Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osiągnęłam właśnie najwyższą w życiu liczbę kilogramów, przez nadwagę coraz bardziej podupadam na zdrowiu, kompletnie nie mam formy, energii i chęci do robienia czegokolwiek. Ale to się zmieni, bo w końcu dojrzałam do tego, żeby naprawdę zatroszczyć się o siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 90524
Komentarzy: 423
Założony: 27 października 2007
Ostatni wpis: 12 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PrettyInPink

kobieta, 42 lat, Lublin

168 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2009 , Komentarze (3)

 

Dziś czuję się o niebo lepiej. To pewnie dzięki warzywom. Ale za to mam mega apetyt. Jem cały dzień,  na okrągło, wg zasad ale ciągle jestem głodna. Tzn. mój żołądek nie jest pusty ale czacha woła "jesc!!!!!". To pewnie dlatego, że nudzę się. Nie mam co robic więc myślę o jedzeniu.

W pracy było nawet oki, pod koniec nerwa złapałam i po przyjściu do domu tylko zdjęłam buty, szybko coś upichciłam na ciepło i padłam na łóżku przed tv, z pilotem w ręku i tak bite od 16 do prawie 19. Mogłam chociaż pójśc na spacer ale nie chce mi się. Poza tym układ pokarmowy mi ruszył i wolę nie oddalac się od toalety :)

Dziwią mnie troche wahania wagi. Wczoraj wieczorem ważyłam 74,8 kg dziś rano 75,5 kg. To może dlatego, że w nocy miałam napad ciastkowy. Złamałam się po raz pierwszy. Wstałam w środku nocy i na pół przytomna poczłapałam do kuchni, zabrałam 4 czy 5 sztuki zwykłych herbatników, które leżały gdzieś tam na wierzchu od ponad tygodnia i już całkiem rozmokły (ale słodycz ciastkową zachowały), zatargałam je do łóżka i na leżąco zjadłam. Zakąsiłam to wszystko bananem, też bardzo wskazanym w diecie Dukana. Jakoś tak wyszło.

Dziś zjadłam dużo:

- pół szklanki jogurtu natualnego 0%, 3 łyżki otrąb, tabletka słodzika;

- mały serek wiejski light z cynamonem;

- pierś z kurczaka duszona z pieczarkami, kurkumą, curry i pieprzem;

- pół piersi z kurczaka plus pół sałaty lodowej, 2 pomidory, przyprawy i ciut oliwy z oliwek;

- duży jogurt naturalny, łyżeczka kakao, 2 tabletki słodzika;

- omlet z 4 jaj, 2 krążki papryki, 1,5 ogórka.

Nie wiem czy się na tym skończy, bo jak wspomniałam mam głoda.

Dziś w pracy wypiłam 2 butelki 1,5 wody plus 3 herbaty czerwono- zielone. W domu okazało się, że mineralka się skończyła więc przyssałam się do ostatniego kartonu mleka 0%. Pewnie go obalę do końca wieczora.

Eeeee, nie wiem co robic. Nie mam z kim wyjśc wieczorem, bo znajomi się porozjeżdżali, a sama na noc na miasto nie polecę. Na spacer też nie chce mi się iśc. O cwiczeniu nie wspomnę nawet. Pójdę trochę na dwór postac, a później spędzę pewnie wieczór na oglądaniu filmów i przeglądaniu pamiętników odchudzania.

Muszę szukac motywacji, bo jakoś nastrój odchudzania mi mija i trochę pewności siebie w tym wszystkim tracę.

 

6 sierpnia 2009 , Komentarze (2)

 

Dziś mój organizm przechodzi sam siebie. A może to raczej moja głupota, że tak organizm katuję. Tak czy tak to dziś mam niezbyt miły dzień pod względem samopoczucia fizycznego. Kompletnie nie mam siły, ledwo nogami powłóczę, w ciągu dnia ręce mi się trzęsły, w ogóle całą mną telepało i nawet nie pomagało to, że zjadłam. Plus masakryczny spadek formy intelektualnej. Dlatego pod koniec dnia urozmaicam sobie trochę fazę czystych protein o owoce i warzywa. Niby mogłabym trzymac fazę proteinową do jutra, bo jutro i tak warzywa wchodzą, ale wszyscy naokoło na mnie krzyczą, że już z odchudzaniem się przesadzam. Poza tym sama czuję, że inaczej się czuję gdy zjadłam kilka winogron.

Dzisiejsze jedzenie:

- 2 jajka;

- serek wiejski light;

- kawałek gotowanej ryby;

- kilka gryzów ogórka żywego i ciut surówki z kapusty;

- kubek jogurtu naturalnego z łyżeczką kakao i 2 tabletkami słodzika;

- garśc białych winogron.

I zjem jeszcze coś warzywnego dziś, może jakaś suróweczka z sałaty lodowej i z tuńczykiem.

Postaram się 5 kolejnych dni trzymac fazę proteiny + warzywa, a później jak dam radę znowu przeżucam się na czyste proteiny, ale pewnie na zasadzie 2/5 a nie 5/5, wydaje mi się, że trochę zdrowiej będzie. Jak myślicie?

 

5 sierpnia 2009 , Komentarze (2)

 

Eh, nie wiem co napisac bo chcę dużo opisac a się nie napisac. Jak zwykle zmęczona jestem. Do tego dziś extra dostałam trzęsące się ręce. Nie wiem z jakiego powodu, może to niski poziom cukru albo coś. Ale zjadłam cokolwiek i mi przeszło.

Dziś rano waga: 75 kg. Nadal w dół.

Pochłonięte:

- 450 dag serka wiejskiego light;

- pałka z udka kurczęciego;

- placuszki proteinowe;

- a la deser: szklanka jogurtu naturalnego 0%, tabletka słodzika, łyżeczka kakao.

Póki co to tyle. Serek wiejski męczyłam przez cały dzień w pracy i tylko pilam ogromniaste litry wody, żeby mi trochę żoładek wypełniło. A po powrocie do domu kurczaka, placki i a la deser na raz poszły. I nadal jestem jakaś niedojedzona. Chociaż w brzuchu mi nie burczy to omlet bym zjadła. Oj tak...

A dziś tyle pokus na mnie się czaiło i tylu się oparłam. Po pracy umówiłam się ze znajomymi do baru na piwo. Oni pili piwo, ja wodę niegazowaną. Naokoło pachniało frytkami a ja na głodniaka ze ściśniętym żołądkiem i głośnym burczeniem ze środka siedziałam. Naprzeciwko baru moja ulubiona ciastkarnia a ja nie mogę takiego pysznego ciasta z kremem sobie zjeśc. Tragedia!!! Tak mnie kusiło! Ale zacisnęłam zęby i jakoś mi się udało. Dziś znów miałam niezbyt miły koniec dnia w pracy więc to ciastko to na zasadzie pocieszenia chyba chciało się dostac do mojego organizmu. Ale wytrzymałam. Z trudem, ale zawsze.

Oj, chyba pójdę coś do jedzenia zakombinowac. Przydałoby się dopchac. Choc oczywiście najpierw spróbuję zapic wodą swe pragnienia :)

A na rower dziś nie pójdę bo leje. Zresztą i tak mi się nie chce cwiczyc.

 

4 sierpnia 2009 , Komentarze (3)

 

Spac mi się chce. Wróciłam z roweru i padam na pysk ale po kolei :)

Dzień był ok. Rano boczyłam się trochę na mojego za to, że mnie wczoraj wystawił. Nie strzelałam fochów, ale powiedziałam mu rano cześc a później tylko z uśmiechem mijałam na korytarzu choc zazwyczaj nie tracimy szans na rozmowę. Ale mój sposób traktowania go sprawdził się, bo przed południem przybiegł do mnie do biura i dłuuugo rozmawialiśmy. Oczywiście nie o tym, że mnie wystawił ale tak ogródkami tłumaczył się dlaczego nie przyjechał po mnie. Tak czy siak już było w porządku. A fakt, że mnie odwióxł do domu po pracy, choc mieszka w drugiej części miasta całkowicie mnie rozłożył na łopatki. Eh... za łagodna jestem dla niego.

Dietowo dzień też ok. Miałam dużo okazji do zjedzenia słodyczy, bo w biurze koleżanki ciastka, babeczki, cukierki czekoladowe i kupę owoców  na zmianę przynosiły. Ale nie ugięłam się. I o to chodzi!!!

Dziś zjadłam:

- 2 jajka na twardo;

- serek wiejski z cynamonem;

- tuńczyk w sosie własnym;

- 0,75 l mleka 0%;

- placuszki proteinowe;

- cwiartkę z kurczaka gotowaną.

Byłam też na rowerze, krótko bo jakieś 40 min ale zawsze jakaś forma ruchu. Nadal nie mam za bardzo siły pedałowac więc się nie przemęczam na siłę.

Dziś rano się ważyłam. Było 75 kg z gramami. Ostatni raz ważyłam tyle na I roku studiów czyli 6 a nawet 7 lat temu. CZADOWO (jak to mówi młodzież :D)

 

3 sierpnia 2009 , Komentarze (2)

Ale mam nerwa!!! Umówiłam się z kolegą/chłopakiem/jakkolwiek go nazwywając, że spędzimy razem wieczór, mieliśmy razem wyjechac. Siedziałam prawie godzinę w pełnym rynsztunku i czekałam, aż po mnie przyjedzie ale napisał, że jest zbyt zmęczony i nie da rady przyjechac. No żesz.... czemu faceci nas ranią?! Nie lubię tego. Żeby odreagowac wsiadłam do samochodu i pokręciłam się po mieście. Nie przeszło więc przyjechałam do domu, przebrałam się i wsiadłam na rower. Pedałowałam przez ok 45 min i dałam sobie spokój, bo w ogóle siły nie miałam. Przyszłam do domu i rzuciłam się na jedzenie. Białkowe jedzenie, ale mimo wszystko. Ble... nie lubię kompulsów.

Ogólnie dzień miałam super duper radosny dzień, ale popsuł mi wieczór na maxa. No nic, czas skupic się na odchudzaniu a nie na facetach.

Dziś zjadłam:

10- serek wiejski

13- serek wiejski z cynamonem

16- kawałek gotowanego dorsza

19- omlet z 3 jaj, 1 jajko na twardo, serek wiejski z cynamonem

Wypiłam też chyba z 3 litry wody plus 4 kubki herbaty mieszanej zielonej i czerwonej.

To by było na tyle. Ogólnie dzień dietkowo ok, nawet aktywnośc fizyczna się pojawiła. Gdyby nie facet byłoby idealnie.

 

2 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

 

Zgodnie z planami dziś ponownie zaczynam dietę proteinową. W piątek waga wskazywała 74,9 kg dziś rano 76,9 kg. Nie wiem, czy to możliwe że w ciągu niecałych 2 dni aż tyle przytyłam. Ale skoro tak szybko chudłam to dlaczego nie miałabym szybko przytyc. No, ale mam nadzieję, że to kupa nieprzetrawionego jeszcze jedzenia w układzie pokarmowym mi zalegało i dlatego taka ciężka rano byłam. Jutro rano się zważę i zobaczymy jaki wynik będzie.

Dziś zjadłam:

- 2 jajka na twardo

- 500 ml kefiru 0%

- kawałek gotowanego dorsza

- serek wiejski light z cynamonem.

Nadal mnie coś ssie więc pewnie zaraz się na coś skuszę. Mam ochotę na omlet albo na jeszcze jeden serek wiejski. Zobaczę. Póki co próbuję zapic uczucie głodu wodą :)

Dostałam na urodziny sukienkę. Cudna!!! Czarna w białe kwiaty, bardzo skromna i elegancka. Nałożyłam ją i śłicznie leży. Nie widac żadnych wałków, pięknie opina ciało podkreślając krągłości ale ukrywając brzuszek. Jestem nią zachwycona. No i niesamowicie dodaje mi pewności siebie. Po prostu super się w niej czuję. Zaszaleję i pójdę w niej jutro do pracy. Jestem bardzo ciekawa reakcji ludzi z pracy :)

1 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

 

Dziś jadłam wszystko, w ilościach jakich chciałam, o porach jakie chciałam. I powiem wam szczerze, że jakiejś specjalnej przyjemności z tego nie czerpałam. Jadłam tak z przyzwyczajenia, bo zazwyczaj tak jadam a właściwie ciapię bez opamiętania. Ale jakoś inaczej zareagowałam niż zwykle Nie było to aż takie super jak zazwyczaj. Czuję się wręcz nie za dobrze... ociężała, jest mi niedobrze i czuję się taka wielka. Tak więc koniec obżarstwa. Jutro wielki come back fazy uderzeniowej diety Dukana. I powoli będę wprowadzała większe porcje ruchu. Zobaczymy jak wyjdzie :)

1 sierpnia 2009 , Komentarze (3)

Wczoraj i dziś mam oficjalą przerwę w odchudzaniu. Wczoraj miałam ognisko, któro skończyło się dziś więc kalorii wpadło, a dziś mam urodziny więc sobie trochę pofolguję. A co! Ale jutro znowu wracam na proteinową. Jestem zachwycona rezultatami i zmotywowana, żeby dalej ją ciągnąc. Oglądałam swoje zdjęcia z wczoraj i wyglądam suuuperrr.... nie ma pyzy, która zawsze zaglądała do mnie ze zdjęc.

Oficjalne wyniki po 7 dniach proteinowej:

25.07- 77,7 kg

1.08- 74,9

czyli 2,8 kg w dół. Uważam, że to nieźle. Poza tym naprawdę widac, że waga leci.

No nic, uciekam bo muszę posprzątac i zabrac się za gotowanie. Kolację dla znajomych przygotowuję. Ciao :*

30 lipca 2009 , Komentarze (2)

 

Jak to może byc? Rano po śniadaniu ważyłam 76,0 kg a po powrocie z pracy i zapychającym obiedzie 75,4 kg. Toż to prawie kilogram w dół. Albo dieta proteinowa jest taka dobra albo to czysta magia

A tak w ogóle to ciężki dzień miałam w pracy. Miałam momenty gdy myślałam, że się pobeczę ale zacisnęłam zęby i jakoś poszło. Po powrocie do domu na pocieszenie kupiłam sobie nową bluzkę (śliczną, czarną wiązaną na karku, która pięknie pokazuje ramiona), nowe kolczyki (wkręty, motylki wysadzane cyrkoniami) i perfumy. Od razu mi się polepszyło :)

Jutro mam ognisko ze znajomymi. To też pierwszy dzień fazy białko+warzywa. Wiem, że jutro nie obędzie się bez alkoholu (duuużo pustych kalorii) i jakiejś kiełbaski ale jestem na to gotowa. Jestem gotowa też na skutki soboty. W sobotę mam urodziny i przychodzą do mnie znajomi na kolację. Przecież nie będę przegryzała listka sałaty gdy oni będą wcinali pyszności. Ale nie chcę szalec, wszystko w rozsądnych ilościach. Od niedzieli pociągnę 3 dni białek i warzyw a później znów same białka. No chyba, że świętowanie przeciągnie i na niedzielę.

A dziś zjadłam:

- jajko na twardo;

- serek wiejski z cynamonem;

- podwójna pierś kurczaka duszona w ziołach.

Tyle. Ale jestem głodna teraz i zaraz usmażę chyba omlet sobie. Chodzi za mną już od wczoraj. I jakiegoś jogurcika bym zjadła. Mniam.... no, coś wykombinuję.

I wiecie co, coraz lepiej czuję się na Dukanie. Wcześniej jakoś niekoniecznie, ale dziś jest lepiej choc koncentracji nadal brak. Ale to pewnie wynik przemeczenia i braku urlopu. I nie chce mi sie tak jesc, nie mam ciągot jakiś, nie chce mi się słodkiego. Jest w pytkę!

29 lipca 2009 , Komentarze (1)

 

Kiepski dzień. Tzn nie taki znowu kiepski, ale wypluta na maxa jestem. W sumie to dużo dzisiejszy dzień wniósł w moje życie/doświadczenie, bo:

- pół dnia biegałam po firmie jak wariatka i załatwiałam pewną sprawę, co było dośc fajne bo lubię takie życie na wariackich papierach. Ale od południa opadł mi poziom energii i ani ręką ni nogą;

- dostałam ochrzan od szefa, bezpodstawny, niesłusznie podważył moją pracę i się nieźle wkurzyłam;

- po pracy byłam u znajomej, która na moją częśc usmażyła naleśniki (uwielbiam!!!!!). Ale odmówiłam i nie złamałam się. Na szczęście naleśniki były z kurczakiem to chociaż mięsa sobie pojadłam :) Później podała ciastka i tak siedziałyśmy z koleżankami, one się zajadały a ja żułam kawałki mięsa :D

Dziś zjadłam:

- placuszki z otrąb;

- mały serek wiejski z cynamonem;

- duży jogurt naturalny bez cukru;

- pół garści kawałków z piersi z kurczaka smażono- duszonych plus kropla sosu czosnkowego (błąd, ale dobrze smakowało);

- 1,5 płata śledzia w occie (nie wiem czy w ogóle na Dukanie można śledzia w occie jeśc);

- mały serek wiejski z cynamonem;

- jajko.

Jednak najbardziej jestem dumna z tego, że się powstrzymałam przed zjedzeniem naleśników i ciastek. To dowód na to, że nie jestem takim beznadziejnym obżartuchem, który nie może się powstrzymac od jedzenia. Dużo mi to dało, podbudowało wiarę w siebie :)

Mimo wszystko jakaś zdołowana jestem. Smutno mi i w ogóle. Nie mogę spac po nocach i ciągle jestem zmęczona. Czy to przez dietę?