Witam ponownie. Który to raz z kolei??? Miliardowy!!!! Odchudzam się -> chudnę -> porzucam dietę i ruch -> tyję- to cała ja!!! Słomiany zapał i niekonsekwencja w działaniu.
Od ostatniej walki o zgrabną figurę, czyli od uzyskanych 75 kg minęło kilkanaście tygodni a ja już prawie 3 kg przytyłam. No żesz.... Dlatego od dziś ruszyłam tyłek. Nie będę się głodziła, nie chcę stosowac żadnej konkretnej diety. Chcę po prostu zdrowo się odżywiac i się ruszac.
Dziś odżywiałam się zdrowo, z niezdrowych rzeczy to wyjątkowo frytki były i ciasto. Nie za dobrze jak na początek, ale nie było tego dużo więc nie mam wyrzutów sumienia. Poza tym był wysiłek fizyczny. Przede wszystkim bardzo dużo chodzenia, plus delikatny jogging, step i rozciąganie. Bieganie i cwiczenie zajęło mi w sumie jakieś 20-30 minut, ale jak na początek było ok, szczególnie że wszystko odbywało się na świeżym powietrzu. Trochę mnie gardło od tego boli, ale może przejdzie.
Niedawno odkryłam, że uwielbiam biegac. Na bieżni mi idzie zaskakująco dobrze, potrafię biec i przez pół godziny, z różną szybkością ale sukcesywnie. A to dopiero początek! Dziś starałam się biegac na dworze i jakoś mi nie wyszło, bo jednak zimno jest i od razu gardło boli i ogólnie wysiadam. Nie wiecie co zrobic, żeby na zewnątrz było równie fajnie biegac jak na bieżni??