po kilku przejściach już trochę się uspokoiłam,lubię tańczyć i wycieczki rowerowe,zawsze była przy kości ale teraz widzę,że dzięki Wam powoli osiągam swój cel
no i przeleciały święta- dieta zawieszona tzn staram się jeść mniej ale jakoś mi nie wychodzi,na rowerku niechce mi się jeździć-porażka.Narazie więc nie staje na wadze bo niechcę doznać znowu szoku. Chyba nigdy nie osiągnę tej wymarzonej wagi 72 kg.Choćby nie wiem jak bym się katowała.
Już od prawie 2 tygodni dieta tzn na początek ograniczyłam ilość jedzenia no i nie jem słodyczy.Od 1,5 tygodnia jeźdze na rowerku stacjonarnym 2 razy po 30 minut dziennie no i jak na siebie uważam to już za duży sukces.Nawet odczuwam już że mój brzurz zrobił się miększy.Jutro pierwszy raz się zważe po 2 miesiącach,ale się boję że waga będzie duża, bo przez ten wypadek i zamieszkanie u teściów waga mi się podniosła tak czuję.Moja norma wagowa to 77-84 kg. Jak już jest 8 z przodu to dietka i więcej ruchu. W styczniu planuję raz tygodniowo godzinka basenu i siłowni narazie mnie nie stać finansowo:( Mam zamiar ważyć 72 kg do Wielkanocy.Mam nadzieję że wytrzymam.