

Ale i tak urośnie nam druga Doda mówię Wam :) I niewiele sie da zrobić :)

PS.Dopisano 16.09.2009r. :)  A sobie poczytajcie ciekawą stronkę -

13 września 2009 , Komentarze (6)


Byłam kilka dni w szpitalu z Patrykiem . Ta stulejka okazała sie dość powaznym zabiegiem ,a synek stwierdził w pewnym momencie , że już nigdy w życiu sie nie wysika.
Niezbyt dobrze psychicznie zniósł zabieg i zaskoczył nas swoim rozklejeniem :))
Nasz zawsze twardziel wył kilka dni jak baba hehehe.
A my sie cieszymy, bo wreszcie mamy normalne dziecko :)

Dziś mam z kolei gigantycznego kacora, bo wczoraj moje najzaufańsze i najbliższe sercu towarzystwo z pracy pożegnało mnie i mianowało cywilem :))

Wkleje kikka zdjec i spadam odpoczywać.
Może wreszcie znajde troche czasu na odwiedziny w Waszych pamietnikach.
Może ? Może za tydzień ? :)

4 września 2009 , Komentarze (6)


Ja jak to ja , posiedziałam kilka dni na tyłku i nawymyślałam zajęć dla całej rodzinki, że będzie nam wszystkim pot leciał po tyłku :)

Wczorajsza wizyta w szkole była dla Patryka bardzo emocjonująca. Wylało dziecie nawet kilka małych łezek co nie znaczy, że nie podoba mu się ta zmiana :)
Po południu było wielkie pakowanie tornistra, kompletowanie materiałów i omawianie zwyczajów panujących w szkole, a jeżeli dodać do tego fakt, że Oliwia zakomunikowała dzieciom w przedszkolu , że Patryk idzie do szkoły i koledzy patrzyli na niego z zazdrością (zobacz tata, taki mały  i idzie juz do szkoły powiedział Kuba jak bylismy z Patrykiem po Oliwke) to synek chodził dumny jak paw :)
Tylko Oliwka była niezadowolona, że nie może wziąć tak jak Patryk  swojego śniadania i picia do przedszkola co jeszcze bardziej spotęgowało dumę Patryka hehehe.
A zajęcia w szkole odbywają sie do 12:30, a później pani prowadzi dzieci do świetlicy, gdzie można wykupić obiad za 2,70 zł i dziecko może przebywać do 15:30, później jest otwarta tam jeszcze do 18:00 świetlica środowiskowa, ale to raczej nas już nie dotyczy, niemniej warto wiedzieć ,że istnieje taka możliwośc.

Zapisałam też maluchy na zajęcia popołudniowe do Młodziezowego Domu Kultury- Patryka wzorem ubiegłego roku na plastykę, a Oliwkę na taniec połączony z rozwojem mózgu (hmmm zobaczymy co to takiego ).
Zajęcia beda odbywały sie we wtorek, środe i czwartek więc bedziemy dowozic dzieci na zmianę w pocie czoła :)
Oliwia ma mieć swoje zajęcia na 15:00 więc jeszcze sama nie wiem jak to rozwiążemy, bo przecież w październiku zaczynam zajęcia na uczelni :)
Pomysle o tym później hehehehe.

Bartek zapisał sie na kurs przedmaturalny z trzech przedmiotów i jeszcze dojdzie do tego angielski więc też będzie musiał się uwijać , bo obarczyliśmy go obowiązkiem odbierania 2 razy w tygodniu Patryka ze szkoły , a to jest w drugim końcu miasta :)

Wcześniej zapisałam sie też na dotowany z unijnej kasy  kurs komputerowy, który miał sie odbywać w weekendy, ale jednak zrezygnowałam z niego, bo obawiam się, że dam sobie za duzy wycisk.Szczególnie, że Darek przedłuzył sobie o kolejny rok seminarium dyplomowe , więc w niektóre weekendy też bedzie miał zjazdy.

Tylko pytanie moje brzmi - jak my to wszystko ogarniemy finansowo i czasowo ???
Tego to nawet nie wiedzą najstarsi górale hehehehe.



3 września 2009 , Komentarze (6)

 Bartek nie poszedł jeszcze do szkoły. Powód? Z wakacji przywiózł świerzb.
Staramy się izolować od niego, ale czas pokaże czy udało nam się uchronić przed żyjątkami w organiźmie.

Wczoraj zafundowałam emocje Patrykowi , no i nam oczywiście.
Poszłam do szkoły i zapisałam go do zerówki. W sumie przez przypadek dowiedziałam się, że jest wolne miejsce w małej szkółce, gdzie  uczy sie 150 dzieci , a w zerówce Patryk bedzie osiemnasty.

Wieczorkiem zrobiliśmy bilans za i przeciw i doszliśmy do wniosku, że więcej jest plusów.
Minusem jest przede wszystkim odległość i brak posiłków.
Można co prawda wykupić obiadek, ale jest to powiązane z obecnościa w świetlicy szkolnej.
Będę miała dodatkowy obowiązek, aby odebrać go ze szkoły, ale warto zrobić to dla Patryka, który jest wiecznie zdominowany przez Olwie i przez to ma wiecznie zaniżoną samoocenę.
Dzisiaj synek jest spięty i lekko spłoszony, ale informacja spadła na niego wczoraj jak grom z jasnego nieba. Wczoraj bawił się jeszcze niczego nieświadomy w bezpiecznym, przedszkolnym środowisku.
Nic to, po pierwszych strachach bedzie miał więcej chwil z mamą dla siebie, bo odebranie go bez obecności Oliwki ze szkoły bedzie jego czasem ,a on tego bardzo potrzebuje.

Poza tym w poniedziałek Patryk idzie na dwa dni do szpitala, bo wreszcie nadszedł czas na naprawienie stulejki. Emocje , emocje i jeszcze raz emocje :))

A od jutra jestem oficjalna rencistko-emerytką czy jakims innym tworem, bo przez rok będę na tzw. świadczeniu , i nie mylcie tego ze świadczeniem przedemerytalnym, bo tylko resortowe przepisy wymyślają takie coś , co mało kto wie jaki będzie teraz mój status hehehe.

I wyobraźcie sobie, że minął właśnie rok od dnia, w którym dowiedziałam się, że mam raka piersi.
Dokładnie 30 sierpnia mąż wymacał mojego guzka, a 1 wrzesnia miałam biopsje.
Później sie działo, oj działo.
Ale jestem, żyję, mam zamiar żyć jeszcze długo i sporo namieszać w niejednym życiorysie hehehehe.

Teraz biorę synka za rękę i pędzimy oglądać szkolne mury :)
Na razie tylko z mamą za rączke :)
Miłego dniaaaaa !!!!!

27 sierpnia 2009 , Komentarze (4)


Dwa dni spędziłam w Szczecinie. Wszelkie badania wyszły okey więc wychodzi na to, że jestem już zdrowa klempa :)
Swoją droga badania owszem uspakajaja, ale .....ciagle jest jakies ale...........
Gdzieś tam w głebokiej podświadomości wciąż drzemie lęk, że może jeszcze bliżej przyjrzeć się jakieś dolegliwości, bo przecież znane są różne przypadki, że badania swoje, a kobiety już nie ma na świecie.
Rozsądek każde zachować spokój i rozwagę, ale cóż.......nie pozostaje mi nic innego jak szukać sobie codziennych zajęć żeby nie zatruwać sobie życia niepokojami.
Najważniejsze , aby wyważyć emocje związane z lękiem o swoje życie z faktycznymi objawami, które mogą budzić niepokój.
Niełatwe to.

A z innych spraw to melduje ,ze jestem już rozbrojona :)
Biegam z obiegówką i od 5 września kończy się moja kariera w Policji.
Z jednej strony cieszę sie, a z drugiej odczuwam niepokój. Emerytki pewnie wiedzą co mam myśli :)

W ramach wolnego czasu ogarnął mnie szał zakupów. Ło matko ile ja ciuchów przez ostatnie kilka dni nakupowałam !!
Nawet jedne gniecione, czaderskie dżinsy znalazły się w mojej garderobie hehehehe.
A co ? Przecież nie mogę wyglądać babciowo na uczelni :)))

Maluchy za to ochoczo biegają do przedszkola. W wakacje bardzo nam urosły i zmieniły się.
Szczególnie Patryk nam się otworzyl i rozgadał.
Cieszy mnie to bardzo, bo mówiąc szczerze miałam już watpliwości , że to nastapi.
Ponad 2 lata trwało zanim synek się z nami zintegował, zaufał nam i przestał bać.
Bać to w sumie takie okreslenie na wyrost, bo nie w tym rzecz, że Patryk nas się bał, ale nie umiał się bronić, ripostować, uargumentować swoich zachowań......no tak, jak robią to dzieci w wieku 6 lat :))
Wreszcie pyskuje hehehehehe.

A moja dupa wciąż na granicy 71 kg. Nie rośnie może, ale też nie chudnie.
Chciałbym jeszcze zrzucić ze 3 kg , ale jakos na chceniu się kończy:)
Dziś "socyste żeberka" Winiary. Mówi Wam to coś ?? hihihihi.




20 sierpnia 2009 , Komentarze (11)


I już .

13 sierpnia 2009 , Komentarze (13)

 Rozmowy z dziećmi :)

Oliwia - Mamusiu a wiesz, że my kochamy pieski? I chcielibyśmy miec pieska.
Kupilibyśmy mu obrożę i smycz.......
Patryk - ja mam smycz , mógłbym ją dać pieskowi.
Ja - to jest smycz po naszym piesku - Bąblu.
Patryk - Jakim piesku? 
Ja- kiedyś mieliśmy pieska i zdechł.
Patryk - dlaczego zdechł ?
Tata - bo był stary i chory.
Patryk - to dlaczego nie daliście mu lekarstw?
Tata- daliśmy, ale nie pomogły i zdechł.
Oliwia - a dlaczego?
Ja - bo był stary.
........chwila namysłu.
Oliwia - jak będę stara to też zdechnę.
Ja - ludzie nie zdychają , ludzie umierają.
Oliwia - nie chcę być stara.
Ja - ja też nie chce , ale nic na to nie poradzimy.
Oliwia - a jak umrzemy to bedziemy zakopani razem ?
Ja - nie , każdy osobno.
Oliwia - NIE!! Ja sie będę bała !
.......chwila namysłu.....
Oliwia - a ja umrzemy to potem znów się urodzimy ?
NIE.
Buuuuu, ja nie chce.....................

Kurcze jakie to wszystko skomplikowane.

A wszystko w drodze na wizyte do mojego byłego teścia.Do dziadka   Bartka.
Drugi ciekawy i niepojęty temat dla dzieci.
Dziadek Bartka , a nie Oliwii i Patryka.:))

To była miła wizyta po latach :) 
Dziwny jest ten świat.Prawda?? :))))

12 sierpnia 2009 , Komentarze (3)


Podobno miała to być rozgwieżdżona noc z deszczem meteorytów, ale pomimo szczerych chęci nie dopatrzyliśmy się.

Za to Patryk obudził się, bo nękały go sny, a za oknem zawodził pies.

Piesek tak zawodził, że o 2:30 obudziłam Bartka i poszlismy szukać tego nieszczęśnika.
Moja wyobraźnia wytworzyła obraz uwiązanego , uwięzionego w polu psiaka i spać już nie dała. Ubraliśmy się i poszliśmy w noc :)
Na szczęście, a być może nieszczęście najbliższych sąsiadów to zawodził pies w mieszkaniu bloku naprzeciwko :)

Uffff.......

11 sierpnia 2009 , Komentarze (3)

 Patryk poszedł uradowany do przedszkola zaopatrzony w game boya :)
Aż mnie uściskał z radosci przed wyjściem z domu :)
Z przedszkola wrócił  z mokrą konsolą . 
Bo Kamil grał i cos mu się wyłączało więc wpadł na pomysł, że należy game boja polać wodą :)
I polali  :)

Oliwia przed wyjściem do przedszkola zażyczyła sobie pięknej fryzury z rozpuszczonymi włosami :) Ubolewała przy tym, że jej włosy się nie kręcą. :)
Wpadła na szatański pomysł, że jak będzie dorosła to wypadną jej włosy i wyrosną kręcone.
Jak mamie hehehehe.

10 sierpnia 2009 , Komentarze (12)

Pomimo, że mam dużo wolnego czasu to dzień za dniem mija mi baaaardzo szybko.

Zauważyłam u siebie niebezpieczny syndrom gospodyni domowej :)
Kiedy poleże dłużej w łóżku, co mi się  bardzo rzadko zdarza, to mam wyrzuty sumienia, że nie wyrobię się z pracami domowymi :)
Normalnie szok :)
Sprzątam, piorę, gotuję, uprawiam działeczkę , zajmuję się dziećmi.......hmmmmm.

Zaniedbuję też wszelkie kontakty towarzyskie i muszę przyznać, że nie brakuje mi tego.
Jakaś dzika się robie.

Załatwiłam już wszelkie formalności związane ze studiami. Troche się obawiam, ale wiadomo, że wszystko co jest nowe i nieznane budzi pewne niepokoje.
Cały czas przypominam sobie, że nic nie muszę i nic na siłe.
To studiowanie to ma być przyjemnośc.
Szkoda, że nie bedzie żadnej rówiesniczki, ale cóż....komu w tym wieku przychodzi do głowy żeby podjąć studia stacjonarne ?? :)

A na badaniach kontrolnych w Szczecinie nie byłam. Moja szwagierka niespodziewanie wyjechała, a bez jej wsparcia byłabym jak dziecko we mgle.
Pojade w kolejnym terminie- jeszcze nie wiem jakim.

O odchudzaniu tylko mysle. Nic z tym niestety nie robie. Jakos mi sie nie chce.
Oczywiscie chce byc szczupła, ale nie chce mi sie nic w tym kierunku robić.

Czytam Was czasem, ale nic mądrego mi do głowy nie przychodzi , aby skomentować.
Moze przyjdzie jeszcze czas na wieksza aktywnosc. 
Jakas rozmemłana jestem :)