Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tomberg

kobieta, 52 lat,

172 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2023 , Komentarze (10)

O! Szwagier mistrzu wylądował w poniedziałek rano w szpitalu z ostrym zapaleniem trzustki. Wzorcowy przykład kolesia, który nie zna umiaru - w alkoholu, jedzeniu, lekach i innych uzależnieniach o których nie będę wspominać. Tak został zdiagnozowany przez lekarza, że nadmiar alkoholu i skutki uboczne, brak osłony leków.  Od siebie dodam, że nieumiarkowanie w jedzeniu to na własne oczy widzialam w pizzeri w sobotę. Zamówiliśmy 2 pizze w rozmiarze jebitnym.  Zajadamy, głodni ekstremalnie. Ja idę na rekord próbując wcisnąć trzeci kawałek ale nie mieści się, więc odkładam. Nie ucieknie przecież, zjem później. Tymczasem chlopaki  zadowoleni nadal się raczą. Wreszcie, wygląda że obaj najedzeni po brzegi  Co z resztą szwagier potwierdzą słowami " ale sie najadlem"" "" ale jestem pełen" itp po kilka! razy, żeby do nas dotarło, że on już ma dosyć.  I dalej... mija może z 5 minut a ten chwyta za kolejny kawałek, nie wiem, może się bał że mu Tomek capnie sprzed nosa albo te 5 min wystarczyło, żeby znalazł miejsce na jeszcze kolejne kęsy. I wygląda że mu mało bo dopycha odłożonym przeze mnie, czyli MOIM półkawalkiem. Bez pytania. Choć ja uważam że nie jesteśmy na tyle blisko żeby mi wymiatał talerz.  Prychnęłam i pytam złośliwie czemu je mój kawałek skoro już nie może. Nie otrzymałam odpowiedzi tylko głupawy uśmiech. W kwestii alkoholu to wieczorem w piatek mnie pyta czy moze jedno nasze piwo z lodowki. Czestuj sie odpowiadam. A rano zagladam i widze ze wypil 3! Ale dociekam dalej : ile tych piw wziąłeś? Dwa- odpowiada. Na co ja rozczapierzam palce obu dloni i wyliczam: kupilam 6, wypilam 1, zostaly 2. Wziąłeś 3 a pytałeś o jedno. Odkupię wam, mówi. Sęk w tym, ze jest po 8 tygodniowej kuracji alkoholowej, czyli abstynent w teorii. Wytrzymal jakieś 2 tygodnie i teraz nawet sie z tym piciem nie kryje. Z lekami to samo: jedne popycha następnymi. A ma ich parę: na nadciśnienie, na sen, na depresję, na ból glowy, gardla, brzucha. ..  

Teraz leży już trzeci dzień pod kroplówkami, nie je, nie pije, nie pali... ale kara.

Wpis ku przestrodze! 

A ja w poniedziałek biegałam.

A we wtorek- nie.

Pozdrawiam! 

13 listopada 2023 , Komentarze (7)

Będzie więc krótko. 

Piątek, sobota i niedziela- niebiegane.

W niedziele miałam  ogromny przypływ energii z kosmosu ale wykorzystałam ją na gruntowne sprzątanie, choć pierwotnie miałam ją wybiegać. Kuchnia i sypialnia tymczasem wyglądają bardzo schludnie  Lubię!

Piatek- kupiłam i upiekłam dynię z myślą o dyniowym puree. Wieczorem spontaniczna wycieczka samochodem na Kamienną Górę w Gdyni. Podziwiać krajobraz. Rafał bardzo zadowolony, że niby z bratem a tak fajnie, wesoło, normalnie.

Sobota- z dyni i twarogu upiekłam sernik. Ja mam fantazje na temat serników. 

Kolejna wycieczka do Jastrzębiej Góry. Jechaliśmy w konkretnej sprawie, bo mamy nieopodal działkę na której zostawiliśmy latem namiot. Sąsiad niby go zabezpieczył a potem się okazało, że nasza baza ukradziona. Podjechaliśmy w celu wyjaśnienia ale sąsiad z tych świętujących dzień niepodległości od samego rana, więc popołudniem spał zbierając siły na wieczór.  Nie było innego wyjścia jak podjechać, zobaczyć Morze Bałtyckie. 

Wracając, zajechaliśmy  na pizze. I jak się okazuje mój MAX to 2 i pół kawałka. Taka mam pojemność żołądka. Trzeci kawałek zostawiłam na wieczór i zjadłam bez skrupułów.  Moje naprawdę destrukcyjne pomysły zaczęły się dopiero późnym wieczorem. Przecież gotowy sernik chłodził się w lodówce. 

Tomek spał, odpoczywał. Ją z nudów popijałam czerwone wino, które bardzo wzmaga apetyt.  A co! jeszcze niestrawioną pizze popchnęłam resztką chipsow I zwieńczylam dyniowym sernikiem.  Żeby nie było że jestem taka poprawna vitaliowo. Nie jestem! 

Pozdrawiam!

10 listopada 2023 , Komentarze (4)

Bo w środę padało - bieganie tylko na myślowym kolowrotku.

Za to w czwartek- pełna mobilizacja, mimo że wróciłam do domu dość późno, koło 21,  uznałam że teren mojej dzielnicy jest na tyle spokojny i mogę sobie pozwolić na samotną przebieżkę. 

Post- 15 h

Owocowy czwartek-  był, 1 jabłko strawione.

W lunchboxie - warzywa, feta i burger gryczany

Przed 19 - jabłecznik u mamy i orzechy laskowe + michałek kokosowy ( taka to kolacja, więc nic dziwnego, że nogi mnie same poniosły po powrocie).

Woda w standardzie- mało ale codziennie o niej pamiętam, chyba też mniej wysikuję.

Skorzystałam z wagi będąc u rodziców.  Ostatnio w ciuchach ważyłam tam ponad 73 kg a wczoraj  72, 2 .Mogę sobie powinszować, bo 72 kg mam solidnie ugruntowane.

Kroniki domowe.

Szwagier od poniedziałku idzie do pracy! 😁 Spodziewa się też w ciągu kilku dni przelewu z krainy lodowców. Jest szansa, że w przyszlym tygodniu pomachamy mu na pożegnanie bez jednej uronionej łezki. Wie o tym, że będziemy otwierać szampana gdy się wyprowadzi.  Juuupi!

Od kilku miesięcy mamy na chacie młodą kocinkę. To ją pokażę. 

Kolejna babeczka zasilająca nasze kobiece moce.  Kocinka ma podwójne imię, bo każdy ją inaczej wola. Dla mnie i dla Tomka jest Fisią, dla Tomka dodatkowo Sonią a dla dziewczyn Inką. W sumie można by przyjąć że to po prostu Fisio- Inka albo Fisioinka vel Fisiolinka , w skrócie Fisia. 

Jak dobrze mieć znowu futrzaka w domu. Był do niedawna z nami Bruno  - moje Sloneczko -ale zginął tragicznie niestety. 

Przed nami weekend - dla mnie długi weekend, bo normalnie pracuję 2, 5 h W każdą sobotę. Jestem tak zmotywowana, że dziś też "idę biegać" - czy ten zwrot nie jest trochę dziwaczny?  " idę pływać" brzmi jakoś normalniej. 

Pozdrawiam! 

8 listopada 2023 , Komentarze (8)

Bieganie - w poniedziałek i wtorek zaliczyłam 

Mam taki cel w tym truchtaniu aby bardziej niż celululu były widoczne mięśnie ( jakiekolwiek, nie muszą być czworogłowe).  Drugi cel też jest- aby nie biec jak ta sierotka najsłabsza z wf-u na końcu peletonu. Tj mogę biec na końcu, to nie problem,  bylebym biegła a nie ciągnęła się jak smarki. Przebiegam jednym ciągiem połowę  trasy, jakieś 1.5 km z hakiem a  potem kilka metrów idę  i już tak do końca robie przeplatankę.   I teraz:  za każdym razem wydłużam odrobinę przebiegnięty dystans. W tej chwili robię nawrotkę i przebiegam... czy ja wiem... do takiego parterowego domku. Dziś zakładam, że dobiegnę do kolejnego skrzyżowania tj dalej o jakieś 10 metrów. Tak to sobie wymyśliłam i powinnam do końca miesiąca? roku? przebiegać całą trasę. Wtedy celem będzie wydłużenie dystansu.  I tak do 5 km dziennie.  

Jakieś sposoby na likwidację celululu? najchętniej domowe połdarmowe?

Tak! odstrzelić!

Kroniki domowe.

Szwagier to nudziarz i ma dziury w głowie.  Ma taki sposób mówienia,  że musi zabiegać o moją uwagę a ja robię mniej lub bardziej skuteczne uniki. W kółko się facet powtarza,  i nie wiem, robi to żebym sobie te informacje solidnie utrwaliła? Czy raczej w ogóle nie pamieta o czym mówił? ale żeby aż tak! Dziś przyszedł do mnie do pracy i opowiada, że ma dobre wieści, po czym lecą te super  wieści. Ja kiwam głową, patrzę w sufit, bierzemy kilka oddechów a ten:  słuchaj! dzwonił do mnie adwokat i mówi, że... Ja jeszcze chwilkę słucham, nie dowierzam ale daje mu jeszcze z pół minuty, żeby się upewnić, że to ta sama historia, mówię i gestykuluję: stop Rafał! zatrzymaj się chłopie, bo dopiero o tym mówiłeś! No i troszkę  mu wsiadłam na łeb, żeby choć ociupinę skupił się na tym co gada. Czy on w ogóle ma jakiegoś lektora w głowie? kontroluje swoje myśli?  słucha ich? 

Szwagier bardzo oklapł psychicznie, zwiesił głowę i mówi: Ania,  ja mam naprawde ogromne dziury w mózgu.  No! I depresję i specjalizację z pasożytów i medal za cwaniakowanie.  A czemu ty pracy nie szukasz? tylko czekasz na pieniądze z Islandii za jakies odszkodowanie? moze dostaniesz ta kase ale przecież nie jutro!  do tego czasu musisz cos ogarnąć.

No nic...  szuka pracy na jakiś portalach, wysyła po 10 cv dziennie I zero odzewu.  Chwyciłam za FB i grupy typu Praca Trójmiasto, czytam dostępne ogłoszenia a ten się budzi i pyta, skąd ja to biorę?  

Podzwonił w kilka miejsc, zobaczymy. . Od sierpnia gości u nas... za dlugo.

Pozdrawiam!

6 listopada 2023 , Komentarze (4)

Z tym moim bieganiem jest jednak lipa. W piatek i sobote- czułam że zbliża się przeziębienie, więc odpuściłam. Skupiłam się bardziej na końskich dawkach Wit c i polopirynce na noc. Efekt jest bardzo pozytywny, tj przeziębienie przeszło obok. Wiem, że załatwiłam się tym bieganiem właśnie, bo ubieram zamiast bawełnianej czapki Tomka, jego dzianinową czapkę i jest mi w niej zbyt ciepło. I tak ją to zdejmuję, to ubieram a łeb mam spocony....  

Sobotę zaplanowałam jako dość intensywny trening w kuchni- lasagne w wersji mięsnej i wege, zrazy wieprzowe cała brytfanka jako obiad dla 3 osób na jakieś 3 dni,  Ciasto z mąki orkiszowej i jabłek teściowej na niedzielę oraz ulepienie pierogów z jagodami, bo zostało sporo ciasta.  Po pracy zrobiłam lasagne po czym poszłam spać.  Spałam 1 godzinę a energii zyskałam tyle, że do 1 w nocy bylam na wysokich obrotach ( sprzątałam sypialnię i mylam podłogi). Pomyślałam, że skoro sobota byla tak intensywna, to w niedzielę sobie odpocznę celebrując bezczynność. Jak pomyślałam tak nie zrobiłam. 

Majka dostaje co jakiś czas fuszki od znajomej projektantki tj  sprząta mieszkania po remoncie. Zawsze robią to we dwie, z koleżanką. Tym razem Maja miała podjąć się sprzątania sama, bo ta druga leży i choruje. Miała na to 2 dni ale sobotę sobie odpuściła, bo prowadzi dość intensywne życie towarzyskie. Została zatem niedziela i Maja w czarnej d....  oraz zawodzenie " mama pomocy".  Wzięłyśmy  samochód, szwagra, kilka jabłek, kanapki i o 11 RANO byliśmy już w drodze do Gdyni po sprzęt do sprzątania a o 12 startowaliśmy z pucowaniem.  Cóż... mój tylek miał leżeć a w efekcie 3 godziny gimnastykiwałam się że szmatką wchodząc naprzemiennie i schodząc z krzesła bo pełno zfaĵdantch po stolarzu półek i szaf. Po 3 godzinach powiedziałam basta bo ja mam dzień wolny i tylko wam pomagam. Poszłam sobie spacerkiem na plażę, bo mieszkanie zlokalizowane jest w dolnym Sopocie. I jednak pooddychałam troszkę sopockim jodem. Myślę, że niebieganie tej leniwej niedzieli miałam usprawiedliwione. 


W gruncie rzeczy nienajgorsxy był ten weekend- przynajmniej wyzdrowiałam. A! tymczasem Tomek spał w niedzielę do 17... I nie wiem kiedy zjadł prawie wszystkie zrazy...

3 listopada 2023 , Skomentuj

W środę - nie biegałam, bo głupio po cmentarzu

Jadłam bardzo niewiele -    rano kawa i pieczywo, po południu salatka jarzynowa teściowej i białe pieczywo ( znowu!)

do tego 2 lub 3  jabłka i 4 czekoladki Merci

Woda w standardzie, czyli 490 ml termosik wożony w torebce. 

Post 14 h

Aktywność- słaba, spaliśmy do południa, potem zbieranie się nieśpieszne, 2 h W samochodzie, spacer z pełnym pęcherzem po słupskim cmentarzu, posiadówka u  teściów i powrót do domu też samochodem.  Dostałam pełne sloiki z dobrami z ogródka od teściowej,  parę kilo jabłek i 16 jajek od naprawdę szczęśliwych kurek. Kury biegają szczęśliwe i bezpieczne, bo o zgrozo! teściu upolował czyhającego na kury lisa. Nie chcecie wiedzieć jak go upolował. 😥 Uświadomiłam go, że mógłby za to nieźle beknąć... ale nie w tym rzecz, bo zabił zwierzę!!!  kurwa! I jeszcze opowiadał o tym z uśmiechem i to mojej córce. Ja tylko strzępki rozmowy usłyszałam i co z tego, że zareagowałam wzburzona, jak teściu  nic sobie z tego nie robił.  Jemu wolno polować na lisa bo lis poluje na jego kury. I ch..j

W czwartek - pobiegłam 

Woda- termosik + szklanka

Post 10.5 h 

Jedzenie- nudne:

Śniadanie: znowu pieczywo z serem.

W lunchboxie: zupa dyniowa  niesmczna- sama zrobiłam, sama zjadłam. Grzanki były koniecznością. 

Owoce- zero

Obiadokolacja- pierogi ruskie, pustki mam w lodówce i robiłam te pierogi na zapas mrożone do 12 w nocy. Ale zjadłam prawie przykładnie tj niewiele za to o 21. 

Post  13 h

Piatek- 

Śniadanie- 2 × kanapka z serem i ogorkiem kiszonymi od teściowej  + majonez  bo lubię 

Lunchbox - ruskie, wreszcie solidna porcją+ kanapka j/w

Kawa I chrupkie pieczywo z serem + ciastko w czekoladzie

Woda - jadę! 

Bieganie - zamierzam 

Przeprowadzka- jasny gwint! mieszkanie należy do mojego szefa a ten  zwleka z decyzją! Zapytałam dziś wprost: chcesz to mieszkanie wynająć czy nie?

A on na to: i tak i nie....

???????

bo może jego córka  się przymierza....

bo Ty u mnie pracujesz ale to chyba nie przeszkadza, co?

bo, tam by trzeba oddzielić liczniki.... ale czekaj!  u góry jest już oddzielny....

Więc niech się dzieje samo! Puszczam właśnie i skupiam się na innych sprawach np że mamy weekend. 

Pozdrawiam! 

31 października 2023 , Skomentuj

Czwartek, piątek- nie biegałam na wf, niedyspozycja

Sobota - pobiegłam

Niedziela i  poniedziałek- niebiegane

Poza tym - dieta bardzo spokojnie, nie przejadam się, owoce- w kratkę,  post- zawsze jakiś jest, nawodnienie- te pół litra wypijam codziennie, zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną, wróciłam do zdrowego nawyku. 

Pół litra to nie wyczyn ale o pół litra więcej niż dotychczas.

Z bieganiem chciałabym się poprawić, bo chyba obserwuję jakiś pozytywny efekt, na pewno lepsze samopoczucie psychiczne i może nogi są ciut silniejsze. Póki jest dobra pogoda- biegam. Potem zobaczymy. 

Zawazylam sie w piatek u ginekologa - 72 kg i ciesze sie tym progresem. Wydaje mi się, że ogólnie mniej jem niż kiedyś. Przede wszystkim odczuwam głód, co mi się kiedyś bardzo rzadko zdarzało. Teraz uczucie głodu wieczorem i w nocy to nic strasznego, jak nie pomyślę, to nawet mogę nie zauważyć. Chociaż...  zawsze jednak słyszę moje burczące kiszki, ale to stało się normalne. 

Ginekolog powiedział, żeby narazie nie myśleć o menopauzie, póki miesiączkuję. I ze nie ma sensu robić jakiś badań, bo one nie są miarodajne, że te parametry raz lecą w dół, raz idą w górę. Sama pukam się w czoło, czy mi się gdzieś spieszy?  no nie... ale czasem bardzo pocę sie w nocy, szczególnie teraz, kiedy śpimy przy zamkniętym oknie a ja szczelnie owijam się kołdrą. Teraz już nie dzielę się kołdrą z Tomkiem, lubię mieć własną. Szwagier dostał zapasową a my dla większej wygody kładliśmy jedną pod spód, zamiast prześcieradła i przykrywaliśmy się wspólną. Ale teraz, bywa w nocy chłodno i ta "walka" o przykrywkę bywa irytująca. Wyszarpałam więc zapasówkę spod tyłków i owijam się szczelnie... No I przy okazji pocę się jak w kokonie.  Tomek woli wspólną kołdrę i mniej spoconą mnie. no i? co zrobić? nacierać się solą? Czy co?

Nic ciekawego u nas ostatnio. Dalej nie wiadomo co z przeprowadzką. Właściciel nadal nie ma czasu się zastanowić, ile by chciał za wynajem mieszkania. No pewnie! niech stoi puste a on będzie myślał. Tymczasem szwagier mógłby je odświeżyć. Ale on niebawem czmychnie prawdopodobnie do Norwegii , sprawdził, że bilety są całkiem tanie. Z jednej strony dobrze- bo ile można u nas mieszkać. Ale z drugiej - kolejna przeprowadzka i byczek by sie przydał do pomocy. Eh! 

Jutro- się zobaczy, Tomek chciałby pojechac do Słupska. Ja- niekoniecznie. Wolałabym spędzić dzień pod kołdrą. 

Pozdrawiam!


31 października 2023 , Skomentuj

Czwartek, piątek- nie biegałam na wf, niedyspozycja

Sobota - pobiegłam

Niedziela i  poniedziałek- niebiegane

Poza tym - dieta bardzo spokojnie, nie przejadam się, owoce- w kratkę,  post- zawsze jakiś jest, nawodnienie- te pół litra wypijam codziennie, zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną, wróciłam do zdrowego nawyku. 

Pół litra to nie wyczyn ale o pół litra więcej niż dotychczas.

Z bieganiem chciałabym się poprawić, bo chyba obserwuję jakiś pozytywny efekt, na pewno lepsze samopoczucie psychiczne i może nogi są ciut silniejsze. Póki jest dobra pogoda- biegam. Potem zobaczymy. 

Zawazylam sie w piatek u ginekologa - 72 kg i ciesze sie tym progresem. Wydaje mi się, że ogólnie mniej jem niż kiedyś. Przede wszystkim odczuwam głód, co mi się kiedyś bardzo rzadko zdarzało. Teraz uczucie głodu wieczorem i w nocy to nic strasznego, jak nie pomyślę, to nawet mogę nie zauważyć. Chociaż...  zawsze jednak słyszę moje burczące kiszki, ale to stało się normalne. 

Ginekolog powiedział, żeby narazie nie myśleć o menopauzie, póki miesiączkuję. I ze nie ma sensu robić jakiś badań, bo one nie są miarodajne, że te parametry raz lecą w dół, raz idą w górę. Sama pukam się w czoło, czy mi się gdzieś spieszy?  no nie... ale czasem bardzo pocę sie w nocy, szczególnie teraz, kiedy śpimy przy zamkniętym oknie a ja szczelnie owijam się kołdrą. Teraz już nie dzielę się kołdrą z Tomkiem, lubię mieć własną. Szwagier dostał zapasową a my dla większej wygody kładliśmy jedną pod spód, zamiast prześcieradła i przykrywaliśmy się wspólną. Ale teraz, bywa w nocy chłodno i ta "walka" o przykrywkę bywa irytująca. Wyszarpałam więc zapasówkę spod tyłków i owijam się szczelnie... No I przy okazji pocę się jak w kokonie.  Tomek woli wspólną kołdrę i mniej spoconą mnie. no i? co zrobić? nacierać się solą? Czy co?

Nic ciekawego u nas ostatnio. Dalej nie wiadomo co z przeprowadzką. Właściciel nadal nie ma czasu się zastanowić, ile by chciał za wynajem mieszkania. No pewnie! niech stoi puste a on będzie myślał. Tymczasem szwagier mógłby je odświeżyć. Ale on niebawem czmychnie prawdopodobnie do Norwegii , sprawdził, że bilety są całkiem tanie. Z jednej strony dobrze- bo ile można u nas mieszkać. Ale z drugiej - kolejna przeprowadzka i byczek by sie przydał do pomocy. Eh! 

Jutro- się zobaczy, Tomek chciałby pojechac do Słupska. Ja- niekoniecznie. Wolałabym spędzić dzień pod kołdrą. 

Pozdrawiam!