Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sayonara

kobieta, 42 lat, Za Trzecim Krzakiem W Lewo

169 cm, 98.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 kwietnia 2008 , Komentarze (6)


13:30 niefajny dzień :(
dzisiaj to mi chyba potrzebny kaftam bezpieczeństwa!!!

miałam koszmarną noc - mój ryjek zakochał się w charcicy sąsiadów i całą noc piszczał, wył, właził nam na łóżko i sapał, że niby musi wyjść na polko
tak mnie skołował, że wyszłam z nim o 3 w nocy, a on myk i już go nie ma! poleciał naturalnie pod furtkę sąsiadów! w tym momencie, to normalnie żyła mi wyszła i miałam ochotę mu przyłożyć - ale co on winny biedaczek :( teraz też cały czas jest niespokojny i piszczy

rano wstałam na aerobik ale jak dotarłam do auta, to się okazało, że mnie jakiś baran zastawił
było mi do tego stopnia wszystko jedno, że potrzęsłam trochę tym autem, żeby się włączył alarm - po chwili przyleciał facet i chyba od razu po mojej minie skapował co i jak, przestawił auto i nawet nic mi nie powiedział - szkoda bo miałam nawet ochotę się pokłócić :)) także jakby co, o polecam ten sposób :))

w takich chwilach przekonuję się jak bardzo moje obżarstwo jest kompulsywne :( zjadłabym sobie coś pysznego i tłustego np. camemberta zapiekanego - niestety (a może na szczęście) nic takiego nie mam w domu :(

chciałabym czasami być sama na świecie, żeby mi nikt nie zawracał głowy, nie denerwował - usiadłabym sobie wtedy pod jakimś drzewkiem i słuchała ciszy, która mnie otacza

śniadanie: kanapki z chleba orkiszowego z szynką, rzodkiewką i sałatą

pocieszam się, że jutro już piątek i mam fajne plany :)






9 kwietnia 2008 , Komentarze (6)


11:45 wszystko idzie na razie zgodnie z planem: dieta i fitness
ale wczoraj przytrafiło mi się małe potknięcie - zjadłam 4 herbatniki - normalnie myślałam, że oszaleję jak ich nie zjem!!! od czego to?? od ćwiczeń??

dziś grzecznie pojechałam na 7mą na spinning - był trening siłowy, który średnio lubię, ale dałam z siebie wszystko :) w połowie to prawie potrzebowałam reanimacji :)

śniadanie: 2 kanapki z chleba orkiszowego z twarożkiem, rzodkiewką i sałatą, grejpfrut






zaliczyłam jeszcze 8 minut abs na ramiona

13:10 lunch: sałatka kalafiorowa + maślanka

a na obiadek planuję kotlety mielone (mój własny pomysł - sztuka 70 kcal), ziemniaczki i sałatkę z buraczków :)))




8 kwietnia 2008 , Skomentuj


12:30 ale mi się dziś nie chciało wstawać - nawet przeszło mi przez myśl, żeby zignorować budzik :))

ale zamknięty w telefonie facet uparcie śpiewał:

już pora wstać, wyruszyć z domu
przyjaciela spotkać znów
miły, okrągły, puchaty,
bo to jest mój

kubuś, puchatek kubuś - wśród roju pszczół - jak to niedźwiadków ród
kubuś - włazi bez trudu - ramboli bamboli na dąb łasować miód.

zabawa stały gość a przygód nigdy dość
to jest raz na jakiś czas
  a gdy jesteś sam w domu wśród czterech ścian
gdy coś ci doskwiera to masz przyjaciela

kubuś, puchatek kubuś - gdziekolwiek byś szedł - hej pójde tam i ja
kubuś i nie ma cudów, i jutro, i dziś, i ja, i mój puchaty miś.




no to wstałam i wyruszyłam z domu :)))

fat burning nie przyniósł mi dziś satysfakcji hihihi - ostatnio chodziłam tylko na spinning i momentami myslałam, że nogi zaplączą mi się na supeł :))
moja pamięć ruchowa wymaga stałego treningu :)

śniadanko: trzy kanapki z chleba orkiszowego z szynką drobiową, rzodkiewką, sałatą i kiełkami słonecznika

miały być dwie ale byłam naprawdę koszmarnie głodna

mój organizm chyba odczuwa wzmożony wysiłek fizyczny, bo dziś przywołał ochotę na coś takiego :))))





13:00 aaaa zapomniałam dopisać, ze wyprubowałam dziś 8 minut abs na brzuch - niełe, niezłe :))

będę to robić naprzemiennie z 8 minut abs na ręce

to są dwie części ciała, które najmniej pracują na zajęciach na które chodzę:
spinning wiadomo trenuje głównie uda, pośladki i brzuch, ręce też co prawda mam rozgrzane, ale mięśnie się chyba nie budują
fat burning buduje kondycję, pamięć ruchową i wzmacnia przedewszystkim nogi
czasem wpadam też na shape - no tam to może ręce trochę się pomęczą, ale jestem tam za rzadko, żeby były jakieś efekty

a chciałabym mieć takie ładne, lekko umięśnione ramiona :) no i brzusio też :)

obiad: łosoś i sałata z jogurtem

łosoś to jest objawienie - jeszcze nigdy nie go jadłam :) pyszota - superdelikatne mięsko
smażyłam go bez tłuszczu na teflonowej patelni - ile się z niego wytopiło !!! szok !!! dzięki temu zrobiła się pyszna chrupiaca skórka i to zupełnie gratis :)) bez dodatkowych kalorii :))



7 kwietnia 2008 , Komentarze (10)


9:50 dzień zaczął się bardzo ok :) co prawda pada deszcz, jest szaro i ponuro, w mieście megatłok...

ale w ogóle mi to nie przeszkadza :) zaliczyłam już spinning o 7mej rano, a później myjnię i pocztę

jeździło mi się dziś naprawdę fajnie, nie straciłam kondycji, którą wypracowałam sobie przed świętami :) zrobił mi się za to odcisk na dłoni :(( muszę sobie kupić rękawiczki

mam dziś jeszcze w planie tamilee na brzuch, zakupy i małe sprzątanko

śniadanie: grahamka z szynką, pomidorem i sałatą





15:30 o rany padam na twarz

zrobiłam wszystko co zaplanowałam + przygotowałam obiad, zajęłam się warzywami, które kupiłam (obrałam i umyłam 4 pęczki rzodkiewki i 2 sałaty) i wygrałam aukcję na allegro :)))
żądam medalu!!!

lunch: sałatka pieczarkowa

21:20 no to ostatni wpis już dziś :)

dawno nie miałam takiego zwykłego dnia :) bez różnych irracjonalnych trosk :) chyba coś w tym jest, że jak człowiek się porządnie zmęczy to przestaje myśleć o bzdurach

lecę się pomoczyć w pachnącej wannie a potem lulu :)
życzę wszystkim miłej nocki






aaaaaaaa zapomniałam jeszcze wspomnieć o obiedzie: zapiekanka z mięsa drobiowego i warzyw - mniam



6 kwietnia 2008 , Komentarze (2)


mam za sobą fajny dzień :)

oznaczyliśmy kamieniami nasz kawałek trawy, ryjek śmigał jak szalony, ptaszki śpiewały, pachniał dym, siedzieliśmy sobie na tyle auta merdając nogami :)))

chciałabym tak spędzić całe życie :)






5 kwietnia 2008 , Komentarze (2)



dziś lepiej - nie męczy mnie już tak bardzo weltschmerz znany także jako spleen

co prawda tęczy nadal nie widać, ale zawsze to coś





4 kwietnia 2008 , Komentarze (3)


nadal źle :(

pustka
koń... krowa, kura, kaczka... kura, kaczka, drób... droga... chyba na ostrołękę








3 kwietnia 2008 , Komentarze (7)


niech już wszyscy, którzy przyjechali na święta do rodziny pojadą sobie tam, gdzie przebywają na codzień!!
jak ja mam wrócić do diety, gdy codziennie się z kimś spotykam?
nawet jak zaoszczędzę przez cały dzień kalorie, to wieczorem wszystko odrobię!
przecież nie będę siedziała jak kołek, popijając wodę

ehhhhhhh :((

od dwóch tygodni nic nie schudłam :( najpierw święta, a teraz ich pozostałości :(

chciałam już ważyć 79 kg - mój plan jest poważnie zagrożony :(

mam wyraźny odpływ mobilizacji i energii odchudzaniowej :(
martwię się, że już nie wrócę na dobrą drogę i moja nadzieja na zmianę jak zwykle pójdzie się paść

nie mam siły na kolejna porażkę :( jestem zmęczona, zniechęcona, nie potrafię złapać równowagi







1 kwietnia 2008 , Komentarze (5)


13:45 ale mam dziś śmieszny apetyt - jem rzeczy, których na co dzień raczej nie zaszczycam uwagą :)

śniadanie: płatki owsiane z rodzynkami i mlekiem sojowym

super-słodka-pyszota

lunch: sałatka z warzyw i tuńczyka - taka a'la nicejska

w tej chwili jem sobie orzechy laskowe - zostały mi ze świąt :)

ale zdrowo! toż to szok!

a wczoraj chodziły mi po głowie markizy orzechowe - słowo daję, że ten okres robi mi niezły mętlik w głowie

humorek mi dziś dopisuje i gdyby nie to, że trochę boli mnie brzusio było by całkiem cool :) wcześniej gdy brałam pigułki, nie odczuwałam żadnych bóli miesiaczkowych 
teraz gdy przerzuciłam się na plastry - czasem się pojawiają, ale summa sumarum plastry są chyba mniej inwazyjne



aaaaaaaaaa zapomniałam o najfajnieszym :) skoro mamy wiosnę, zaczynam już myśleć o lecie :)) kupiłam sobie śliczny strój kąpielowy - jadę nad morze i zamierzam cudownie wyglądać

17:40 obiad: krokiety z ryby, sałatka z buraczków



31 marca 2008 , Komentarze (7)


09:45 hmmmmm początki powrotu na ścieżkę cnoty nie wygladają zachęcająco :(

mam za sobą okropną noc - mój ryjek chyba się czymś zatruł :( zaczęło się o 23 - musieliśmy z nim wychodzić co godzinę!

a więc nie wyspałam się
mimo to miałam szczerą chęć iść na spinning na 7mą - wstałam więc o 6tej, wykąpałam się i gdy weszłam do kuchni zobaczyłam na zegarze na lodówce, że jest 7:15!!!!!!!!!!!!

f...........ck!!!!!!!!!
przestawiłam wczoraj wszystkie zegarki z wyjątem tego w mojej komórce!!!!!!!!!!!!!!!!

ale nic to

śniadanko: bułka dyniowa z pieczonym schabem, rzodkiewką i sałatą






15:00 lunch: sałatka z kuskusu i warzyw

kurcze ale mi się chce dziś podjadać :( powinni wymyślić jakąś cudowną pigułkę, żeby zlikwidować przedokresowe napady wilczego głodu :(

ryjek też chodzi głodny :( biedaczek :( aż mi się serce kraje jak widzę, że zagląda do miski a tam pusto :(

21:15 bardzo serdecznie dziękuję za troskę o mojego ryjeczka :) moje słodkie 33 kilogramy szczęścia :)) wszystko już z nim w porządku, kolacyjkę dostał (wciągnął ją w 3 sekundy) i właśnie ogrzewa mi stopki :)

obiadek dziś pyszny i dietetyczny: wątróbka z warzywami (muszę wprowadzić więcej żelaza, bo chyba mi go brakuje)

pozdrawiam wszystkich cieplutko