Dzień 12/18.04
Dzisiaj zaliczyłam skalpel oraz bieganie - 45 minut, niestety dopadła mnie słabość na słodkie i pochłonęłam dużo za dużo kalorii ale to też pewnie wynik wysiłku...mam nadzieję że bilans wyjdzie na zero:)....a jutro się przypilnuję:)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (71)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 103522 |
Komentarzy: | 1175 |
Założony: | 2 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 14 marca 2018 |
kobieta, 50 lat, Sosnowiec
159 cm, 66.30 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dzień 12/18.04
Dzisiaj zaliczyłam skalpel oraz bieganie - 45 minut, niestety dopadła mnie słabość na słodkie i pochłonęłam dużo za dużo kalorii ale to też pewnie wynik wysiłku...mam nadzieję że bilans wyjdzie na zero:)....a jutro się przypilnuję:)
Dzień 11
No wlazłam już dziś na wagę bo do poniedziałku doczekać się nie mogłam....już z lekka powątpiewałam że wszystko stoi w martwym punkcie bo nie czułam żadnej zmiany a najabrdziej mnie wkurza ten mój brzuch który mam wrażenie że po operacji jest mega luźny i duży i nie chce wrócić do normy....ale najważniejsze że drgnęło...dziś rano przed biegiem waga pokazała
zamiast 69,9kg...
68,4kg a po biegu 67,9kg...
wiem że to woda ale zobaczyć takie cyfry na wadze to odrazu człek wierzy, że to co robi ma sens:)
Jestem mega zadowolona i zmotywowana do dalszej pracy nad sobą...śniadanko zaliczone: jajecznica z dwóch jajek bez tłuszczu, plaster sera żółtego, 40g chleba żytniego, pomidor z rukolą...teraz kawusia i zbieram siły na piwniczną rewolucję choć niewiem czy nie przełożę tego na jutro:)
Dzień 10
Dzisiaj wypadał trening z Ewą ale w końcu zebrałam się do posprzątania naszego schowka na przydasie...no od 14.00 do 20.00 ruchu i wysiłku miałam co niemiara...przerzuciłąm kilka opon z felgami, wytaszczyłam stare drewniane drzwi no i przekopałam wszystko do góry nogami...ale porządeczek że aż lśni...jutro w planach rano bieganie, śniadanie i ruszam na piwnicę.
Dzisiejsze menu mnie nie zadowala...znowu za dużo węgli i tłuszczy....wrrrr...ale zbytnio nie myślałam o jedzeniu bo robota mnie pochłonęła...mam tylko nadzieję że się kalorie wypaliły:)
Dzień 9
Bieg 60 minut/7,5km, spalonych kalorii ok.600
kalorie:
Dzisiaj skusiłam się na dwa kartofelki zrobione przeze mnie, za długa przerwa między posiłkami przez długie zakupy oraz bieg na całym dystansie z jednym tylko krótkim marszem...dochodzę do formy...no ale ochoty na słodkość nie mogłam pochamować, stąd bilans wartości odżywczych niezadowalający....za dużo tłuszczy, za mało białka...jutro nad tym popracuję:)
dzień 8
Trening: Skalpel
Kalorie:
Dzisiaj mało kalorii zjedzonych...jakoś tak wyszło. Ale jest ok , jutro bieganie, już czuję że wpadłam w rytm, każdy dzień rozpoczynam lub kończę zaplanowanym treningiem...i z tego się cieszę...robię swoje i czekam na efekty. Chyba zmniejszę ilość węgli w mojej diecie na korzyść białka żeby podkręcić metabolizm...moje starsze dziecko dziś chwaliło mi się efektami po dwóch tygodniach zbilansowanej diety treningu i suplementacji białkiem...no no byłam pod wrażeniem. Odkąd trzymam dietę (ilości i regularność i ograniczenie węgli) również gastrycznie wróciło do normy..teraz już wiem że to słodycze a głównie czekolada powodowały sensacje...no to przynajmniej mam dodatkową motywację żeby je wykluczyć:)
Dzień 7
poniedziałek - zaliczony bieg 60 minut, mój cały dystans czyli prawie 8km, od tego tygodnia już taki biegam, dzień rozpoczęty owsianką i trzema plasterkami chudej szynki wieczorem wrzucę tabelę kalorii a jutro będzie ważenie:)
Trochę mi dziś wyszło za dużo kalorii no ale po takim biegu i cały dzień w ruchu...no i tłuszczu za dużo...jutro się poprawię:)sobota dzień 5 - bieg 4km 45minut, dieta prze pół dnia, później urodziny więc było troszkę jedzonka ale rozsądne ilości i wszystko zdrowe, bez alkoholu
niedziela dzień 6 - skalpel, oraz prace w ogródku, dietetycznie z minusem , zjedzony jeden kartofelek, który zrobiłam z resztek ciasta.
A to tort jaki zrobiłam dla siostry: orzechowo czekoladowy z kremem kajmakowym...noooo wyszedł fajny:)
Dzień 3 i 4- czwartek i piątek
Wpdam na chwilkę bo cały dzień robię torta na jutrzejsze 50-te urodziny siostry...czekoladowe róże zrobione
Wczoraj rano pobiegane - 50 minut, dieta utrzyamana jedynie wpdało winko czerwone wytrawne bo odwiedziła mnie siostrzenica
Dzisiaj, skalpel właśnie zrobiony, dieta wzorowa, waga już wskazuje mniej ...teraz szałer i lecę kręcić ciacho...jak zrobię to wrzucę fotkę dzieła mego:)
Dzień 2/ środa 8.04
Ruch: skalpel 45minut, sprzątanie schowko-suszarni 60 minut
Kalorie:
Dzień 1
Pobiegane rano 45 minut, popołudniu inetnsywny spacer 35minut
Dzisiejsze kalorie:
Jest OK:)
szybki wpis...jeszcze paruję, właśnie wróciłam i melduję że zaliczyłam 4km biegu (troszkę marszu) i siłkę na powietrzu: dwie serie brzuchów 2x10, brzuchy z podciągniętymi nogami 2x10, wioślarz, atlasik wyciskanie - klatka i ręce 3x10, narciarz- skręty tułowia, no i rozciąganie...ufff czuję się bosko!!!! Teraz szałer, nacieranie balsamami i rolowanie cellulitu i chyba na kolację wchłonę brokuła z jajem. Czekam na Małża, który pomaszerował odwiedzić mamę i zrobimy sobie seansik:)
no i polecam najnowszą dietę :D:D:D