Poniedziałek 6.10.
Hej:) Weekend minął bez szaleństw kulinarnych - trzymałam się diety trochę ją modyfikując. Nie uległam pokusie sernika i drożdzówek i krówek, które przyniósł mój mąż do domu (jak on mnie wspiera :))). Na obiad gotowane mięsko, kasza, surówki itp. Jakoś leci... i nawet nie sprawia mi to większej trudności. Obawiam się jednak, że kryzys może przyjść. Dzisiaj rano musli z mlekiem, na II śniadanie 4 kromki chrupkiego z twarożkiem i polędwicą z indyka, na obiad pomidorowa, przekąski: jabłko, kiwi, sałatka grecka, kolacja: kromeczka z warzywami (ogórek pomidor papryka). Samochód już częściowo naprawiony - częściowo, bo na solidniejszą naprawę musimy go zostawić na dłużej u mechanika. Zachodzę w głowę jak można być taką gapą :) Zabieram się za pracę, mam nadzieję, że poniedziałek będzie mimo wszystko miły :) Pozdrawiam i życzę fajnego dnia.
Ponury dzień... ale i tak jest super :)
Rano się zważyłam i zobaczyłam 74 kg. Pierwszy sukces, cieszę się. Pobiegłam do garażu, wsiadam do samochodu, wyjeżdzam i słysze trzask. NIE ZAMKNĘŁAM DRZWI. Zamknęłam je natomiast potem... a później nie mogłam otworzyć, w środku została torebka, klucze etc. Trzeba będzie odstawić auto do mechanika- ciekawe ile to potrwa. Jeżdzę co dzień prawie 100 km i nic dzięki Bogu nie stało mi się jeszcze na drodze, a tu masz...we własnym garażu. Musiałam jechać do pracy męża samochodem.
Dzisiaj zaczynam dietę vitalii, już widzę, że będę musiała trochę w niej powymieniać, bo nie dam rady wszystkiego przygotować. Narazie śniadanko według planu, drugie śniadanko też. Życzę sobie powodzenia mimo nieudanego poranka :)
dzień trzeci :) idzie całkiem całkiem
Śniadanko rano: 7: 2 chrupkie kromki z twarożkiem, drugie śniadanko: 10: dwie kromeczki chrupkiego z wedliną i jogurt z płatkami frutina mała porcja, 12: jabłko, 13,30: lunch : zupa koperkowa, 16:30: pierś z grila z kurczaka, mandarynka. 18: 3 marchewki, pół banana. Dzisiaj mam dostać dietę. Udaję się na zakupy i będę dalej trwać przy moim postanowieniu. Narazie jest ok., nawet nie ciągnie mnie do słodyczy, biję rekord - dzisiaj 4 dzień bez. Mój rekord to 3 dni bez słodkości :)
Dzień drugi - jeszcze bez diety Vitalia.
Muszę zapisywać co zjadłam, koniecznie - wtedy będzie łatwiej zweryfikować pewne rzeczy. I śniadanie 7.00: dwie kromki chrupkiego chleba z twarożkiem warzywnym (135kcal), drugie śniadanie 10: mala miseczka sałatki greckiej +4 kromki chrupkiego pieczywa z wędliną. (pewnie ok. 350) 12: jabłko (70?? kcal) , Obiad 14: sałatka z tuńczyka kukurydzy jajka i groszku (łyżka majonezu!!!!) 400 kcal , kolacja17: maleńka miseczka żurku z 1 ziemniakiem 300 kcal, 20: jabłko 70 kcal. Razem ok. 1325 hmm... myslałam że lepiej, ale widocznie żołądek mam rozciągnięty. Ważne, ze jedząc o 17 tę troszkę zupy nie czułam się głodna wieczorem i wystarczyło mi jabłko. Jestem z siebie zadowolona :))