Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (1)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 27446 |
Komentarzy: | 64 |
Założony: | 29 września 2008 |
Ostatni wpis: | 4 lipca 2014 |
kobieta, 40 lat, Bydgoszcz
168 cm, 82.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Poniedziałkowe ważenie poprawiło mi humor...
...właśnie tak. Pomimo tego, że niedziele spędziłam u mamy i skusiłam się na kilka rzeczy, waga dzisiaj rano wksazywała.....hm....i tu cięzko powiedzieć co dokładnie, bo najpierw było 75,6, potem 76, no i jeszcze 76,6.....nie wiem co się z nią stało, ale w każdym miejscu było inaczej. Średnia 76....to i tak mniej niż 79. Czyli nieważne co wskazuje teraz....ale jakieś efekty uzyskałam. I to niezłe. N to wygląda, że ponad 2 kilo. Ale to było rano. Trochę mnie to jednak zmotywowało i dało nadzieje na więcej, zatem dzisiaj się starałam, ale cały czas mam wrażenie że i tak było za dużo dzisiaj w buźce. W sumie to cały tydzień jakoś tam się starałam, a nawet miałam dzień naprawdę chudy, gdzie umierałam z głodu. Najlepiej w ogóle nie jeść, ale ciężko tak wytrzymać i żaden z tego efekt, jeśli potem nadrobie w ciągu jednego dnia. Postnowiłam, że jeszcze w tym tygodniu będe stosować się do zasad diety białkowej. Trochę ją tam czasami łamie, ale i tak nie jest to tłuste żarsko, więc spoko. Mam nadzieje, że waga nie była popsuta, bo mój maż ważyl się po mnie i wskazywała tyle ile powinna. Bo jeśli jest zepsuta i będę ważyła za tydzień tyle samo lub więcej to się serio załamie. Chcemy tak szybko efektów, ale tylko efekty motywaują nas do dalszej pracy, bez efektów nie ma szans.
Zjadłam: serek homogenizowany waniliowy, jogurt owocowy, twaróg półtłusty (ble), jogurt z kawałkami czekolady, pierś z kurczaka, 2 jajka i sosik extra do tego, 3 plastry kiełbaski, podjadałam zupę ogórkową, którą robiłam dla męża.
Wypiłam: 1,5 litra wody z sokiem malinowym (bo zwykłej tyle nie wypije), kawa z mlekiemx2, herbata malinowa z cytryną i sokiem malinowym, herbata zielona.
Jutro wypłata, to nakupuje sobie wszystkiego dobrego do mojej niby diety. Ja nie umiem trzymać się zasad diety zbyt długo, bo uważam, że sama wiem, co dla mnie dobre. Ale kupię sobie jogurtów całą lodówę i rybki i pierś z kurczaka i będę trzymać się zasad diety proteinowej na punkcie której wszyscy się posrali:)
Śniadanie- płatki kukurydziane z mlekiem, kawa z mlekiem
Wczoraj nie jadłam za wiele przez cały dzień. Zjadłam twaróg i jogurt naturalny i dwie babeczki suche i to chyba nawet zakalec od jednej pani. Wypiłam wodę i herbatki i wróciłam wieczorem do domu i zjadłam dwie kanapki, bo umierałam z głodu. W sumie niewiele, ale nie tak jak powinnam. Miało być inaczej, ale powiedzmy, że narazie zmniejszam żołądek. Nie mogę jeszcze iśc pobiegać albo wybrać się na basen, bo jestem trochę chora, ale jak tylko przejdzie to wystartuje, bo lubie to robić.
Niestety się przed chwilą załamałam, bo zrobiłam sobie pomiary ciała i wyglądam tak, jak wtedy gdy byłam wielkim klopsem, co oznacza, że jestem wielkim klopsem i jedyną receptą na zachowanie normalności są ćwiczenia 20 razy dziennie i nie jedzenie i nic. Załamałam się. Serio! Tylko w talii mam jeszcze mniej niż wtedy. Dzisiejszy dzień nie był zły:
- herbata z cytryną i sokiem malinowym, kawa z mlekiem, jogurt gracja kiwi-jabłko, kaszka manna z czekoladą, kawa z mlekiem, herbata z cytryną, podgryzki obiadu, który robiłam dla męża, kawałek suchego chleba w amoku, zielona herbata, smakowanie zupy pomidorowej podczas robienia.
Wiem, że jak rzuciłabym się teraz na jedzenie, to wchłonęłabym wszystko, ale oczywiście zaczynam dietę i zmnieszam mój żołądek i wiem, że potrafię dokonać cudów, skoro inni potrafią ja też potrafię. Tak trzeba sobie mówić, chociaż dzisiejsze pomiary bardzo mnie załamały. Bo wiem ile wysiłku włożyłam w chudnięcie, wiem że muszę zmienić nawyki na całe życie, a to raczej nie możlliwe. Chcę płakać. Czuję się już trochę lepiej, bo łapała mnie grypka, ale mam nadzieje, że to tylko chwilowy wirus. Trzymajcie za mnie kciuki. Wezmę się za siebie.
Od jutra zaczynam dietę. Bo chcę się zmienić i ponownie wyglądać dobrze. Dobrze przede wszystkim dla siebie. A pisanie ma mnie motywować i przypominać co robie i do czego dążę. Nie chcę znowu pochłonić się pracą i jeść na pocieszenie i dla zasady. Bardzo ciężko się wraca. Naprawdę długo wytrzymałam z tamtą wagą, jednak potem pojawiła się praca, wszędzie samochodzikiem i dupa rośnie. Powroty do domu i nadrabianie szczęścia jedzeniem. Ja niestety to wszystko wiem. Wiem, co powinnam robić i jak to powinno wyglądać. Jednak jestem słaba. Chciałabym zajść w ciąże. Chciałabym wiele. Muszę przede wszystkim wiedzieć, że mnie na to stać. Waga na dzisiaj rano: 79,1. Wygląda i brzmi strasznie.Dzisiaj byłam biegać, co jakiś czas budzę się ze snu, jednak popadam w skrajności i niestety takie są tego konsekwencje. Od jutra startuje.