Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282577
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Witajcie,

dzięki Kochane za ostatnie słowa otuchy... z góry przepraszam za moje zaległości.. 
ja to już chyba nigdy nie wrócę na jakieś normalne tory....
wiecznie mi na coś brakuje czasu.. jestem nie zgrana i w ogóle..
ogródek zarasta, dom przypomina pole bitwy....
a ja jak zwykle wyglądam jak worek nieszczęść...
Mikołaj tak ma na imię powód mojego życiowego zamętu...
Kocham tego Broja z całego serca.. zresztą jak go nie kochać...
ale czasem gra mi tak po nerwach, że ho ho..
a jedyne usprawiedliwienie to wychodzące czwórki - wszystkie na raz
- jest momentami tak upierdliwy, że wow...
marudzi, wszystko wymusza krzykiem, złości się,
nie chce jeść, a jak już jest głodny to ciągnie mnie za koszulkę..
mam czasem wrażenie, że robi mi też na złość..
bo czasami zachowuję się tak jakby rozumiał co się do niego mówi..
co się od niego chce.. a czasami to jak grochem o ścianę..
ostatnia noc też dość kiepska,
bo zamiast spać to Pan szanowny co chwilę zmieniał pozycję, wiercił się i jęczał.. obłęd jakiś... mam nadzieję, że długo to już nie potrwa.. 

a moja dieta... zła jestem na siebie..
moja frustracja dobiła już dna i dieta właśnie została przez nią stłamszona..
miałam taki piękny wstęp w zeszłym tygodniu..
ale mój szanowny mąż tak mnie podkur....,
więc żeby sobie humor poprawić to popłynęłam...
a jak się ważyłam w czwartek miałam 55,2 kg..
więc jestem załamana jak ubieram "bikini" na pluskanie z Mikosiem w ogródku..
mój bębenek nabiera rozmiarów...

no nie standardowo miałam tyle do napisania,
a teraz już nie wiem co pisać..
Pan I. poszedł do pracy, Miki na razie śpi...
a ja mam pracę domową, ale nie chce mi się tego robić..
najchętniej poszłabym do wanny z książką i lampką wina..
ale chol... samo się nie zrobić... buu....
a dużo czasu mi nie zostało.. w środę do pracy..
no nic poczytam co tam u was..

I biorę się do roboty... 

Dobrej nocy... .

31 lipca 2014 , Komentarze (6)

Witajcie,

znów mam zaległości, bo tym razem sąsiad popsuł router..
no po prostu ciśnienie poszło do góry..
naprawdę wkurza mnie to już tak bardzo, że grrr.... ileż można się prosić.. 
ale nie ważne..
już naprawili, więc na jakiś czas internet będzie póki znów czegoś nie zmalują..

a co tam u nas? Mikoś śpi, więc mam trochę czasu na zaległości i obowiązki..
Pan I. w pracy... 

przez ostatnie dni byłam w pracy, więc nocowałam u rodziców, żeby nie tracić pieniądzów na paliwo no i czasu, bo te dojazdy to masakra.. 
więc już podjęłam decyzję - szukam nowej pracy gdzieś bliżej,
bo teraz wstajemy ok. 7, wyjeżdżam do rodziców ok. 7.50,
zostawiam Mikosia i ok. 8.20 wyjeżdżam do pracy.
Od 9-17.10 jestem w pracy,
u rodziców jestem ok 17.45
i zanim pokakuję wszystkie rzeczy i zrobię zakupy
to do domu wyjeżdżamy ok. 18.30-18.45. W domu jesteśmy do 19.15.
Jakbym miała tak robić na cały etat to co mam z życia, a Miki?
On biedny już ma problemy wytrzymać beze mnie po 16, bo już mu za długo, tęskni.. jak tylko usłyszy warkot samochodu to w domu już płacze,
a jak jest na podwórku to biegnie jak tylko mnie zobaczy...
a mnie samą za dużo to kosztuje nerwów,
bo mimo wszystko też bardzo za nim tęsknię..

no nic poczytam co tam u Was i do obowiązków wracam.. 

Miłego dnia..

22 lipca 2014 , Komentarze (8)

Witajcie,

tak to znów ja... i dobrze mi z tym... 

wskoczyłam dziś na wagę, tak kontroluję ją jeszcze co jakiś czas..
żeby wiedzieć kiedy przekroczy punkt krytyczny...
ale doszłam do wniosku, że moja waga chyba jest popsuta,
bo to jak wyglądam raczej nie przekonuje mnie do moich niespełna 56 kg..
muszę skorzystać z wagi jak tylko będę u rodziców,
ale coś czuję, że będę w szoku... bu....

Miki zapadł w drzemkę.. bu.. coś za długo śpi.. aż się boję nocy..
ale jakoś nie chce mi się go budzić...
tak nie wiele w ciągu dnia mam chwil dla siebie, więc gdy On śpi ja celebruję spokój..
oj te dzieciaki.. 

pogoda nadal dopisuje.. dziś jest przyjemniej, ciepło ale już tak nie praży...
więc po południu zaliczyliśmy z Mikosiem
pluskanie w basenie..

kolacja dla Mikosia gotowa więc czas go zbudzić..
a potem jeszcze na spacerek - oby go to położyło spać o rozsądnej porze....

Miłego wieczoru...

21 lipca 2014 , Komentarze (2)

WitAjcie, 

oj tak jestem jestem i to bardzo mnie cieszy...
bo znaczy to tyle, że internet wciąż działa... za to nie mamy telewizji... hi hi...
ale co tam, ważne że chociaż jedno okno na świat działa....

u nas wciąż skwar z nieba się leje, chociaż dziś wieje przyjemny wietrzyk.. 

jednak widać po niebie, że coś się święci..
oby tylko po tych upałach nie przyszła jakaś wichura... 

wiecie co chyba nie długo mnie zamkną  u czubków
albo zamkną w pace za pogryzienie własnego dziecka...
bo zaczyna mnie już powoli jego zachowanie do szału doprowadzać... 
wiem, że tak małe dziecko nie jest świadome tego, że robi nam na złość,
ale mam naprawdę czasem wrażenie, że on z premedytacją coś robi..
i do tego ten jego wieczny krzyk gdy coś nie jest tak jak on sobie tego chce..
a drze się tak jakbym nie wiem co mu robiła..
a ja tylko mówię, że nie wolno lub zabieram go w inne miejsce...
doradźcie coś, bo zwariuje... to za wcześnie na bunt dwulatka... 

rozglądam się za żłobkiem lub opiekunką, no i oczywiście za pracą gdzieś bliżej..
bo nie długo problemy finansowe nas pogrążą.... 
wolałabym zostać w domu i sama się zająć Małym, ale niestety jest jak jest..
i wcale mnie to nie cieszy....
bo o ile teraz bujam się na te moje pół etatu to mam wrażenie,
że to mija się z sensem.. 120 km muszę zrobić za dzień,
a kasa z tego prawie żadna.. dobrze, że moja Maminka może zająć się Mikim..
ale też nie zawsze.. bo wiadomo też nie jest w pełni zdrowa..
ale gdybym miała jeszcze zapłacić za opiekę to lepiej siedzieć w domu..
kurde, ale bezsens i w ogóle..

no nic czas coś porobić... 

Udanego popołudnia...

20 lipca 2014 , Komentarze (6)

Witajcie,

internet wciąż jest.... więc mój nowy wpis także jest... 
fajnie - może w końcu nie będę musiała się denerwować jego brakiem...

moje chłopaki śpią - ten młodszy bo akurat jego czas na drzemkę przyszedł..
a ten starszy, bo był na rybach, więc odsypia... 

a ja pije cappucino, bo na obiad się nie naznosi.. 
woda w basenie się nagrzewa,
więc jak tylko Bąk się wyśpi
i zje obiadek to wskakujemy do naszego biedronkowego półtorametrowego raju...
Miki kocha pluskanie... w wodzie kwiczy jak szalony... 

uwielbiam go gdy tak kwiczy zadowolony i chlapta się w tej wodzie...
przyjemnie patrzeć na szczęśliwe dziecko...

obiecałam fotki dzieł mego Męża... Pan I. się postarał:

piaskownica -

bramka na werandzie - 

i jeszcze fajna drewniana skrzynia na werandę - 

jak z tego wywnioskowałam, że może Pan I. miał zostać stolarzem, a nie elektrykiem... hi hi.... 

dziś niedziela, ale jakiś ciekawych planów brak... na zewnątrz upał...
że w zasadzie nie chce się wychodzić...
ale ileż można kwitnąć w domu..
więc będzie pluskanie, a pod wieczór może wypad na rowery... 

Miłego popołudnia Kochane... 

19 lipca 2014 , Komentarze (4)

Witam,

już po wszystkim....  ufff.....  roczek uważam za pomyślnie odbyty... 
dzięki mojej kochanej Mamince.. oj gdyby nie ona... taka Mama to skarb...
nigdy nie będę wstanie odwdzięczyć się za jej pomoc..
bo niestety jak zwykle na facetów za bardzo liczyć się nie da...
ale na szczęście mam to już za sobą..
a Miki? w kościele dał popis.. biegał i krzyczał jak szalony...
w kogo wdało się to dziecko?? nic nie miałam z tej mszy...
pilnowałam tylko by mały nie zrobił sobie krzywdy,
szeptałam mu do ucha "cichutko Kochanie", a on co udał mu się usiec to pisk...
a na rękach nie dało się go utrzymać.. 
a przyjęcie wypadło fajnie... jedzonko wg wszystkich smaczne...
goście w dużej mierze siedzieli na werandzie lub pod altaną, bo pogoda była piękna..

Mikołaj dostał dużo prezentów... 

były też ciuszki - koszulki, bluzy, spodenki, czapeczka...no i trochę gotóweczki...

a jak kasowo? jak była mowa o przygotowaniu roczku od razu powiedziałam,
że chce zrobić w domu..
kasowo może wyszło to ok 500 zł,
za te ilość jedzenia to trzeba by było zapłacić ok 100 zł od osoby,
czyli już mamy 1500 zł... 
więc ja jestem zadowolona...

a co u nas.... sąsiad w końcu wczoraj założył nowy router... 
na razie wszystko działa.. więc mam nadzieję, że w końcu wrócę na stałe na vitkę...

dziś mam wolne w pracy, więc biorę się za nadrabianie zaległości...

Miłego dnia...

10 lipca 2014 , Komentarze (3)

Witajcie,

jak zwykle brak net i znów zaniedbania... a do tego z czasem krucho... 
ja to standardowo wiecznie zabiegana... 

w pracy jest ok.. dokucza mi tylko długi dojazd...
ale póki nie znajdę czegoś bliżej nie za bardzo mam wyjście..
Mikołaj rozstania jakoś akceptuje, ale jak tylko mnie zobaczy to puścić nie chce..
i wisi na cycusiu potem pół godzinki... 
każdy dzień w pracy biegnie jak szalony, ani nie wiem kiedy już wracam do domu.. 

w niedziele mamy święto... organizujemy roczkowe przyjęcie dla naszego Bąbla...
o 10.30 mamy mszę w kościele, a potem w domku przyjęcie... jestem na etapie sprzątania...
nie wiedziałam, że aż tak mamy zapuszczone mieszkanie..
a może tylko mi się wydaje, bo Miki na zbyt wiele nie pozwala...

wracam do obowiązków... 
mam nadzieję, że uda mi się jakoś w końcu wrócić na stałe do pisania..


buziaki...... 

29 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Witajcie,

pogoda niby jest, ale coś płata znów figle,
wczoraj nie udało nam się przemaszerować planowanych 5 km,
brakło nam niespełna 300 m, bo przegoniła nas burza....
a dziś chciałabym zrobić nawet więcej, ale nie wiem czy się uda,
bo dość mocno wieje i cały czas się chmurzy...
Pan I. pojechał wczoraj w południe na ryby i ma wrócić dopiero ok południa..
miałam nadzieje, że wypróbujemy naszą siestę,
ale jak będzie dalej tak wiało to chyba skończy się faktycznie tylko na spacerku.. zobaczymy jak będzie... 

jutro wracam do pracy... więc koniec leniuchowania.. 
fajnie było, ale się skończyło - trzeba będzie odpracować swoje 10 dni w miesiącu...
buu... pobudka o 6:00 - wyjazd 6:45 - u babci ok. 7:15 - w pracy ok. 7:55.....
jakaś masakra... a w domku ok 17:30...
mam trochę pietra, bo wiem, że już jutro zostanę na pół dnia sama w pracy
- bo dziewczyna z którą będę pracować ma jutro popołudniu zdjęcia ślubne..
mam nadzieję, że nie zapomniałam wszystkiego.... 

wczoraj sobie domek ogarnęłam, może przyjadą popołudniu moi rodzice, 
bo tata miał nam przygotować ramę do bramki - furtki,
którą zamontujemy na werandzie u szczytu kilku schodków do domu...
takie zabezpieczenie by Mikołaj nie spadł ze schodów...
mamy już zamówione sztachety, we wtorek mają być do odbioru...

muszę pochwalić Pana I. bo zbudował Młodemu piaskownicę 1,5m x 1,5m...
także fajna duża... za samo drewno zapłacił 72 zł, plus farby razem ok. 100 zł,
chciałam najpierw zamówić plastikową - wiecie taka muszelka czy coś..
ale one takie malutkie, jest coś takiego u moich rodziców, ale jak Miki rządzi to jego kuzynka już nie ma gdzie... więc my będziemy mieć dużą... :D
wrzucę foto jak będzie gotowa... czeka na malowanie...
a na razie Miki razie sobie w ten sposób...



Życzę miłej niedzieli...

27 czerwca 2014 , Komentarze (6)

Witajcie,

kupiłam baterie do mojej wagi, a tu zaskoczenie, że jednak działa...
i jeszcze wielkie zdziwienie jak się zważyłam... jednak cuda się zdarzają...

55,9 kg

wow, z tej okazji wzięło mnie na zmiany....
dziś zaliczyłam już 7 km szybkiego spaceru...

zobaczymy co przyniosą kolejne dni....

Miłego wieczoru....

26 czerwca 2014 , Komentarze (15)

Witajcie,

u nas mówi się, że po dzieciach widać jak czas płynie... 

widać co??

 Mikoś skończył rok 25.06.

a co u nas? w niedziele byliśmy w Wiśle, fotka powyżej jest właśnie z tego wypadu..
wyjechaliśmy z rana, a wróciliśmy wieczorem...
to taki wypad - ucieczka od monotonnej codzienności.. nie mamy daleko ok. 1,5 h jazdy samochodem.. Mikoś w jedną stronę spał, a powrót się ze mną bawił...
a jak się spisał na wycieczce... on jeszcze nie czai co to góry... a nam tego trzeba było..
ale na pewno jeszcze gdzieś się wybierzemy...
tylko następnym razem weźmiemy ze sobą dziadków,
będzie więcej ludków do pilnowania tego naszego zbója.. on jest nie możliwy czasami...
niczego się nie boi... jak tylko coś go zainteresuje to w nogi...
do każdego się uśmiecha, wszystkiego chce dotknąć... 

wczoraj byliśmy na zakupach w Fashion Haus, mieliśmy kupić coś na roczek dla Mikołaja,
ale skończyło się na tym, że to Pan I. się obkupił...
a ja sobie tylko kupiłam koszulę w Mustangu za 30 zł..

wieczorem przyjechali dziadkowe z tortem dla Miksia... Babcia mu upiekła maluteńki...
bo taki duży porządny będzie 13 lipca, bo wtedy będzie prawdziwa impreza z gośćmi.. 

a dziś przyszedł nasz prezent... w sumie on dla nas - rodziców, ale i dla Mikosia...
teraz czekamy na pogodę i ruszamy w trasę...
jak się cieszę, że w końcu będę mogła się ruszyć gdzieś dalej jak tylko po naszym mini city...

w poniedziałek wracam do pracy... buu...
z jednej strony się cieszę, a z drugiej strony boję się jak Mikołaj zareaguje,
jak ja się będę czuć po powrocie... będę go wozić do babci,
ale to będzie równoznaczne z godzinną drogą do pracy... zobaczymy..
nastawiam się raczej na to, że zimą wezmę wychowawczy, bo nie wyobrażam sobie takich wycieczek zimą z małym dzieckiem..
u nas nie ma żłobka, przedszkole dopiero od 2,5 roku,
a nie mamy tutaj nikogo kto mógłby się zaopiekować Mikołajem, nawet odpłatnie..
będę szukać też pracy gdzieś bliżej.. 

 poczytam co tam u Was
i
biorę się do jakieś pracy w domu.....

Miłego popołudnia...