Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Konie, ptaki, zwierzaki, moje dzieci, fotografia, brydż, i parę innych śmiesznych zajęć. Moja waga znacznie uszkodziła moje kolana , a przy koniach nie da się chodzić o kulach ani poruszać na wózku. I mam marzenie .... najważniejsze - pojeździć jeszcze konno. A z paleniem - to póki co ... przestałam palić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82764
Komentarzy: 696
Założony: 1 lutego 2009
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Opcja

kobieta, 73 lat, Sosnowiec

165 cm, 138.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę normalnie żyć i być sprawna

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2011 , Komentarze (4)
pierwsze dwa kilogramy cukru. Wiem na początek to będę lecieć w dół szybko . W końcu te ostatnie 20 kilogramów przytyłam w ciągu roku , jak rzuciłam palenie to i powinnam szybko zrzucić.
W ciągu 2 - 3 miesięcy.
Właściwie powinnam wstawić 3 opakowanie cukru  bo ważyłam dzisiaj 154,2 kg ale ten jeden kilogram zostawię w pamięci , bo może to woda , albo fizjologia . No przecież potrafi mi sie waga bujnąć o kilogram.
Byłam dzisiaj u lekarza bo pęcherz boli, bo wydawało mi się że korzonki no i te nogi.
Korzonki mnie nie siekły to nereczki walą mi po plecach
Koleżanka lekarka dała prochy rozkurczowe i jakieś tam jeszcze inne. Kazała dużo pić i dużo sikać,
I wysikiwać piasek.......znaczy sypię się kurde balans
Nie wiem jak zmienić pasek żeby pokazywało że zaczęłam od 157,4 kg ale będe to miała w pamięci,.
Wpisuje po kawałku bo mi ostatnio coś zżera wszystko co pisze za dużo
To dopisuje i publikuje i tak dalej.
Narazie to ide sie napic i położyc bo tak mnie rypią te nerki






9 stycznia 2011 , Skomentuj
Lepiej mi sie trzyma przerw nie mam ochoty na ciągłe jedzenie . Może to ta ilość jedzenia. Nie zjadam wszystkiego ,a jestem obżarta. Oceniam , że jakieś 300 - 400 kalorii mniej jem niż przepisane . Trzeba to ogarnąć, bo jak jeszcze utyję parę kilo to już nie ruszę się z miejsca.Zważę się znowu jutro.
A do myśłi ,że córka się żeni już sie przyzwyczaiłam. Tylko pierwszy moment. A potem tłumaczyłam sobie na parę sposobów. Najbardziej przekonywujący był ekonomiczny. Oczywiście nie wnikam w ich uczucia - bo to tylko ich sprawa. Ale z samymi uczuciami to można i na kocią łapę.
A zresztą co mi tam.
Ja teraz muszę się skupić całkiem na sobie.
Nie pisałam , ale od jakiegoś czasu chyba mam lekkie kłopoty z pęcherzem albo i nawet z nerkami. Co by w końcu nie było takie dziwne prz ciągłym braniu leków na odwodnienie.
No i raz już mi kamyczek schodził.
\Tyle że tym razem deczko to trwa za długo. Chyba muszę sie wybrać do lekarza.
Ale póki co to.................idę wleźć na rowerek i pokręcic

8 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Strasznie mi ostatnio zżera w trakcie pisania. Jakiś wirus czy cóś.. No to zaczyna po raz drugi.

Sezamku , ja tez tęsknię okrutnie ...za Tobą i za Łosińcem  i nawet za panem Wiesiem. Chociaż podobno oni nie są już razem.

Może w tym roku mi się uda , bo jako II grupa , mam 36 dni urlopu.

No to tytułem wstępu.

Nie pisałam przez chwilę bo byłam w szoku. Jeszcze jestem

Po pierwsze złamałam kolejne przyrzeczenie i kupiłam okazjonalnie w Lidlu wagę , taką co to waży do 180kg. W promocji tylko 34 zeta . Prawie jak darmo.

Przyjechałam do domu , stanęłam na wadze iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii..................pełna załamka.

157,8 kg.

Te 155 kg to tak dałam na pałę w nadziei ,że i tak będę mniej ważyć. A tu jest gorzej.

No ale dieta. Na razie to jest tej diety za dużo .

Ja nie potrafię przejeść takich ilości jedzenia . Rozumiem założenia , ale jak się okazuje ja jadam znacznie mniej. Tyle że jak się również okazuje ? jak jestem w domu to bez przerwy.

Najtrudniej było i jest wytrzymać te 3,5  godziny między posiłkami. Aż mnie skręca. Ale jakos daje radę.

No daję oprócz wczorajszego wieczoru.

Wczoraj za 2 godziny zeżarłam cały chlebek drwala ? 0.8 kg. Z dodatkami , No i nie ważne , że chlebek nazywał się  - fitness.

A było tak. Siedziałam i dumałam o tym jaki jestem leń i że trzeba coś z tym zrobić , kiedy zadzwonił telefon i moja ukochana córka ? największy znany mi wróg  instytucji małżeństwa i innych więzi ? oświadczyła ,że wychodzi za mąż i żebym się dowiedziała jak załatwić szybko odpis aktu urodzenia.

Nie w ciąży nie jest a o ślub mam się nie martwić.

No jak mam się nie martwić kurde. Z nerwów i z nadmiaru myślenia nie wiem kiedy wtrząchnęłam ten chlebek drwala. Bo moje ukochane dziecię jeszcze oświadczyło dodatowo, że jednak Madzia się zdecydowała i to dziecię co ma się urodzić w lutym to nasz wnuk. Wcześniej nie była pewna kto jest ojcem. Teraz jej wyszło , że mój synek. O żesz ty........

No jakby tego było mało pan od fitnessu jak przysłał mi gotowca  środę   to już nie reaguje na żadne maile. Nawet uprzejmej odpowiedzi  że się nic nie da zmienić w rozgrzewce. Automat Pewnie tak

No na pewno już nie przedłużę fitnesu.

Dzisiaj byłam w stanie tylko 4 a nie 5 posiłków.

na obiad nie zjadłam zupy brokułowej bo się po prosty nie zmieściła.

Jest taka możliwość żeby wklejać danie do pamiętnika . Jutro ją przetestuję.


 

 

6 stycznia 2011 , Komentarze (3)
To w tytule , to wycie mojego umęczonego jestestwa , bo jak się okazuje - świadome pilnowanie pory posiłku i nie pojadanie miedzy -  to strasznie trudne zajęcie.
Aż mnie skręca  , a to dopiero drugi dzień. łapię się na tym ,że myślę o jedzeniu , o tym że JUŻ jem. Bosze to naprawdę nałóg .
I żeby nie było niedomówień  , po tej ilości jedzenka co mi Pani dietetyk serwuje na tym etapie , wcale ale to wcale nie jestem głodna.
To co sie we mnie gotuje , to walka z latami wyrobionymi odruchami warunkowymi.
Mam coś zrobić - najpierw zjeść.
 Musze pomyśleć - to najlepiej przy jedzeniu
Czyta sie też lepiej z kanapką
itd itd itd................
Ale dam radę.
Jeszcze tylko jedno...................zmuszenie sie do regularnych ćwiczyć.
Wczoraj ćwiczyłam w pracy 15 minut takimi hantelkami z pół litrowych butelek na wodę - po wypiciu wody , nalewa się kranówy i mocna zakręca i mamy hentel o wadze ok 0.5 kg
Potem zrobiłam 2 godzinny rajd po hiper markecie i jak wróciłam do domu to doszłam do wniosku że dość spaliłam kalorii.
Ale dzisiaj juz sie nie wymigam - zaczne ćwiczyc.
Opis ćwiczeń później bo Skarb mnie pędzi od kompa

4 stycznia 2011 , Komentarze (5)
Ale dzień. Nawet jak chciałam wpis zrobić to mi zeżarło i muszę od nowa.
No więc od dziś mam dostęp ( działa od jutra) do diety i fitness. I o ile dieta jest ok to fitness mnie wkurzył.
Mimo wypełnionej ankiety i dodatkowego maila dostałam gotowca.
A przecież pisałam wyraźnie ,że kolana to mój najsłabszy punkt , a właściwie to ich nie mam i że chodzę na przykurczu i co ......a no dostałam fitness - 30 min rozgrzewki na stojąco - marsz w miejscu ,skłony zwroty itd - wszystko to czego nie mogę robić bo ból rozrywa mi kolana.
No i łącznie 1,5h ćwiczeń.........OD razu - mimo.że pisałam,że nie ćwiczę i że ważę ile ważę / To ja się pytam ........co to za trener.Gdzie jego wiedza. Czy on pomyślał, że ja moge paść na serce.
Walnęłam mu maila , ale ma niestety 72 godz na odpowiedź.
Potem poszłam z listą na zakupy i co ............ano okazało się ,że nie da sie kupić 4 łyżek płatków , ani 6 łyżek kaszy , ani 3 orzechów ani 8 rodzynek     iTD     Zakupy na pierwsze 5 dni wyrwały mi 120zeta. Myślę jednak ,że im dalej w las tym będzie łatwiej bo i zapasy i mrożonki porobię i dopasuję tak by niektóre danie dwa razy pod rząd  i niektóre zrobię dla 2 osób   itd.    Jednym słowem ...dam radę.
Ale jak juz wróciłam do domu to sie okazało,że w tylym kole nie mam prawie powietrza.
Wywlekłam więc 4 wory zakupów i zawlekłam do domu - sama bo Skarb sie radośnie ewakuował 10 min wcześniej.
Kiedy weszłam z zadychą do domu to jedyne co mi się udało wywrzeszczeć to Ku......Ma..... Skarb nie wyniósł 2 worów śmieci i psy skorzystały. sprzątanie zajęło mi pół godziny . w między czasie zadzwoniłam do córki żeby się wywrzeszczeć.To co mówiłam dużymi wyrazami nie nadaje sie do publikacji.
Na szczęście mamy z córką taka umowę na odstresowanie , to wytrzymała.
A potem pojechał do gumiarzy. Nadmuchali koło  i kazali sprawdzać , bo jakby co ma przyjechać w poniedziałek.
Jak wracałam to mój świeżo nabyty alkoholizm dał znaka i zakupiłam, 200g wiśniówki  lubelskiej - wyjątkowo dobra - i teraz się uchlewam.
A jutro dieta................ech

PS  . Waga mi nie pokazuje więc te 155 kg wpisałam na oko . W piatek będe wiedieć ile waże naprawdę


3 stycznia 2011 , Komentarze (3)
I jak już je pomalowałam  to sobie uświadomiła że ,,,,,,,,,,,,,,nie mam zmywacza.
No cóż. Żeby była jasność. NIGDY nie umiałam malować paznokci , Zawsze oprócz paznokci malowałam sobie wszystko  koło. A oprócz tego okazało się ,że jednak połowę mam lekko obgryzioną - na takie kuciupki wyżarte do skóry, więc ten wściekle krwisty na tych kuciupkach wygląda .......zabójczo. A ja sobie zmywacz kupię jutro ...............po pracy.
Próbowałam benzyną.............ale tylko mnie głowa rozbolała . Mąż zasugerował ,żebym poszła w gumowych rękawiczkach, ale mam jedną wściekle żółtą a druga taką zwykłą lateksową. Więc nie bardzo by to pasowało.
No i do tego coś mnie rozpucyło  tak ,że mnie serce boli bo brzuchol mam 2 razy większy i ciśnie na przepone a przepona na serce.
No ale jutro już mam dostać dietę więc wytrzymam. Nawet z tymi paznokciami

2 stycznia 2011 , Komentarze (5)
Ten pomysł z odkładaniem każdego kilograma , w postaci kg cukru jest rewelacyjny.
Niewątpliwie poprawia motywacje i będzie cukier jak znalazł na letnie przetwory dla dzieci .
Dzięki
Natomiast chciałam napisać o czymś co zauważam od jakiegoś czasu.
Im człowiek robi się większy tym mniej mu się chce.
Są momenty , że nawet przejście z pokoju do kuchni to wysiłek taki jak bym weszła na 5 piętro . I co ciekawe - równie duży jest fizyczny wysiłek jak i psychiczny.
Im więcej kilogramów tym mniej ruchu. Taka podświadama obrona organizmu.
Mimo, że doskonale wiem ,że powinno być odwrotnie.
Ale nie chodzi mi o współczucie ani o litość. Broń bosze , żadne takie.
Czasem siedzę sobie i tak myślę. ............Ty idiotko , jeszcze sama ubierasz skarpetki i radzisz sobie w łazience , ale ile czasu tak jeszcze. ..................i co z tego wynika . 
Wynika obraz mojej szarpaniny. Chyba zabrakło mi motywacji. celu. Chudnięcie jako cel sam w sobie jest wielce ulotne, a to, że robię się coraz bardziej bezradna też mi jakoś nie przeszkadza.
Siedzenie przed telewizorem i dzierganie jest dobre w mrozy .
Ale juz niebawem wiosna i co będzie.
Myślenie miewam szalenie konstruktywne .
I na szczęście mam jeszcze trochę woli walki.
Od środy mam dietę i fitness. Mam rowerek i znalazłam płyte i książkę z Tai - Chi. Chodzić na razie nie pochodzę za dużo. A na basen też nie moge
Ale to co mam , powinno wystarczyć.
Jest dobrze.

2 stycznia 2011 , Komentarze (4)
Przejrzałam wpisy do tyłu i wyszło mi , że jestem Mistrzem świata w tłumaczeniu samej siebie
I nawet to logicznie wygląda. Każde swoje potknięcie , niezrobienie czegoś potrafię wyjaśnić, wytłumaczyć  , przekonać samą siebie,że tak właśnie miało być.
No po prostu rewelka.
Ale teraz to już nie będę niczego tłumaczyć. Po prostu mam cel  - 80 kg i tak jak Sezamek  , bez względu na okoliczności , problemy , załamki , mam dążyć.
Bo jak pokazuje historia  - wszystko można osiągnąć jeśli jest się wystarczająco konsekwentnym. Cały problem  bardzo wielu osób - i mój też - polega na tym że coś zaczynamy , zaczyna się cos dziać , to się zostawia by sie samo działo .No i umiera śmiercią naturalna, rozmywa sie a my , wielce rozgoryczeniu mówimy o pechu. o braku szczęścia , ale nikt głośno sie nie przyzna do "olewki" .
Ja sie przyznaję ( kurde to tez rodzaj wymówki , tyle że na zapas) - moją wielka wadą jest to ,że zostawiam coś zaczęte - nie kończę. A jak czuje przymus to po "ptokach" . Już na pewno tego nie zrobię.
Więc ustalam raz na zawsze - chcę  - nie muszę.
i zobaczę co wyjdzie.
Cały czas powtarzam sobie - nie jestem tak całkiem do bani - wiele rzeczy zrobiłam i z papierosami mi wyszło.
No i mąż mi będzie pomagał. Obiecał
Nie wiem jak z dietą , ale jeśli chodzi o ćwiczenie  to na pewno. Sam musi zrzucić jakieś 15 kg bo już czuje ,że mu za ciężko.A jak wszem i wobec wiadomo znacznie łatwiej jest kogoś pilnować niż siebie. Tak było z papierosami  to może i teraz będzie ok

1 stycznia 2011 , Komentarze (2)

No i wróciłam

Trochę mnie nie było, to znaczy bywałam, ale mnie nie było.

Jakos wszystko mnie drażniło. Próbowałam załozyc bloga .......gdzie bądź, ale jak poczytać regulaminy to wsio tak samo.

Czyli ....................normalka. Poza tym tak naprawdę musiałam w końcu przemyśleć parę rzeczy.

Przy tym przemyśliwaniu  - patrz kolejna wymówka - osunęłam sie w niebyt odchudzania. I nawet nie to ,że obżerałam sie , tylko po prostu nie myślałam co jem i ile.

Do tego zaczęłam popijać wisnióweczkę. Kurde , ale kobiety to szybko popadają w uzależnienie.

Na basen nie mogłam chodzić bo mi sie porobiło takie rózne na nogach, więc rower w odstawke , --no b jak sie nie da na basen to po co reszta ćwiczeń. - Kolejna wymówka.

I jak to pieknie kiedys Sezamek napisał - osunełam się na samo dno i mogłam tylko bebłać w tym błocku w którym utknęłam. Pierwszy tyrpnięcie rzeczywistości - wigilia - moja cudowna szwagierka , z odpałami w kierunku fanatyzmu religijnego zarządziła indywidualny egzamin ze znajomości modlitw, na nasze chóralne NIE - oświadczyła , że jak nie to kolacji tez nie będzie. ja usiłowałam tłumaczyc ,że zawsze wspólna modlitwa wystarczała , wigilia to nie pora na egzamin , ale juz było po nastroju.

Teść warknął , mąż mój cos o fanatyźmie i kolacja poszła swoim torem tyle, że szwagierka psuła klimat wściekłą miną.

Potem , tradycyjnie  mikołajowe Ho HO HO i prezenty - ja dostałam od rodziny potrójną czekoladę z orzechami I to by było na tyle , jeśli chodzi o wsparcie i zrozumienie w rodzinie.

Kolejne dni schodziły mi na uświadamianiu sobie ,że wyglądam jak .....................kurde , no nawet nie mam na  to określenia.

Czułam sie tak jakby mi ktoś przyszył z przodu olbrzymi wór wypełniony galaretą , przelewajacą  się  przy każdym ruchu i przeszkadzjącą we wszystkim.

Basta, dość , finito.

Po pierwsze po prawie 2 latach na Vitalii jest gorzej ...........tłumaczenie jest jedno -------oszukuję siebie i wszystkich w koło.

A przecież wiem prawie wszystkoo odchudzaniu . I co z tego  .....nic

Ale tak mi było wygodniej. Zawsze łatwiej mi sie pisało i mówiło niż robiło.

W Wojnach Gwiezdnych jest taki stwór  - Jaba , Tak sie teraz czuję

Zima zawsze była dla mnie trudna psychcznie, ale dnia już przybywa  a mnie optymizmu

I zważywszy na wszystkie zaszłości i przyczyny postanowiłam  otrzepać sie z przeszłości jak pies z wody i zacząc od nowa.

Kupiłam dietę i fitness, zmienię powoli wygląd konta i będę codziennie wpisywać postępy i porażki .

Życie jest naprawdę piękne i każdy dzień jest ważny  i naprawdę sie ciesze ,że przełamałam swój wstyd i wróciłam.

11 listopada 2010 , Komentarze (3)

W zasadzie powinnam zacząć wpis na pasku od jakiś 156kg.  bo to by było sprawiedlie wobec samej siebie. Ale wpisałam to co waga JUŻ pokazuje. No i dzisiaj pokazała kolejny ruch w dół.

A to jest chyba najważniejsze. A oprócz tego popadam w degrengoladę spowodowana nadmiermym przejmowaniem się informacjami na tabloidach typu onet czy wp.

A ostatnio trąbili o początku końca czyli III wojnie światowej co to miała sie zacząć 10 listopada i do 2014 wszystkich utłuc.

No i po problemach z odchudzaniem. by było.

Nie to żebym uwierzyła , bo według mnie to ta wojna już trwa od wielu lat - terroryści . Ale takie skomasowane informacje o katastrofach zmuszają do zastanowienia sie nad sensem życia , do spojrzenia na siebie jako olbrzymiej nieporadnej kupy cielska , co to nawet nie da rady uciec jak trzeba będzie.

I to mnie wpędziło w melancholię .

Ale po spędzeniu całego dnia "na dnie" , stwierdziłam, że smętne gmeranie w wydymanych problemach nic nie daje. A ja nie jestem osoba co by rączki na podołek złozyła i czekała na "Godota"

NEVER, Póki co , życie jest piękne i trzeba cieszyć sie każdą chwilą

Muszę sie tu pochwalić, że mimo polegiwania na behawioralnym dnie , dzielnie ćwiczyłam połykając łzy rozczulenia nad samą sobą. No i proszę po raz kolejny waga zaczęła pokazywać.

A teraz idę kręcić na rowerku. Już mi sie udaje po 10 min na raz . No i łykam glukozaminę. Na stawy i jakby lepiej..