Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co może wydawać się dziwne, interesuje mnie sport, głównie żeglarstwo, narty, pływanie i długodystansowa jazda na rowerze. Ostatnio wzięłam się trochę za tenisa :) Do odchudzania skłoniło mnie to, że mam dość frustrowania się za każdym razem, kiedy idę kupić sobie coś do ubrania i nie mogę znaleźć swojego rozmiaru, a swoje zdjęcia najchętniej przepuściłabym przez Photoshopa przez opcję: odchudzanie postaci o 20kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30422
Komentarzy: 216
Założony: 11 maja 2009
Ostatni wpis: 11 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eostre

kobieta, 43 lat, Mysłowice

181 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2011 , Komentarze (6)

Właśnie wróciliśmy z imprezy urodzinowej koleżanki. W sumie było nas 3 pary - znamy się od lat... Było bardzo sympatycznie, tylko były momenty, kiedy zastanawiam się, co się stało z tymi szalonymi dziewczynami, którymi kiedyś byłyśmy... Tak usiadłam na kanapie i przysłuchiwałam się rozmowom:
- No Ula to zjada już 120ml zupki + jeszcze drugie danie.
- Dajesz jej już z kawałeczkami, czy bez?
- Już takie drobniutkie tak...
- Mały ostatnio zaczął mówić "bam"
- No pięknie! Dzielny chłopak...
- itd....
Już nie ma rozmów o życiu, o pracy, o planach... Jedyny temat, to dzieci. Rozumiem, że wszystkie mamy małe dzieci (moja Lenka (20 miesięcy) jest najstarsza, potem 14 i 9), że jesteśmy nimi zaaferowane... ale oprócz dzieci jest przecież jeszcze normalne życie. A nie znamy się od wczoraj, żeby jedynym tematem łączącym nas były właśnie one. Znamy się od 8 lat i niejedno razem przeżyliśmy.... Czułam się bardzo dziwnie...
Mam fajnych znajomych, z którymi znamy się od 20 miesięcy. Z Asią leżałyśmy w jednej sali na położniczym. Jej Mała jest 7 godzin starsza od mojej. Widujemy się regularnie, choć mieszkamy w innych miastach. I fakt - pierwsze 2-3 spotkania rozmawialiśmy o dzieciach, bo był to temat, który nas łączył. Na szczęście to się zmieniło i poruszamy ten temat tylko na początku spotkania, żeby się "pochwalić", co dana pociecha zrobiła lub jakie umiejętności posiadła. I na tym koniec. Potem prowadzimy normalne dorosłe rozmowy. I da się? DA SIĘ!!!! I chwała im za to!

A tak odbiegając od tematu, załączam zdjęcie z robienia ciasteczek Wyszło ok. 300 sztuk ( i tylko ok. 20 zjedzonych). Buziaki!!!



16 grudnia 2011 , Komentarze (13)

Hej Kochane Odchudzaczki!!!
Chciałam powiedzieć, że to wszystko przez Was!!!! Normalnie miałam nie sprzątać na Święta, bo wyjeżdżam do teściów. Ale jak tylko w kółko czytam w Waszych pamiętnikach, że sprzątacie, to mi się głupio zrobiło i też zaczęłam  Na razie ogarnęłam 3 pokoje. Jeszcze mi zostały 2, kuchnia, hol, łazienka i kibelek. Nie wiem, kiedy się odrobię....
Poza tym przyszedł dziś czas na pieczenie ciastek na Święta. Swoje muszą odleżeć w puszce, bo dopiero wtedy nabierają mocy  Jedyne co, to dodałam trochę mniej cukru niż zazwyczaj. Na chwilę obecną upiekłam 2 blachy (na każdej jest ok. 30 ciastek). A blach mi wyjdzie bardzo dużo, bo zrobiłam w tym roku potrójną porcję.  Oczywiście wszystkiego dzisiaj nie dam rady, więc wsadziłam ciasto do lodówki i od rana kontynuuję. Zdam relację, ile wyszło :)

Dzisiaj dzień był trochę mniej dietetyczny, bo w gardło wskoczył mi 1 Michałek, kosteczka czekolady i jeden batonik muesli. No i kilka ciasteczek, które już się zdążyły upiec...  A poza tym reszta była OK.

NO I MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ!!! Dziś waga wskazała 93,0!!!! A w tamten piątek było 93,6!!! Jednak te 4 dni bez słodyczy na coś się zdały, hihihi :)

Buziaczki dla Was! Sweet dreams!

16 grudnia 2011 , Komentarze (8)

Dzień wielce udany! Wszystkie posiłki w miarę dietetyczne, żadnego podjadania, a
i nawet czekolada mnie nie kusiła ani piernik, który przyniosła wczoraj moja mama
Jak już wcześniej wspominałam, miałam dziś spotkanie z przyjaciółką. Położyłam Małą spać po 20-tej i hajda!! na miasto. Wróciłam przed północą Już dawno tak długo nie zabalowałam bez męża na mieście. Ale przynajmniej sobie poplotkowałyśmy spokojnie, bez czujnego ucha mojego męża. Ot, babskie spotkanie Tak jak przedwczoraj, wypiłam 2 herbatki zielone z jaśminem. A jeszcze jak mi M. powiedziała, że widać po mnie, że schudłam, to nie miałam wątpliwości, że wybór napoju był słuszny


A poza tym jutro ważenie i jestem pełna dobrej wiary, że moja kochana waga mnie nie zawiedzie i pokaże jutro mniej niż w zeszłym tygodniu Przecież od poniedziałku byłam bardzo grzeczna!!!

Kilka osób pytało mnie o potrawy na moim blogu...
OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE JA WŁAŚNIE TAKIE OBIADY GOTUJĘ (tzn. stanowią ok. 80% wszystkim moich obiadów) I NA TAKICH POTRAWACH CHUDNĘ!
Np. wczoraj i dziś wzięłam sobie po ćwiartce tego kurczaka+farsz, a do tego zjadłam kilka widelców surówki. Przedwczoraj zjadłam całą rybę z pietruszkowo-koperkowym farszem. Z tym, że jem te potrawy albo same, albo z warzywami. Nie jem ani ziemniaków, ani ryżu, ani makaronów jako dodatków do mięsa czy ryb. No chyba że jest to spaghetti bolognese na pełnoziarnistym makaronie Ale zazwyczaj jedynym dodatkiem do tych rzeczy są po prostu warzywa! Makarony i pieczywo pełnoziarniste jem albo na śniadanie, albo na kolację.
Zawsze wychodziłam z założenia, że nie jest kwestią się głodzić, czy też nakładać sobie maciupeńkie porcje, żeby schudnąć. NIGDY TEŻ NIE LICZYŁAM KALORII! Sposób, w jaki jem, był  przeze mnie opracowywany przez dość długi okres czasu. Dużo się nauczyłam w ciąży, kiedy miałam cukrzycę i mogłam jeść tylko określone produkty. Nauczyłam się, że drób (kurczaki, indyki, gęsi i kaczki) nie podnosi cukru we krwi (najgorsza jest wieprzowina). Tak samo warzywa, ryby i produkty razowe. A to nie jest właśnie to, co zalecają w dietach? JA W CIĄŻY PRZYTYŁAM TYLKO 6 KILO, A PO CIĄŻY MIAŁAM 1kg MNIEJ NIŻ PRZED! A wierzcie mi, nie jestem osobą, która mało je... Dlatego moje posiłki teraz składają się głównie z drobiu (zwróćcie uwagę, że w żadnym moim przepisie nie ma innego rodzaju mięsa), warzyw, nabiału (oczywiście nietłustego), ryb i produktów razowych lub pełnoziarnistych.To są produkty, które nie podnoszą znacząco (lub niewiele) cukru we krwi. U mnie powodują chudnięcie (już prawie 20kg). Częstym produktem w moich daniach są otręby owsiane, które wsadzam praktycznie do wszystkiego. Zastępują bułkę zwykłą (np. do pulpetów), bułkę tartą, panierkę, zagęszczacz, mąkę (po zmieleniu). Jedyne co mnie gubi, to te słodycze...
Tak więc, Kochane!!! Możecie śmiało wypróbowywać moje przepisy!

Dobra, a teraz już zmykam spać :) Buziaki dobranockowe!

14 grudnia 2011 , Komentarze (12)

Tak, jestem dzielna po 3-kroć, bo to już 3-ci dzień bez słodkiego! Już nawet nie pamiętam, kiedy tak długo się nie delektowałam np. czekoladą Wszystkie posiłki dietetyczne, ostatni posiłek na 3 godziny przed snem i kolejne eksperymenty kulinarne 

Wczoraj, tak jak pisałam, poszłam z koleżankami ze szkoły średniej do knajpki. I miałam w planie napić się piwka, ale ponieważ pojechałam autkiem, skończyło się na... 2 herbatkach zielonych z kwiatem jaśminu Co więcej, dziewczyny wzięły ze mnie przykład! Jutro znowu idę, ale tym razem z moją przyjaciółką (też z klasy ze szkoły średniej, ale jakoś się nie kwapi do spotkań z tamtymi). Pewnie też się skończy na herbatce Cieszę się na to spotkanie, bo dawno się nie widziałyśmy, a akurat przyjechała do mamy na kilka dni, więc wreszcie poplotkujemy
No  w piątek WAŻENIE!!! Już się nie mogę doczekać, żeby sprawdzić, czy te ostatnie dni przyniosły spadek wagi...

A oto nasz dzisiejszy obiad:
Kurczak faszerowany wątróbką  z pieczarkami


Po przepis zapraszam na mojego bloga:
http://dietetycznekulinarium.blogspot.com/ 

13 grudnia 2011 , Komentarze (10)

Dzisiaj miałam wenę i zrobiłam taki obiadek:


Przepis na moim blogu:
http://dietetycznekulinarium.blogspot.com/ 

A teraz idę na orbitreka, poćwiczę ok. 45 minut, a potem mam wychodne :) Spotkanie z koleżankami ze szkoły średniej z pewnością skończy się piwkiem :)

13 grudnia 2011 , Komentarze (7)

Chcę Wam powiedzieć, że jestem bardzo dzielna! Wczoraj był bardzo dietetyczny dzień i co najważniejsze, NIE TKNĘŁAM ANI KOSTECZKI CZEKOLADY!!! W ogóle nic słodkiego nie wzięłam do ust! Taka dzielna byłam. Wszystkie posiłki były prawidłowe. Nie udało mi się tylko z ćwiczeniami, bo jak już byłam w stroju do ćwiczeń, to okazało się, że nie mam wszystkich składników na dzisiejszy obiad i muszę lecieć do Biedronki. A jak już przyszłam, to był czas na kąpanie i położenie Małej spać. No a mój orbitrek stoi w naszej sypialni, która jest połączona z (jeszcze) jej pokojem (na razie tam śpi, póki jest mała, a potem ją przerzucimy do innego). No i tyle było z ćwiczeń.
A dzisiaj jakiś taki dziwny dzień. Mała jest trochę podziębiona, źle spała w nocy, przez co ja jestem nieprzytomna (M. o 3-ej poszedł spać do salonu, a ja ją wzięłam do siebie, żeby nie musieć wychodzić z łóżka co 15 minut). Chyba pójdę dzisiaj z nią na popołudniową drzemkę :)
PS. Żeby mnie nie kusiło, schowałam wagę za pralkę :)

Miłego dnia Kochane!

12 grudnia 2011 , Komentarze (16)

Hmm... tak jak myślałam, weekend u teściów nie należał do zbyt udanych...dietetycznie :) Ale tam są jakieś takie fluidy, które nie pozwalają mi na odchudzanie :) W piątek nawet dobrze zaczęłam, bo zjadłam od teściowej tylko 2 naleśniki na mące orkiszowej. Ale potem zeszliśmy do szwagra i szwagierki na dół i już nie było tak idealnie... Frytki, wódka i Cola... :P W sobotę do obiadu się trzymałam, a potem przyszli Ci z dołu i znowu: duża porcja lodów, kawałek szarlotki...A na wieczór, jak położyliśmy Małą, znowu zeszliśmy na dół: spaghetti carbonara, piwo z miodem i chipsy... A w niedzielę znowu do południa OK, a na obiad wielki talerz pieczonych ziemniaczków z cebulką i kiełbaską, piwko z miodem i muffinka. A na wieczór jeszcze kostka czekolady i MaxiKing... ech....

Ale nic to, dziś jest poniedziałek, jestem w domu, z dala od tych wszystkich paskudnych kusicieli... I kontynuuję dietę - TYM RAZEM BEZ WPADEK AŻ DO SOBOTY (idę na urodziny do koleżanki). A potem od niedzieli aż do świąt też będzie idealnie! A Święta u teściów wraz z szwagrem i szwagierką :) Aż strach pomyśleć, co to będzie :) A najlepsze jest to, że niby wszyscy są na diecie, tylko jak przyjeżdżamy, to tego nie widać :)

Pozdrawiam znad kubola zielonej herbatki :P

9 grudnia 2011 , Komentarze (9)

Hej!

Zaraz z rana weszłam na wagę i malutki spadek   93,7!


Wiem, że to nie za dużo, ale malutkimi kroczkami zbliżam się do osiągnięcia celu. Tak sobie postanowiłam, że zanim wrócę do pracy, muszę osiągnąć wagę docelową - 85kg. Mam na to jeszcze ok. 8 miesięcy. Trochę mało, patrząc na to, że nie trzymam ścisłej diety i waga nie spada zbyt szybko.

Dzisiaj wyjazd do teściów.... Trzymajcie kciuki, żebym się nie złamała i nie obżerała za bardzo Zdam relację, jak już wrócę. A póki co, życzę wszystkim relaksującego weekendu. Buziaki, Kochane!

7 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Dawno nie pisałam, choć zaglądałam do Was regularnie! Słowo honoru!

U mnie po staremu. Dalej siedzę z Małą w domu i tęsknię za pracą. Nawet nie ma się z kim spotkać, bo wszystkie koleżanki zapracowane, zalatane, zajęte swoimi sprawami... Ciężko mi z tym. Mała w dalszym ciągu nie chce mówić, choć skończyła już 19 miesięcy. Ostatnio nawet kontaktowałam się z logopedą, ale on nie widzi problemów. No zobaczymy. Tak czy i inaczej - nadal próbuję ją jakoś zmobilizować, a wczoraj to nawet powiedziała "bała" co miało oznaczać "buła" Może wreszcie coś ruszy...

Co do wagi, to ostatnio spadek. Po tym jak po wakacjach przytyłam do 98kg, teraz powoli odnotowuję, że waga się zmniejsza. Dzisiaj było 93,5, ale jeszcze paska nie aktualizuję - to dopiero w piątek!

Znowu mam motywację, jak widzę, że jednak się da. Ostatnio taki wynik miałam 4,5 roku temu, jak schudłam na Lidzie i poznałam mojego męża. Tak tęskniłam do tej wagi...  I wreszcie jest!
Nie będę ukrywać, że codziennie jem słodkie i to czasem nawet kilka kostek czekolady naraz! Ale nic na to nie poradzę - lubię, a nie mam zamiaru się katować, bo życie jest tylko jedno. Za to reszta moich posiłków zazwyczaj wzorcowa, no i 3-5 razy w tygodniu mój orbiś :) (po 45 min.) NO I EFEKTY SĄ! Z pewnością też trochę przyczyniło się to, że nie jeździliśmy ostatnio do teściów na weekendy, więc było o wiele łatwiej trzymać się diety Ale przed nami wyjazd, więc zobaczymy, jak to będzie. Może jednak ten spadek wagi mnie będzie trochę bardziej motywował niż zazwyczaj.


Dziewczyny, nie trzeba się super katować, żeby schudnąć. Najważniejsze to cieszyć się życiem i we wszystkim znaleźć umiar!!!

18 września 2011 , Komentarze (5)

Byliśmy z mężem i Małą na wsi u mojej koleżanki i jej rodziców za Buskiem. Wieczorkiem siedliśmy przy wódeczce i grillu i zaczęły się rozmowy różnej treści. Temat zszedł na remonty.
M.: Ale od razu widać, że tych płytek na ścianie w waszej łazience nie kładł żaden fachowiec.
Tata mojej koleżanki (próbując zebrać wzrok na M.): Tak, niestety zgadza się. Bo to ja kładłem...
Nie trzeba wspominać, że wszyscy parsknęli śmiechem. Na szczęście tata koleżanki to równy facet :)