Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Konie, ptaki, zwierzaki, moje dzieci, fotografia, brydż, i parę innych śmiesznych zajęć. Moja waga znacznie uszkodziła moje kolana , a przy koniach nie da się chodzić o kulach ani poruszać na wózku. I mam marzenie .... najważniejsze - pojeździć jeszcze konno. A z paleniem - to póki co ... przestałam palić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82883
Komentarzy: 696
Założony: 1 lutego 2009
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Opcja

kobieta, 73 lat, Sosnowiec

165 cm, 138.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę normalnie żyć i być sprawna

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2009 , Komentarze (1)

Jedzenie to tylko paliwo do życia i im szybciej to zrozumiem , znaczy ja i moje ego ,  i przestanę rozczulać się nad każdym kęsem ,tym lepiej dla mnie.

Boksowałam się z decyzją od wczoraj.

I nasunął mi sie jeden podstawowy wniosek .

Znacznie łatwiej jest walczyć z uzależnieniem od papierosów niż od jedzenia.

Papierosy po prostu świadomie przestałam palic i  kropka. Nie muszę wypalać codziennie jednego czy dwóch dla podtrzymania funkcji życiowych  , a tylko pilnować by ich za dużo z paczki nie wyjąć.

Wyszło mi , że uzależnienie od jedzenia jako zamiennika za bezpieczeństwo psychiczne, ucieczkę przed problemami i wysiłkiem jest najtrudniejszym do pokonania uzależnieniem człowieka. Bo codziennie trzeba się zmagać z pokusą nie w teorii .............co by było gdyby.......ale w praktyce , jedząc np. śniadanie

No i jak samej sobie to wytłumaczyć , no  jak

Na tym etapie  czuję sie jak połaczenie alkoholika z narkomanem  i to połaczenie popada w paranoję na samą myśł o całkowietej zmianie stylu życia.

Ale jest jeszcze jedna sprawa która popych mnie w stronę podjęcia decyzji.

Wszystko co sie ze mna dzieje ma  ......czy tego chcę czy nie............olbrzymi wpływ na moich najbliżych. .

i mój marazm i niechęć do życia ma swoje negatywne skutki .

Więc jeśli mam jeszcze trochę siły by zawalczyć , to to zrobię.

Plan jest nastepujący . NAjpierw muszę schudnąc do 135 kilo.

Mniej przerażający krok.

ŻADNYCH super diet. wiem czego mi nie wolno pochłaniać.

Pilnować , żeby było codziennie między 1400 a 1600 kalorii. Nie więcej , ale i nnie mniej , bo jak mniej to miewam ataki niekontrolowanego głodu .

Guzik prawda , pozwalam na te ataki , wrrrrrrrrrrrrrrr

Jeść kiedy jestem głodna  , naprawdę  , byle nie w nocy

ćwiczyć ......codziennie. co już robię.

Z chodzeniem będą kłopoty , ale spróbuję,

Są dni ,że ciężko mi zrobić nawet 10 kroków, ale w inne mogę chodzić.

No dobra podjęłam decyzję  już w nocy . RZUCAM  JEDZENIE

od dziś traktuję je wyłącznie w myśl zasady ................

Jem , żeby żyć , a nie żyję , żeby jeść .

AMEN , KROPKA. SZLUS

 

14 listopada 2009 , Skomentuj

Mnie się też nie podoba Sezamku. Bo bujam się i bujam i w kółko nic z tego nie wychodzi , dlatego zaczęłam znowu pisać zeszycik.

 Najpierw dokładnie zapisuje co pochłaniam w ciagu dnia , a wieczorkiem siadam i liczę kalorie. I wychodzi mi , że wczoraj wtrzachłam całkiem niechcący ponad 2500 kalorii . A było to tak ,:

Kromeczka razowca cieniutko masłem posmarowana na to plasterek szyneczki konserwowej potem  się ściełam , że tych płatków owsianych na 2 śniadanko  to wsypałam 3 pełne łyżki , a nie 1 łyżke platków a 3 otrab.

na obiadek zjadłam gołabka z kaszą gryczaną i serem  , wegetariański był , owszem, ale za to kaloriiiiiiiiiiiiiiii, matko jedyna, jak policzyłam to mi się słabo zrobiło.

No i z tego wszystkiego,  to zjadłam jeszcze jednego maluśkiego gołabka  z mięsem a do tego 2 ziemniaki. No tak dla towarzystwa , bo Skarb jadł

, że nie wspomnę o kolacji.

No i  dzisiaj zaczęłam radosny dzionek od tego , że śniadanko to  ,( żeby się nie zmarnowało oczywiście proszę jaka ze mnie dobra gospodyni ) ................. , gołąbek - 150 g , taki bardziej z mięsem a ryżu malutko   z pietką razowca , ale potem sięgnęło mi sie po mały kawałek babki piaskowej i wpakowałam prawie cały do paszczy i ...................połknęłam.

No jak dziecko........sama siebie przyłapuję na takich numerach i dlatego zeszycik znowu będzie prowadzony.

No i do czego zmierzam , ano do tego ,że takie szaleństwa dzieją sie poza moim postrzeganiem , tak jak by 2 osoby w jednej,

A do tego ta mądrzejsza ( teoretyczne) część mnie,  usiłuje to jeszcze jakoś wytłumaczyć.

Tym razem tłumaczę to sobie rytmem księżyca. Najpierw przybywało do pełni , to ja też, potem uciekł nam księzyc to moja waga też., a teraz znowu zaczyna przybierac.

Napewno coś w tym jest . Bo to nie tylko ja zauważyłam , że trudniej jest chudnąć jak księżyca przybywa , ale to nie znaczy , że mam tyć i tylko to komentować a nic z tym nie robić.

Powinnam walnąć  sama siebie. No bo jak popatrzeć z boku .to właściwie nie wiadomo co ja chcę od życia..  Hmmm .........ja siedzę i marudzę i tyję. W chałupie bałagan. Znowu nic nie robiłam , a tak mi już ładnie szło robienie codziennie jedniej przynajmniej rzeczy. Oczywiście , że mam wytłumaczenie tego stanu.

BARDZO SIĘ STRESOWAŁAM TĄ WIZYTĄ W ZUSIE,  U LEKARZA ORZECZNIKA

 

Akurat, sama siebie okłamuję, Doskonale wiedziałam ,że dostanę ostatni kawałek renty a potem emerytura. Tak wygladają moje ostatnie zdjęcia kolan, że inaczej być nie mogło , po prostu to był pewniak .

Ale każdy pretekst jest dobry.

Sama sobie daję przyzwolenie z czystego lenistwa .............................. , to jeszcze dzisiaj pogrzeszę..........zacznę od jutra .

I tak schodzi dzień za dniem . a moja waga się buja , bez widocznych efektów , a co za tym idzie bez poprawy mojego zdrowia.

Tak samo było z papierosami. . Też tak się bujałam .

To będzie jedna konkretna decyzja.

Bardzo bolesna dla mojego leniwego ego, ale przecież ZAWSZE mogę wrócić do takiego stanu marazmu, w jakim tkwię dzisiaj .

 

A w mojej głowie już kotłują się argumenty na nie.

!!!!!!!!!!!!!!

Dobra, poboksuję się jeszcze chwilkę z sobą.

Bo wiem , że jak napiszę , że podjęłam decyzję to tak będzie. Aż tak sama siebie nie okłamię.

 

 

odszukałam na forum moja decyzje  o niepaleniu

  

29 lipca 2009, 09:19

(List #10438)

Jesuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

czy was wszystkie juz docisnęlo do gleby, przecież wakacje , lato.\No niby ja tez diety nie bardzo a o ćwiczeniach to mi mysl przemyka chyłkiem brzegiem mózgu , cos jakby taka spłoszona była.

Sezamek ma doła to masakra a ja ja jeszcze bardziej zdołuję ..............rzucam palenie tak naprawdę . Bo Skarb mi obiecał że jak ruce to mi kupi lodówke i aparat na raty . No to rzucam, żeby na moje wyszło. i teraz to sie zacznie jazda.

Bo ja jak rzucam to nerwowa jestem. kurde.

Pale przedostatniego. zrobie sobie kawy i zapale ostatniego. i zobaczymy.

29 lipca 2009, 09:48

(List #10439)

zapaliłam

 pogadałam z Sezamkiem na gg

 i teraz

TRZYMAJCIE ZA MNIE

 

I teraz muszę taką samą podjąć w sprawie , no właściwie ...................przedewszystkim              LENISTWA

A reszta powinna sie sama zrobic.

Może tak będzie łatwiej

Kurde co ja sie oszukuję.

Lenistwa i żarłoctwa , i nie ma że boli,

ale to za chwilę.

9 listopada 2009 , Komentarze (4)

Przeczytałam  uczciwie Sezamkową pluchę. No ja też byłam grzeczna przez 6 dni ,   chociaż pogoda to mnie raczej w depresję  popycha, i nawet ciut schudłam i już 6 dni ćwiczę, ale widocznie moja psyche  takiego nagromadzenia obciążeń  nie wytrzymuje. A jak sama zauważyłam , każdy pretekst jest dobry , żeby dopaść do żarcia .

Jak małe dziecko bez rozumu.

 Ale za to dzisiaj dołożę 50 brzuszków i może jutro nie będzie więcej na wadze.

JAk by tego było mało ,  to jeszcze dołożyły się do tego wszystkiego tęsknoty za dziećmi.

I niech mi nikt nie mówi , że trzeba się zgodzić z tym ,że mają już własne życie .

Niech mają , ale teskni mi się jak cholera, nawet za awanturami o bałagan w kuchni.

A do tego jeszcze zauważyłam ,że dobry nastrój jest wprost proporcjonalny do ilości kasy w portfelu.

Nie to ,żeby to był najistotniejszy element , ale znaczący.

a jak jeszcze ukochana osoba , na hasło ..........trzeba zrobic zakupy na środe i resztę tygodnia, radośnie mi oświadcza.............no przeciez ci dałem stówke w sobotę. To przeciez masz kasę.

Wiem , że tu na Vitali są kobiety , co na codzień robia zakupy.

No to na ile może starczyć 100 zeta jak się idzie w sobotę do marketu i uzupełnia zapasy domowe.

Z tego co kupiłam wyszedł mi Gar super bigosu,  12 gołabków z mięsem i 4 z farszem z kaszy gryczanej,  Dla mnie śniadania i kolacje  na 4 dni + 4 grapefruity , żarcie dla psów na tydzień i puszki dla kotów na tydzień, echhhhhhhhhhhhhh

co ja tu będę się rozdrabniać . Powiem tylko , że mi jeszcze 12 zeta zostało.

no a Skarb uważa , że powinno mi co najmniej zostać z 50.

Dostałam takich nerwów , że tylko dlatego , że już sobie sama napisałam o wyrzutach na sumieniu to nie poleciałam znowu do kuchni a za to zasiadłam i wywalam całą żółć z siebie.

I nawet działa. Już mi się nie chce jeść. No i idę na miting. To całkiem mi przejdzie.

9 listopada 2009 , Komentarze (1)

Już nie wiem co ma zrobić . palnąć sobie w łeb czy się śmiać.

Jak tylko uda mi się przez parę dni poćwiczyć, potrzymać dietę i nie przytyć , a nawet ciut schudnąc, to zaraz cały świat wali mi sie na głowę. I co ja robię  No właśnie
ide do kuchni i żrę

A na dodatek siedzę przed kompem piszę te słowa i ryczę. Oj będzie mnie boleć głowa

A zaczęło sie tak niewinnie.

Skarb wstał rano ,żeby olej zmienić w autku.

Pojechał do mechanika i wrócił na piechotę bo sie okazało, że pompa wodna padła i silnik sie kosmicznie grzeje.

Do 13 auto u mechanika i prawie 600 zeta w plecy.

A w tak zwanym między czasie .........

No oczywiście Skarb mnie wkurzył natychmiast.

 Przyszły maile zwrotne na moje cv z odmowami i jak by tego było mało zadzwonili z osrodka, że oni to chcą bardziej zawodnika  trenera , a dopiro na końcu kierownika stajni więc ja sie nie nadam . Takie 3 w jednym za 1300 zł. ciekawe kogo znajdą.

Ale to wszystko razem tak mnie rozkojarzyło  i jeszcze do tego rosół dla Skarba szlak trafił ( zwarzył się nie wiem czemu ) i zaraz sie dowiedziałam ,że grunt to oszczędność i wsparcie w rodzinie . no i tego juz było za dużo.

Poleciałam do kuchni i z całą premedytacją przygotowałam sobie 6 kromek  ( co prawda cienkich 2 mm  ) ale 6  , z masłem i grubo białego sera , pomidor papryka i POSOLONE.

I   ZEŻARŁAM

I wcale mi to nie pomogło

Teraaz mam rozepchany żołądek i wyrzuty na sumieniu.

No i agresor dalej mi buzuje.

 

 

8 listopada 2009 , Komentarze (3)

Tyle tu już jestem , a dopiero teraz widzę , że mozna powiekszać zdjęcia . No kurde jak blondynka z kawału.

Ale ja nie o tym.

Obejrzałam sobie z bliska utytego Sezamka, hm, nieźle. I wiem jak wyglada treraz. Bo widywałam ja codziennie . .

 

I mam problem. Jak ja zrzucę te moje zastarzałe tłuszcze to też bede tak slicznie wygladać jak Sezamek teraz , czy tez będe robić ze swoimi zwisami za psa rasy Sharpei, albo innego buldoga.

Już teraz mam "litlle problem"  z brzuchem , a co będzie jak mi zleci ze 40 kilosów.

Swoje lata mam, I nie to , żebym była w tzw .pretensjach, chociaż to też, w końcu podobno kobieta jestem. A do tego bozia temperamencik dała.

TO jak sobie pomyślę o tych luźno powiewających w różnych miejscach faflunach, to mnie sama pusty śmiech ogarnia, .

No. Będę musiała poszukać jakiegos skutecznego sposobu na te przewidywane zwisy.

Juz widze  te komentarze.............najpierw schudnij a potem myśł o zwisach  .....................hahahahahaha,

ale ja wole teraz pomyśleć, bo w moim przypaku to , jak myśle, bedzie naprawde problem.

 

8 listopada 2009 , Skomentuj

Ze względu na moje warunki fizyczne , wszystkie ćwiczenia , które są na leżąco ,wykonuję na rozłożonej wersalce.

Jest twarda, bo taka wybierałam kiedys i sporo miejsca na niej .

Dzisiaj zaczęłam ćwiczyć po 10. Niestety w tym czasie moja kotka - Makaron postanowiła ,że jest to pora na przytulanki i walnięcie plecków , żebym ja po brzuszku pogłaskała. Wskoczyła na wersalkę iiiiiiiiiiiiii...................

Strasznie sie zatroskało kocisko. Bo pani wymachiwała odnóżami ,żamiast spokojnie czekac , aż księżniczka Makaron się ułoży . Zaczęla biegać wkoło mnie z wyprężonym ogonkiem. Próbowała tu i ówdzie sie uwalić , ale się nie dało . Wygladało to tak śmiesznie , że wszystko mi opadło - ręce i nogi a ja śmiałam się do łez, ale potem znowu zaczęłam ćwiczyc. Biedny kot obleciała mnie jeszcze ze 3 razy i poleciała do męża, który dzielnie tkwił w fotelu w niedzielnej pozycji , czyli tępy wyraz twarzy i pilot w ręce. Miał drugą wolną , to zaczął ja zupełnie odruchowo głaskać i kotek sie uspokoił.

Ale jego też w szok wprawiłam, bo mu oświadczyłam ,że ponieważ auteczko dzisiaj stoi i ja z nim w południe na spacer.

No masakra. Jedzenie tez pilnuję .

I nie ważne co będzie jutro. Dzisiaj mi sie narazie udaje.

Waga sie nie zmieniła od wczoraj, a dzisiaj trzymam diete i cwiczę.

To prawda , najtrudniej jest zacząć

7 listopada 2009 , Komentarze (2)

Wypadłam na zakupy . Skarb dał auteczko na całe 3 godziny i do tego stówkę na szaleństwa.

No i nakupiłam . :

Jogurty,

Otręby owsiane

pół kurczaka

Kapuste włoską ..olbrzymiąąąąąąą ale za złotówke

Szybko dokupiłam 1,5 kilo kiszonej

no warzywa

Po drodze wymyślił mi się bigos i gołąbki dla Skarba i dzieci bo będą niedługo

to szybciutko dokupiłam łopatki i połowe kazałam zmielić i cudnej urody - golonko.

No . I jak to wszystko przyniosłam do domu to Skarb zabrał mi auteczko i dał dyla do tatusia.

Nie wie biedaczek ,że tatuś rano dzwonił czy by mu nie pomógł mebli przesunąć , bo od poniedziałku u nich malarz.

No zdziwi sie .......bardzo.

A ja zabrałam sie za wyżej wymieniony bigos i gołąbki.

Sobie też zrobię.

Farrsz się robi tak :

Woreczek kaszy gryczanej  ugotowanej , do tego na patelni posmarowanej olejem rumienimy całą cebulę. Trzeba pilnować , żeby sie nie przypaliła bo będzie gorzka , i potem dodajemy jeszcze troche zielonej pietruszki posiekanej i całe surowe jajko, sól pieprz do smaku . JAk by sie zrobiło ciut za rzadkie to zagęszczamy odrobiną otrab owsianych.

No i potem w listki kapusty i dusimy w odrobinie bulion z warzyw z łyżką przecieru pomiorowego albo 1 całym pomidorem pokrojonym w kostkę.

Jak ktoś woli to można namoczyć parę suszonych grzybów , pokroic drobno  i wrzucić do bulionu zaniast pomidora, Tą wodę z grzybów po trochu dolewamy.

No , a na koniec kupiłam 4 wątróbki drobiowe. Zupełnie nie wiem po co.

Jak już siedziałam i robiłam to żarełko dla rodziny to mi sie wymyślił eksperyment watróbkowy.

Zrobie tak

Warzywa z gotowania golonki zmiksuję - tam jest 1 marchew , pół pora , pół cebuli, mały seler i duża pietruszka. zmiksuję również wątróbkę co to ja udusiłam na wodzie z cebula i małą lyżeczką octu winnego dodanego na koniec.

do tego rozpuszczę łyżke żelatyny w połowie szklanki z bulionem.

wszystko razem wymieszam i rozłoże do małych miseczek i zobaczymy co z tego wyjdzie.....oczywiście każdy moze przyprawic wg swojego smaku.

Powinien taki warzywny pasztecik pod postacią galaretki.

A zaczęłam tak wymyśłać , bo ile mozna jeść jogurt z płatkami owsianymi i ew. pomidorem. bo ja tak ostatanio jadłam 5 razy dziennie .

A teraz mi sie chce powymyśłać.

Jak mi cos nie wyjdzie to zawsze psy moga zjeść

jak zastygnie to napiszę co wyszło.

 

 

 

7 listopada 2009 , Komentarze (2)

Odbyłam wczoraj kilka poważnych rozmów, również sama z sobą. A waga spadała,

Dzis ważę 141.6 kg prawie 2,5 kg mniej niz 2 dni temu. Nie czuje sie rozdęta i ..........dostałam okres. No i była pełnia.

Ćwiczyłam brzuszki rano .....już 2 dzień to robię. Poćwiczę jeszcze w południe i wieczorem.

Rano zjadłam 1/2 pomidora , płatki owsiane  - 3 łyżki, 2 łyżki otrab owsianych 100 g kefiru i plasterek żółtego sera , razem jakieś 240 kalorii.

Po co to wszytko piszę.

Ano po to , żeby udowodnić , że walczę o swoje zdrowie , o schudnięcie .........sama.

Kiedy idę do kuchni i włażę w lodówkę , to robię to sama , nikt nie stoi za mną i mnie nie popycha, A kiedy przygotowuje sobie zdrowy posiłek i pilnuję , żeby był o czasie to teę robie to SAMA.

Nikt mnie za rękę nie prowadzi.

Ale sama to nie znaczy SAMOTNA

Bez tej strony, bez wsparcia walczących tu o siebie kobiet i mężczyzn nie zrobiła bym , być może nawet pierwszego kroku.

Mam życzliwe wsparcie wielu osób w podobnej sytuacji ,  lub też tych co już wyszły na prostą. Mogę czytać, zbierać cudze doświadczenia, pytać się.

Wiem , że walczymy w jednym szeregu i za to jestem wdzięczna. Mogę tu napisać o wszystkich swoich problemach z odchudzaniem, wyżalić sie , pochwalić i zawsze znajdę tu życzliwe zainteresowanie

Ale często pobyt tutaj jest bolesny, bo nikogo tu  nie da się oszukać, i nikt tu się nie certoli tylko wali prawdę w oczy.

Błędem byłoby się obrażać, Mogę czasami czuć się przez chwilę urażona, ale nie obrażona.

I co dalej ...............

Nie ma żadnego owocu, który nie byłby gorzki, zanim dojrzeje.   Publinius Syrus 

Ano właśnie Wszystko to napisałam , bo wczoraj w rozmowie ..........walnęłam , że tak naprawdę to walczę sama. I obraza było straszna, padły ważkie słowa o wdzięczności , o cierpliwości , o tym , że komuś na kims zależy lub nie. Że ktoś się angażuje  i nie oczekuje wdzięczności , bo i tak jej nie ma.

A figa z makiem. 
Właśnie , że ja mam rację.

KAŻDY walczy SAM.

Ale za to , że nie walczę samotnie będę wdzięczna do końca życia i tej wdzięczności nie da sie w żaden sposób przełozyć na słowa.

I jeszcze jedno.

Przyszłam tu , bo człowiek to istota stadna.

Myślałam , że to portal wielu ludzi , co to chcą się odchudzić, a znalazłam tu prawdziwych przyjaciół.

 

PS 1 .

Do wakacji  zostało 8 miesięcy , to znaczy , że musze chudnąc po więcej niż 5 kg miesięcznie , żeby wsiąć na konia

6 listopada 2009 , Komentarze (4)

No i chlapnęłam 50 g gorzkiej żołądkowej. Znalazłam ja zapedzonom na półęczce w kuchni co to mam na n iej wszystko i ksiązki i perfumy i co bądź.

Poszłam do kuchni , zrobiłam herbate i wzięłam sie za porządek na połeczce i niespodziewajka.

Wódeczka zapędzona w malutkiej piersióweczce .

 no to nawet nie zdązyłam pomyśleć .

A jak pomyślałam to juz była wypita.

Jedyna korzyśc ,że przestało mnie sie tak chciec jeść.

Musi w alkoholizm wpadnę. buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.

Beacia a do tych klosików to mozna dodawać rózne przyprawy.  Ale ważne , że całośc nie ma więcej jak 200 kalorii .  Sezamku nie krzycz na mnie . Moja dusza łatwo popada w uzależnnienia i ta wódeczka mnie skusiła

6 listopada 2009 , Komentarze (6)

Ale czemu sama . Wszystkie dziewczyny gdzieś wywiało.

Podjęłam decyzję. Chcę żyć. Może nawet jak schudne to będę jak człowiek żyć a nie jak kalectwo jakieś , więc walcze . do popołudnia to pikuś.

Rano pochłeptałam kefir z otrębami owsianymi , o 12 - drugie śniadanko - 30gr chudego sera z otrębami i pomidorem

na obiad 100g mięsa z indyka mielonego , dodałam otrąb owsianych i pszennych po kopiatej łyżce i jedno jajko, bez soli , wyrobiłam i ugotowałam w 0,30 l bulionu z kostki warzywnej

do tego 2 łyżki kaszy gryczanej i 3 łyzki musu z warzyw. ( bierze się 1 małą marchew , 1 pietruszke , 1 selera  i jednego pora. i 1 cebulę - wszystko średniej wielkości . lekko soli.

Gotuje do miękkości . wywar mozna wypić albo przerobić na zupkę ,  a warzywa sie miksuje i je  . Bo osobno nie to mi nie wchodzą , a w charakterze musu to nawet zjadliwe.

No dobra . Dotąd daje radę, ale przychodzi godzina 16 - 17 i we mnie diabeł wstepuje. siedze i wymyślam jak by tu coś zjeśc . więc chyba teraz będe pisac , bo jak pisze to nie jem. A jak tą cholerną potrzebę jedzenia wyartykułuję , to może mi przejdzie,

NAjgorszy jest pierwszy i ew. drugi dzień.

 wszytko do tej pory rozbijało sie o te popołudnia i wieczory. Gdzies zakodowane zostało obżarstwo i ciagnie mnie do kuchni , choby ktoś liny poprzywiazywał do rąk i nóg. Pójdę . Ale tylko po to ,żeby herbatę sobie zrobić.