ostatnio była wersja zielona, dziś jest biała. smakuje znakomicie!!
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 20884 |
Komentarzy: | 153 |
Założony: | 3 listopada 2007 |
Ostatni wpis: | 13 sierpnia 2022 |
kobieta, 44 lat, Wrocław
165 cm, 85.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
i dwóch dniach okropnego zabiegania (a tym samym nie przygotowywania posiłków) i mocnego niejedzenia, zebrałam się dziś znowu w sobie i wracam na moje 1000 kalorii.
dziś mam w pracy shake bananowo-jagodowy z orzechami, ale nie miałam jagód, więc... bez jagód...
i na obiad moje ukochane szparagi z jajem sadzonym i ziemniakami.
dziś do pracy zabrałam taki oto zestaw:
shake - szparagi z jajem i chlebek bio do bruschetty
(ale pomidory kupię później w sklepie na dole)
READY TO WORK!
waga zleciała o 1,5 kg mimo że pozwoliłam sobie na pizzę przedwczoraj a wczoraj na placki ziemniaczane i butelkę coli.
śniadanie - zwyczajna bułeczka ze zwyczajnym jajkiem na twardo, zwyczajnym ogórkiem i zwyczajnym pomidorem. dorzuciłam kiełki brokuła, bo uwielbiam i jakoś mi tak humor do góry podskoczył, że chodzę z rogalem od samego rana.
nie wiem czy to przez spadek wagi, czy przez to że od dwóch dni zjadłam śniadanie. :o)
... jeju... taka mogłaby być codziennie. właściwie to był obiad, ale że byliśmy w zamku grodziec, poprzesuwałam sobie poszczególne posiłki i tylko śniadanie zjadłam we właściwym czasie - czyli rano.
sałatkę brokułową zjadłam "na wyjeździe" (przydały się do czegoś plastikowe sztućce z macdonalda) no i czas na obiad. a że był tak sycący - to chyba sobie odpuszczę kolację.
dzisiaj zielone świątki i pozamykane sklepy - o czym oczywiście zapomniałam. chciałam kupić do tego hamburgera bułeczki bio z lidla, ale zamknięte... musiałam więc supportować się pieczywem chrupkim. absolutnie niczego nie brakowało tej wersji. była fenomenalna. ligawa w tym wydaniu to strzał w dziesiątkę.
... moje rodzina oczywiście wybrała tradycyjne bułki sezamowe. ich strata. (ツ)
... żeby nie było, że tylko ja jem tak smacznie
to dla męża też przygotowałam podobne jajo. a właściwie dwa i sandwiche. smakowało.
ale ugotowałam z resztki szpinaku, więc starczyło tylko na dwie porcje - to po prawej to zwykłej jajko zapiekane w szynce. płynne żółtko... mniam. :o)
w końcu do czegoś przydały mi się gliniane
miseczki
dzisiejsze śniadanie to jakiś fenomen. jajko na szpinaku z fetą zapiekane w piekarniku. po takich śniadaniach człowiek zapomina, że jest na diecie. oczywiście musiałam zrobić dla całej rodziny, bo jakby inaczej. mój faworyt - 10 minut i gotowe. jajo na miękko.
wpisane na obowiązkową listę śniadań.
po wpadce z sałatką ze szparagów przyszło przemiłe zadziwienie. sałatka z sera pleśniowego i truskawek. FENOMEN! już wiem jaką przystawką poczęstować gości, gdy nas odwiedzą.
jednak tysiąc kalorii to chyba za mało. ciągle chodzę głodna. o godzinie 18.oo zjadłam już wszystkie posiłki. ciekawe co będę robić koło dziesiątej... przygotuję sobie chyba kartonik zupy prowansalskiej - chyba z tymbarka. 100 kalorii a zimituje mi posiłek. mam nadzieję. ;o)
miałam dzisiaj sałatkę ze szparagów, pomidorów i sałaty, ale to była jakaś niesmaczna tragedia. jak można zniszczyć sałatkę z tak fenomenalnych składników. zmiksować ogórka ze śmietaną i dodać koper. ani to tzatziki ani to dressing. zniszczyłam tylko ogórka i sałatkę. następnym razem ogórka skroję w kostkę i poleję wymieszaną oliwą z oliwek z musztardą, cytryną i miodem. powinni karać za takie przepisy... dressing z ogórka... grhhrhhrr.... :o/
[ to zielone gówno to właśnie ogórek... okropieństwo ]
nie lubię porów - więc postanowiłam ich nie przygotowywać; nie znalazłam polędwicy z indyka, więc zrobiłam z piersi kurczaka, nie było w przepisie brokułów, ale kto głodnemu zabroni... ;o)
zatem zamiast indyka w porach z ryżem zrobiłam grillowane sznycelki z kurczaka z dodatkiem kiełków cebuli z ryżem brązowym i brokułami. zjadło nawet moje dziecko. wpisane na listę ulubionych ;o)
bardzo fajnie, że często przewija się soczewica. wczoraj trafiła mi się gratka z selerem. smakowało superowo, ale leczo to była tragedia...