Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem kobietą na początku swojej drogi odchudzania. powoli zaczynam wychodzić z zamknięcia. przez 3 lata zajmowałam się tylko dzieckiem od dziś zamierzam pomyśleć o sobie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25251
Komentarzy: 297
Założony: 15 maja 2011
Ostatni wpis: 30 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malafrida

kobieta, 39 lat, Katowice

150 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 listopada 2014 , Komentarze (2)

od prawie półtorej tygodnia trzymam się i napady są rzadsze. tylko dobiłam się kilkoma rzeczami a to najczęściej doprowadza do przerwania diety i powrocie do nawyków. 

bo człowiek jest tak głupi że po pierwsze wszystko chciałby na już i na teraz. po drugie nasłuchał się i naczytał o tym jak to jedna pani schudła 5 kg w tydzień druga trzy kg i tak się wierzy w głupoty to się potem głupolem zostaje. 

miałam w niedzielę zobaczyć 80,9 chociażby. zobaczyłam 81,2 niby to tylko 0,3 kg tak ciut ciut ale jednak dobiło. po drugie od 4 dni trzymam się tego 81,2 jakby waga się zawiesiła!! wczoraj zjadłam śniadanie przekąskę i obiad myślałam że dziś coś ruszy ok ruszyło....81,1. pogratulować naprawdę. 

pojeździłam wczoraj na rowerku stacjonarnym ale tak mnie dupsko boli od tego siodełka że wysiedziałam tylko 20 min. nawet małą poduszkę dałam sobie pod zad ale nie pomogło. ale co się dziwić rowerek za 150 zł nie wymagam za dużo. 

dziś jestem w pracy jest 14.40 a ja do tej pory zjadłam 2 kanapki z serem szynką i ogórkiem. rano o 6 w domu ćwiartkę bułki z ćwiartką kotleta z obiadu. i przed chwilą kromkę z masłem orzechowym. zaraz idę sobie kupić mleko i na koację płatki z mlekiem i to wszystko. dużo mało nie mam pojęcia mi z tym dobrze że tyle że nie ma drożdżówek kebabów hamburgerów. że jest na razie ok choć wiem że muszę do menu dodać więcej warzyw i owoców. może kiedyś. :) 

trzymajcie się :)

22 listopada 2014 , Komentarze (6)

dziś sobota dla mnie zawsze było to czas wyżerki by odreagować cały tydzień ale dziś tak nie było i jestem z tego dumna. 

no prawie nie było. rano zjadłam kromkę chlebka potem koktajl z kefiru truskawek i banana na obiad zupa kapuśniaczek ale potem pół godziny słodyczowego szleństwa i skończyłam połówką pizzy było to o 16 a ja od tego czasu nie jestem w stanie nic zjeść jak kiedyś pisałam czasami jest tak że nażre się po południu i potem nie jem nic aż do następnego dnia. wiem że lepiej zjeść 5 małych posiłków ale ja tak po prostu nie mogę moja głowa musi czuć że się napchałam po prostu. 

wczoraj w pracy zjadłam 1 bułkę i mały kawałek pizzy i ogórek więc nie za dużo wiec mogłam sobie na to pozwolić ale jutro czyli w niedzielę zważę się i zobaczymy czy wyrobiłam swoją normę na ten tydzień czyli zobaczyć 80 na szklanej :) 

i było dziś 65 mni na rowerku stacjonarnym całe 500 kcal wg tego dziwnego ustrojstwa a od poniedziałku walka o zobaczenie 7 z przodu. kolejny tydzień z kg mniej. 

21 listopada 2014 , Skomentuj

świadome jedzenie. wiadomo że każdy z nas mniej więcej wie co wkłada do ust ale czy zdajemy sobie sprawę jak jemy?

czy wrzucamy w siebie jak w śmietnik czy delektujemy się jedzeniem? od tygodnia staram się jeść powoli może bez przesady że żuję jeden kęs minutę ale staram się przeżuwać staranniej i widzę efekty jem mniej i szybciej jestem najedzona. mam nadzieję że ten nagły zryw dobroci dla żołądka potrwa dłużej niż chwila. 

wczoraj miałam małą rewolucję żołądkową a mianowicie zjadłam śniadanie a potem obiecałam synkowi pizze z pizza hut którą on uwielbia wprost. zjadłam 2 kawałki trochę sałatki i pieczywko czosnkowe. i się zaczeło...w pracy jem ostatnio 2 kromki i ciepłe danie a tu nagle taka uczta. z kibelka wyjść nie mogłam. ale moge się założyć że gdyby to wypadło w moje dni obżarstwa zjadłabym dużo więcej i jeszcze nic by mi nie było. 

czyli organizm taki głupi nie jest nie chce być obciążany a ja przez moją głupotę tyle w niego pakuję byle czego czasem. 

także bądźmy dobrzy dla naszych żołądkow. powiedzmy mu już w pożądku mój żolądku dziś cię nie napcham pozwolę ci spokojnie trawić i zjem coś lekkiego :)

o matko gadam z własnym żołądkiem:) ale grunt że ta metoda działa!! dziś było na wadze 81,4 więc dojdę spokojnie do zamierzonego celu 80 zobaczyć do niedzieli!!!!!!

17 listopada 2014 , Komentarze (2)

daje sobie czas. od niedzieli do niedzieli. chciałabym zobaczyć 1 kg mniej co niedziela chyba dużo od siebie nie wymagam. 

znalazłam sposób na jesienna chandrę jest to kocyk ciepła herbata z prądem :) i film jedź módl się kochaj.

czekam na takiego faceta jak filipe też tak poharatanego przez życie jak ja który będzie miał odwagę wyrwać mnie ze szponów nieufności do mężczyzn 

ja jeszcze w pracy jestem kończę dopiero za 2 godziny i nie mogę się doczekać ciepłego łóżka 

miłego wieczoru wam życzę :)

12 listopada 2014 , Komentarze (4)

tak. jestem chora. uzależniona. uzależniona od jedzenia. jedzenie jest moim wrogiem. a z wrogami trzeba albo walczyć albo się poddać. 

całe życie jestem grubsza od moich rówieśniczek. dlaczego? 

po przeczytaniu kilku artykułów o kompulsywnym jedzeniu które przeczytałam ślimtając do rękawa zdałam sobie sprawę że wszystki problemy w dorosłym życiu są winą nieszczęscia w dzieciństwie. moim nieszczęsciem była śmierć mojego taty. i choć od tego czasu minęło już 22 lata to skutki są widoczne do tej pory. do czasu jego śmierci byłam chuda jak patyk mogłam policzyć moje żebra. a potem moja mama opowiadała mi że brałam suche bułki w nocy do łóżka i je jadłam prawie na śpiąco. 

jestem święcie przekonana że takie rzeczy są w stanie wpłynać na nas nawet na długie lata moja gehenna trwa już 22 lata. świetnym przykładem jest ten pamiętnik ile czasu już pisany i ile razy już zaczynałam od nowa? od początku. od dzisiaj?

teraz muszę się zastanowić nad własnym życiem i powoli naprawde drobnymi kroczkami wyjść z choroby. boję sie tylko że nie dam rady sama. 

jeżeli cos was niepokoi w sposobie waszego odżywiania zapraszam na stronę jedzenie-kompulsywne.pl 

do zobaczenia

29 września 2014 , Skomentuj

naprawdę dawno mnie tu nie było choć tęskniłam strasznie. wszystko przez to że dostałam...pracę! tadam! :) moje marzenie się spełniło a praca choć ciężka daje mi dużo satysfakcji i po prostu ją lubię! 

co prawda trzymałam się w kwietniu i maju było super poniżej 80 ale teraz od paru miesięcy trochę stresów i jedzenia na wynos bo w pracy siedząc 12 godz a tu kurczaczek z rożna a tu pizzeria niedaleko chamburgery i przytyłam 3 kg teraz mam jakieś 81. tak że dupa blada ale już że tak powiem jestem na właściwej ścieżce do dobrej figury. 

a najważniejsze że zrozumiałam że wcale nie chcę wyglądać jak patyczak chciałam bym tylko żeby ciuchy które mam w szafie 42 pasowały na mnie i dobrze leżały. 

wczoraj zaliczyłam swój dawno nie ćwiczony skalpel. dziś choć wrócę dopiero po 20 i zanim położę małego spać to będzie gdzieś 21.30 poćwiczę mel b 5 min rozgrzewki 20 min ćwiczeń 5 min rozciągania plus 20 min biegu w miejscu. 

jedzeniowo też dziś super:

6.20. owsianka na wodzie z dodatkiem mleka i banana

9.30. kromka chlebka z serem żółtym szynką i pomidorem

13.00. to co wyżej

15.00 makaron ryżowy z warzywami na patelnię i kurczakiem gotowanym

18.00 banan i jabłko

kawe i herbatę słodzę tylko stewią. a maje postanowienie od dziś być tu prawie codziennie i wytrzymać z dietą  do sylwestra a potem tylko ćwiczenia by efektu jojo nie było. no i wstawić wreszcie tu zdjęcie:)

miłego wieczoru :)

12 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

no tak pierwszy tydzień w pracy za mną. było spoko. tzn byłam trzy dni po 12 godzin a w przyszłym tygodniu idę na 2 dni. 

myślałam sobie że dam rade jedzeniowo bo wiadomo że jem tylko to co sobie przygotuję wiec brałam pudełeczko owocków 2 kromki chleba z wędliną i ogórkiem lub pomidorkiem. jakieś żelki do podgryzania i kawe z mlekiem i cukrem w termosie. wiadomo pierwszy dzień zał nowości jeść się nie chciało ale następny dzień już gorzej a wczoraj przyjechałam do domu mama zrobiła placki myślę sobie zjem na szybko jednego placka przestanę być głodna a tu dramat po jednym placku był drugi potem trzeci kawałek drożdżówki syna i nie dojedzona kromka nutellą obmazana. po prostu jakaś masakra. a najgorsze że między dniami gdy nie idę do pracy są dni gdzie mam wolne i wtedy obiadki kawusie a to ktoś wpadnie z winkiem i tak myślałam że będzie reżim a jest swoboda jedzeniowo -obyczajowa:)

wmawiam sobie że to przez ten stres że tak to było w pierwszym tyg a w drugim to już zaciągnę tego paska i będzie git ale wiem że święta za pasem potem urodziny mojej mamy oj będzie ciężko! 

a sukienka na komunię wisi i zaczynam się stresować jak to będzie! ubiorę czy nie?

zastanawiam się nad tymi batonami proteinowo witaminowymi czy jak bym brała taki do pracy i jadła powoli to ominęła bym przynajmniej jeden posiłek. przetestujemy zobaczymy:)

wiecie co w pracy najbardziej mi smakował. potarta marchewka z jabłkiem:) poczułam się jak w przedszkolu:) hihi

tak że od poniedziałku te 6 dni chcę popościć żeby w święta nie mieć wyrzutów sumienia.

a i jeszcze coś kochane kupcie sobie najnowszą książkę o bridget jones jest fantastyczna!!!

trzymajcie kciuki! papa

3 kwietnia 2014 , Skomentuj

dawno mnie tu nie było ale jestem z wami na bieżąco! u mnie młyn na zmianę górki i doliny pracowałam teraz dorywczo a od poniedziałku zaczynam inna pracę mam nadzieję że tym razem na stałe. nie chwalę się jeszcze ale jak podpiszę umowę to będę świętować. przez ostatnie 2 tyg jadłam 3 posiłki dzinnie ostatni o 20 a było to najczęściej ...jabłko. i tak udało mi się dziś dojść do 77,4. pięknie ale boję się bo ostatnio doszłam do 77,9 a potem pofrunęło do 81. i tak w kółko. ale chcę do 18 maja ważyć 75-74 bo idę na komunię sukienkę już mam ale zamka nie dopnę a nowej kupować nie zamierzam bo kasy brak. tak że motywacja jest zajebista byle się nie poddać co mam w nawyku i zwyczaju!staram się ćwiczyć codziennie ale czasem nie mam siły bo mało zjadłam to się po prostu nie forsuję. 

człowiek przez całe życie szuka najlepszej diety dla siebie każdy ma inny organizm. i doszłam do wniosku że najlepsza dieta dla mnie to jedzenie ostatniego posiłku o 16. niestety ale tylko to na mnie działa. śniadania jem 15 min po przebudzeniu bardzo obfite ale same nieprzetworzone rzeczy wartościowe białko wolno uwalniające się węglowodany i dużo warzyw. jest wiosna wiec mam zajawkę jak zawsze na małosolne jem je do wszystkiego! obiad o 13 co tam kuchnia nagotuje jak teraz pracuje raczej mama gotuje. no i o 20 po wyjściu z pracy jem jabłko. piję wiecej bo praca fizyczna ale teraz będę pracowała w trybie 12/24 więc przypuszam że rano bedzie śniadanie potem coś w pracy jakaś sałatka i owoce a wieczorem nic bo jeść po 20 nie będę. za to sobota będzie moim wyżywaczem jedzeniowym:) 

a co do pracy moje dziecko bardzo to przezywa bo mama zawsze była w domu ciężko mi wyjeżdżać jak on krzyczy mama nie jedź ale ma już 5 lat musi zrozumieć nie ma wyjścia. ale to boli każdą mamę!

kochane byle do przodu! jesteśmy na dobrej drodze!!! pozdrawiam 

2 marca 2014 , Skomentuj

wczoraj 60 minut biegania na słoneczku

dziś 50 min rowerek stacjonarny.

jedzeniowo dziwnie tzn napady wilczego głodu o 15 i od tej pory nie mam ochoty jeść ta tendencja się utrzymuje a że chyba chudnę bo dziś zapięłam spodnie mamy która ma 10 kg ode mnie mniej ale inna figurę wiec na razie mi to nie przeszkadza mimo zjedzonych dziś półtorej drożdżówki klusek i czegoś tam jeszcze czuje się ok. 

trzymajcie się ciepło i nie poddawajcie nigdy!

27 lutego 2014 , Komentarze (2)

bieg 50 min
ćwiczenia wszystkiego razy 10
kcal 1500
spotkałam ostatnio faceta z którym fajnie mi się gadało co naprawdę rzadko się zdarza. i choć wiem że on raczej nie jest mną zainteresowany to ja poczułam że mogę coś poczuć bo dawno ale to dawno nie czułam nic do osobnika płci przeciwnej. czyżbym znów wierzyła w zauroczenie. z jednej strony boje się tego, tych napadów euforii połączonych ze strachem przed zranieniem. a z drugiej brakowało mi tego. ale tak naprawdę wątpię że ktokolwiek może się mną zainteresować w końcu mam dziecko jestem gruba i choć sprawiam wrażenie pewnej siebie nigdy inicjatywa nie wyszła by ode mnie. ciężkie jest życie polskiego czipsa:( ale motywacja jest.