po kilku przejściach już trochę się uspokoiłam,lubię tańczyć i wycieczki rowerowe,zawsze była przy kości ale teraz widzę,że dzięki Wam powoli osiągam swój cel
Kolejny raz robię wpis.Cholerny internet znowu się rozłączył i znowu muszę pisać od nowa.
Dziś mam załamanie w diecie.Nażarłam się jak prosie.Do czasu powrotu z pracy czyli do 13 było ok ale potem to masakra.Była jajecznica z wędliną,chlebek turecki z masełkiem,ser żółty plaster,gruszka,jogurt z musli,gruszka,2 jajka czekoladowe i crocosant.A teraz mam za swoje-umieram.Kuje mnie pod łopatką i czuję się pełna.Nie wiem co się stało,że dziś mam taki dzień?Nawet na siłownie chciałam nie iść ale się zmusiłam i poszłam.Ale i tak sobie skróciłam trening.Ogólnie to słabo się dziś znowu czuję.Już sama nie wiem czy mnie boli kręgosłup czy nerki.Taka osłabiona jestem.Mam dość już tej diety i takiego życia z ciągłym ograniczeniem w jedzeniu.Ćwiczę już miesiąc ,pilnowałam diety a nie widać tego na wadze ani w wyglądzie-no może tylko kości obojczykowe mi bardziej wystają.I nikt nie zauważył zmiany.Jest mi smutno i po co ja to robię?Tak jak widzę Wasze postępy na wpisach i fotkach to jestem dla Was pełna podziwu,że dajecie radę tyle schudnąć i tak wyglądać.Dla mnie to jest nieosiągalne.Niestety zawsze byłam gruba i genetycznie po mamie odziedziczyłam taką figurę-a najbardziej mnie wkurzają moje masywne nogi.Ja nawet już nie daję rady zrobić głupich brzuszków a kiedyś umiałam.Teraz ból krzyża mi przeszkadza w tym.Ta moja praca tez już odbija się na moim zdrowiu a przede wszystkim na kręgosłupie.Ale i ja sama sie tym wszystkim wykończę.Dziękuję Wam za wszystko i jest mi wstyd,że Was zawiodłam bo w komentarzach mnie podziwiacie,wierzycie we mnie a tu takie coś.Przepraszam i już nie marudzę ale musiałam to z siebie wyrzucić. Dobranoc.
Dieta jest.Siłownia też jest.Czuję coraz luźniejsze ubrania i chyb a najbardziej widać efekty na tyłku bo zrobił się bardziej płaski.A co do dzisiejszego tytułu wpisu.To w końcu udało mi się5 przekroczyć granicę w bieganiu na bieżni.Tak zawsze biegałam średnio 3300m a od wczoraj już biegam 3550mJuż więcej jest biegu i mało szybkiego marszu.Biegam tak 6-8-7,5-6 km w ciągu 30 minut.A ile Wy przebiegniecie w tym czasie?
W końcu mam naprawiony rower.W sumie wymiana nowego koła by mnie kosztowała niewiele mniej niż dałam za ostatni rower.Ale wymienili mi na te koło co miałam z innego roweru.
Inż pisze znowu od niedzieli,a ja sobie pisze z nim chyba z nudów.Mam nadzieję,że nie liczy na coś więcej bo ja go traktuję jak znajomego i jak na razie nic nie szukam.
Własnie skończyłam trochę ćwiczeń na nogi i brzuszek a teraz popijam herbatkę z cytrynką a Wam życzę spokojnego wieczoru.
Już po weekendzie.Jednym słowem był pod tytułem-sobota"Kobieta która czeka.....i się nie doczekała na Niego"a gdy już chciała wyjść to było po 23 więc się skończyło na drinku i zdołowaniu.A mogło być fajnieDo inż tez nie poszłam.Niedziela była o wiele lepsza zły humor z czasem minął.On zadzwonił i przepraszał-czyli jak zazwyczaj- a ja oczywiście jestem wyrozumiała.Potem poszłam do znajomych na serniczka i w końcu skorzystałam z zaproszenia inżyniera i go odwiedziłam na lody.Czyli jak widać popłynęłam z dietą ale mi dobrze szło i mimo weekendu to waga pokazała mniej o 0,70 kg.Czyli i tak jest dobrze.Jednak te kilka dni na białkach i warzywach dobrze robią na wagę ale znowu nerka mnie zaczęła boleć.Tak więc znowu muszę przejść na MŻ.Chlebek Dukana jest pyszny-nawet mojej znajomej smakował.Dziś nowy tydzień powrót na siłownię i do dietki.
Wiecie co ten inż jest ok ale nie widzę siebie z nim.Taki spokojny i nic nie ma jedno na jednej kanapie siedzi a drugie na drugiej grzecznie.On tylko słodycze,lody ciasteczka,czekolada a taki chudziutki i tez chodzi na siłownię.Nie chcę mu robić żadnych nadzieji,bo ja jeszcze nie chcę być z nikim bo ciagle jestem za tym jedynym.Dziś już tez po pracy więc zaraz wybieram się na siłkę.Miłego weekendu.
Nie pisze codziennie bo nie ma o czym a złym nastrojem nie chcę Was zamęczać.Fakt wczoraj to była masakra dół jak rów Mariański.W pracy wczoraj słabo się czułam i jeszcze miałam iść na gerbery ale szef powiedział,że jak nie chcę to Sylwek pójdzie i od razu mi ulżyło.Chyba widział moją minę jak się pytał o poprzedni dzień.Wczoraj jak co piątek skończyłam pracę o 12.Potem obiadek i położyłam się spać bo nadal się słabo czułam.Potem poszłam do znajomych i humorek się poprawił.Jak wróciłam do poklikałam z inż. i tekst typu jak Ci się nudzi to wpadnij ha było już dość późno ale powiedziałam,że go odwiedzę z moim kompem.Potem się pytał o nowego lokatora czy mnie nie podrywa a ja na to czy zazdrosny to powiedział trochę.Może go kiedyś odwiedzę.Potem klikałam z przyjacielem i tak mi wieczór minął.On mi zawsze umie poprawić humor.
Dzisiejszy dzień słoneczny i humor już dużo lepszy.Pracę skończyłam już o 10 z braku róż a jutro mam wolne.Może przyjaciel wpadnie,chciałam gdzieś wyjść ale nie ma za bardzo kasy.A jak on nie wpadnie to pójdę sobie na miasto może z koleżanką albo umówię się z inż.Nie mam zamiaru spędzić wolnego wieczoru i jutra wolnego na nudzie.Byłam na zakupach a teraz piekę sobie chlebek Dukana.Ciekawa jestem co mi z tego wyjdzie.
Co do diety to ona jest i nawet spadeczek na wadze.Dziś mi pokazała 79,5 kg.Musze to utrzymać do poniedziałku albo jeszcze stracić.Dietę mam ale od kilku dni jakoś tak wyszło,że jem białka i warzywa,ale jak widać działa.Dziś zjadłam sobie jeszcze do tego nektarynkę.Rano jak leżę to brzuszek już mam taki fajny płaski co mnie cieszy i może trochę mi zmalał już.Od poniedziałku muszę wrócić znów na siłkę bo mimo wszystko jakieś efekty są.To chyba jak na razie tyle .Miłego weekendu i walczymy dalej.
Dziś będzie na szybko bo padam.W pracy byłam do 12 na różach a potem wyskoczyli,że trzeba iść jeszcze na inną szklarnię na gerbery.Właśnie wróciłam.dzięki temu dieta zachowana bo malutko zjadłam ale to i dobrze.Trochę jestem przeziębiona i miałam zamiar się dziś wygrzać w łóżeczku,zobaczymy jak będzie jutro,może sobie daruję już siłkę w tym tygodniu-bo naprawdę słabo się czuję.A wiecie co znalazłam kartkę z wymiarami z przed 2 lat gdy byłam na Dukanie i przy wadze 74 kg miałam takie same wymiary co teraz przy 80 kg.To dobrze czy źle?
Wczoraj zadzwoniłam sobie wieczorem do .....pogadaliśmy sobie było mi to potrzebne,ale nie wiem kiedy się spotkamy.jakoś głupio mi było wyskoczyć by do mnie wpadł,ale zagadałam go,ze ma mi wpaść rower zawieść do naprawy bo zanim on mi go zrobi to znowu rok minie.
Ogólnie to jestem zmęczona z nosa kapie i chyba się już położę.
wczoraj nie było wpisu bo miałam lekkiego doła,ale dziś już lepiej.Jakoś smutno mi było wczoraj,jak sie dowiedziałam,że siostrzenica co ma 26 lat się zaręczyła,kuzynowi sie urodziło dziecko.I tak sobie myślę a co ja mam,co w życiu osiągnełam?no nie pewnie,że się cieszę no ale.Jakoś czuję się tu samotna.Moja koleżanka wczoraj zadzwoniła pogadała i powiedziała,że to,że jesteśmy same to nie dlatego,ze coś z nami jest nie tak,my po prostu wiemy czego i kogo chcemy-,że wolimy być same niż z kimś by tylko być.Rzadko to robię ale sobie wczoraj zapaliłam papierosa a potem herbatka na uspokojenie i poszłam wcześnie spać.Dziś już lepiej nawet martin w pracy się spytał co ze mną jest,że taka smutna,ale potem jak pogadaliśmy sobie między rajkami to się trochę uśmiechnełam.To jedyna osoba z którą rozmawiam w pracy.Mój nowy lokator jak na razie jest ok,nawet już odpiął rower i mi go naprawia.Jedyne co mnie denerwuje to to,że razem wstajemy o tej samej godzinie do pracy i łazienka i kuchnia są zajęte a to mnie wkurza. Właśnie była policja bo ktoś zadzwonił,ze kradniemy rower-ale wszystko już jest w porządku bo miałam rachunek.Wylegitymowali nas i zrobili foto-masakra.Teraz tylko wymienić koło i mogę jeździć.
miałyście rację.Moja waga po 3 tygodniach w końcu ruszyła w dół.Od soboty spadło mi 1 kilogram.Myślę,że to zasługa 2 dni białek z warzywami ni i oczywiście wasza bo mnie motywowałyście-super.Dzisiaj juz zaliczyłam siłownię bo pracę skończyłam o 12.Potem obiadek,poszłam na bazar kupić sobie buty do pracy a przy okazji kupiłam 2 opakowania winogron bo były za 1 euro.Cieszę się ,że waga spada i obytak dalej.Na dzień dzisiejszy jest 79,9 kg.Wczorajszy wieczór spędziłam z koleżanką w barze ale tylko przy kawce i wodzie mineralnej.
Jestem happy bo coś w końcu drgnęło na mojej wadze.Wczoraj zrobiłam sobie dzień na proteinach ale niestety wpadły 2 łyżki zapiekanki z makaronu i kurczaka bo poczęstowała mnie koleżanka i o dziwo zrozumiała,że nie mogę więcej.Dziś rano zważyłam się z ciekawości i tam troszeczkę mniej niż wczoraj ale ważne ,że coś się ruszyło.Dziś zrobiłam sobie tez dzień na proteinkach i warzywach.Na obiadek miałam tradycyjnie pierś z kurczaka z piekarnika z przyprawami i trochę-brokułu,pomidora,ogórka,papryczki i do tego sos jogurtowy.Pycha.Tak mi się marzy jutro zobaczyć wagę taką by móc przesunąć na pasku.Muszę dać radę.Bo to dzięki Wam mi się udaje przetrwać kryzysy z dietą.Z racji,że jutro nie będę miała czasu z rana by się pomierzyć zrobiłam to dziś a tam kilka cm razem tez ubyłoJutro uzupełnię tylko wagę.
U mnie dziś za oknem 4 pory roku w pogodzie.Jak zawsze byłam w pracy ale tylko do 10.30.Nie mam planów na dzisiaj.Wczoraj jeszcze przyszedł pogadać mój nowy lokator i tak przeleciał mi wieczór.Dzwoniłam do kumpla ale jakiś wirus go złapał i tez siedział w domu.Wkurza mnie ten internet bo laptop tylko łapie sieć w jednym miejscu pokoju-ale to tak jest jak się nie ma stałego złącza.Jak ten czas szybko leci mi w tym roku,że nawet zapomniałam o urodzinach moich dwóch kolegów i nie wysłałam im życzeń a zawsze pamiętałam.
Tak więc dzisiaj niedzielnie sobie odpoczywam -zero ćwiczeń.Ale jutro znowu biegnę na siłownię.Jak widać mimo wagi cm pospadały i to mnie cieszy
Milutkiej niedzieli i trzymajcie kciuki by waga pokazała mniej jutro.Pozdrawiam.
Kolejny dzień upłynął bardzo szybko.Już wieczór i znowu sama:( za oknem szaleje deszcz.Jestem w szoku nie przypuszczałam,że będzie taki odzew co do mojego ostatniego wpisu.Jesteście super i dzięki wam myślę,że dam radę.Wszystkie rady wezmę sobie do serca.Też sobie powtarzam,że organizm się broni ale kiedyś popuści.Tak więc z nadzieją czekam na poniedziałkowe ważenie.
Dietkę dalej trzymam i mam odpoczynek od siłowni.Za to biegałam na zakupach,przy sprzątaniu.Byłam u kosmetyczki więc tak dzień przeleciał.Znowu mam nowego lokatora ale tym razem kuzyn znajomych tamten poprzedni zniknął,zapłacił za pół miesiąca i bez słowa zapadł się pod ziemię.Może to nawet i lepiej.
Humor dalej bez zmian.Jak ja nie lubię samotnych weekendowych wieczorów,a jak mam gdzieś wyjść z koleżanką to wolę siedzieć w domu i czekać na .......
Wiem,że mnie zawsze wspieracie i za to Wam dziękuję bardzo,ale dodajcie mi trochę wiary w siebie.
dzisiejszy dzień jakoś smutny,nie wiem czemu ale zaczynam wątpić w siebie,dietę i te ćwiczenia.Pomimo już 3 tygodni na siłowni,zachowanej diety waga wciąż pokazuje 81 kg.Tak już tra od 3 tygodni.I po co mi to wszystko? Zaczynam wątpić.Co prawda spodnie są już luźniejsze w udach,brzuch już miękki a waga stoi? Dziś zrobiłam sobie dzień białkowy więc mam nadzieję,że coś ruszy.Wracając z siłowni weszłam do kosmetyczki i jestem umówiona na jutro bo chcę sobie zrobić brwi i rzęsy.Tak dla upiększenia siebie.Postanowiłam sobie,że zacznę robić coś dla siebie.A nie ciągle oszczędzać kasę.Księżniczka chce mnie wyciągnąć na wieczór ale ja nie chcę nigdzie iść.Bolą mnie strasznie mięśnie -sama już nie wiem czy coś mnie łapie czy to przesadziłam z ćwiczeniami.