Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283027
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2013 , Komentarze (10)

Witajcie,

ja sobie leżakuje... przyjechałam po pracy, zrobiłam szybko obiadek.. i sobie leże...
jakoś kiepsko się czuje... jakoś nie mam natchnienia na robotę..
a mam jeszcze tyle do zrobienia... jutro zostaję w domku...
mam materiały z pracy i zrobię sobie to na spokojnie jutro... chciałam dziś..
ale nie dam już chyba rady...
jakoś ciężko mi dziś.. i brzuszek mnie pobolewa.. 
więc sobie leże z lapkiem na kolankach..
a Mężul znów zaczął garażowanie..

weekend minął spokojnie... bez jakiś rewelacji...
a raczej bym powiedziała nawet nudno..  doszłam tylko do kiepskiego wniosku,
że przez ciążę strasznie się zapuściłam...
nie dość, że gruba jestem to jeszcze koszmarnie wyglądam...
wyskakują mi na twarzy jakieś krosty, włosy się przetłuszczają...
moje soczewki zostawiłam u rodziców
i muszę chodzić w tych znienawidzonych okularach... i jeszcze te paskudne dresy... czuje się brzydka.... bleee....
chyba czas w końcu wygospodarować trochę czasu dla siebie
i wybrać się do fryzjera..
ale nie mam pomysłu bo mnie Mąż jeszcze rzuci...
kurcze przecież kobiety w ciąży podobno są sexy,
a ja się czuje jak jakaś kwoka domowa...
tylko jakoś nie mam kompletnie pomysłu na siebie... jak się obciąć...
trzeba pomyśleć ambitnie....


Miłego wieczoru Kochani...

8 lutego 2013 , Komentarze (11)

Witajcie....

dziś się wyspałam i czuję się dziś dużo lepiej...
Tata jednak przyjechał z bratem wczoraj ok. 20.30..
a dziś rano przywiózł resztę mebli, ale to z Mężem załatwił,
bo On w domu był ma drugie zmiany teraz..
także jak wrócę po pracy mam znów robotę...
muszę meble umyć i zacząć resztę moich rzeczy poukładać..
może w końcu zrobi się w tym naszym domu przestronnie...

dziś z Cocolinkiem zaczęliśmy 19 tydzień... brzuszek rośnie... a maluch szaleje...
dziś wyjątkowo.. chyba mu nie wygodnie jak tak za biurkiem siedzę..
ale boli mnie kość ogonowa.. spacerować wokół biurka też źle... he he...
nie mogę się nadziwić ile ten Maluch ma energii,
i czuje że mi później da popalić skoro już tak daj o sobie znać...
tylko powiem szczerze i tak cieszę się, że się rusza.. to mnie uspokaja..
i wprawia w dobry humor...
oto mój brzuszek z wczoraj z Cocolinkiem w środku...


Miłego popołudnia...

7 lutego 2013 , Komentarze (9)

Witajcie...

 mam dziś ciężki dzień... jestem tak przymulona..
nic mi się nie chce...  miałam ciężką noc...
spać nie mogłam, zaliczyłam chyba wszystkie możliwe pozycje...
Cocolino pewnie sobie myślała, że matce to chyba odwaliło..
jak już udało mi się trochę podrzemać to wtedy śnią mi się koszmary..
no kosmos jakiś...  w pracy ledwo wysiedziałam...
po pracy zrobiłam oponki dla Mężulka, bo płakał, że nie dostał już w sklepie..


ogarnęłam w mieszkanku, bo miał tata przywieść moje meble z pokoju,
ale o tej porze to pewnie nie przyjedzie już, bo miał dzwonić wcześniej..

wczoraj po pracy pojechałam do rodziców, żeby zrobić porządek w moim pokoju..
bo brat chce sobie tam sypialnie zrobić.. więc miałam zabrać swoje rzeczy..
wróciłam do domku przed 23... zmęczona, ale spać nie mogłam..

zjem sobie rosołek, może trochę nabiorę energii...

Miłego wieczoru...

4 lutego 2013 , Komentarze (12)

Witajcie,

mamy poniedziałek... ja za chwilę kończę prace i jadę do domku..
potem szybki obiadek.. dobrze, że mam jeszcze sos pieczarkowy z wczoraj..
ugotuje tylko ryż i obiad gotowy.. bo jakoś nie mam chęci na stanie przy garach..

dzwoniłam dziś do Ado-Medu w Chorzowie i umówiłam się na USG 4d..
mam termin na 26 luty.. czyli to mniej więcej 21 tydzień  będzie czyli idealnie..
mam nadzieje, że Cocolinek się ujawni..
za dwa tygodnie mam wizyte regularną u mojej gin..
a tydzień później to USG..

chociaż powiem wam, że mam małego nerwa już dziś czy wszystko dobrze..
w sumie nie mam podstaw do obaw... czuje się dobrze.. Cocolino się odzywa..
praktycznie codziennie przypomina mi, że chowa się w moim brzuszku..
choroba już w zasadzie minęła.. ale i tak unikam ludzi..


 
Miłego popołudnia...


3 lutego 2013 , Komentarze (9)

Witajcie,

i znów niedziela... rany co tak szybko to leci.. jakieś szaleństwo..
każdy dzień ucieka... nie wiadomo kiedy..

wczorajszy dzień upłyną pod znakiem faworka...

wyszły smaczne.. już w zasadzie połowy nie ma.. mniam...
jak będę miała chęć to może w przyszłym tygodniu zrobię pączki-oponki...

zapowiada się dziś dość leniwa niedziela... pogoda zimowa...
temperatura ok. 0 st. no i w nocy spadło trochę śnieżku także jest delikatnie biało... 
Mężul śpi po nocce, a ja sobie zjadłam śniadanko..
teraz kończę moje mleko z miodkiem zajadane faworkami..

jutro znów do pracy.. czuje się dobre, więc nie ma co siedzieć w domu..
na razie będę autem jeździć póki kaszel całkiem mi nie minie..
bo jeszcze mnie coś tam drapie..


Miłej niedzieli Kochani...
(teraz trochę was poczytam)

1 lutego 2013 , Komentarze (10)

Witajcie,

nie pisałam znów trochę,
ale nie będę Was wiecznie zanudzać ciągle tymi samymi tematami..
czuje się już prawie dobrze.. poza kaszlem.. ale już jest lepiej..
byłam dziś w pracy - samochodem żeby nie łapać jakiś kolejnych zarazów..

w każdy piątek wg pierwszego USG mojego Cocolinka
zaczynamy nowy wspólny brzuszkowy tydzień...

dziś zaczynamy 18 tydzień... czyli moi Kochani to już 5 miesiąc...
waga dziś wskazała 52,6 kg, czyli trzyma się stabilnie..
fajnie.. nie chce za dużo przybrać..
bo w sumie dopiero teraz Maluch zacznie rosnąć dużo szybciej..


Miłego wieczoru...

29 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Witajcie,

jak moje zdrówko.... no więc wiadomo dalej leże...
kaszel nadal męczy... no i katarek.... hmmmm.....
poza tym nie mam gorączki, ale chrypą powalam wszystkich...
przy czym gardło mnie nie boli..
no ale czas wziąć się do pracy...
dopiero zaczęłam nową pracę, a już na dzień dobry to wredne grypsko...
na szczęście mogę pracować w domku...
Szefowa była wczoraj i przywiozła mi trochę roboty na przynajmniej 2 dni..
ale nie mam co się przyzwyczajać..
w piątek najpóźniej muszę jechać te makulaturę oddać..

dziś obiadek gotuje Mężulo jak wróci z pracy..
bo będzie leczo, a to mój Mąż jest jego specjalistą...
już wiem, że będzie pychotka... bo on ma do tego talent...
także ja skupiam się na pracy dziś..
chociaż tak bardzo nic mi się nie chce... jak mnie to choróbsko rozleniwiło...
aż wstyd mi za siebie.. w domu taki bajzel..
dobrze, że chorych na grypę nikt nie chce odwiedzać..

Miłego dnia Moje Piękne....  

27 stycznia 2013 , Komentarze (16)

Witajcie,

ostatnio jakoś ciężkie czasy nade mną wiszą... zdrowotnie...

moja choroba rzuciła mi się teraz na kaszel i katar...
najchętniej nie wychodziłabym w ogóle z łóżka.. apetytu brak... jem, bo muszę, za względu na Cocolinka i muszę mu dostarczać wszystkiego co potrzebuje..
moje Dzieciątko najważniejsze...  cieszy mnie tylko, że robi puk puk...
trochę mnie tym uspokaja.. 
inny problem jaki mam za zdrowiem to koszmarne zaparcia..
to jest jakiś kolejny koszmar...
chodzę do wc co 3 dni, w dodatku jak już pójdę to nie zajmuje mi to 5 min...
a tyłek boli mnie jeszcze przez 2 dni potem...   nic tylko palnąć sobie w łeb...

postanowiłam zmienić dietę w sposób totalny...
zero czekolady, pieczywo tylko rano i to mało..
przede wszystkim owoce, warzywa, chude mięsko, serki, jogurty, soki, woda...
dużo pić..


znów mi gdzieś uciekło przez chorobę.. w piątek zaczęliśmy z Cocolino 17 tydzień..

brzuszek rośnie... dobrze, że Maluszek robi puk puk... trochę mnie tym uspokaja..


miałam popracować.. ale nie mam na to siły.. nic a nic...
więc tylko poczytam szybko co u Was i przykrywam nos pod kołdrą...
muszę to wyleżeć.. chociaż leże już 5 dnień..
jeśli grypa trwa 7 dni lub tydzień to znaczy, że ja mam jeszcze 2 dni.... 


Miłej niedzieli Kochane...

26 stycznia 2013 , Komentarze (11)

Witajcie,

wczorajszy dzień można zaliczyć do tych kiepskich... gorączka wzrosła do 38,5 st.
więc już nie było na co czekać pojechaliśmy z Mężem na 18 do lekarza rodzinnego do pogotowia.. głowa mnie bardzo bolała no i ten ból mięśni...

na szczęście byliśmy tam przed 18 i dostaliśmy się za pierwszych...
więc jak tylko lekarz się pojawił to od razu nas przyjął...
Mąż też poszedł, bo też go trzymało od czwartku 37 st.
ale na szczęście to tylko wirus.. przeziębienie..
osłuchowo czysto, gardło zaczerwienione..
dostałam na ból głowy i gorączkę paracetamol, a na gardło tantum verde..
więc siedzę w łóżku i się grzeje...


Miłego dnia Kochani...


24 stycznia 2013 , Komentarze (11)

Witajcie...

nadal męczy mnie choróbsko...
ale na szczęście nie mam gorączki, ani kataru.... głowa i mięśnie już nie bolą...
jedyne co mi dolega to kaszel... charczę jak pies...
drapie mnie w gardle jak diabli... mam podrażnione bardzo..
ale dziś też leżę sobie w łóżeczku...
biorę dwa razy dziennie miksturę mamy z cytrynką, czosnkiem i miodem..
i dwa razy dziennie syrop prenalen.. a do tego herbatka i domowy sok malinowy...
najgorsze jest to że chyba Męża zaraziłam, bo już mi marudził rano,
że coś  nie tak się czuje... zobaczymy jak z pracy przyjdzie..  jutro ma wolne i miał ze znajomymi na narty do Czech pojechać.. ale jak go coś złapie..
to pewnie w domu zostanie i będzie marudził...

szefowa przesłała mi materiały do pracy... więc zaraz się za to biorę...
fakt nie chce mi się okropnie... ale co zrobić.. dopiero zaczęłam prace,
więc trzeba się trochę pomęczyć... dobrze, że mogę w domku zostać... 

zamówiłam sobie książki na allegro wczoraj.. dziś już są..
 
popracuje trochę, a potem sobie poczytam...

muszę się w końcu pochwalić,
że czuje od kilku dni mojego małego Motylka w brzuszku..
co za każdym razem wprawia mnie w świetny humor... fantastyczne uczucie...
wtedy nawet choroba nie straszna...

Miłego popołudnia Kochani...