Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

...zawsze byłam "większa"...może czas to zmienić?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33728
Komentarzy: 380
Założony: 2 listopada 2011
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mkp1976

kobieta, 48 lat, Police

169 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Biegać, chudnąć...uśmiechać się:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Cudownie ię tak zmęczyć, pewnie już nieraz wspominałam coś na ten temat. Nie połaziłam specjalnie w tym tygodniu, ale za to udało mi się dwa razy wyrwać na rowery. Taki wysiłek działa na mnie wyjątkowo dobrze...podczas biegania jestem stargana i bez mocy, a rowery...mmhmmm...to jest to:)

Waga mnie dziś lekko wk..., chyba znów się pogniewamy. Może to jeszcze przez @. Zobaczę jutro. Teraz uzupełniam płyny-podstawa! Lech-Shandy bardzo się do tego nadaje!

8 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Aaaaaa!jak ja nienawidzę TYCH dni!!!!Wszystko kw...., drażni, o mało ślubnemu się nie oberwało, bo....zupa była za słona. Naprawdę nie popisał się wcale, a tu człowiek głodny z roboty wraca!!!

Na wagę nie wchodzę, bo wiadomo @ po co się niepotrzebnie denerwować. Wczoraj byłam na spinningu, pięknie się ze mnie lało. To obrzydliwe, ale lubię ten stan!!!Kiedy pot po dupie leci, oczy zalewa, a koszulkę po treningu wykręcić można...szkoda, że to woda a nie tłuszcz:(

Nosi mnie ostatnio...coraz częściej myślę o bieganiu, może czas powoli wrócić?

5 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Wróciłam z lasu, standardowo, 7km nordiku, choć wydawać by się mogło niewiele to uwierzcie, można się spocić. W trakcie 3 stacje z ćwiczeniami i to takimi, że pot po dupie leci...i brodzie:)))

Fajnie, cieszę się, że moja Anulka chce mnie tak tresować:)

Uwaga...waga ciut w dół:)ale o tym oficjalnie jutro:)))

3 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Dziś jestem po pierwszym treningu po tygodniowej przerwie:) Ania dbała o mnie, żebym za bardzo się nie nasapała i nie harczała znowu, ale wszystko jest ok:)

Po lesie rundka, 7km i ćwiczenia...na dupcię, talię osy i brzuszek, rzecz jasna:)

Jutro za to kino z młodym...Madagaskar 3D, wow, nie pamiętam kiedy ostatnio w kinie byłam. Niuńkę sprzedam babci i spędzam trochę czasu z synciem:)

Aaaa, zapomniałabym...waga stoi wciąż na tym samym poziomie. Pocieszające, że nie rośnie.

 

2 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

...a ja wciąż chora, trochę mniej, ale jeszcze mnie trzyma. Rano charczę jak stary gruźlik, ale w ciągu dnia jest już całkiem znośnie. Ważna wiadomość-waga  nie rośnie!!!!a przecież się obijam, hi:)

31 lipca 2012 , Komentarze (3)

Zwolnionko do końca tygodnia, i to całkiem legalne. Lekarz był w szoku, że aż tak mnie złapało. Na razie bez antybiotyku, bo to nie angina, a TYLKO zapalenie krtani. Szlag by to....takie plany miałam ćwiczeniowo-nordikowe. Na szczęście dziś waga pokazuje ten sam stan sprzed 2 tygodni. Grunt, że nie więcej:)

Leżę grzecznie w domciu, nie gadam za wiele i czekam aż mi przejdzie

29 lipca 2012 , Komentarze (1)

Wylądowałam wczoraj wieczorem u lekarza, ale o dziwo, uspokoił mnie, że nic nie ma w moim gardziołku. Za to dzisiaj była masakra. Rozpłakałam się z bólu jaki wystąpił przy kichnięciu. A należę raczej do tych odpornych na ból:( Na dodatek uraczono mnie kolejną porcją ogórów, a one za nic w świecie nie chciały słyszeć o tym, że mi się nie chce. Narobiłam trochę kiszonych na zupkę-podstawa:), parę słoiczków eksperymentalnych z pieprzem i kilka z miodem. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale są i już. Podgotowałam też fasolkę szparagową...i do zamrażarki. Kurczę, ale ze mnie gospocha jak się patrzy:)

Jutro do pracy i zobaczę co dalej. Jak będzie mnie tak dalej bolało to ruszam do laryngologa i na zwolnienie. Nikt mi pomnika nie postawi za pracę w takim stanie. Dodam, że do późnego popołudnia nie wydobyłam z siebie głosu:)

Miłego wieczorku:)))

28 lipca 2012 , Komentarze (2)

Gardło odmówiło posłuszeństwa. Ból jest raczej mało ciekawy i lepiej zdecydowanie byłoby mi bez niego. Do lasu, rzecz jasna nie poszłam...poza tym pogoda się sknociła. Pada od rana, i o ile jest nieco lżej oddychać, to na maszerowanie taka aura...niekoniecznie.

Czuję się beznadziejnie i obawiam się, że ten weekend będzie raczej leżący jak aktywny:(

27 lipca 2012 , Komentarze (1)

Okupiłam mój otatni wypad do lasu doć ciężko. Przegrzałam się niestety...a teraz niewiedzieć po co? i dlaczego? dostałam chrypki i już zaczyna boleć mnie gardło. Pewnie gratis od męża...kiedyś go utłukę za takie prezenty!!!!

Jutro mamy z moją tren(s)erką śmignąć do lasu...boję się, że źle się to dla mnie skończy:(

Uprzejmie doniosę co i jak:)))

26 lipca 2012 , Komentarze (1)

Waga dziś co najmniej zadowalająca. Ewentualna zmiana paska po "diet-endzie" jak to trafnie ujęła jedna z Vitalijek:)

Noc miałam dziwną, głowa mi popękała, żołądek się zbuntował...dochodzę do wniosku, że termo-spodnie nie były wczoraj dobrym pomysłem. Ale...z drugiej strony...co się dupsko wypociło to moje!!!!Ja tu rządzę!!!!