Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co może wydawać się dziwne, interesuje mnie sport, głównie żeglarstwo, narty, pływanie i długodystansowa jazda na rowerze. Ostatnio wzięłam się trochę za tenisa :) Do odchudzania skłoniło mnie to, że mam dość frustrowania się za każdym razem, kiedy idę kupić sobie coś do ubrania i nie mogę znaleźć swojego rozmiaru, a swoje zdjęcia najchętniej przepuściłabym przez Photoshopa przez opcję: odchudzanie postaci o 20kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30428
Komentarzy: 216
Założony: 11 maja 2009
Ostatni wpis: 11 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eostre

kobieta, 43 lat, Mysłowice

181 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

No i wróciłam, ale... znów jadę. Ale od początku. Wczoraj wróciłam z prawie tygodniowego pobytu z koleżanką i jej córeczką w takim niedużym miasteczku, gdzie moi rodzice mają całoroczny domek. Ponieważ oni jeżdżą tam tylko na weekendy, to przez cały tydzień stoi pusty, więc z tego skorzystałyśmy  Było super! Ona po ciąży przytyła, więc obu nam zależało na tym, żeby przynajmniej nie przytyć, a najlepiej trochę schudnąć! Ja gotowałam cały ten czas (raczej dietetycznie), śniadania i kolacje też były chudieńkie i tylko jak położyłyśmy nasze dziewczynki to sobie pozwalałyśmy :) Ale tylko w płynie  Rezultat? Prawie kilo mniej na wadze! Elunia też mówi, że spódnica jej się zrobiła jakby luźniejsza  A dzisiaj znów jadę z moją przyjaciółką na weekend do Wrocławia. Miało być nad morze, ale uznałyśmy, że większość weekendu spędziłybyśmy w aucie, a szkoda czasu, więc Wrocław będzie lepszą opcją. Ten wyjazd to jest taki mój prezent dla niej na 30-te urodziny. Zasadniczo nie jeżdżę nigdzie bez męża i dziecka, ale ten jeden raz chcę zrobić wyjątek. Ja też sobie odpocznę, a przy okazji poświęcę jej trochę czasu, bo ostatnimi laty jakoś tę przyjaźń zaniedbałam... Wracam w niedzielę, a już we wtorek jadę z Elunią i naszymi córeczkami z powrotem tam do tego domku aż do piątku. A w piątek ma dojechać do mnie mąż i jedziemy do teściów za Częstochowę. A po wizycie u nich nie wracamy do domu, tylko jedziemy do mojej koleżanki za Busko Zdrój na 3 dni  Ech.... Że też moje dziecko tak dzielnie znosi te wszystkie podróże... Ale mnie to pasuje, bo ja od zawsze podróżowałam po całej Polsce (zanim poznałam M. praktycznie co tydzień byłam w innej części Polski). Tak więc odezwę się do Was dopiero za jakieś 2 tygodnie. Buziaczki!!!

17 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

Już biegnę donieść, że pierwszy dzień na rowerze w moim mieście zaliczony (tzn. w tym roku)! 25,2km na dość ciężkim rowerze (ok. 18 - 19kg), z obciążeniem na tylne koło w postaci mojej córki (13kg) i obłożona różnymi niezbędnikami w postaci pieluch, bluzeczki, chrupek, buteleczki z piciem, pompką, czapeczki, itp., żeby niczego nam w podróży nie zabrakło  Niby nie dużo, ale w tym roku wyjechałam dopiero 5 raz, no i z dzieckiem to nie można zbyt długo...I tak sobie jeździłyśmy obładowane jak cygański tabor  przez ok. 2 godzinki. Mała niestety usnęła mi w czasie powrotu do domu, więc było ciekawie. Jechałam trzymając jedną ręką kierownicę, a drugą ręką przytrzymując jej główkę, która bez tego dyndała jej jak u tego sztucznego pieska widywanego na tylnej półce w samochodach paręnaście lat temu... Wygody nie było, ale za to jest pełna satysfakcja! Potem po południu pojechaliśmy do znajomych w odwiedziny. Fajna jest ta Uleńka, ale jest bardzo malutka i chudziutka - ma 5 miesięcy i 6kg... Aż zapomniałam, jak to jest trzymać taką kruszynkę na rękach. A wieczorkiem niespodzianka! Moja bardzo dobra koleżanka zdecydowała się jechać ze mną na wieś na 4 dni. Bierzemy nasze córeczki (ona ma 3-letnią) i spędzimy ten czas po babsku :) To tyle! Buziaczki! Idę na film

17 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

JESTEŚCIE KOCHANE!!! Dzięki za tego kopniaka... Po poniedziałkowym ważeniu i załamce, wtorek był całkiem przyzwoity. Dieta była taka nawet (poza 2 kostkami czekolady pod wieczór i jednym herbatnikiem), a poza tym byłam u mamy na 40 min. na orbitreku. Od razu poczułam się lepiej. Dzisiaj idziemy w gości do mojej dawno nie widzianej koleżanki, bo w marcu urodziła córeczkę, a dopiero teraz udaje nam się zgrać terminowo. Tak więc czasu na orbitreka dzisiaj nie będzie. Ale jestem już po dietetycznym śniadanku, a zaraz zabieram Małą i idziemy pojeździć na rowerze, bo wreszcie P. mi założył ten fotelik dla niej. Zdam relację, jak było. Buziaczki dla Was!

15 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

Jestem beznadziejna... albo i gorzej.... tyle walczyłam, żeby zeszło kilka kilo w dół... obiecywałam sobie, że nie wrócę już do poprzedniej wagi... że nie przekroczę znowu 100kg... a dzisiaj?.. moja waga pokazała 100,4 i szepnęła: "Jesteś do niczego... jesteś dnem... nie masz w sobie tyle siły, żeby cokolwiek osiągnąć... JUŻ ZAWSZE BĘDZIESZ TŁUŚCIOCHEM!!!!!!!!!!!!!" Ostatnie 3 tygodnie różnie się układały. Na wczasach więcej sobie pozwalałam, ale ostatni tydzień był prawie wzorowy. A waga mimo to idzie w górę... :( TRAGEDIA!!!

10 sierpnia 2011 , Komentarze (1)

Już 3 dzień "normalności" po wczasach (czyt. dietkowania) i 0,5kg mniej
Mam nadzieję, że będzie już teraz tylko spadać w dół...

Dziś Małą zostawiliśmy u dziadków i wyskoczyliśmy z małżem do kina na ostatnią część Harrego Pottera Byłam w kinie na wszystkich częściach, więc i tej nie mogłam sobie odpuścić. Film extra! Efekty specjalne, 3D i fajnie wszystko zagrane Aż człowiek chciałby tak trochę pożyć w takim świecie, gdzie jest magia i wszystko jest czarodziejskie... A tak? Wyszliśmy z kina, a tu "czarodziejskie" Katowice I nie to, żebym miała coś do Katowic, bo je nawet lubię, ale jakoś w porównaniu z krajobrazami ujętymi w filmie wypadają dość słabo
Pomimo dość intensywnego dnia (sprzątanie, mycie okien, obiad, kino), znalazłam czas na ćwiczenia. Było 40min bieżni, 60 brzuszków prostych, po 60 brzuszków na każdy bok i po 60 nożyc bocznych (leżąc na boku). A i z dietą nie było najgorzej (no może poza "Grześkiem" i 2 plastrami grillowanego oscypka z żurawinką ) Ale nic a nic nie żałuję. W szczególności tego ostatniego!
Buziaczki dla Was i dobrej nocki!!!

8 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Wróciliśmy znad morza...niestety...
A było cudownie! 2 tygodnie z moim P. i Małą...
Prawie codziennie plaża i .... OBŻARSTWO!!!

Jadanie w knajpach smażonej ryby z frytkami, gofrów, drożdżówek... Nawet zdarzył mi się kebab i zapiekanka! A do tego lody :) Na śniadania i kolacje bułki pszenne z kiełbachą, żółtym serem i dżemem truskawkowym :P Na plaży też królowały zakazane produkty :) A do tego wieczorami piweczko z miodem lub miód pitny. I słodzona herbata!!! :P
No i są rezultaty... prawie 3 kg na plusie!!!
Ale już wróciłam i ostro biorę się do roboty :)
Dzisiaj już jest dietkowo i nawet będą ćwiczenia na wieczór. Za 3 tygodnie wyjeżdżam z przyjaciółką do Gdańska na 2 dni (zostawiając męża i Małą w domu ) i muszę mieć 95kg!!! Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało!






6 lipca 2011 , Komentarze (3)

Kofane Odchudzaczki! Spieszę donieść, że kolejny dzień męczenia mojej mamy moim towarzystwem ( i oczywiście towarzystwem mojej córki, a później męża) za mną Zaraz po południu odwiedziłam ją z Małą w wiadomym celu - ORBITREK!!! Tym razem przejechałam 53 minuty i spaliłam (jeśli wierzyć maszynie) ponad 300kcal! A teraz Mała już śpi, mąż się krząta po mieszkaniu, a ja wreszcie odpoczywam... I Wam tego też życzę! Buziaki!

6 lipca 2011 , Komentarze (2)

Witam Kochane!
Śpieszę Wam donieść, że od tamtego tygodnia zaczęłam swoją przygodę z orbitrekiem. Niestety ja się jeszcze swojego nie dorobiłam, ale za to mama dostała od taty na urodziny, no i teraz jestem jej częstym gościem :) W tamtym tygodniu byłam 2 razy, a w tym tygodniu chodzę codziennie (tzn. dzisiaj w środę 3 raz). Mam zamiar ćwiczyć do piątku włącznie. Potem tradycyjnie wyjeżdżamy na weekend do teściów, a po weekendzie nie wracam do domu, tylko jadę z mamą i Małą na wieś na tydzień... Tak więc na 1,5 tygodnia żegnam się z orbim, chociaż się z nim bardzo zaprzyjaźniłam. I wiecie co? Dzisiaj waga pokazała mi 96,1, ale nie zmieniam paska, bo to tradycyjnie zrobię w piątek. Do tego czasu jeszcze 2 dni ćwiczeń i dietki, więc może ta waga się ugruntuje. Mam tylko nadzieję, że przez ten wyjazd wakacyjny waga nie skoczy do góry. Mam nadzieję, że mama będzie mi zostawała z Małą przez godzinkę dziennie, żebym mogła sobie chociaż pochodzić z kijkami. Jedno szczęście, że będziemy tylko we dwie, więc będziemy mogły sobie dietetycznie pogotować (bo mama też całe życie na diecie ). Dlatego liczę, że nie będę miała nadbagażu, jak wrócę do domu... Ech... jak bym chciała mieć 95kg na 22 lipca. Wtedy jedziemy na 2 tygodnie nad morze. Strój kąpielowy zakupiony - byle w nim jakoś wyglądać. A, i jeszcze jedna sprawa... 16 lipca mam spotkanie z 4-ką przyjaciół ze studiów. Z każdym z nich widuję się od czasu do czasu, ale w takim gronie (wspólnie) widzieliśmy się ostatnio na moim weselu, czyli 3 lata temu... Będzie super! Widzimy się u jednej z koleżanek, bo ma dom z działką. Będzie grill, pogaduchy i kupa wspomnień... No i wszyscy zostajemy u niej na noc! Ale się będzie działo. I w ten dzień nie mam zamiaru się przejmować swoją dietą. Bo takie dni nie zdarzają się codziennie :)
Buziaczki dla Was! :*

22 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Jestem od zeszłego piątku u teściów na mini "urlopie"  Ciężko to nazwać normalnym urlopem, skoro jestem na urlopie wychowawczym, ale już sam fakt, że jestem poza domem i mam kogoś do pomocy nad Małą sprawia, że czuję się jak na wyjeździe wakacyjnym Oczywiście weekend mnie przerósł i się naobżerałam różnych rzeczy, których mi nie było wolno. I NIC MNIE NIE USPRAWIEDLIWIA - CZYSTE ŁAKOMSTWO!!! Podejrzewam wzrost wagi, ale nie mam tutaj swojej wagi, żeby to sprawdzić... Teściowa mówi, że już wystarczy tego odchudzania, bo "wyschnę na wiór" i że bardzo po mnie widać, że schudłam. Koleżanka, która tu mieszka, a z którą się nie widziałam już wiele tygodni też mi tak powiedziała Miód dla moich uszu
W niedzielę M. wrócił do domu, bo od poniedziałku do pracy i wraca do nas jutro. A ja od poniedziałku wzięłam się poważnie za siebie i dzisiaj środa, a ja nie podjadłam
NIC słodkiego!!! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak było. Uznałam, że do wyjazdu nad morze zostały 4 tygodnie, a ja stoję z tą samą wagą już 5 tydzień... a tu ten ostatni weekend dorzucił jeszcze swoje "4 grosze" do tej wagi...  Tak więc zamierzam te ostatnie tygodnie poświęcić się żywieniowo i zbyt dużych grzeszków nie popełniać, żeby jeszcze zrzucić jakieś 2-3 kilo(nie mam parcia na większy wynik - wolę pomalutku, a do przodu). Dobrze, że teściowa ma dużą kuchnię i możemy gotować 2 niezależne obiady - ja gotuję dla siebie, a ona dla siebie i teścia (choć wszystkie produkty kupuje ona). Wczoraj jednak skusiła się na mojego dietetycznego kebaba. Teść nie zaryzykował
No a wczoraj Lenka po raz pierwszy pojechała z nami (z teściową i ze mną) na rower. Wreszcie M. dostosował siodełko pod fotelik rowerowy dla Małej i zrobiłyśmy kilka kilometrów. Czułam niedosyt, bo zawsze robiłyśmy po ok. 20 - 40 km, ale tak na pierwszy raz z nią to się bałam dalej wypuszczać. I nie powiem - bo jechało mi się średnio. Duże obciążenie na tył, a przód leciutki... Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia i następnym razem będzie lepiej.
Odezwę się znowu w przyszłym tygodniu, kiedy się zważę (w okolicach piątku) i będę wiedzieć, czy waga poszła w dół, czy nie.
Buziaki dla Was Kochane!!

31 maja 2011 , Komentarze (1)

Od kilku dni nie robię nic innego tylko eksperymentuje w kuchni. Aż mąż się dziwi, skąd we mnie tyle zapału :) Dużo fajnych i dietetycznych rzeczy mi wyszło. Zapraszam do siebie na bloga:

http://dietetycznekulinarium.blogspot.com/

 

Dzisiaj było prawie dietetycznie, bo oprócz tego, że przez cały dzień się dzielnie trzymałam, to na kolacje zjadłam 2 tosty z pszennego chleba z serem żółtym. Tylko kolejny dzień był bez ćwiczeń... Ech... jak mi się nie chce. Od ponad 3 tygodni bardzo boli mnie kolano. Lekarka powiedziała, że jest przeciążone. Wszystko przez to, że noszę Lenę z wózkiem i zakupami na 3 piętro praktycznie każdego dnia. Czasem jest to sama Lena + zakupy. Tak czy inaczej, jest to ok. 20-22 kilo. No i się załatwiłam. Teraz łykam jakieś piguły i muszę smarować kolano. No nie chciałabym, żeby w wieku 30 lat mieć niesprawną nogę... Mam nadzieję, że wkrótce przejdzie. A teraz mykam spać. Buziaczki dla Was :*****