Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tomberg

kobieta, 52 lat,

172 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2023 , Skomentuj

Czwartek, piątek- nie biegałam na wf, niedyspozycja

Sobota - pobiegłam

Niedziela i  poniedziałek- niebiegane

Poza tym - dieta bardzo spokojnie, nie przejadam się, owoce- w kratkę,  post- zawsze jakiś jest, nawodnienie- te pół litra wypijam codziennie, zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną, wróciłam do zdrowego nawyku. 

Pół litra to nie wyczyn ale o pół litra więcej niż dotychczas.

Z bieganiem chciałabym się poprawić, bo chyba obserwuję jakiś pozytywny efekt, na pewno lepsze samopoczucie psychiczne i może nogi są ciut silniejsze. Póki jest dobra pogoda- biegam. Potem zobaczymy. 

Zawazylam sie w piatek u ginekologa - 72 kg i ciesze sie tym progresem. Wydaje mi się, że ogólnie mniej jem niż kiedyś. Przede wszystkim odczuwam głód, co mi się kiedyś bardzo rzadko zdarzało. Teraz uczucie głodu wieczorem i w nocy to nic strasznego, jak nie pomyślę, to nawet mogę nie zauważyć. Chociaż...  zawsze jednak słyszę moje burczące kiszki, ale to stało się normalne. 

Ginekolog powiedział, żeby narazie nie myśleć o menopauzie, póki miesiączkuję. I ze nie ma sensu robić jakiś badań, bo one nie są miarodajne, że te parametry raz lecą w dół, raz idą w górę. Sama pukam się w czoło, czy mi się gdzieś spieszy?  no nie... ale czasem bardzo pocę sie w nocy, szczególnie teraz, kiedy śpimy przy zamkniętym oknie a ja szczelnie owijam się kołdrą. Teraz już nie dzielę się kołdrą z Tomkiem, lubię mieć własną. Szwagier dostał zapasową a my dla większej wygody kładliśmy jedną pod spód, zamiast prześcieradła i przykrywaliśmy się wspólną. Ale teraz, bywa w nocy chłodno i ta "walka" o przykrywkę bywa irytująca. Wyszarpałam więc zapasówkę spod tyłków i owijam się szczelnie... No I przy okazji pocę się jak w kokonie.  Tomek woli wspólną kołdrę i mniej spoconą mnie. no i? co zrobić? nacierać się solą? Czy co?

Nic ciekawego u nas ostatnio. Dalej nie wiadomo co z przeprowadzką. Właściciel nadal nie ma czasu się zastanowić, ile by chciał za wynajem mieszkania. No pewnie! niech stoi puste a on będzie myślał. Tymczasem szwagier mógłby je odświeżyć. Ale on niebawem czmychnie prawdopodobnie do Norwegii , sprawdził, że bilety są całkiem tanie. Z jednej strony dobrze- bo ile można u nas mieszkać. Ale z drugiej - kolejna przeprowadzka i byczek by sie przydał do pomocy. Eh! 

Jutro- się zobaczy, Tomek chciałby pojechac do Słupska. Ja- niekoniecznie. Wolałabym spędzić dzień pod kołdrą. 

Pozdrawiam!


25 października 2023 , Komentarze (2)

Wczoraj- wtorek : 

Było biegane razem ze szwagrem.  

Owoc- zero

Sezam - pół porcji

Śniadanie- znowu biały Chleb...

W lunchboxie -  ryż, kukurydza, pomidory suszone i świeży ogórek, biały Chleb z serem

Kawa + 2 ciastka czekoladowe pyszne.

Wieczorem- ryż i chili sin carne mała porcja 

Woda - ok 1.2 l

Post - 14 h

Chętnie bym się zważyła. Trochę nogi jakby mniej szpetne.  Ale to jeszcze daleka droga a i jesienna pogoda sprzyja ich ukrywaniu.  Obmiezylam się miarką i w udzie widzę 58 a w tyłku 104... ale z czym to porównać jeśli na początku września tego nie zrobiłam. 

Depresyjna aura. Bieganie raczej dzisiaj niewykonalne, spodnie przeciwdeszczowe i kurtkę co prawda mam, ale buty są bardzo podatne na przemakanie. Musiałabym założyć jakieś skarpetki z folii spożywczej.  

A jednak! tylko siąpiło więc pobiegłam. 

Pozdrawiam.

24 października 2023 , Skomentuj

W poniedziałek:

pobiegłam - brawa! bo nie zapowiadało sie

prawie nic nie piłam- tylko szklanka z rana

sezamki- nie weszły

owoc- zero

post - 18 h  to akurat mi wyszło

jedzenie- słabo, przez stres

Śniadanie: kawa

II śniadanie: Chleb razowy surowe warzywa, Chleb biały żółty ser

w lunchboxie: ciabata, paprykarz wegetariański i sok pomidorowy, zapomniałam, że uwielbiam  sok pomidorowy, zwłaszcza po sezonie letnim

Stres sama sobie zafundowałam ale pomógł mi Tomasz. Wróciliśmy od znajomych w niedzielę wieczorem, zjadłam, wypiłam kawę i wygodnie ułożyłam się w łóżku, przysnęłam, kąpiel, sprzątnęłam kuchnię; spać. 

A tymczasem nieślubny znikł z mojego pola widzenia. W sensie, że ok 2h siedział ciągle w samochodzie. Potem nie wiem co robił, bo przysnęlam,  w środku nocy gmerał coś szukając w szafce nocnej. Tymczasem ja próbowałam przespać swojego PMS-a... Tomek tej nocy nie pojawil sie w lozku. Co zatem robił? Otoz przygotowywal teren pod wkurwienie mnie z samego rana - segregował, ukladał, porządkował spizarnię i kuchnię, czyli rejony, na ktorych sprzatanie ma nałożnego BANA! Ponieważ ja najczęsciej nawiguję w tym terenie, mam najlepszą orientację i naprawde dla wlasbej wygody i szybkiej organizacji, nie pozwalam nic przestawiac. Kazda rzecz ma swoje miejsce i sięgam po nie z automatu. A tymczasem rano szukam: zaparzacza do kawy, jedzenia dla kota, lubchboxa.... i krew mnie zalewa!!!! poprzestawiane nawet talerze w szafkach, orzechy spakowane do sloików w ochronie przed molami- wymieszane w jednym pudełku. A przeciez prosiłam- nie mozesz spac w nocy, masz jakies natręctwo i MUSISZ porządkować- proszę! ale WARA od kuchni! 

No popłynęłam z rana ze słownictwem i ogólnie... rozstanie murowane. Tomasz nie był dłużny. 

Cóż. Po tym moim występie poszedł do pracy i wrócił o 2.30 w nocy.  

Dziś już dużo lepiej. Bez ciśnienia. 

Może i jestem trochę nadpobudliwa.  Najgorsze jeszcze przede mna! menopauza... ale sie nie nastawiam😁

Pozdrawiam

23 października 2023 , Skomentuj

  Był piątek:

Bieganie- odpuściłam,  w Trójmieście mokro i wietrznie 

Owocowo- zjedzone jabłko 

Nawadnianie- 700 ml

Kuracja sezamkowa- zaliczona

Wieczorem - drugi burger buraczany na bogato: w bialej bułce z majonezem, pomidorem, sałatą, ogorkiem i cebulo

Alkohol- 1 piwo jednak zagryzane niezdrowo, 100ml czerwonego wina

Post - 10 h 

Sobota:

Dziś wybieramy się na pogaduchy do znajomych Białorusinów Sławka i Kasi. 

Ma być późna kolacja napewno zakrapiana, bo przygotowali dla nas pokój do noclegu. Nawet zacieszam, bo mam zaległości towarzyskie. 

Bieganie- zaliczone.

Owocki - banan

Jedzeniowo- niewiele. 

Ta późna kolacja okazała się być bardzo pozną. Nie chciałam się najeść, więc poszłam ciut głodna. Zjadłam tortillę z żółtym serem, do tego domowe przetwory typu ogórki takie siakie, sałatka z pomidorów. 

Alkohol- pół czerwonego wytrawnego wina. 

Post- brak, czy jakieś 8h bo tyle spałam 

W niedziele: 

Spacer po lesie w górę i w dół intensywnie - ponad godzinny.

Nawodnienie- słabe, nawet nie uzupełniłam poalkoholowych ubytków.

Jedzenie-  jajecznica, pomidory, biały Chleb

Kawa i sernik

Burger z buraka + warzywa 

Post- 12 h

Sezamki- 0

Poniedziałek. 

Słabo psychicznie się czuję. To pewnie za dużo dzis nie zdziałam.

Ledwo wodę siorbie. 

Pozdrawiam 


20 października 2023 , Skomentuj

Bieganie - zaliczone.

Owocowy czwartek - poległ.

Nawadnianie -  ok 1 l

Pusty żołądek- 13.5 h

Śniadanie dziś- w normie: 1 kromka zytniego 1 kromka białego 

W lunchboxie- surowe warzywa sos tkemali( gruziński ze śliwek) burger buraczany  Chce to!!!! w końcu coś sama dla siebie ( i Majki, bo starsza nie je mięsa ino ryby) ugotowałam!  Jedzenie mam mało urozmaicone toteż słabo u mnie z apetyten. 

  Jest PIĄTEK i zbliża się alert piwno- chipsowy.  Troszkę marznę i nie wiem czy mi się chce zimnego piwa...  Może wypije je pod ciepłą kołdrą,  może dopiero jutro. A moze zostane przy samych chipsach? hehe he    Słone przekąski... to już było i nie rozumiem czemu się przy nich upieram. Ale coś słonego z okazji weekendu trzeba wymyśleć.  Właśnie dostałam SMS od Tomasza, że mamy zaproszenie na późną kolacje i słuchanie muzyczki.... Tomek- budowlaniec robi wykończenie piętra u pewnych Białorusinów i jakoś dobrze sie dogadują. Ze 3 tyg temu pojechaliśmy razem nad jezioro na Kaszubach. Atrakcją wypadu byla turystyczna sauna i bliskość bardzo zimnej wody ( przez jezioro plynie rzeka Słupia).  Naprawdę fajni ludzie, trochę młodsi ale w podobnych klimatach co my. 

Pokażę zdjęcie 

Wyjazd bez naszych dzieci, więc spaliśmy w samochodzie na rozłożonych siedzeniach tylko materac gąbkowy zabraliśmy i śpiwory. 

No. A teraz zapraszają nas na wspólny wieczór a tu masz ci! Tomek na mnie obrażony i co zrobi ja się pytam?  jakie to jest głupie jak ktoś ma focha i go pielęgnuje zamiast puścić wolno...  zwłaszcza, że ten ktoś jest przecież dorosły. 

Miłego weekendu.

19 października 2023 , Komentarze (4)

Bieganie, figa, 1.2 l wody-  wczorajszy plan odhaczam. 

Zaczęłam poranek dobrze. 200 ml wody z cytryną po 16.5 godzinnym poście. Da się żyć z tak pustym żołądkiem, trzeba wlewać owocową herbatę beż cukru, żeby uciszyć kiszki.  

Kupiłam zytni Chleb i schowałam w zamrażarce, bo szwagier lubi wyjadać. Na śniadanie zjadłam 3 małe kromki. 

W moim lunchboxie dzisiaj wczorajszy obiad- makaron z warzywami i wreszcie! końcówka kopytek z pesto. Do tego kolorowe surowe warzywa. 

Zmieliłam 4 lyzki sezamu niedość drobno ale i tak wyszła taka trochę tahina i dodałam oszczędną łyżkę miodu. Mam teraz przegryzkę w postaci spapkowanych sezamków.  Wchodzą łatwo. Nieładne ale smaczne.

Wodę popijam.

Warzywa jem.

 Z owoca- jabłko, oby nie zapomnieć.

Szwagier robi dziś zupę- kapuśniak z ziemniakami na mięsie. Rozumiem. Podziękuję. 

Dla siebie mam pasztecik z pieczarkami. Tomasz kupił słone przekąski na przecenie w Lidlu. Skorzystam chętnie. 

A szwagier niech sobie roboty szuka, bo mieszka u nas za darmo a samym pichceniem obiadów się nie wymiga. Robi zakupy, owszem, coś tam sprzątnie ale... gości już za długo. Pokoju teraz sobie nawet nie szuka bo nie ma na to pieniędzy. Pracował ok miesiąca ale już mu podziękowali i wypłatę właśnie wydaje na jedzenie i jakieś popierdółki. Teraz rozkłada ręce, że nie ma kasy na wynajęcie pokoju. Słabo bo inaczej się umawialiśmy. Po wypłacie miał się wynieść a tu bum! dostał wypowiedzenie... Jakby nie nasz problem ale do noclegowni go nie poślemy. Do matki do Słupska też nie bo ta już mu dawno pokazała zakaz wjazdu.

Pozdrawiam!

18 października 2023 , Skomentuj

Wczoraj bieganie- zaliczyłam.

1 owoc- pominęłam

1 szklanka wody- zrobione.

Dzisiaj na czczo wypiłam 400 ml ciepłej wody z cytryną. Plus przygotowałam termosik z kolejną porcją i dawkuję powoli. 

Będzie więc cały litr wody! za to sikania z 4l

Chleb nadal ograniczam - 2 kawałki rano 2 kawałki do pracy. Można by zainwestować w jakieś zdrowsze pieczywo niż białe. Można pomyśleć. 

Lunch do pracy- jak wczoraj, czyli poprawnie i w kolorach (kasza gryczana, kopytki z pesto i warzywniak na surowo)

Z owoca - mam figę ( prawdziwą, nie z makiem) i jabłko wczorajsze. 

W planie - wieczorny truchcik.

W kwestii biegania- odczuwam swoje kolana i jest to dość nieprzyjemne. Po przebieżce cały dzień czuję, że są. Intuicyjnie je oszczędzam, boję się przykucać, raczej schylam się na przygiętych lekko nogach, jak się podnoszę to wspieram się rękoma itd. Może to już mój wiek woła.  Albo trzeba by przyjzeć sie mojej technice biegania. 

Z domowych całkiem przystępnych sposobów na bolące kolana znalazłam taki: 4 lyzki zmielonego organicznego naturalnego SEZAMU / dziennie i tak do skutku albo do wychodzenia sezamu bokiem ( czyli ?!! którędy?!!!)  Moge to przetestować na wlasnych kolanach zaczynajac nawet dzisiaj. Bo sezam mam i to zalegający w spiżarce od ok roku. 

Wody jeszcze nie dopiłam...🤔