Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Konie, ptaki, zwierzaki, moje dzieci, fotografia, brydż, i parę innych śmiesznych zajęć. Moja waga znacznie uszkodziła moje kolana , a przy koniach nie da się chodzić o kulach ani poruszać na wózku. I mam marzenie .... najważniejsze - pojeździć jeszcze konno. A z paleniem - to póki co ... przestałam palić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82863
Komentarzy: 696
Założony: 1 lutego 2009
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Opcja

kobieta, 73 lat, Sosnowiec

165 cm, 138.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę normalnie żyć i być sprawna

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2009 , Komentarze (6)

Proszę niech mi to ktoś wyjaśni.
Rano wstaje ide do toalety .... robie co trza, myje się, jem śniedanko bez chleba ,

I tu mi sie przypomina ,że mam sie zważyć .

Wchodzę na wagę , ważę sie , masakra , od wczoraj przytyłam 1,7 kg. Nie mozliwe.

Więc lecę  do toalety . No nie mam problemów z kupką. Zrobiłam . Dużo lżejsza staje na wadze i co już tylko 2KG wiecej niz wczoraj.

No i czy to nie cud.

Zaznaczam , że takie cuda zdarzają mi się nie pierwszy raz. I nie tylko na moja wadze. Mając to na względzie trzymam wagę w jednym dokładnie wyznaczonym miejscu kiedy sie ważę.

Sezamkowi tez podobno to sie zdarza.

No ale jak zwał tak zwał, od wczoraj 2 kg w plecy . i nawet sie nie objadłam. tylko te placuszki i ten żurek z paroma ziemniakami.

A lekarz uprzejmie mi mówi ,że mam cos z tym zrobić.

Taaaaaaaaaaaaaaaaaa

Zrobie chyba walne sobie głodówke , albo przejde na płyny.

Bo to wyglada tak  jakby mój organizm WSZYSTKO co jem zachowywał na zaś.

no dobra a z czego kupka sie bierze.

No ja juz zupełnie nic nie rozumiem

 

4 listopada 2009 , Skomentuj

W ramach tego przekonywania samej siebie, zrobiłam dziś sama sobie duże kuku.

Na obiadek żurek z ziemniakami a do tego placki na oleju smażone , ziemniaczane , bez cebuli , ale za to z pieprzem i teraz jest masakra ,

Bo ja oczywiście zeżarłam tych placuszków ze 6 albo cóś koło tego . No nie policzyłam radosnie . Jak zwał tak zwał. Zeżarłam i teraz rozdeta jak bania jestem . Ale to rozdęcie to pikuś . Wiem ,że kara za zeżarcie tych placków .

Gorsze jest coś innego.

Siedzę rozdęta taka ,że aż mi biust pod brodę podchodzi a mnie się żreć chce. w głowie mi się chce bo żołądek pełny

 

Motyw jest taki

siedze przed kompem i myślę . Mam zrobić papiery do porządku co to je rano wywlekłam z szafy. Ale mi sie nie chce

to co by tu zrobić

 no moze by coś zjeść . Niby 3 godziny temu jadłam , ale dalej jestem rozdęta . Miejsca nie mam, Ale głodna jestem no i czas juz będzie .

A to w głowie wilczy głód mi sie robi.

No i co teraz.

Pojdę i wcisne coś na siłę

A właśnie ,że nie

nie dam się tym razem. kurde. mam tego dość.

 jeszcze jedno zauważyłam , jak nie pilnuję jedzenia i za dużo jem to mnie głowa boli.

Ide ......................pisać plan na jutro . Jadłospis i takie tam

4 listopada 2009 , Komentarze (2)

Wczoraj mi wytknięto , że za dużo filozofuję.

Pewnie to i racja , ale ja tak mam , kiedy usiłuję się dogadać sama z sobą.

Te wszystkie argumenty na tak , mam w sobie , ale mam również olbrzymią wiar w to , że jesli ich nie wyartykułuję, obojetnie jak, werbalnie , na piśmie , no w każdym razie nie wywalę z siebie , to one właściwie pozostaną bez znaczenia. Nie zaistnieją.

Stad się bierze moje filozofowanie.

Wszytkie popełniamy mniej lub bardziej,  grzech przypisany rodzajowi ludzkiemu. Jest to grzech bezsensownego pospiechu.

No boprzecież wiele  z nas przeżyło efekt jojo . A wynikał on miedzy innymi i stąd , że chciałyśmy szybko osiągnąc efekt.

Szybko ..............szybko podjąc decyzję.

Mama zawsze mówiła , że szybko to trzeba pchły łapać.

Wiesienka powiedziała , że czasu coraz mniej . To prawda ,  ale ja należę do osób co muszą mieć czas na przekonanie samej siebie.

Pewnie  , że warunki pomagają w podjęciu decyzji ( hmmmmmmmmm) i moje nogi mówią mi , że powinnam włączyć dopalacze w mózgu , bo inaczej skonczę na wózku.

Jedno jest pewne , dla mnie to kwestia jeszcze paru dni . Może to śmieszne takie odwlekanie , ale ja czuje się jak bym miała skoczyć na głeboką wodę. i nie chcę utonąć.

No i jak już skoczę , to przynajmniej dla mnie nie ma odwrotu. Tak jak z papierosami. Długo się zbierałam , ale teraz już wiem że do palenia nie wrócę.

Mam zamiar potraktować to pozbywanie sie nadmiaru organizmu , jako podróż . Być może z przystankami , ale nawet te przystanki będę starała sie traktować jako miłe urozmaicenie.

Powoli , ale do przedu.

Bo ciągle jeszcze szarpię się i miotam , a zdawało by się , że to takie proste,
I dopiero dzisiaj przeczytany cytat  uzmysłowił mi bład , który popełniam.

Nie jest biednym ten, kto ma niewiele, ale ten, kto pożąda wiele

Nie da sie wszytkiego od razu. grzech pośpiechu, niecierpliwości , chcenia zbyt wiele od razu , daje znac o sobie.
Po prostu trzeba robić swoje i nie patrzeć jak to działa , , tylko iść do przodu.
 to podróż , którą każdy podąża w swoim tempie ,  wiem , że to podróż na całe życie .
I choć na początku bardzo wyboista jest droga, to już widzę , że każdy krok jest łatwiejszy a im bardziej uświadamiam sobie cel , tym jest mi wygodniej podróżować.

Do sposobu jedzenia już nie muszę sie namawiać . Rozumiem , ŚWIADOMIE podchodzę do jadłospisu i tych cholernych kalorii . w moim przypadku indeks glikemiczny też jest bardzo ważny , to wszystko musze brać pod uwagę.

A teraz jeszcze muszę się ŚWIADOMIE przekonać do ćwiczeń.

Wiem , że jak zacznę to już nie przestanę . Tylko muszę JA SAMA ZDECYDOWAĆ

I dlatego podpierając sie  ( zaś ucieczka) jak laską , teorią o grzechu nadmiernego pośpiechu , jeszcze sobie trochę pofilozofuję.

Kurde pogoda sie psuje

 

3 listopada 2009 , Komentarze (4)

Dołaczyła do naszego wątku nowa dziewczyna....................no prosze już piszę ... naszego.... zarozumiała jestem strasznie .

No i pierwsze pytanie -------------o diety.

Przeczytałam , odpisałam , a potem jak to ja , zaczęłam się zastanawiać.

No bo przecież pozbywanie się nadmiaru naszego organizmu okazuje się bardzo skomplikowanym procesem. Przynajmniej dla mnie.

No niby to proste i w paru słowach mozna zawrzeć całość.

  takich naprzykład .............

.NIE ŻRYJ TYLE I ĆWICZ

Proste . Prawda???

 O gdybyż to było takie oczywiste , to nie było by tej strony i paru innych .

Nie wymyślano by skomplikowanych diet i ćwiczeń.

Problem jest podstawowy ................każdy jest  ( na szczęście lub nie ) inny

I jeśłi dieta Dukana zadziała u jakieś Basi czy Zosi , to mnie ze wzgledu na zaszłosci da po nerkach .....sprawdzone . I nawet jeśli schudłam 5 kg w 5 dni to potem 2 tygodnie walczyłam z uwaloną nerką.  A 5 kg rozpłynęło się we mgle stresu i zajadania go.

Na Vitalii walczę od wielu miesięcy , ale tak naprawdę do zabrałam się naukowo za siebie od 4 lat, kiedy to lekarze wydali wyrok - wózek inwalidzki.

- Póki co chodzę o własnych siłach,

A 2 lata temu , niezmiernie uprzejmy anestezjolog w słowach ociekających ironią, zaproponował mi ponowną wizytę na sali operacyjnej za 40 kg , bo teraz to on się nie podejmuje.

Przeszłam różne diety i niewatpliwie to co  mi sie nasuwa jako pierwsze to to , że jest to olbrzymia wiedza , która jest zupełnie bezużyteczna w rękach lekarzy , jeśli nie będzie 100% wspólpracy z pacjentem.

I to osoba odchudzająca się musi kierować lekarzem i jego wiedzą. Musi mieć również świadomośc swojego organizmu

A konia z rzędem temu co znajdzie lekarza , który sie na to zgodzi.

Lekarza, który  zgodzi sie być narzędziem , pomocą , a nie dowódcą.

Ale tak to jest w tej walce z chorobą otyłości.

Diety na Vitalii i nie tylko , to tylko wskazówki  , drogowskazy . Ale to my sami musimy patrzeć jak stawiać kroki na tej drodze by sie nie potknąć i nie przewrócić.

Starsznie sie rozfilozofawałam.

Ja na dzisiaj wiem :

po pierwsze - muszę unikać produktów z glutenem  , bo powodują u mnie napady kompulsywnego obżarstwa. nawet jak żoładek juz nie może to głowa i tak by jeszcze żarła.

Po drugie - muszę mówić głośno do siebie co robię , bo zaczynam sama siebie oszukiwać, postęp jest taki ,że to wiem i akceptuje walkę z tym zjawiskiem.

po trzecie - ruszać sie, i tu też sama siebie oszukuję , wciskając sobie kit ,że jak polatam po domu i zrobię porządki i obiad to wystarczy.

Otóż nie wystarczy i od dzisiaj ( Sezamku to do Ciebie) hihihi , zaczynam znowu codziennie ćwiczyć , no brzuszki oczywiście.

Wystarczy, idę poćwiczyć robiąc porządki

PS.

Wiem Sezamku ,że masz rację , a te brzuszki wcale nie są głupie. Są niesłychanie upierdliwo- żmudne.

I łatwe , a efekt przychodzi dopiero po czasie i może dlatego , że nie widac natychmiast efektu, tak trudno jest sie zmobilizować do ćwiczen.

Bo na poczatku trzeba mieć również bezwzględną wiarę w sens tego co robimy , a o to jak się okazuje ......najtrudniej

 

 

 

 

2 listopada 2009 , Komentarze (2)

no i jak zwykle .......kicha.

Jedna praca .....mam czekać do środy , się jeszcze zastanawiają  , w drugiej .......jak szef wróci to zadzwoni.

I kurde nie wiem czy sie cieszyć czy martwić.

a w ramach radosnej działaności zeżarłam kromkę chleba , 2 łyżki ryżu gotowanego i naleśnik z otrąb , który był co prawda przewidziany na 2 śniadanko , ale zanim sie zrobił to wrąbałam powyższe.

A powinnam sie juz przyzwyczaic, że jak patrzą na datę urodzenia to im ( tzn, szefom firm)  się obligatornie zapala taka lampka , która oświetla w mózgu głęboko wryty napis - kobiety po 50-ce mają wszystkie rozmiekczenie mózgu i nie nadają sie do oglądania.

Do oglądanie to może i rzeczywiście nie za bardzo , a już prawdziwy esteta to może paść na zawał na mój widok. , ale to przecież mój mózg jest ważny a nie reszta organizmu.

A swoja drogą ile tak naprawdę prawdziwych estetów jest wśród mężczyzn. hm...............

tak naprawdę to działają tak jak ogier prowadzony do krycia .

Jemu wsio rybka jaka klacz,  byle zapach był odpowiedni.

No ale stadem zawsze dowodzi klacz , a ogiery służą tylko do pilnowania ........znaczy armatnie mięcho jak by coś się diało.

I czyż to nie zdrowe podejśćie.  Tu pora na wniosek.

Tym ewentualnym szefom trzeba opskę na oczy wiązać , jak pojawia się kobieta na rozmowie kwalifikacyjnej , to jak mu feromony nic nie powiedzą , to tylko zdroworozsądkowo rozmowę na temat pracy powinien przeprowadzić.

Ale z drugiej strony ...ilu jest facetów wyposażonych w tą zaletę.

Kurde .............przeczytałam to co napisałam i wyszło mi ,że przez te diety i wpadki to na feministke wyrastam. i dobrze.

2 listopada 2009 , Komentarze (2)

Się nadziało przez te parę dni .

W sobotę bolała mnie głowa .........zatoki albo zatrucie . W sumie nie wiadomo bo od obu przyczyn jade do rygi .......................i pojechałam .

Kurde 5 godzin toaleta .......mój przyjaciel.

W głowie wbita siekierka, przełyk zjechany prawie do krwi , a przepona to dopiero dzisiaj tak naprawdę pokazała, że taka gimnastyka bywa bolesna.

Musiałam sie sama przed soba przyznać ,że słaba jestem . To było wczoraj.

Siekierka poluzowała, ale każdy cmentarz osłabiał mnie strasznie . jak wracałam do auta to jak przekłuty balon. No brak kondycji . Kiedyś mogłam mieć migrenę , jechać do rygi cały dzień a potem robić wszystko jak gdyby nigdy nic się nie działo, a teraz  ..........kurde 2 dzień a ja jeszcze się nie za dobrze  czuję . No i w nocy ból głowy mnie obudził . Znów siekierka w głowie. Może to jednak zatoki ?????????????

zauważyłam również ciekawą prawidłowość organizmu.

Jak tylko jakaś konkretna oferta pracy staje się bardziej realna , to mój organizm popada natychmiast w stan permamentnego złego samopoczucia. Tak jakby moja podświadomość broniła słodkiego lenistwa w domu bo świadomie to momentami można dostać świra od tego siedzenia w domu.

Jest to jakże przewrotny dowód na to , że nasza podświadomość nie znosi wysiłku i zmian. i dlatego odchudzanie tak trudno idzie do przodu.

Ja przez ostani tydzień pilnowałam tylko 2 rzeczy.

Żeby nie jeść pieczywa i wogóle jak najmniej glutenu

i druga  bardzo ważna rzecz to , żeby utrzymać to tylko dzisiaj , tylko tu i teraz ,  w tym dniu który się dzieje.

Udało mi sie aż do niedzieli .

Wczoraj skusiłam się na spróbowanie pietki z masłem ..........bo mi pomoże po tych wymiotach....śmieszne. No i tylko pietka miała być.

Ale jak sie załapałam na tym co wyrabiam , to skończyłam na połowie małego bochenka chleba.

Każda kromeczka cieniutka - 2 mm , z masełkiem . no prawie nic , przezroczyste.

Bo najłatwiej jest siebie oszukiwać.
Jak narkoman na głodzie sie się zachowywałam.

Przez ten tydzień waga nie drgnęła , ani nie spadała ani nie wzrosła. Bo takie machnięcia 30 - 40 dkg na plus minus to czysta fizjologia.

Ale ja juz jestem przygotowana na takie spokojne czekanie .

Teraz muszę tylko troche urozmaicić jadłospis bo chłeptanie jogurtu z otrębami owsianymi i pomidor z ogórkiem podparty serkiem mogą mnie na dłuższą metę wykończyć.

Idę zrobić kolejną małą rzecz na dzisiaj  , a wieczorem miting.

Te cotygodniowe spotkania bardzo dużo mi dają .  a hasło na dziś  ...proszę bardzo

Ci, którzy oczekują, że będą korzystać z dobrodziejstw wolności, muszą przejść przez trudy pielęgnowania jej.

ładne , mądre i wielce bolesne .

 

 

30 października 2009 , Komentarze (1)

Ale mnie dzisiaj nosi.

W ramach ....................zrób coś  codziennie.............. walczę z kuchenką i piekarnikiem . No masakra . Zalewam różnymi badziewiami i czekam.

W wannie moczę kratki i takie tam. .Ależ to zapuściłam. Tak jak swoje życie.

W ciąglym biegu za właściwie ......................niewiadomo czym.

Tak .......pieniądze. bo trzeba zapłacić za czynsz , wodę telefon. za coś żyć.

A na dodatek, .my polacy nie umiemy korzystać z wolnego czasu.

No dobra , rewolucji nie zrobię.

Żyję tu i teraz  , a przecież nawet hinduski fakir potrzebuje czasem coś zjeść.

Amen.

A wracając doo tematu nietolerancji.

Jak moge wymagać tolerancji od innych , skoro tak naprawdę sama siebie nie toleruję.

Bo jak by ktoś robił mi takie "ziaziu" jak sama sobie robie to bym tego kogos zaskarżyła do sądu. .

I wychodzi mi ,że najpierw musze sama sie nauczyć tolerować siebie , swoje wady , swój wygląd .

Bo przecież tak łatwo jest krytykować.

Echhhhhhhhhhhhh ide konczyć kuchenkę.

I tym sposobem po 4 dniach robienia małych kroczków będę miała błysk w kuchni i zeżarte przez różne bzdziewia ręce , bo oczywiście gumowe rekawiczki to mój wróg.

 

30 października 2009 , Komentarze (3)

Jak by się tak zapytać kogolwiek czy jest tolerancyjny to w wiekszości odpowiedź będzie twierdząca. A ja mówię , że to bzdura,

Najlepszy przykład braku tolerncyjności to depresja.

Zepsutą duszę uleczyć może stosowny lekarz , czyli psychiatra. i co i nic.

Na hasło psychiatra wyłazi z nas ciemnogród. brak tolerancyjnośći dla choroby , która potrafi być śmiertelna aczkolwiek w wiekszości jest uleczalna.

Zachowujemy sie tak jakby to PSYCHIATRA był chorobą i to niebywale zaraźliwą   

Zrozumienie jest drogą do tolerancji. ale zrozumienie to czasem długi i bolesny proces.

Powiem tak,  sama musiałam przełamywać  i swoje i rodziny opory by pojść tylko do psychologa.      

Do tej pory , hasło psychiatra wywołuje we mnie poświadmony odruch niechęci,

Muszę sama do siebie wyartykułować wszystko co jest mi wiadome, oczywiste , by nie odwracać się od tego problemu.

Ja nie wiem czy mam depresję. 

Jak to się mówi .....radzę sobie , ale chyba nie za bardzo bo nie chudnę mimo licznych wysiłków i tkwię na pograniczu życia wirtualnego i w realu .

I nie ukrywam ,że miotam się bardzo , bo każda czynnośc w realu wymaga odemnie olbrzymiego wysiłku. Mówienia wręcz na głos co mam zrobić.

To śmieszne , ale dopiero teraz zaczynam pojmować istotę fanatyzmu.

Bo przecież bezwarunkowa wiara w coś............cokolwiek , daje oparcie w życiu .

 I nie ważne czy jest to dobre czy złe , w naszym rozumieniu .

Wierząca bezwarunkowo w cokolwiek jednostka ,  jest silna i zmotywowana ,  widzi sens życia i działania.

Żyjemy w świecie , gdzie wszystko i wszyscy są oceniani.

A przecież tolerancja to właśnie nieocenianie , tylko akceptacja każdego takim jaki jest.

To strasznie trudne.

Bo przecież powinnam wiedzieć jak to jest być ocenianym , choćby ze wzgledu na tuszę.

A co całe zycie robiłam.  Kurde no właśnie ................oceniałam, oceniałam , oceniałam.

I jak tak teraz myśłę to sporo moich problemów brało sie właśnie z tego oceniania.

I jeśli ktos mi mówi ,że jest tolerancyjny , to myślę ,że niekoniecznie.

Czasem to bardziej lenistwo , by nie zajmować stanowiska wobec tego co nam przeszkadza niż prawdziwa tolerancja.

No i czy ja teraz oceniam  czy wyrażąm swoje zdanie.

Kurde nie wiem

 

29 października 2009 , Komentarze (1)

Nie pisałam długo. Coś mnie blokuje.

 Ale Sezamek nie odpuszcza .

JA  ................hm ...chyba w ramach rekreacji pomiotałam sie po różnych blogowiskach, pozakładałam  konta i co .......................i nic.

NIc . nic, nic. Może tu mi sie uda , bo takiej załamki dawno nie miałam.

Rzuciłam się w tak zwanym między czasie na dietę proteinową czyli Dukana.

Totalna prażka. Niby chudłam 1 - 1,5kg dziennie, ale..................

Mam grupę zero więc ta dieta powinna mi odpowiadać , ale problem w tym , że ja mięso to tak raczej umiarkowanie lubię.To po pierwsze , a po drugie - od lat biorę leki na nadcisnienie i mimo, że piłam po prawie 3 litry dziennie to i tak nerka dała o sobie znać.

Szybciutko wycofałam się z tej diety , modląc się ,by wszystko wróciło do normy.

 okazało się również  , że żołądek też sobie deczko rozregulowałam. I teraz cokolwiek bym nie zjadła to jak balon się czuję, aż żebra bolą i dyskomfort tego uczucia jest okropny. . Na szczęście to powoli ustępuje ,

Zostało mi więc tylko opieranie się na sposobie anonimowych.

Jak się temu przyjrzeć to całkiem całkiem. Bo to co jest tzw . zapalnikiem to jednocześnie powoduje atak głodu i tycie.

Dla mnie taki zapalnikiem jest gluten w ogólności i chleb w szczególności.

Więc unikanie tego to juz sukces. tylko .kurde..........to jest właśnie najtrudniejsze.

Plan dnia , w sensie ustalonych godzin posiłków . Może byc ich 3 , może byc 5 . Samemu sie ustala . Tylko potem trzeba starać się przestrzegać tych godzin. Jak się uda zrobić jadłospis to jest super.

No i bardzo ważne. Mam wtrzymać 1 dzień . ten dzień który własnie trwa. co będzie jutro ......to będzie jutro. Dzisiaj , tu i teraz jest ważne.

Do tego , ja jeszcze dodałam sobie halt , czyli nie moge być zbyt 

HUNGRY - głodną

ANGRY - rozgniewaną

LONELY - samotną

TIRED - zmęczoną

 

Ja jeszcze dodałam do tego dobrą radę Sezamkową - codziennie coś zrobić , jakąś małą zaległą rzecz.

Cos co leży odłogiem i w realu i w moim sumieniu. Bo takie zaległe sprawy , czymkolwiek by były to kolejny zapalnik. Jak sobie tylko pomyślę co mam do zrobienia to tak jak Kali co to siedzi pod palmą i czeka aż mu przejdzie. Ja siadam do stołu i jem , aż mi przejdzie chęć do robienia czegokolwiek , bo wygrywaja wyrzuty sumienia  ,że znowu sie obżarłam i w związku z tym ide pograc w gierki na kompie i nie myślec..................błędne koło

te wszystkie walki uzmysłowiły mi coś co wiedziałam oczywiście. Pałętało się to to na granicy mojego postrzegania, ale jakoś tak mi zawsze sie omijało ten temat.

Moje nadwyżki kilogramów to moja ochrona przed otoczeniem. Zawsze byłam postrzegana jako ta na której można polegać , jako taran, czołg , walec drogowy, świetnie sprawdzałam się w ekstremalnych warunkach , ale potem...................potem to zajadałam , cały strach, frustrację , żal .

Cały ten kram musze wywalić z siebie  i wywalam i czuje jak z kolejnym odfajkowanym problemem ubywa mi kilogramów. Może czasem są to tylko dekagramy , ale zawsze.

 I nie mam już więcej zamiaru załatwiać problemy innych. Dość do załatwienia mam swoich.

Ufffffffffffff

Udało się. Sezamku odblokowałam się.

Starczy na dzisiaj , bo siedzę piszę i szlocham.

zaleję całą klawiaturę. wzruszyłam się jak stary siennik .

Acha muszę jeszcze coś.

Mój wspaniały Skarb juz nie wytrzymywał mojego codziennego jamrania , że to mnie boli albo tamto. I zaproponował dzień bez jamrania raz w tygodniu. To dzisiaj jest taki dzień - pierwszy raz. Napisze jak to wygladało. Jutro. sama jestm ciekawa.

Bo już ze 3 razy się musiałam powstrzymac, żeby nie jęknąć , że bolą mnie plecy lub kolana.

Swoją drogą to musi być nudne,  tak wysłuchiwać jak ktos pojękuje naokrągło.

 

15 września 2009 , Komentarze (4)

Od wczoraj zleciało 1,3 kg. Oczywiście to żadne osiagniecie . Tyle to fizjologicznie - woda itp.

Ale jednak.

Gorzej , że jak się pomierzyłam , to tu i ówdzie po 1 cm mi przybyło . Teraz to już nie pamietam,  czy te cm to upchałam w tłuszczu ,czy też mam się martwić , że się rozlewam

Kurde , ale mam nową mantrę ............DAM RADĘ..

Wczoraj wypchałam , (wykonałam, zakończyłam pracę )  najwieksze psychczne obciążenie , no i jakby mi łatwiej.

Ale nie wytrzymałam całego dnia i wieczorem rzuciłam się i pożarłam kromkę chleba.  Co prawda była prawie przezroczysta , bo mam ostry nóz i ucinam z czerstwawego chleba takie kromeczki po 2mm grubości , ale jednak.

No cóż ...no body perfect ...jak mówia starożytni anglicy.

Chrzanię to. dzisiaj też jest dzień i dzisiaj DAM RADĘ

Gotuję sobie takie oszczędnościowe leczo z cukinii. a mój Skarb ma kotlety mielone i fryty. Trudno . Już mu powiedziałam, że ma czas na podjęcie decyzji o odchudzaniu do końca miesiąca - on też utył bo rzuca palenie razem ze mną - a potem micha do sufitu i gimnastyka.

To mu nie zaszkodzi bo zaczyna tu i ówdzie z deka obwisać , jak to facet po piędziesiątce.

Dzisiaj odwalam kolejne punkty z długiej listy lenia.

Czyli co mam zrobić ,żeby sie dobrze poczuć i nie zajadać wyrzutów sumienia.

To chyba jest najtrudniejsze..........takie zwykłe czynności , spychane z dnia na dzień w niebyt a one i tak wyłażą jak zmory i straszą.A ja wtedy ................................. no to co to może jedzonko, bo jak sie je to nie da sie nic innego robic.

zawsze tak robiłam , no i teraz muszę z tym walczyc.

Wypróbowałam metodę mówienia na głos - sama sobie -co jeszcze jest do zrobienia . No kiedy nie ma Skarba . Bo chyba by pomyślał , że mi całkiem już odbija

To skuteczna metoda, szczególnie jak sama siebie opieprzam.

No i jak powiem na głos co jest do zrobienia , to jakby trudniej mi mignąc się od tego.

to by było na tyle. no przynajmniej na rano. Kurde a komputer to też wymówka , a potem mam wyrzuty, że siedzę przy kompie i nic nie robię