Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2018 , Skomentuj

Zaczęło się 14-go września -był zakładowy grill i piwko .Bawiłam się świetnie poskakałam i uśmiałam się do łez-tego mi było trzeba.Jednak po tym dniu nadal miałam niepohamowany apetyt i niestety czwartkowe ważenie to pokazało.To mnie jednak nie wyhamowało jadłam nie to co powinnam a w sobotę znowu popiwkowałam z koleżanką i zjadłam połowę pizzy.Jutro ważenie pewnie nie będzie dobrze...

11 września 2018 , Komentarze (1)

    Zaczęłam 22 lipca z wagą 105kg .Staram się przestrzegać diety,niestety ćwiczenia są moją piętą achillesową .Jedyny ruch to ruch w pracy i przy sprzataniu domu.Mimo kilku potknięć -czyli wesela mojej podopiecznej i wyjazdu do Anglii gdzie nie zawsze mogłam jeść co powinnam ,nie było źle.Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć ,że schudłam około 8,5-9kg.

To walczę dalej.

4 sierpnia 2018 , Komentarze (1)

Jak się spodziewałam lekko z dietą nie jest . Regularność też leży jem często ale czasem co 2 lub 3 lub4 godziny.Staram się jeść mądrze ale mimo to mniej warzyw z owoców to głównie jabłka.Poza tym drogo jak na moje zarobki np 6 maleńkich jabłek 1,25funta.

Pewnie mniej ważyć nie będę ale obawiam się zwyżki i całe 2 tygodnie szlag trafi

Dziennie dużo chodzimy choć głównie po sklepach ale busami jedziemy tylko jak powyżej 4km 

31 lipca 2018 , Komentarze (4)

Od zeszłago wtorku trzymam się diety ,ale ćwiczenia są w odstawce prócz 2 wyjść na basen i przepłynięciu 2 razy po 700m .

Dziś się zważyłam i miałam rano niecałe 111kg czyli od czwartku mniej o 2,3kg.

W czwartek wylatuję do córki i wnuka.

29 lipca 2018, Skomentuj
krokomierz,19,0,1,10,13,1532892937
Dodaj komentarz

28 lipca 2018 , Komentarze (7)

  •     Trudno muszę się w końcu ocknąć i zmienić się dla samej siebie ,dla dzieci i wnuka.Te z Was które mnie pamiętają wiedzą że już 2 razy mi się udało na tyle żebym miała więcej energii i była bardziej aktywna.9 lat temu ważyłam około 86-89kg-niestety wróciłam do złych nawyków i praca też nie dawała mi szans na regularne odżywianie+ leżakowanie kiedy tylko się dało,uleganie zachciankom nie odmawianie sobie słodyczy ,czasem też i KFC....Długo by wymieniać i bic się w piersi,ale trudno to już za mną i się czasu nie cofnie.

    W oststnim czasie tj ostatnie 2 lata sięgnęłam juz mojego dna 117kg.No i wreszcie postanowiłam wrócić i spróbować jeszcze raz.Na początek mam zamiar schudnąć 20kg z wagi startowej 115kg.Od tygodnia się ograniczam a od poprzedniej środy jestem znowu na diecie z vitalii. Ważenie mam co czwartek,więc zobaczymy jak będzie za tydzień.Wagę podam ze środy bo razno w czwartek wylatuję do wnuka i córki.Pewnie w Anglii nie będę się trzymała dokładnie diety bo i kilka dni nie będę miała nawet warunków,ponieważ jedziemy do dziadka małego,a spać będziemy niedaleko jego miejsca zamieszkania w campingu. Niestety tam będzie tylko czajnik i mikrowela.

    Nie ma co gdybać zabaczymy jak wrócę czyli 11-go sierpnia.

    Liczę na wsparcie i kopniaki na szczęście od Was

18 czerwca 2015 , Komentarze (3)

We wtorek byłam ostatni raz w kuchni z jedzeniem domowym-akurat była pani na rozmowie i mogła od następnego dnia przyjść do pracy.Ja korzystam z wolnych 3 dni (piorę sprzątam i prasuję,zaprawiam truskawki ...-takie bebskie roboty.Na weekend znowu idę do pracy tej w której poprzednio pracowałam -błaga mnie chociażby o pomoc na imprezach szef kuchni to mogę iść zwłaszcza,że postanowiłam sobie zrobić ze 2 miesiące wakacji od pracy to mogę na weekendy iść dorobić .

Niestety moja dieta jest równa zeru-ostatnio mam mega apetyt na słodycze i wpadłam w ciąg lodowy.Jakieś cyrki już mam  z @ -to jest jeden dzień to znów jej nie ma ,a potem pojawia się po 2 tygodniach-muszę się wybrać do ginka i zbadac poziom hormonów bo pewnie to ten czas kiedy się będzie kończyła.

Córka szczesliwie dojechała do kuzynki -razem z chłopakiem pobyli u niej od piatku do wtorku ,a teraz już  są na wynajmowanym pokoju -do pracy chodzi od poniedziałku do firmy w której jej kuzynka jest brygadzistką.Na razie pracuje na paczkowaniu ,ale Jej kuzynka po powrocie z 2 tygodniowego urlopy chce ją przeszkolić na poszczególnych sekcjach swojego działu ,żeby miała większe szanse na przyszłość.Do pracy ma ok 4045 min na nogach ,bo póki co szkoda jej kasy na bilety.

13 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Dwa tygodnie wolnego w tygodniu a w wekeendy praca dodatkowa -wynik?-niestety waga do góry poszła i to sporo miałam już poniżej 100 ,a w tym tygodniu po niespełna 4 tygodniach 103,2kg.

Od 1-go czerwca podjęłam pracę w stołówce z kuchnią domową ,ale jakoś nie potrafię się tam odnaleźć. Powiedziałam już o tym szefowej ,ale póki jedna z pracownic (ta która odchodzi) nie wróci z urlopu to zostaję tam do końca przyszłego tygodnia.Dziś mimo wolnej zwykle soboty musiałam być w pracy od 12-18 bo mieliśmy późną stypę na 16 na 80 ludzi.Niby jest tam domowa atmosfera mówi mama szefowej ,ale ja jakoś czuję się tam obco i nie potrafię się przyzwyczaić do codziennej pracy po 8 godzin ,bo jak wracam to jest 16,30 lub 17,30 ,a gdybym na zakupy weszła to jeszcze później .Jednak wiele lat pracy w systemie 1/1 lub 2/2 weszło mi w krew i nie chce wyjść.

We wtorek poprzedni był rzeczoznawca w sprawie wyceny domu którego jestem współwłaścicielką z moim ex.Oczywiście ex pokazał swoją klasę dogadując mi na każdym kroku i informując pana w ironiczny sposób o tym jaka to ja zła i niedobra jestem i fałszywa i bezczelna-jak ja to nic w tym domu nie robiłam ,a on nawet nie liczy czasu i energii jaki w niego włożył gdy ja się obijałam...żenada.

Ja spokojnie powiedziałam mu jedynie ,że tego pana nie interesują jego chore historie bo on przyszedł tylko wykonać swoją pracę. 

Podczas wizji pyskował,że mam mu oddać klucze do góry bo on niby ma wszystko ,a wegetuje w jednym pokoju na dole,a góra stoi pusta .Powiedziałam mu,że tam mieszkały jego córki ,ale je swoim zachowaniem wygonił z domu ,a póki co do wyroku jaki zapadnie w sądzie ja też jestem jeszcze współwłaścicielem i mam prawo mieć w mieszkaniu na górze swoje rzeczy .Stwierdził,że moja adwokatka wyznaczyła już kolejny termin oddania kluczy,a ja się nie wywiązuję.Tak naprawdę to na prośbę o klucze odpowiedziała niezobowiązująco ,że pewnie  nie prędzej niż po wizji rzeczoznawcy,ale to ja zdecyduję kiedy.

Po wizji jego adwokatka nalegała o klucze i straszyła mnie że jak po sprawie to chyba za 3 lata.

Ja z moją adwokat stwierdziła,że jak teraz ustapię to nie będę miała asa w rękawie i będzie  faktycznie przedłużał sprawę w sądzie bo już będzie miał całość ,a tak jak mu zależy to nie będzie kombinował.

Moja młodsza córka 12 -go czerwca wyjechała do Manchesteru.Przed wyjazdem postanowiła się pożegnać mimo wszystko z ojcem ,ale ten zamiast tego znowu nerwowo wykrzykiwał o klucze że jak nie oddam to on wypier...li 2 zamki na górze bo ma do tego prawo bo tak mu jego adwokat mówiła.Jeszcze poszarpał za ramię córkę -więc ta wygarnęła kilka przykrych słów tatuniowi i wybiegła z płaczem...

Niestety tatusia to ona juz nie ma jak powiedziała.

23 maja 2015 , Komentarze (1)

Raz już pisałam ,ale wcięło i mnie nerwy poniosły,więc nic nie napisałam.Chudłam ładnie ostatnio ,ale poprzedni tydzień przyniósł zwyżkę o 0.4kg.Jadło się więcej bo cały tydzień nie pracowałam prócz ogródkowych kopnięć i sprzatania u pani Bogny.A stało się tak dlatego ,ze jeszcze w poprzednim tygodniu miałam wolne dwa dni( środę i czwartek,a że już pomału miałam dosyć pracy w tym obozie pracy to wysłałam wieczorem w środę kilka CV i następnego dnia podczas pogrzebu cioci Romka dostałam wiadomość że mam się skontaktować w sprawie pracy-już o 16 -tej byłam na rozmowie .Kasa może i mniejsza,ale mimo,że już na pomocnika kucharza się zgłosiłam to zaproponowano mi spróbować jako kucharz w niewielkiej stołówce w sąsiedniej miejscowości.Pani szuka kogoś kto po domowemu i smacznie gotuje ,ponieważ wyrosła jej obok konkurencja(między innymi bar mojej siostrzenicy)i stara się nie tracić klientów ,a jak się uda to i pozyskać kilku.W weekendy lokal jest zamknięty więc pracowała będę od poniedziałku do piątku po 8 godzin od 8-16,a czasem zostanę na dyżurze do 17 do zamknięcia lokalu.W weekendy są czasem imprezki okolicznościowe płatne dodatkowo ,ale nie większe niż na 50 ludzi bo lokalik jest niewielki. Szefowa tego lokalu przejęła interes po rodzicach i chce też moją osobą odciążyć swoją 65-letnią mamę ,która mimo rozrusznika dalej tam działa.Postanowiłam po tej rozmowie ,że spróbuję swoich sił od 1 czerwca,ale w obecnej pracy skłamałam,żeby mieć trochę wolnego na pozałatwianie spraw z sądem i moim poprzednim domem .Powiedziałam że od poniedziałku jestem już w nowej pracy i zaoferowałam swój czas jedynie w weekendy do końca maja ,żeby nie nazywało się że z dnia na dzień odchodzę.Dziś byłam 9 godzin w pracy żeby przygotować 2 imprezy ,a jutro mamy jeszcze 2 komunie i też idę na 8 żeby popracować.Miałam dziś mały konflikt z kolegą który dorabia i jestem na niego skazana tak jak i on na mnie.Ostatnio jak i w kilka poprzednich tygodni wyszedł sobie niemalże bez słowa z pracy zostawiając niezły bałagan po sobie i pozapalane piece,a ja musiałam jeszcze dłużej zostać żeby to ogarnąć,a że dryblas nie słuchał co do niego mówiłam(a chodziło mi tylko o to,że ja też może mogłabym choć raz wcześniej wyjść ,a może on by został dłużej)wyszedł bo uważał,że jak jestem kobietą to muszę po takich gejach jak on sprzątać -zlekceważył moje słowa i bez słowa wyszedł więc dziś spytałam szefa kuchni czy tym razem ja mogę wyjść wcześniej skoro tyle razy kolega O.decydował o swoim wyjściu sam.Szef kuchni jak to ma w zwyczaju niepotrzebnie kręcił z tego awanturę i kolega dostał ochrzan zamiast powiedzieć mu tylko że tym razem ja wychodzę wcześniej a on ma posprzątać do końca.W odwecie nazwał mnie cipą która na niego doniosła,choć się zwalnia.Próbowałam mu wyjaśnić że czasem powinien umieć posłuchać innych i porozmawiać i coś ustalić bo pracujemy tu wspólnie i żeby było sprawiedliwie to trzeba czasem iść na ustępstwa a nie tylko widzieć czubek swojego nosa .No i że gdyby wtedy nie lekceważył moich słów to nie musiałabym się dopominać teraz o swoje,bo ustaliłabym to z nim ,ale skoro kilka moich prób rozmowy z nim nie skutkowało musiałam zareagować inaczej-sory też jestem człowiekiem.

No ale koniec o pracy.Na 6 października mam wyznaczony termin rozprawy w sprawie podziału majątku.Do końca czerwca ma się odbyć wizja w naszym domu na której rzeczoznawca oceni wartość parceli wraz z domem.Po przeprowadzkach naszych zostało tam jeszcze dosyć dużo niepotrzebnych gratów .Trzeba to uporządkować i niestety część mebli i lodówkę oddać darmo ,żeby nie zalegały w tym domu.Mam na to jedynie kilka dni bo w weekend znowu mam iść do pracy ,a we wtorek jadę do Szczyrku z moją znajomą (byłą szefową)żeby posprzątać jej dom z którego korzystają z rodziną na wypady weekendowe.

Miało być krótko ,a jak zwykle się rozpisałam.W tym tygodniu pewnie też ciężko będzie z wagą bo dzisiejsze ważenie nie pokazało spadku,a apetyt mam nieziemski.

11 maja 2015 , Komentarze (2)

nareszcie wolny dzień dziś miałam na odpoczynek.Dla relaksu pokopałam nieco w ziemi,żeby spulchnić glebę -czekam na deszcz ale w razie czego podleję wieczorem.Zmarła ciocia Romka -bylismy na różańcu ,a w czwartek wolne i pogrzeb.Weekend w pracy jakoś się udał choć było też i nerwowo i musiałam pomóc mojej córce na zmywaku po swojej pracy ,bo kobieta która z nią była po obiadach wiecznie zrzędziła że ciężko,że do pracy idzie rano itd.Odesłałam ja do domu i sama ogarnęłam najgorszy sajgon z córką ,a po 20-tej poszła i córka do domu i zostałam sama z mnóstwem mycia ,ale menadżer kazał kelnerom mi pomóc i z nimi ogarnęlismy większość .Reszta została na ranną zmianę w 3 lodniach.Jak dojechałam do domu na rowerze to fizycznie byłam wykończona po 16 godzinach pracy i nie umiałam kilka schodów pokonać z rowerem.Chyba to już jest ponad moje siły.Dziś waga pokazała wagę poniżej setki.W mojej głowie tłucze się myśl by rzucić tą pracę i zrobić sobie kolejne dłuższe wakacje i w tym czasie poszukam czegos lżejszego na stare lata choćby za mniejszą kasę.Moja starsza córka od maja wynajmuje z kolegą mieszkanie w miejscowości w której pracuje (dojazdy kłopotliwe ma z głowy choć do mieszkania ma ok 1,5km.Młodsza córka myśli dosyć intensywnie o wyjeździe do Anglii -na poczatek chce skorzystać z pomocy kuzynki -jedzie z kolegą z pracy.Mieli zamiar jechać w lipcu ,ale teraz coś przegaduje o czerwcu.Jak uda jej się tam zaczepić i znaleźć pracę przez agencję to może zostanie za granicami Polski ,a my z Romkiem zostaniemy na stare lata sami....Co ma być to będzie nie warto gdybać.