Witam Was ponownie Właśnie mijają trzy tygodnie pilnowania się - na wadze mniej o 6 kg :) Niby dobrze, niby sporo, ale "zaczynają się schody" Zapał mnie opuszcza, tęsknię za łakociami za normalniejszym jedzonkiem Wyznaczylam sobie limity na żarełko świąteczne, omijam półki ze słodyczami, zaopatrzenie domu też robię rzadziej, ale nie przeczę, że zdarza mi się zgrzeszyc' jakimślub ... No cóż, najwyraźniej taka już moja natura Pierwsze kilogramy zawsze traci się łatwiej, a tych następnych do stracenia jest jeszcze z 5x tyle Nie składam sobie żadnych przysięg i postanowień noworocznych, bo to nic nie daje, powiększa tylko "kaca" gdy się nie udaje a przecież nie o to chodzi! Zapewne wejdę tu po 1 stycznia i przyznam się (bez bicia) czy podołałam, znaczy - czy przez ten straszny okres dla grubasów przytyłam, utrzymałam wagę, czy schudłam TARAM i wtedy dam sobie puchar!! Trzymajcie kciuki :) Umiaru życzę nam wszystkim i w święta i w Nowym 2016 Roku :)