Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283077
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 marca 2013 , Komentarze (7)

Witajcie,

ostatnie dni były cudnie słoneczne.. więc korzystaliśmy z pogody...
ja już o 15.30 w domeczku byłam po pracy,
więc z Mężulkiem spacerek zaliczony też...


z weekendu zostały mi drożdże i czekolada w garnuszku,
więc pomyślałam, że w takim razie czas na eksperymenty kulinarne...
i znalazłam w necie ciekawy przepis akurat z tym co miałam w domku..



więc zrobiłam drożdżową roladę czekoladową..
fakt zawijanie muszę jeszcze poćwiczyć.. ale w smaku mniam..
Mężulo jeszcze ciepłe zaczął pałaszować..
ale skoro przepis na ciasto dobry to można popracować nad farszem...
np. serowy lub makowy..

dziś odebrałam - w końcu po prawie 5 miesiącach zdjęcia z ślubu i wesela..
długo to trwało ale w końcu są.. najwyższy czas już..
ale w sumie dobrze, że teraz..
dam wywołać kilka fajnych, kupie ramki i dam rodzica i dziadkom na zająca...
nie będę musiała niczego wymyślać..

Dobrej nocy Kochani... 
(idę zaraz pod wodę, a potem do łóżka.. )

3 marca 2013 , Komentarze (9)

Witajcie,

niedzielkowo dziś... a ja jakaś nie wyspana... chyba zaraz wrócę do Męża do łózka..
on jeszcze śpiocha,
bo miał ciężką noc po imprezową w towarzystwie pewnej porcelanowej damy..
i w zasadzie przesłał część nocy na dywaniku w łazience,
a potem na sofie w salonie żeby mnie nie budzić w razie ataku spawacza..
a ja i tak nie spałam..  bo patrzyłam na film do 2.30 o wyścigach samochodowych
- nie umiałam spać.. bo nasłuchiwałam czy Mąż sobie tak jakiejś krzywdy nie zrobi..
bo był nieźle zrobiony...

zaprosiliśmy na wczorajszy wieczór znajomych.. przyjechali o 19..
przywieźli nam fajnego koleżkę...

no i dla chłopaków coś na rozgrzewkę.. we dwóch w zasadzie wypili chyba 0,8 l..
z tym, że mój za dużo nie pije i się porządnie zrobił..
nawet jak znajomi pojechali po północy spacer mu nie pomógł..
ja sobie spokojnie posprzątałam i poszłam do łózka..

a dziś już rano Synuś mnie zbudził swoimi koniaczkami.. zresztą nadal szaleje..
chyba chce mi powiedzieć:
- mama wracaj do łózka bo mi niewygodnie jak siedzisz przed komputerem..

więc uciekam jeszcze poleżeć...

Miłej niedzieli...

1 marca 2013 , Komentarze (8)

Witajcie,

w domu mam problem z netem dlatego nie piszę tak często..
ale chyba już w końcu to dziś naprawią..

ostatnio jestem zalatana... w domu dużo do ogarnięcia...
w pracy też ciężki okres,
ale udało mi się teraz trochę czasu wygospodarować na wpis..
w między czasie jeszcze różne inne sprawy... wczoraj byłam na badaniach rano..
krew, siuski no i cukier.. siedziałam 2 godziny
i czekałam na drugie badanie po glukozie 75g.. 
słodkie to jak diabli, ale przeżyłam jakoś... mam nadzieje, że wyniki będą dobre..
które będę mieć dopiero przy następnej wizycie..

dziś z Cocolinkiem zaczynamy 22 tydzień...

coraz mocniej czuje jego ruchy,
ale jakby się nie ruszał to byłabym kłębkiem nerwów..  działają bardzo uspokajająco..

dziękuje wszystkim za miłe komentarze pod ostatnim wpisem...

Dobrego dnia życzę...

27 lutego 2013 , Komentarze (18)

Witajcie,

poprzedni wpis mi się skasował.... i trochę ciśnienie mi poszło do góry...
ale spokojnie...

jestem pozytywnie nastawiona... wtajemniczeni wiedzą o co chodzi...
ale o tym później....

wczoraj z pracy zabrał mnie Mąż i pojechaliśmy na wyczekiwane USG...
później pojechaliśmy do Ikei...
zjedliśmy tam obiadek i kupiliśmy kilka brakujących nam drobiazgów do kuchni
i łazienki... pooglądaliśmy sobie szafy przesuwne, mebelki i akcesoria dla dzieci...
ale dla Dziecka nic nie kupiliśmy...
mamy teraz trochę inne wydatki i nie mam też miejsca na składowanie tego...
poza tym trzeba zrobić najpierw malowanko pokoiku dla dziecka...

potem pojechaliśmy do Makro i Selgrosa,
bo Mąż musi kupić sobie buty takie na wiosnę jesień..
ale nic nie kupił, bo te które mu się spodobały nie było jego rozmiaru..
ale takie uroki wyprzedaży...

później zaliczyliśmy jeszcze ja Tesco po zakupy spożywcze,
a Mąż OBI bo chciał zobaczyć ceny jakiś narzędzi ogrodniczych...
po tym maratonie wróciliśmy bardzo zmęczeni po 22..
i nie miałam już siły siadać przed komputerem...
kręgosłup ostatnio daje mi dość w kość...

no ale wróćmy do istotnego tematu...

o 16 mieliśmy wizytę na USG..
nie musieliśmy czekać.. bo dwie pacjentki się wykruszyły, więc weszliśmy od razu..

Nasz Maluszek dobrze się rozwija... waży 560 g..
jest o ok. 1,5 tygodnia do przodu...
czyli gdzieś ok. 23 tydz. (wg obliczeń ok. 21 tyg i 6 dni)..
narządy ma wszystkie i na właściwym miejscu..
rączki i nóżki także na swoim miejscu..
Pani Doktor zapewniła, że nie widzi żadnych wad...
no i powiedziała, że na 99 % jest pewna co do płci...
i tutaj dochodzę do wniosku,
że mam jednak chyba jakiś instynkt macierzyński czy coś..
bo od jakiegoś czasu byłam w zasadzie pewna kto schował się w moim brzuszku,
mimo, że ostatnie usg miałam robione w 13 tygodniu.. 

nasze Maleństwo:

Mąż jak się dowiedział Kim jest nasze Maleństwo, trochę posmutniał...
bo przyznał się, że trochę liczył na córeczkę tatusia...
ale szybko go przekonałam, że najważniejsze, że zdrowy i synek też fajnie,
bo będzie miał z kim na ryby chodzić...
poza tym będzie mógł bezkarnie bawić się autkami i klockami..
ale ja się cieszę... dla mnie to nie miało znaczenia... ważne, że jest zdrowy...

tak tak... w moim brzuszku schował się nasz Synuś...
nasz mały Cocolinek...i na razie nim pozostanie,
bo nie mamy pomysłu jeszcze na imię...
bo dziewuszka miała być Madzia...

cóż czas wracać do pracy mimo podekscytowania... fakt trudno się skupić..
niestety jak mus to mus..
ale wewnętrznie jestem spokojna... i jeszcze brzuszek mi się rusza... hi hi..

Miłego dnia.. 

 

25 lutego 2013 , Komentarze (11)

Witajcie,

weekend minął spokojnie... Mąż miał drugie zmiany..
po nartach wrócił po 21 w piątek w końcu zadowolony i już nie marudzi o nartach..

w sobotę skończyłam zadania, które przywiozłam z pracy..
a potem sprzątanko w domku jak to w sobotę..
w zasadzie wszystko co przywiozłam od rodziców udało mi się poukładać..
ale zostało mi jeszcze trochę rzeczy do przywiezienia..
wyniosłam to na strych, więc nie muszę się spieszyć,
bo tam nikomu nie przeszkadza..
w niedziele po obiadku Mąż poszedł do pracy, a ja...
jakoś nie miałam ochoty siedzieć sama i zadzwoniłam do rodziców...
okazało się, że brat pojechał do dziewczyny, a oni też sami siedzą...
więc przyjechali do mnie na kawkę..

no i dziś znów poniedziałek... ale czas płynie....
siedzę w pracy i zmuszam się do roboty.. ale mi się tak koszmarnie nie chce...
dobrze, że już dużo do końca nie zostało.. jakoś przetrwam te półtorej godziny...
a potem jeszcze godzina w autobusie... hm....  ale z książką, więc czas szybko zleci...
mam dziś akcje objadania znów.. jakoś wczoraj udało mi się przetrwać..
śniadanko, szefowa przyniosła ciasto, bo miała urodziny,
potem jeszcze góralkiem zacisłam.. .. jej za dużo...

a z planów na dziś jeszcze... Mąż do 22.15 w pracy...
więc popołudnie mam dla siebie..  obiadu nie robię... bo full jestem....

nawet maluch się buntuje, bo od kilku dni szaleje aż brzuch mi się rusza.. hi hi..
mam spore problemy z cerą twarzy,
więc może dziś czas w końcu na jakiś piling i kremiki...


jutro z rana do pracy,
a po pracy jedziemy z Mężem do Chorzowa na USG 4d na 16.00...

jak dobrze, że to już jutro... bo nie mogę się już doczekać..
zobaczę czy wszystko dobrze...  czy zdrowe.. denerwuje się tym..
 no i ciekawe czy się ujawni Bobas...

Będzie Córuś czy Synuś ??

Miłego popołudnia...


22 lutego 2013 , Komentarze (7)

Witajcie,

kolejny piątek... czyli kolejny tydzień z Cocolinkiem... 21 tydzień...
mam nadzieje, że to już ostatni w wersji incognito mojego Malucha...
z niecierpliwością czekam na wtorek...
i w końcu, bo dwóch miesiącach znów zobaczę mojego Skarba...




a dziś? miałam pobudkę po 5 bo Mąż dziś pojechał do Czech ze znajomymi na narty..
mieliśmy razem jechać na weekend poślubny na narty,
ale pojawił się mały Lokator brzuszkowy i mój wyjazd w góry mijałby się z celem.. bo i tak bym nie wybrała się na stok...
znajomi jechali, mieli wolne miejsce więc pojechał z nimi... niech ma trochę frajdy..
edit: mała poprawka - Mąż pojechał na jeden dzień.. wróci w nocy...

a ja wczoraj zabrałam z pracy papiery do domu i dziś mam wolną chatę...
więc wstawię sobie pranie i biorę się do pracy....
zrobię szybciutko, a potem będzie dla mnie czas relaksu...

Miłego dnia....

19 lutego 2013 , Komentarze (8)

Witajcie,

siedzę w pracy, próbuje się skupić na jakiś obowiązkach,
ale jakoś mi trudno się zmobilizować... a samo się niestety nie zrobi...
wróciłam do domu dość późno i zanim wylądowałam w łóżku to jakoś zeszło..
i dziś jakaś nie do końca wyspana jestem...
byłam wczoraj u rodziców... mama napakowała mi całą reklamówkę, kupionych
i dostanych ciuchów w rozmiarze ciążowym...
powinno z moimi wystarczyć do końca ciąży...
kupiła mi też dwoje śpioszków dla Malucha...




wizyta wczoraj u Gin zaliczona pozytywnie...
musiałam swoje odczekać, bo Pani doktor się spóźniła..
no i w końcu weszłam do gabinetu po 2,5 godzinach oczekiwania..
serduszko Cocolinka bije prawidłowo, ja też powiększam się właściwie..
więc wszystko jest ok...
dostałam skierowanie na badania krew, cukier i mocz...
za tydzień USG.. a potem 11 marca następna wizyta...


Biorę się do pracy..

Miłego dnia....

17 lutego 2013 , Komentarze (7)

Witajcie,

no i mamy znów niedziele... dziś po obiadku będziemy odpoczywać...
Mąż śpi po nocce jeszcze, ale pewnie do 13 jak zawsze,
więc zaraz ruszam na podbój kuchni...
dziś na obiad ryba ściekowa, ziemniaczki i marchewka z parowaru..
znalazłam mój sprzęt jak zwoziłam rzeczy od rodziców..
więc trzeba korzystać, bo jest parowar i może być zdrowe jedzonko...

jutro mam wizytę u Gin... i z racji tego, że w piątek zabrałam całą robotę na poniedziałek i machnęłam to jeszcze w piątek i sobotę to poniedziałek mam wolne..
więc na spokojnie zrobie zakupy, bo brakuje mi wielu rzeczy w kuchni..
pojadę do rodziców no i pewnie u Gin znów posłucham serduszka mojego Szkraba... 

Miłego popołudnia niedzielnego...

15 lutego 2013 , Komentarze (8)

Witajcie,

dziś z Cocolinkiem zaczynamy 20 tydzień..
czyli mamy dziś półmetek i jeszcze drugie tyle przed nami..
 

Trymestr ciąży drugi, tydzień ciąży 20 - Ciąża tydzień po tygodniu

moja waga widzę w normie... bo przybyło mi 5 kg...
czyli bez stresu na razie, ale muszę się pilnować, bo mam smaczki na słodkości...


znalazłam fajną rozpiskę..

Pod koniec ciąży rozkład wagi w przybliżeniu będzie wynosić tyle:
- Noworodek ok. 3,5 kg
- Łożysko ok. 0,7 kg
- Płyn owodniowy ok. 1 kg
- Powiększająca się macica ok. 1 kg
- Gruczoły piersiowe ok. 0,5 kg
- Objętość krwi matki ok. 2 kg
- Płyny komórkowe ok. 2 kg
- Tkanka tłuszczowa ok. 3, 5 kg
Z tej rozpiski wynika, że mogę przytyć około 13, 6 kg.
Ale wartości te są tylko przybliżone.


właśnie siedzę w pracy... ale dużo mi nie zostało już do końca...
poprawiłam sobie humorek, bo w końcu zrobiłam coś dla siebie...
przyjechałam dziś do pracy wcześniej i wyrwałam się na 20 minut do fryzjera...
a teraz siedzę sobie przy biurku z bananem na pyszczku...
oj kobiecie wiele do szczęścia nie trzeba...
włoski skróciłam o połowę.. i czuje się lżejsza... 
mam teraz do ramion i grzyweczka do kompletu...



Miłego dnia Kociaczki...

ps. a co do Walentynek.... to u nas ich po prostu nie było...
kochać się trzeba przez cały rok...
upiekłam szarlotkę i przy niej się trochę pogościliśmy...



13 lutego 2013 , Komentarze (6)

Witajcie...

siedzę w pracy i modle się o koniec, bo mi się tak bardzo nic nie chce, że kosmos..
leń mnie dopadł... i to jakiś gigantyczny... ale gdzie tam koniec...

pogoda iście zimowa... spadło już chyba z 30 cm śniegu.. i wciąż pada..
tylko bałwanki lepić... szkoda, że brak chętnych....

mam ostatnio ogromną pokusę na słodkie... non stop bym jadła...
a najlepiej czekoladowe... mniami... tylko potem do kibelka nie umiem... blee...
ale ciężko się opamiętać.. aż boje się w piątek wejść na wagę... rany rany...

kilka dni temu do naszego domku wprowadzili się nowi sąsiedzi..
a raczej nowo-starzy, bo to w sumie wnuczka naszej obecnej sąsiadki z chłopakiem wprowadzili się do małej kawalerki przynależnej do mieszkania jej babci..
dziewczyna jest 5 lat młodsza... a za dwa tygodnie ma termin porodu...
śmiełam się jak się dowiedziałam, że ona w ciąży,
bo w sumie nasz dom był raczej ostoją dla starszych ludzi
tak teraz będzie głośno od płaczu niemowlaków.. 
mój Mąż najmłodszy, reszta to po 60 ludzie...
od października jeszcze ja doszłam jako  najmłodsza..
a teraz nam się ta średnia sporo zaniży... 
no i latem nie będę musiała sama na spacerki chodzić....

Miłego dnia...