Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co może wydawać się dziwne, interesuje mnie sport, głównie żeglarstwo, narty, pływanie i długodystansowa jazda na rowerze. Ostatnio wzięłam się trochę za tenisa :) Do odchudzania skłoniło mnie to, że mam dość frustrowania się za każdym razem, kiedy idę kupić sobie coś do ubrania i nie mogę znaleźć swojego rozmiaru, a swoje zdjęcia najchętniej przepuściłabym przez Photoshopa przez opcję: odchudzanie postaci o 20kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30433
Komentarzy: 216
Założony: 11 maja 2009
Ostatni wpis: 11 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Eostre

kobieta, 43 lat, Mysłowice

181 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2011 , Komentarze (1)

Hej Kochane Chudzinki! :)
Martwi mnie to, że tyle z Was ucichło i nic nie pisze :( Zatroskana!! Gratuluję sukcesu i zastanawiam się, jak Ci idzie. Dalej spadek?
U mnie OK. Święta minęły, roczek Lenki też... Nie było źle, bo nie przytyłam,... ale też nie schudłam :/ . Ogólnie od miesiąca miotam się wokół tej samej wagi... To pewnie wina tego, że nie ćwiczę i podjadam. Ćwiczyć mi się nie chce, nie mam motywacji... :( Gdyby był ktoś, kto by mi towarzyszył, ale samemu to tak jakoś smętnie... Za to muszę się pochwalić, że złapałam większy zapał do gotowania. Nawet założyłam własnego bloga! Zapraszam! Na razie jest mało przepisów, ale staram się co jakiś czas dołożyć coś nowego, co sprawdzam na własnej skórze  i mężu :P
http://dietetycznekulinarium.blogspot.com/ 

Buziaczki dla Was Kochane!

A, i moje ostatnie zdjęcia (z dumą prezentuję zrzucone kilogramy):




12 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Hej! Dziewczynki, słyszałyście coś może o C.L.A z zieloną herbatą? Któraś to stosowała? No bo właśnie z mężem kupiliśmy i zastanawiamy się, czy to coś w ogóle daje....
U mnie wagowo bez zmian... Czyli nadal krążę koło wago 99,0, co jednakże mnie bardzo cieszy, bo dotychczas krążyło wokół 101 - 102... Muszę znowu zacząć ćwiczyć, bo coś ostatnio się opierdzielam i tylko w niedzielę poszłam z mężem na kijki na 40 minut.... I zamiast ćwiczyć 4 razy w tygodniu zrobiło mi się 2 - 3 razy w tygodniu. Zdecydowanie zbyt mało!!!
Ostatnio zrobiłam kilka fajnych rzeczy do jedzenia i postanowiłam się z Wami podzielić przepisem. Przepis znowu nie jest mój, tylko wzięty z necika.
Tym razem są to kajzerki.... pyszniaste są! naprawdę polecam!!! I choć nie jestem na Dukanie, to znalazłam przepis na forum dukanowskim. Ja w ogóle nie jem pieczywa normalnego, tylko i wyłącznie te bułeczki, które sobie upiekę i jem przez 6 dni (2 dziennie, bo są małe).

Składniki:
18 łyżek otrębów owsianych (osobiście dodaję je do niemal wszystkiego :P)
5 łyżek jogurtu naturalnego
4 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
sól
4 łyżki mąki kukurydzianej
sól
opcjonalnie: słonecznik (to moja modyfikacja - ja zawsze dodaję)

Wykonanie:
8 łyżek otrębów zalewamy jogurtem i mieszamy. Pozostałe 10 łyżek mielimy na mąkę (można użyć takiego miksera kuchennego [wygląda jak mini robot kuchenny], albo młynka do kawy). A następnie mieszamy ze sobą wszystkie składniki, żeby powstała nam taka gęsta masa - nie lejąca się, ale też nie stała. Następnie wlewamy po trochę do foremek na muffinki. Wychodzi tak mniej więcej 2/3 zagłębienia. Pieczemy ok. 20-25 minut w piekarniku rozgrzanym do 180st. Wychodzi ok. 12 bułeczek


1 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

NO I SPADEK KOCHANE!!!! Już mam 99,1 i to pomimo 2 lodów, 3 czekoladek i 2 dni imprez urodzinowych mojego taty (co się wiąże z 2 kawałkami tortu i paroma innymi mało dietetycznymi rzeczami)! 0,6kg mniej w tydzień! No idę jak burza A dzisiaj wyjazd do teściów, bo teściowa ma 60-tkę, więc znowu impreza. Ale postaram się nie nawalić i dalej być dzielna. Liczę, że w przyszły piątek zaliczę mniej niż 99 i zobaczę upragnioną 8-kę. Wiecie, już dawno nie czułam się tak dobrze...
Wczoraj przymierzałam spodenki z zeszłego roku. Z w sumie 12 par, 5 okazało się zupełnie za dużych, 3 za duże ale oblecą i weszłam w 5 par, w które od 3 lat w ogóle nie wchodziłam Ale się ucieszyłam!!
No a szczęścia dopełnił fakt, że wreszcie mojej Małej sprawiłam kolczyki  Oczywiście było trochę darcia się, ale po minucie o wszystkim zapomniała Teraz musi nosić je przez min. 6 tygodni, a potem jej zmienię na te, które dostała na chrzciny od chrzestnej. No to tyle!
Do zobaczenia po weekendzie!

25 marca 2011 , Komentarze (2)

Na imprezie było fajnie :) Jakieś przedstawienie zrobione przez uczniów odnośnie podróży po innych krajach, w jakich brali udział przez ostatnie 25 lat szkoły. A to wszystko dlatego, że dziś obchodzili Europejski Dzień Języków Obcych. Po przedstawieniu był poczęstunek i wcale nie byłam dzielna :) Zjadłam trochę ciasta, ale koleżanka (ta, która też jest na wychowawczym i która też się odchudza) powiedziała, że odchudzać to będziemy się w domu, a jak już się wyrwałyśmy, to możemy sobie zrobić dyspensę :P. W każdym bądź razie wszyscy stwierdzili, że macierzyństwo mi służy i że wyglądam świetnie... hehe.. a wiecie? naprawdę się dzisiaj tak czułam! I TAK TRZYMAĆ!!!! Buziaczki!

25 marca 2011 , Komentarze (3)

NO WRESZCIE!!!! Zeszłam poniżej 100-tki!!! Na razie nie za dużo, bo mam 99,7kg, ale jest to już dobry początek  Nie chcę jednak zapeszać, bo już 2 razy w trakcie tej diety zeszłam delikatnie poniżej 100-tki i wróciłam do wagi wyższej. Jeżeli w przyszły piątek (kiedy normalnie się ważę) dalej będzie poniżej 100, to wtedy dopiero będę się cieszyć
Wczoraj było prawie idealnie pod względem diety. Aż do samego wieczora, kiedy to mąż mnie namówił na 2 ciasteczka :P Ale za to było 0,5 godziny bieżni, 60 brzuszków zwykłych, 160 skośnych i po 60 półnożyc na każdą nogę.

A dzisiaj idę na imprezę do szkoły, w której pracuję (tzn. chwilowo nie pracuję, bo jestem na wychowawczym), bo są obchody 25-lecia istnienia szkoły. Umówiłam się z koleżanką, która też siedzi z dzidziusiem w domu i wyrywamy się razem :) Prawie jak wakacje!!  Od rana robiłam przegląd szaf i z wielką radością weszłam w spodnie, w które ostatnio się wciskałam! A teraz mam nawet trochę luzu! Tym bardziej się cieszę, że będę mogła ubrać się trochę bardziej elegancko i pokazać, że nieźle się trzymam (mam 7 kilo mniej niż przed ciążą). Czuję, że dzisiaj będzie pozytywny dzień, pomimo tej paskudnej pogody za oknem...

Buziaczki dla Was Kochane!!! Trzymajcie się cieplutko w ten paskudny pogodowo dzień!

21 marca 2011 , Komentarze (4)

Sto lat Sto lat Niech żyję żyję nam! :))))
Ech... i 3-ka wskoczyła mi na początek.... Już nie jestem dwudziestokilkuletnim dziewczęciem, tylko kobietą z trójką na przedzie  I wiecie? Wcale mnie to nie martwi  Mąż uznał, że jak ktoś będzie mnie pytał o wiek, to mogę zawsze powiedzieć, dwadzieścia dziesięć lat  Ładnie to brzmi, prawda? Koleżanka skomentowała, że nic się nie zmienia, poza tym, że pora zacząć stosować kremy 30+

Weekend był urodzinowy, bo w sobotę przyjechała rodzinka i trochę poświętowaliśmy. A byłam najdzielniejsza na świecie, bo prócz kawałka tortu, jadłam o swoich stałych porach (tzn. o 18:00 kawałek tortu, a potem delikatna przekąska o 20:00). I tyle. Uznałam, że jak tym razem goście się obeżrą a nie ja, to nic się nie stanie. 2 kieliszki wina, a tak woda mineralna z cytryną. TAKA DZIELNA BYŁAM!!
A wczoraj (teściowie zostali na noc) na drugie śniadanie zjadłam kawałek tortu, a tak to bardzo dietetycznie. Nawet na niedzielny obiad M. zjadał resztki z imprezy, a ja gotowanego z rosołu kuraka :P. A wieczorkiem wyciągnęłam mamę na kijki, więc miałam 50 minutek marszu, a po powrocie jeszcze 160 brzuszków skrętnych i 120 półnożyc (po 60 na obie nogi). Chciałam wczoraj trochę pobiegać, ale niestety mój stan zdrowotny po porodzie mi to uniemożliwia. Niestety takie uroki porodu naturalnego, że pewne rzeczy wymagające większego wysiłku powodują dyskomfort.... :( Zostają mi spacery z kijkami i moja bieżnia...

A dzisiaj nie biegam, nie ćwiczę, tylko świętuję!!! I nawet jak mąż chciał mnie namówić na wieczorną pizzę, w ramach dyspensy, odmówiłam :P Macie pomysł na coś dietetycznego? Zamiast pizzy? Bo na obiadek zaplanowałam sobie piersi z kurczaka, cukinie i pieczarki z grilla :)

18 marca 2011 , Komentarze (2)

Macie rację... Nie powinnam się poddawać, choć wydaje mi się to bezsensowne, skoro nie widać efektów. Zobaczę jeszcze z miesiąc i później zdecyduję, jak to będzie z tym moim odchudzaniem. Wczoraj dietkowo - drugi dzień ta sama chudieńka zupka na obiad, a jeszcze mi na dzisiaj została Dobrze że mam męża, któremu większość rzeczy smakuje i nie narzeka, że przez 3 dni ta sama zupa. Zresztą sam stwierdził, że mogę ją robić częściej . A wieczorkiem trochę poćwiczyłam: 0,5 godzinki bieżni (bieg na przemian z marszem), 120 brzuszków skośnych i po 60 półnożyc na każdą nogę

A oto przepis na tę zupkę (absolutnie nie mojego autorstwa - zaczerpnięty z Internetu):


Zupka kapuściana z drobiowymi/indyczymi pulpecikami
Składniki:
na zupę:
główka kapusty (ja dałam włoską)
2 duże marchewki
1 korzeń pietruszki
1 por (ja akurat nie miałam, więc nie dałam)
kawałeczek selera
3-4 kostki bulionowe drobiowe
vegeta

Na pulpety:
mięso drobiowe zmielone (ja dałam 1kg zmielonego indyczego - rezultat: mam kulek na 3 dni )
2 jajka
2 łyżki mąki kukurydzianej (do kupienia w każdym większym sklepie)
sól/pieprz
4 ząbki czosnku
(ja jeszcze dałam 3 łyżki otrębów owsianych)

Wszystkie składniki na zupę posiekałam i wrzuciłam do gara z wodą. Po zagotowaniu wrzuciłam kostki i gotowałam do miękkości kapusty. I tyle
Mięso mielone zmieszałam z przeciśniętym czosnkiem, jajkami, otrębami, mąką i przyprawami, sprawdziłam na smak, czy czegoś nie brakuje i uformowałam malutkie (średnica 3-4 cm) kuleczki, które potem wrzuciłam na gotującą się wodę (miałam tego tyle, że robiłam to w 3 rundach). Na ogniu miałam je przez ok. 20 minut.
No a potem pulpeciki, w ilości dowolnej, zalewamy zupką i gotowe
Z tej ilości, jaką podałam, wyszło mi zupy na 3 dni dla 2 osób. Naprawdę dobra i dietetyczna! Polecam!

17 marca 2011 , Komentarze (3)

No hej wszystkim! Jestem jestem... ale załamana. Dlatego nie piszę... Po o czym mam pisać? O porażce? O wstydzie, jaki czuję? Waga cały czas mi pokazuje w okolicach 101,5 - 102 i ani drgnie... A ja staram się cały czas trzymać dietę, nie jem chleba, ziemniaków, makaronów, ryżu... Nie jem smażonego, gotuję beztłuszczowo, jem tylko drób (z mięsa) i warzywa... Nie jem na 3-4 godziny przed snem, pilnuję stałych godzin posiłków, z napojów piję głównie wodę mineralną niegazowaną i zieloną herbatę. Czasem chude mleko lub maślankę... Więc co jest ze mną nie tak? :( Myślę, że całe to moje odchudzanie jest do d***.... i że nie warto. Miałam cel, żeby do końca roku zejść poniżej 100-tki. Kończy się marzec, a waga nadal ze mną nie współpracuje... ;( ryczeć mi się chce...

16 lutego 2011 , Komentarze (4)

Zanim wkleję tu linka, to muszę się do czegoś przyznać... Mojego męża spotkałam na portalu Sympatia. Zostałam poproszona o opisanie swojej historii, która zostałam opublikowana na ich stronie: http://sympatia.onet.pl/2279,1563586,,historie_par.html 
Potem dostałam telefon od pani redaktor z Życia na Gorąco, że chcą opisać naszą historię. I pojawiła się w wydaniu jubileuszowym: http://sympatia.onet.pl/_i/sympaticon/pary/2009-09-24.pdf
Potem miało byś spotkanie w DzieńDobry TVN, ale z powodu ciąży odmówiłam...
A dzisiaj ukazał się kolejny artykuł :) http://sympatia.onet.pl/0,2281,1637977,,milosc-mierzona-w-centymetrach,artykuly.html
NORMALNIE ROBIĘ SIĘ SŁAWNA!!! hihihi :)

16 lutego 2011 , Skomentuj

Dzisiaj wróciłam do diety i ... zjadłam typowy śląski obiadek (w pomniejszonej ilości), czyli mała roladka, 4 kluski i 2 łyżki kapusty.... No to w zasadzie nie tak bardzo dietowo :) Ale nic to! Poza tą małą wpadką reszta była w porządku. Dziś poleciałam jak co tydzień do mojej kumpeli na plotki. Ona jest niepełnosprawna fizycznie i cały czas przebywa w domu. Niestety końcem marca się wyprowadza 100km od Jaworzna razem z rodzicami i skończą się nasze ploteczki... :( Gdyby nie była uzależniona fizycznie od rodziców, to by została, a tak to nie ma wyjścia... Chwilowo mieszka z mamą (tata kończy remont domu gdzieś tam na wsi) i zawsze jak do niej przychodzę, to w zasadzie siedzimy w trójkę. Mamę ma rewelacyjną, więc jest fajnie. I wiecie? Dzisiaj czekała mnie niespodzianka! Marta kupiła mamie kijki do Nordica i od jutra będziemy sobie chodzić razem. Przynajmniej do ich wyjazdu na wieś. Jak to usłyszała moja mama, to postanowiła chodzić z nami! :))) Tak więc jest nas 3-ka! A to już coś!

Dzisiaj potwierdziłam rezerwację noclegu we Wrocławiu, gdzie wybieram się z moim małżem na weekend. Do Małej przyjeżdżają teściowie, a my zaraz w piątek koło południa wyfruwamy nacieszyć się trochę wolnością :) Zasadniczo jedziemy na Festiwal Szantowy, a przy okazji sobie wypoczniemy (ostatnio noce z Małą są bardzo ciężkie...) i się wyśpimy. Już się trochę boję tego wyjazdu, bo pamiętam, co się działo 2 lata temu jak byliśmy... Żywienie się w knajpach, piwo, kebaby... Oj, chyba wrócę ze 2 kilo cięższa :) JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ!!!!