No i niedziela prawie minela... spedzilam ja na kompletnym leniuchowaniu, bo to juz ostatni dzien po tygodniu jeszcze wiekszego nicnierobienia;) Czytalam ksiazke, nadrobilam zaleglosci w moich serialach, ugotowalam dobre jedzenie, zrobila tez cos dla mojej skory twarzy - po prostu dzien odprezenia. Jutro do pracy!
Jedzonko:
S: Kromka chleba pelnoziarnistego (65g) z pasztetem, ogorkiem kiszonym i pomidorem
O: filet z piersi kurczaka smazony bez panierki (120g) z surowka z kiszonej kapusty
garsc orzeszkow ziemnych solonych
P: 1 pomarancza
pol snikersa
K: Fasolka szparagowa gotowana z maselkiem (200g)
koreczki z kielbasy i sera zoltego (100g)
salata zielona
I wypilam jakies 3 litry wody i herbaty ;)
Nie jest zle, chyba?? Cwiczen dzisiaj zadnych, daje sobie czas do wtorku, jak juz pisalam. zobaczymy jak moja noga da jutro rade.
Jak czytam pamietniki innych vitalijek, to az zazdrosc bierze, wszystkie takie pozytywnie nastawione, super sukcesy, ahhhh.... Kiedy to ja bede mogla takie sukcesy swietowac...?? Wiem, wiem, CIERPLIWOSCI, tylko ze to tak dluuuuugo trzeba czekac...
Dobra, koniec narzekania, czas spiac tylek i do dziela. DAM RADE!!