ZGRZESZYŁAM - przyznaje bez bicia. Pierwszy raz w czasie mojego dietkowania - tak poważnie. Wczoraj mieliśmy spotkanie kończące projekt. No i wiadomo, po rozdaniu certyfikatów zaczęła się uczta (około 19:00). Boże! Czego ja nie jadłam? Musiałam posmakować wszystkiego - sajgonek, łososia, lodów z alkoholem, sernika i na koniec kebaba. Zero zahamowań, zero ograniczeń! Normalnie szok! Ale jak dziś to odchorowałam. Normalnie jakbym kaca miała! Zjadłam dziś trochę razowca i cały czas woda. Okropnie mnie mdliło, źle się czułam ogólnie. Zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. No cóż. Za grzechy się pokutuje!!! Pozdrawiam Was !!! Trzymajcie się zdrowo i dietkowo!!!
Wiecie co??? Waga dziś pokazała mi 78 kg!!! Czyli przytyłam!? Łeeee !!!! Tak szczerze spodziewałam się tego. To nie znaczy, że popuściłam sobie. Dietkowałam cały tydzień, ale rano stwierdziłam że mój brzuch to balon i do tego nabrzmiałe ręce i nogi - woda mi się zatrzymała. Wchodziłam na tą wagę jak na skazanie - wiedziałam, że nie będzie rewelacji :-) Ale nie martwię się! Grunt się nie poddawać! Tym bardziej, że ciuchy są coraz większe!!! Aha paska wagi nie zmieniam, bo nie wiem co będzie za tydzień :-) Całusy i uściski!!! body {
background: #FFF;
}
Dopadł mnie leń! Fakt, że nie ćwiczę i jakoś tracę kg - cieszę się. Ale to wcale nie jest takie fajne. Z oponek robią się fałdy skóry, która dużo szybciej by się kurczyła, jakbym ćwiczyła, no i efekt jojo też mi grozi. Ale NIE CHCE MI SIĘ jak nie wiem co. Ostatnio jestem trochę zalatana (ale tu zajrzeć muszę) i po prostu jak wrócę do domu to nic mi się nie chce (no może jeść tylko). Tak więc nie ćwiczę i nie zamierzam się zmuszać, bo to przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Na razie przestrzegam diety tylko a potem się zobaczy. Pomyśleć, że jak padł mi stepper to cudowałam, żeby coś robić a teraz nie. Jaki człowiek jest dziwny i przekorny, bo im więcej wynajduję powodów by ćwiczyć to tym bardziej mi się nie chce!!! No ale trudno, poczekam, chęć sama odeszła to i wróci :-) Pozdrawiam Was dziewczyny (i chłopacy, jeśli jacyś czytają mój pamiętnik) ciepło!!!body {
background: #FFF;
}
Moja waga oszalała!!! Tzn wg niej schudłam 3 kg! Ważyłam się dziś parę razy! Ostatnio krucho było u mnie z dietą. Tzn nie objadałam się ale jadłam trochę więcej. Z resztą co ja wymyślam? Cieszę się bardzo, bo wczoraj tak bałam się dzisiejszego ważenia. Od 1 stycznia nie jem słodyczy - w ogóle - i wczoraj rzuciłam się na torta urodzinowego mojego synka. Ale po ponad 2 miesiącach nie smakował mi :) Ale to dobrze! Ogólnie dziś bardzo zaskoczona byłam wagą - i humor mi powrócił! Oby jak najwięcej takich niespodzianek życzę sobie i Wam!!! Buziaki!!!!
Dla poprawy humoru wstawiłam zdjęcie w spodniach, w które na początku stycznia ledwie się mieściłam. Różnica jest! Żałuję, że nie zrobiłam sobie zdjęcia gdy ważyłam 94 kg. No ale przede mną jeszcze sporo, więc nic straconego. Trzymajcie się dietkowo ( ja staram się)! Całuski :)
No i stało się - waga stanęła! Trochę sama sobie jestem winna! W sobotę o 22 zjadłam kebab (mąż mi pomógł, ale to nie zmienia faktu), wczoraj wieczorem jadłam pop corn. No i dziś rano czułam się jak balon! Nawet cm nie zrzuciłam! Trochę odpuściłam sobie dietę i ćwiczenia też. W ogóle zmieniły mi się godziny pracy i dzień mi się rozsypał. Wracam do domu po 18 i nie wiem co robić - sprzątać czy gotować obiad czy posiedzieć z Dawidem. A gdzie ćwiczenia? Z czasem ulożę sobie plan dnia, nie będzie źle. Na razie pilnuję diety a zamiast ćwiczeń chodzę do pracy pieszo (mam 1 km), dobre i to! Pozdrawiam Was Dziewczyny ciepło!
Dziewczyny!!! Pierwsze co, to muszę Wam podziękować za komentarze!!! Postawiły mnie do pionu!!! Wczoraj, już postanowiłam nie ćwiczyć. Około godz 20 znów zaatakował mnie głód. Zaczęłam pochłaniać jedzenie i zajrzałam tu. Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi, stwierdziłam, że jestem głupia i wzięłam się do roboty, czyli poćwiczyłam. W sumie nadprogramowo zjadłam 2 kromki razowca i 3 ogórki kwaszone i wykonałam swoje standardowe ćwiczenia na stepperze i twisterze - czyli tragedii nie ma. Ale złamałam zasadę - nie jeść nic po 18. Niestety będę musiała zmienić trochę moje zasady, bo zmienią mi się godziny pracy, ale to od następnego tygodnia. Ogólnie jestem Wam bardzo wdzięczna za komentarze. W grupie siła - to niezaprzeczalny fakt! Ciekawe co dziś będzie, ale szczerze czuję znów taką wewnętrzną siłę i motywację, ale zobaczymy! Jeszcze raz baaardzo Wam dziękuję! Też trzymam za Was kciuki i pozdrawiam :-D
Zaczęłam ćwiczyć! Myślałam, że będzie gorzej. Ale przez dwa tygodnie kondycji nie straciłam. Normalnie ćwiczyłam 1 godz na stepperze i 15 min na twisterze. Nie powiem, że jestem w pełni sił, ale było ok. Tylko potem znów dopadł mnie wilczy apetyt! Dałam radę! Ale czuję, że się łamię! Nie wiem co ze mną. Tak pięknie się trzymałam (no i nadal trzymam), ale czuję że zgrzeszę :) Wieczorem siedzę w domu i myślę tylko o jedzeniu - normalnie obsesja! Tylko właśnie boję się tego, że jak raz się skuszę to potem poleci lawinowo! Tak u mnie bywa. Myślę ile osiągnęłam, szkoda tego zaprzepaścić ale normalnie nie mogę się przekonać. Nawet kazałam mężowi krzyczeć na mnie jakbym coś kombinowała. Dosłownie jak wariatka! Ach! Życie! Mam nadzieję , że to mi szybko minie! Pozdrawiam Was!
Cześć dziewczyny!!! Jak Wasze diety? U mnie następny kg mniej no i oczywiście cm- najwięcej w talii - 5. Cieszę się bardzo. Tylko, że czuję zbliżający się kryzys. Już wczoraj dostałam napadu wilczego głodu. Normalnie myślałam, że zjem konia z z kopytami - ale jakoś przetrwałam- zjadłam trochę orzeszków solonych. A tu jeszcze ostatki! No cóż, jakoś przeżyję. Dziś wracam do ćwiczeń. Choroba prawie ustąpiła, tylko że nie mam siły ( może dlatego ten głód wczorajszy). No nic, nie zamierzam dziś się przemęczać, ale już czas wrócić do normy. Zobaczymy co będzie! Trzymajcie za mnie kciuki, ja za Was trzymam mocno! Pozdrawiam ciepło:)
Wczoraj nie miałam czasu pisać. Mój Dawid dostał silnej gorączki, więc już nic mnie nie obchodziło. Nie wiem co to było ale dziś jest ok ( i oby tak zostało). Byłam dziś też u laryngologa i dowiedziałam się że odzyskam słuch (ufff), ale to potrwa i w najgorszym wypadku założą mi dreny. Trzeba jednak poczekać. Jest więc dość dobrze. A teraz dieta. Zrzuciłam 1 kg - to przy moim bezruchu i samej diecie to i tak dobrze, cm też ubyły:) Do ćwiczeń na razie nie wracam, bo jestem strasznie osłabiona. To chyba po antybiotyku, z resztą nadal biorę, już inny ale bardzo silny. Tak więc na razie poprzestanę na diecie. No po prostu dopóki nie dojdę do siebie to ćwiczenia odstawiam, nie daję rady. Ale jestem zadowolona- 1kg mniej- teraz ważę tyle co mój mąż:)) To już sukces:) Pozdrawiam Was Dziewczyny!!!