Konie, ptaki, zwierzaki, moje dzieci, fotografia, brydż, i parę innych śmiesznych zajęć.
Moja waga znacznie uszkodziła moje kolana , a przy koniach nie da się chodzić o kulach ani poruszać na wózku. I mam marzenie .... najważniejsze - pojeździć jeszcze konno.
A z paleniem - to póki co ... przestałam palić
Nie jadam słodyczy od kilkunastu lat , nie lubie ich . czasem tylko jak jestem przeziębiona uzywam miodu . Nie słodze kawy ani herbaty. Kiedyś lubiłam lody. Ale jak przeczytałam z czego są zrobione to mnie zemdliło i koniec jadam bardzo mało pieczywa, ale zastapiłam to ryżem , płatkami i wasą. jak patrze na węglowodany w ciągu dnia to jem ich za dużo. Stanowczo za dużo. Lubie warzywa, ale wytrzymuję góra 3 dni i dostaje ataku wilczego głodu, chociaż nawet nie jestem tak naprawde głodna. No zwyczajny amok. Najlepsza dla mnie jest dieta 1000 kcal. chociaz zawsze ją trochę przekraczam o 50 -100 kcal. Ale jak sie staram i pilnuje to nigdy więcej. jak 1100 nie wychodzi i chudnę. No i muszę sie więcej ruszać. a to jest problem bo robie to raczej wirtualnie hihihihihih Miłęgo dnia wszystkim wieczorkiem znów zajrzę
no i poszłam do kuchni ale wcale tak dużo nie zjadłam tylko 240 kcal i jak popatrzyłam do notatek , to minęło 4 ,5 godziny od śniadania. ale za to potem................................... Masakra. Dopadła mnie chyba grypa żołądkowa i trzyma. Może dlatego tak się nijako czułam. Chociaż jak się temu bliżej przyjrzeć to może być niezły sposób na zrzucenie paru kilo. Wiem , wiem .............część wróci , ale................................. No zobaczymy. Narazie to ...........toaleta mój przyjaciel , a na jedzenie nie mogę patrzeć
no wczoraj to był akt rozpaczy. totalna wpadka. atak głodu i lodówka moja. Dzisiaj też nie jest lepiej , Siedzę i mysle tylko o tym jaka jestem głodna. Ale ktos kiedys powiedział ,że skurcz głodowy trwa 20 min a potem mija. Może jak zaczne pisać to zapomnę . Kurde. nie cały czas mnie ssie. więc siedze , pale, pisze i mysle że mnie zassa do środka. Chyba pójdę do kuchni................................
Przejrzałam sobie pamietniki.....niektóre , forum i ..................co ja tu robię. Same Noemi Cambell........oczywiście w przyszłości. Przytłaczjące. No fakt , parę starszych pań się znalazło. Ale rzecz w tym, że ja wcale nie czuję się starszą panią. O nie Znajomi mówią ,że jestem niezdjagnozowanym , ale typowym przypadkiem adhd. A do tego ta waga. Jak ja nabyłam, nie wiem. Urodziłam sie w rodzinie gdzie wszyscy łatwo tyli i trudno chudli ........geny????? Moja córka jak przyjeżdża do domu to potrafi 2 - 3 kg przytyć przez tydzień. Mimo, że teoretycznie prawie nic nie je. inna sprawa ,że przy jej pracy to te kilogramy zrzuca w 3 dni. JA też myślałam że jem prawie nic , aż ktoś mi poradził ,żebym wszystko zapisywała. No i wyszło szydło z worka. Jak przeliczyłam to co czego jadłam tak mało ( ale niestety za często) to mi wyszło , że 2 rodziny można tym nakarmic nakarmić. No dobra , trochę przesadziłam. w listopadzie zaczęłam uczęszczać na spotkania do kliniki. Masakra. Pani doktor kazała wypelnic ankietę i powiedziała ,że nic z tego nie wie .i że po paru spotkaniach może coś wymyśli. Nie wymyśliła. Jedyną wskazówke uzyskałam na spotkaniach z psychologiem. Powiedział , że jesli ktos od zawsze był otyły to bardzo trudno jest schudnąc bo mam zakodowane w podswiadomości taki stan organizmu ( nadwagę) od zawsze.A najtrudniej jest zmienic coś w podswiadomości bo działa na zasadzie zakodowanych od dawna odruchów. I dlatego moje świadome Ja bardzo chce schudnąć , a moja podświadomość ( cholernie leniawa na dodatek) mówi ......a figa z makiem. Efekt jest taki ,że co mi sie uda schudnąc 1- 2 kg , to natychmiast dostaję ataku wilczego głodu i w jakimś oszalałym amoku opróżniam lodówkę. Drugi problem z którym się zmagam to moje kolana, a własciwie ich brak. Według lekarzy nie powinnam chodzić od 4 lat. a ja chcę jeszcze ćwiczyć. tylko jak . Na siedząco. no nie wiem. No i tyle. podsumowując .........mam 2 podstawowe problemy . zapanować nad podświadomością - zmienić ja no i co z tymi ćwiczeniami.