Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2007 , Komentarze (15)

dzien Kobiet, niech każdy sie dowie, że dzisiaj jest dzień Kobiet!!!

U mnie dzień jak każdy inny. No, może odrobinę inny, bo przecież jak przyszłam wczesnym rankiem z pracy, to mąż przywitał mnie pieknym bukietem tulipanów, a potem nie mogłam spac, bo pomimo,że wyłączyłam telefon , to bez przerwy dzwonił ktoś domofonem. Okazało się, że to kurier przyniósł buciki zakupione na allegro, później foteliki do samochodu.
Byłam też u kosmetyczki wyregulować brwi i zrobić sobie manicure :))
Tak więc jak to wszystko napisałam to okazuje się , że z okazji Dnia Kobiet miałam ociupinkę więcej czasu dla siebie.

Przez trzy dni nie będziemy widzieć dzieci, bo dzisiaj Darek ma w pracy do późna jakieś szkolenie, a jutro z kolei ja pracuje do wieczora, a pojutrze przyjaciele biorą ślub kościelny i chrzczą dziecie, wiec jako świadkowa jestem tam niezwykle potrzebna.

Wczoraj za to dzieci były u nas w odwiedzinach :))

Było super, rzuciły się nam na szyję, ukochały, a potem wpadły do swojego pokoju, gdzie od razu czuły się jak u siebie :)

Jutro pędze do ośrodka i składam dokumenty do sadu o preadopcje. Lada moment będziemy juz wiedzieć ile czasu dzieli nas od bycia NA ZAWSZE RAZEM  :))

Dziękuję Wam ,że do mnie zaglądacie i jesteście ze mną w tym trudnym dla mnie czasie.Buziaki!!


5 marca 2007 , Komentarze (17)

 Przed nami szósty dzień odwiedzin dzieci .

Współpraca z opiekunami układa sie wspaniale.Wczoraj byliśmy we dwójke , bo jak jadę do dzieci sama, to Patryczek nie daje mi szansy zająć się Oliwką, a ona teraz potrzebuje więcej naszej uwagi.

Oliwka była wczoraj we wsp niałym humorze, chętnie ze mną została, przytulała się i głośno chichotała. Opiekunowie poszli sobie do innych pomieszczeń domu (a dom mają pokaźny) i dziewczynka ani razu nie spytała, gdzie jest mama.
Zawieźliśmy im kilka zdjęć naszej rodziny i po chwili Oliwka pokazywała opiekunce mamę i tate wskazując nas na zdjęciu.:))
Niesamowite uczucie.Daruś jak to usłyszał to później powiedział,że przeszedł mu dreszcz po plecach.
Zabraliśmy też dzieci na spacer po wsi. Tata niósł Patryczka, bo bał się psów, a Oliwka najchetniej spacerowała na opa mamy, bo przecież jeżdżą bumy i jest mokro od lolo (jak powiedział nam tłumacz-Patryk, lolo to woda).Oliwka cały czas szczebiocze i cos mówi po swojemu, ale jak się ją poprosi to powtórzy prawidłowo każde słowo.
Spacer był bardzo udany i dzieci wcale nie miały ochoty wracać do domu :)
Na koniec opiekunka powiedziała, żebym skontaktowała się z ośrodkiem w sprawie wystąpienia z wnioskiem do sądu o preadopcje. Jesteśmy wszyscy zaskoczeni faktem,że to wszystko tak szybko się odbywa.Oni sa zadowoleni z nas, a my bardzo ich za to co robią podziwiamy.
Wychodzi na to,że świat dziecka jest mniej skomplikowany niż ten widziany oczami dorosłego.

Na koniec wczorajszej wizyty zostaliśmy obdarowani dwiema wytłoczkami wiejskich jaj i obietnicą,że jak będzie potrzeba to dla dzieci znajdzie sie u nich zawsze świeża, ekologiczna marchewka i inne warzywa :))

Ech, jak wszystko sie wspaniale układa :)

Dzwoniłam dzisiaj do Ośrodka, ale pani Jadzia wzieła sobie dwa dni urlopu. Okazuje sie ,że w ośrdoku wiedza,że tak świetnie nam idą kontakty i psycholog stwierdziła, że też są zaskoczeni:))

Chaos zapanował troche w tym wpisie, ale chce się z Wami podzielić jak największą iloscią wrażeń, a czas mam bardzo ograniczony.

Dzisiaj jestem po nocnej zmianie, jutro i w piątek mam dniówkę, w środę znów nockę, a w sobotę jestem świadkiem na ślubie przyjaciół, w niedziele obchodzimy z Dareczkiem rocznicę slubu, a w poniedziałek mój syn kończy 17 lat :))

To jest jak jazda na koniu bez trzymanki hehehehe.

3 marca 2007 , Komentarze (18)

Dzisiaj byłam na spacerku  z Patryczkiem.Wcześniej hopsałam Oliwkę i tak ją zmęczyłam,ze opiekunka ululała ją do snu.:)

Jak przyjechała po mnie  przyjaciółka to dialog miedzy nią , a Patryczkiem wyglądał nastepująco:

Kasia - umiesz mówić??
Patryk - kiwa głową :)
Kasia - a jak masz na imie?
Patryk (szeptem) - Patryk,
Kasia (wskazując na mnie) - a kto to jest?
Patryk (szeptem) - mama :))

Ech, wpadł na pomysł,że pożyczymy samochod od drugiej  mamy i razem pojedziemy do nas :)
Nie chciał mnie puścic.

Uczono nas tego na szkoleniu - dziecko obdarowane prezentami i uwagą mysli, że pójdzie do nieba.
A tam przecież czeka normalne życie.Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jego reakcji na tę szarą rzeczywistość.
To jest bardzo mądre i bystre dziecko:)

A Oliwka?? Toleruje nas, ale kiedy sprawy sie mają nie po jej myśli (nowa mama nie ma siły dłużej jej podrzucać ) , natychmiast biegnie do swojej opiekunki.

I tak będzie zawsze.

Co robić w takich sytuacjach nie uczono na warsztatach.

Ech, jakie to wszystko trudne.

Opiekunka powiedziała dzisiaj, że w centrum pomocy proponowano jej, aby złozyła wniosek o nowe dzieci,ale ona teraz nie może.

To jest jak żałoba.Okrutne, okropne. :((

2 marca 2007 , Komentarze (13)


Zmęczona, zestresowana, ale i zadowolona. Chciałam napisać,że szczęśliwa, ale na razie targająca mną burza uczuć i emocji tłumi to poczucie.

Sorki,że mnie nie ma na forum,ale myślę,że mnie zrozumiecie i wybaczycie.Padam na pysk.Pracuje na nocki, a  w dzień odwiedzamy dzieci.
 
 Patryczek już cieszy się na nasz widok,  tuli się , siada na kolanach, a my przemycamy mu coraz więcej informacji.Myślę, że z nim pójdzie nam łatwiej. Oliwka jest bardzo związana ze swoimi opiekunami. Chwilowa nieobecność "mamy" wzbudza u niej niepokój i natychmiastowy brak zainteresowania nami.
Martwi mnie fakt ,że dzieci mówią na opiekunów "mama" i "tata", bo teraz namieszmy strasznie w ich małych główeczkach.
Dzisiaj byłam półtora godziny z Patrykiem na zakupach w TESCO i powoli uświadamiałam mu , jak bardzo go kochamy i, że jestem jego mamą Mariolką.Kiwał głową ,że się zgadza i,że rozumie, ale nie zdobył się, aby wypowiedzieć moje imię.
Opiekunka nieśmiało wyznała mi dzisiaj, że zaczyna do niej docierać, co się w najbliższym czasie wydarzy i że zaczyna w kąciku popłakiwać, szczególnie za OLiwką, która zarywała jej noce ząbkowaniem i innymi dziecięcymi dolegliwościami. Serce mi pęka, ale niestety musimy być zdecydowani w swoich działaniach. Poprosiłam ją dzisiaj żeby starała się jak najmniej mówić na siebie "mama".

Rozpuścili bardzo małą Oliwke , ale trudno się im dziwić - dziewczynka jest wspaniała - śpiewa, tańczy, biega, pięknie mówi , no i jak na zbuntowaną dwulatkę przystało - swoimi fochami wodzi wszystkich za nos.
Patryczek jest bardziej zrównoważony, widać ,że słucha i przetwarza w swojej główeczce wszystko to, co się teraz wokół dzieje.

Matko!!Żeby można było zajrzeć w te małe główeczki i zobaczyć co one tam sobie teraz myśla!!

Praca zmianowa, wizyty u dzieci, dom, nastoletni syn , studia Darusia, zakupy (foteliki, ubranka, pościel, mebelki itd) i ogromny stres powodują, że czuję się jak naćpana Smile
Przed nami jeszcze miesiąc lub dwa takiego życia i mam nadzieję ,że powoli wszystko się unormuje.


Przynajmniej nie mam czasu myśleć o jedzeniu . USYCHAM ! :)

Dziękuję Kobiety za Wasze wpisy i wsparcie, są mi one teraz potrzebne  jak powietrze :)

28 lutego 2007 , Komentarze (23)


Ufffff, pierwsza wizyta za nami :)

Duzo stersu, strachu, obaw i oczywiście wszystko było inaczej niz sobie wyobrazilismy.

Przede wszystkim opiekunowie - sympatyczni, normalni ludzie, którzy są świadomi tego co czynią i zdecydowani nieść pomoc.Zreszta na koniec wizyty opiekunka  stwierdziła, że dzisiaj wreszcie przespi noc .Powiedziałabym ,że ja też, ale niestety ide na  nocna zmiane.

Za to mój maz drzemie właśnie u mojego boku, jak pękniety balon :))

A jak dzieci??

Poczatkowo nieśmiałe, szczególnie Oliwka nie puszczała "mamy", a Patryk powoli, powoli zblizył się do męza i zaczął się bawic samochodzikiem, który dostał od nas w prezencie.
Zreszta o ten samochód była cała afera, bo Oliwka niechętnie bawiła się klockami, które dostała, a koniecznie chciała zabrac Patrykowi bumbuma :))

Nie minęło nawet poł godziny, jak dzieci zaprowadziły nas do swojego pokoju i Darek z Patrykiem kolankowali za samochodami, a Oliwka na opa u mnie kazała robić  z siebie samolot :))

Śmiechu było przy tym i wrzasków ku naszej , opiekunów i pani psycholog radości :))

Po dwóch godzinach intensywnej zabawy, wszyscy byliśmy odprężeni i wymienilismy się swoimi wcześniejszymi obawami i dzisiejszymi wrażeniami :)

Chyba się polubilismy :)

Na koniec były buziaki, pa,pa i pożegnanie do jutra :)

Na razie dzieci nie maja świadomości kim dla nich jesteśmy, ale powoli będziemy ich wdrazać z pomocą opiekunów oczywiście:) Widzialam nawet, że obecna z nami psycholozka była zadowolona z naszej wizyty :) Wszyscy doszli do wniosku, że widocznie wszystko tak musiało się dziać - i długi proces pozbawiania władzy rodziców biologicznych,i nasze przykre doświadczenia z ciazą , abysmy dojrzeli do podjęcia decyzji o adopcji i wreszcie sie spotkali :))

Ech, jestem wykończona psychicznie, ale już jest mi dobrze :)

Uwieńczyłam te emocje pożarciem przedłuzonego wafelka -Grześki :) Należało mi się :))

Acha, forumowe pogaduchy nadrobiłam i wiem wszystko o czym nagęgoliłyście, ale nie mam siły na ujawnianie sie :)

Buziaki!!

25 lutego 2007 , Komentarze (15)


Upływający czas , oczekiwanie ma dla takiej niecierpliwej kobiety jak ja swoje wady, ale ma też zalety.

Jednym z nich jest czas na przemyślenie i przetrawienie pewnych faktów.

Poczytałam też Wasze wpisy i czuję ile w nich empatii i sympatii. Wiem, że przeżywacie to wszystko razem ze mną, za co wam bardzo dziekuję.

Przed nami trudny okres i dzisiaj już wiem, że dużo zalezy od postawy obecnych opiekunów. Oni znają dzieci i to w ich gestii jest powolne przyzwyczajanie dzieci do nowej sytuacji. Wierze,że dojdziemy do porozumienia i wspólnie rozwiażemy ten węzeł gordyjski.


Dzisiaj jakos mi lżej - widze światełko w tunelu.:))

Zaczynamy skromne urządzanie pokoiku, rozglądamy się za fotelikami do samochodu , no i oczywiście za ubrankami :))

Sama przyjemnośc :)))


24 lutego 2007 , Komentarze (16)

 Nie mogę spać z emocji, teraz kłębią się w głowie scenariusze spotkań, w których przekonuję dzieci, że to my jesteśmy ich rodzicami.

Jak dotrzec do takich małych główek żeby nie legł w gruzach ich mały, poukładany świat??

Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
 
Z jedenj strony to wspaniale,że dzieci nie zaznały brutalności, że wychowuja się w ciepłej, życzliwej atmosferze, ale z drugiej strony , nie wyczekują nas z niecierpliwością, nikt im nie powiedział, że ich zycie jest tymczasowe.

Popełniono chyba poważny bład pozwalając dzieciom wierzyć, że ich opiekunowie są rodzicami.

Nie wiem, na razie to sa tylko moje obawy, na ocenę sytacji przyjdzie pora po pierwszej i kolejnej wizycie.
Myślę ,że bez pomocy i współpracy z obecnymi opiekunami nie będzie nam łatwo, więc musimy zdobyc  też ich zaufanie.

Tak więc delikatnie, rozważnie, dyplomatycznie Mariolka .........

Koleżanki, większość z Was ma wykształcenie pedagogiczne.Co Wy o tym sadzicie?



23 lutego 2007 , Komentarze (16)


Zdaje relacje na gorąco.:)

Cała jestem roztrzęsiona....

Dzieci rozwijaja się prawidłowo, są małymi gadułkami.
O rodzicach napisze później.

Właściwie od urodzenia przebywały w domu dziecka, a od półtora roku w rodzinie zastępczej.

Teraz przed nami najtrudniejsze zadanie.Przekonac dzieci do siebie :( Są  bardzo związane z rodzicami zastępczymi i mowią do nich - mamo, tato :((


Boże, jak wyrwać z korzeniami takie maleństwa i zabrać je z bezpiecznego świata, w którym się teraz znajdują??

Partyk ma 92 cm wzrotu i waży 15 kg, Oliwka 85 cm i 13 kg.
Uwielbiają mandarynki :)

Na dzisiaj tyle .Teraz ide do przyjaciółki sie wygadać, bo targają mna straszne emocje.

21 lutego 2007 , Komentarze (17)

 
Jestem zmęczona i leże już w łóżku jak skóra z diabła.

Nadrobiłam zaległości w czytaniu czterdziestkowego forum, ale nie mam już siły uczestniczyć w dyskusji.
Młodzież wypruła mi flaki, łeb mam kwadratowy i padam na pysk.

Męczyłam dzisiaj panią Jadzię w ośrdoku adopcyjnym i wymusiłam na niej żeby monitowała sprawę dzieci w centrum pomocy rodzinie.

Zadzwoniła zatem i umówiła się ze mną na piątek.Kobieta, która opiekuje sie teraz dziećmi powiedziała jej, że dzieci są wspaniałe. Patryczek jest bardzo wesołym i zywym dzieckiem, a Oliwka , jako,że jest najmłodsza w rodzinie, bardzo rozpieszczana.:))

Obiecała, ze w piątek dostarczy płytę ze zdjęciami dzieci , więc mam tam po nią pójsć .

Wstępnie umówiliśmy się na środe na pierwsze spotkanie z maluchami.

Ech, jeszcze tydzień musimy wytrzymać.

Wybaczcie, że nie zaglądam so Waszych domkow, ale naprawdę nie mam już siły.

Dobranoc.

20 lutego 2007 , Komentarze (18)

"Ciąża adopcyjna wydaje się nie mieć końca.Nie istnieje żaden konkretny termin , który jest końcem naszego oczekiwania.Ta ciąża chwilami wydaje się nie mieć żadnych granic, które dają poczucie bezpieczeństwa.Nie znamy terminu kiedy przyjdzie nasze dziecko.Nie możemy go sobie wyobrazic.Nie wiemy, jakie będzie duże.Zadajemy sobie wiele pytań, na ktore nie ma odpowiedzi."

  "Moja ciąża adopcyjna przypomina mi troche ciąże zagrożoną, którą przezyłam czekając czekając już po adopcji chłopców na córeczkę.Mimo,że znany był termin rozwiązania, nic nie było wiadome.Każdy sygnał z organizmu mógł przynieść radość, ale i mógł być czymś, co za chwilę skończy się tragicznie.Tylko nadzieja pozwalała przetrwać kolejny dzień"

         "Dom na nowo malowany" Magdalena Grycman.


  Mój mąż otworzył przed chwilka oczy i powiedział - całą noc meblowałem pokoik :))

Pora do pracy. Miłego dnia :))