Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agulina30

kobieta, 47 lat, Kraków

172 cm, 71.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: wreszcie wytrwać na diecie!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 marca 2009 , Komentarze (4)

U mnie niestety zawieszenie diety. Więc nie mam za dużo do napisania. Zastanawiam się nawet, czy to wszystko ma sens? Może lepiej dbać by bardziej nie przytyć, a nie frustrować się, czy się udało utrzymać dietę, czy nie.
Dlatego dziś się nie rozpisuję, tylko wszystkim Kobietom - wszystkiego Naj!!!!!!

6 marca 2009 , Komentarze (1)


Ale przegiełam!
Dziś to pochłonęłam chyba z 5000 kcal! Nawet nie pytajcie co zjadłam, bo nie chcę się dobijać z przypominaniem sobie!
I jak tu wytrwać dłużej?! Już byłam w ryzach diety i tu znów porażka! I przez to wypiłam dużo ziół przeczyszczających, żeby mieć mniejsze wyrzuty sumienia!!!

I oczywiście znów obiecuję sobie, że od jutra to już się będę trzymać. Jak sobie wyłączyć ten cholerny głód i chęć jedzenia słodyczy, czy innych zabronionych rzeczy?



Mimo wszystko rzyczę Wam dobrego weekendu!

4 marca 2009 , Komentarze (2)



Udało mi się wreszcie wytrzymać wczoraj cały dzień na diecie!!! Wiem, że dla niektórych wyda się to śmieszne, ale ja miałam od jakiegoś czasu ogromne z tym problemy!
Wczoraj miałam takie menu jak opisałam, oprócz tego, że do jogurtu wsypałam sobie saszetkę musli Figurelli. Ależ to było pyszne i sycące!
Niestety przez moje ciągłe wpadki waga znów wczoraj pokazała 84 kg, a dziś rano: 82,6 kg.

menu na dziś:
śniadanie: mała bułka wieloziarnista z serkiem szczypiorkowym 5% i plasterkiem sera żółtego 17% + zielona herbata
przegryzka: jabłko + kawa z mlekiem i słodzikiem
obiad: barszcz ukraiński /został z wczoraj/ + parówka z indyka
przegryzka: jeszcze nie wiem, ale chyba jogurt naturalny z musli figurella /to wczoraj pomogło mi z wieczornym napadem głodu/
kolacja: kromka ciemnego pieczywa z twarożkiem 5% i plasterkiem ser żółtego 17% + zielona herbata

I oby tak dalej! Może wreszcie uda mi się zgubić więcej kilogramów!



3 marca 2009 , Komentarze (1)


Witajcie Vitalijki!
Dziękuję tym, które mnie wsparły jak te przysłowiowe Aniołki - abym się nie poddawała, tylko walczyła ze swymi słabościami i kilogramami.
Dlatego znów zaczynam i tym razem na przekór wszystkiemu - nie od poniedziałku i nie od pierwszego -TYLKO OD WTORKU, TRZECIEGO MARCA!

Z tego względu menu na dziś:
śniadanie: 2 jajka na miękko z serem feta, surówką i papryką
przekąska: pół jabłka+kawa z mlekiem /i niestety cukrem - bo automat źle wydał mi kawę :-(/
obiad: barsz ukraiński z czerwoną fasolą /"chodzi za mną od dwóch dni/
przekąska: jogurt owocowy 0%
kolacja: kromka razowca ze szczypiorkowym serkiem 5%

 I zamierzam czuć się lepiej!!! Nie wiem jak mi wyjdzie dziś z ćwiczeniami - bo mam napięty dziś harmonogram, ale na 8 minut ABS na brzuch na pewno znajdę chwilkę.
No to dzo dzieła! Po raz który? Nieważne!!!!!! Ważne, aby ten raz był skuteczny, prawda?
Poza tym wiosnę już czuć w powietrzu i przez to też powinno być nam łatwiej na diecie.
 


27 lutego 2009 , Komentarze (4)



Witajcie...
U mnie totalny dół - zupełny brak motywacji do diety, a jak patrzę na moją oponę na brzuchu to płakać mi się chce.

Nie wiem skąd u mnie taki brak samozaparcia /bo przecież chcę być szczupła/. Nie mam siły trzymać diety, choć bardzo tego chcę. Paradoks, prawda?
Mój Synek ma chyba znów zapalenie ucha /5 raz od września/ i to też mnie dołuje.
Więc dziś się nie rozpisuję, tylko mimo wszystko życzę Wam miłego weekendu...




26 lutego 2009 , Komentarze (1)



Wiecie co jest jeszcze moim problemem w utrzymaniu diety?
To, że jestem cholerykiem

i niestety zajadam stres.
Na przykład wczoraj - mój synek miał w przedszkolu zmianę grupy /przez ferie jest w przedszkolu mało dzieci i nauczycielek/ i widziałam, że miał nietęgą minkę. Byłam tym przygnębiona /bo jak każda matka nie lubię, gdy mojemu dziecku jest źle/. Kiedy przyszłam do niego do przedszkola i zobaczyłam jego rozpromienioną buzię /bo wszystko było OK i on chce znów być w innej grupie, bo poznał nowych kolegów/ to stres mi puścił i w domu oczywiście "rzuciłam się" na jedzenie i to wcale nie dietetyczne.
Dziś rano nawet nie chciałam stawać na wadze, bo na pewno znów jest ok. 84 kg! Ufff..... Nie ograniam tego...
I co? Dziś znów od nowa trzeba toczyć boje? I tak w kółko. Odniechcewa się wszystkiego!

24 lutego 2009 , Komentarze (2)

 Przejechałam wczoraj 12 km na rowerku stacjonarnym.


Poćwiczyłam też na brzuch /drugi raz/ ok. 40 minut. I co z tego?
Jak ja mam poważne kłopoty z dietą.
Nawet bym wytrzymała z tymi posiłkami jakie sobie zaplanowałam, ale nie wiem dlaczego pod wieczór zaczynam być zmęczona, jest mi zimno, boli mnie głowa i czuję się źle. Nie wiem co robić, bo jedząc więcej też nie czuję się dobrze /pisałam o tym wczoraj - ciężkość w żołądku, też brak energii, itp./
Naprawdę nie wiem co robić, bo chcę się odchudzić, ale popołudnia są nie do przejścia. I zawsze kończy się sięgnięciem po bułkę z masłem i serem, albo jakieś ciastko /czytaj ciasteczka/.
Może jem za mało od rana? Więc dziś mam taki plan:
śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z serkiem wiejskim light, pomidorem i papryką /tylko czy to nie za dużo przy diecie?/
przekąska: jabłko
obiad: 2 jajka na miękko z warzywami
przekąska: jogurt owocowy 0%
kolacja: sałatka z sera feta, pomidora, papryki.
Zamierzam też dziś poćwiczyć i pojeździć na rowerku.
I zobaczę jak dziś będę się czuła. Ale martwi mnie to moje złe samopoczucie. Nie wiem co z tym robić?!


23 lutego 2009 , Skomentuj

Witajcie!!!

Lubię poniedziałki, bo w ten dzień najlepiej zaczyna mi się życie na diecie. I dziś znów zaczynam - bo w weekend oczywiście znowu "popłynęłam". Tlusto, słodko, dużo... Ale mój organizm chyba się buntuje, bo po takim folgowaniu sobie źle się czuję. Ciężko mi w żołądku, nie mam energii, źle śpię.
A dziś: rano kawka ze słodzikiem
           potem pół jabłka z koktailem owocowym /na kefirze ze słodzikiem/
           w południe: leczo /bez tłuszczu/ z drobiową kiełbasą lisiecką
           i UWAGA!: pół godziny ćwiczeń na brzuch!
A wieczorem mam zamiar przejechać przynajmniej 10 km na rowerku stacjonarnym. A w menu dziś u mnie jeszcze zagości jogurt owocowy bez tłuszczu i cukru oraz serek wiejski light, lib jajko na miękko.
I może wreszcie waga zacznie trwale spadać. Bo męczy mnie już ta huśtawka.
I naprawdę muszę "się przeprosić" z ćwiczeniami fizycznymi. A przy dwójce małych dzieci /5 lat i 2 lata/, pracy i całym domu na głowie nie zawsze chce się "machać nogami", itp. Ale postaram się...

19 lutego 2009 , Skomentuj




Witajcie! I jak tam wasza dieta w tłusty czwartek?

Ja bym bardzo chciała wytrwać, ale nie wiem czy wytrzymam. W domu wszyscy zajadają się pączkami, a ja udaję, że tych słodkości nie widzę. Nie wiem jak się nie dać skusić. Próbuję się czymś zająć, ale w głowie cały czas mam jedno: pyszny, słodziutki pączuś - tylko jeden!
Życzę sobie i Wam wytrwałości!!!

18 lutego 2009 , Skomentuj



Nikt nie chce mi pomóc w moich rozterkach - no trudno.
Chyba ostatnią moją deską ratunku będzie oczyszczenie organizmu - kupiłam sobie Body Pure 24 i mam zamiar zastosować /wg ulotki, bo 2 razy oczywiście podjadałam/. Może po tym szybko waga drgnie i nie będę czuła głodu /na niektórych forach niektórzy twierdzili, że nie mieli po tym ochoty na słodycze i głod im się zmniejszył/.
zobaczymy.