Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Siedzę przy komputerze i zarabiam na życie. A tyłek rośnie. Więc trzeba się było wziąć za siebie. Na razie ponad 30 kg mniej. Kilka biegów ulicznych (w tym maraton) za mną.. W czasie wolnym zajmuję się "suworologią": www.suworow.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 100283
Komentarzy: 359
Założony: 29 kwietnia 2009
Ostatni wpis: 19 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gerhard1977

mężczyzna, 47 lat, Kolbuszowa

179 cm, 102.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 czerwca 2009 , Komentarze (2)

Poprzednia waga (elektroniczna) przestała działać ponad miesiac temu. Ostatni pomiar wagi wynosił 104 kg. Potem ważyłem się na "przypadkowych" wagach - 101 kg, 98 kg.Wczoraj żona kupiła nową wagę (tym razem mechaniczną). Pomiar: 100 kg. Szkoda tych dwóch kg (z 98) - ale w moim przypadku 100 kg to i tak wielki sukces. A wagi sprężynowe mają dokładność +-2 kg - a i pojedyncze pomiary potrafią się różnić o kilogram. Więc może "rekordowy" pomiar 98 kg był robiony na "lepszej" wadze ?

23 czerwca 2009 , Komentarze (1)

Mój synek właśnie skończył roczek. Z tej okazji wczoraj zleciał żonie z łóżka na podłogę. Krzyk, płacz i bieg żony. Po drodze uderzyła o coś nogą. Gdy wróciłem od klienta do domu, mały bawił się już wesoło - natomiast żona ciągle była przerażona. Zebraliśmy się "na wszelki wypadek" na pogotowie. I tu kolejna niespodzianka - czarnoskóry lekarz na dyżurze. Przerażenie żony wzrosło. Lekarz obejrzał małego, poruszał rączkami i nóżkami i stwierdził, że "na chłopski rozum" to wszystko dobrze i mamy wracać do domu i obserwować synka. Jeżeli było by coś nie tak - mamy wracać, ale najprawdopodobniej nie będzie takiej potrzeby. I nie było.

A potem razem z córeczką przygotowałem tort urodzinowy:
- opakowanie herbatników.
- 7 galaretek (4 wiśniowe, 3 agrestowe)
- puszka mleka skondensowanego (niesłodzone)
- dowolne owoce- w naszym przypadku puszka ananasów (plastry).

4 galaretki rozpuścić w 3 szklankach gorącej wody, ostudzić. Kilka łyżek polać po okrągłej blaszce. Rozłożyć/przykleić herbatniki.  Mleko skondensowane zmiksować na pianę. Dolewać ostudzoną galaretkę i ciągle miksować. Otrzymanym czymś zalać herbatniki (jeżeli nie przykleimy ich wcześniej galaretką - wypłyną na wierzch - trudno i tak się da zjeść). Całość do lodówki. Gdy zastygnie - rozłożyć na wierzchu owoce - i zalać kolejną zimną galaretką (3 galaretki - 4 szklanki wody). Uwaga. Ananasy i kiwi wymagają "przygotowania" - kilka razy trzeba przelać je wrzątkiem (kiwi pokrojone) - inaczej galaretka się nie zastygnie.   Można stosować dowolne galaretki i dowolne owoce. I tak jest pyszne. I proste do zrobienia.

Ponieważ przerwy technologiczne są długie (studzenie i zastyganie galaretki) po pierszym etapie położyem córeczkę spać, a ja musiałem jeszcze trochę poczekać.

Tort stoi w lodówce i czeka na gości (może troche zostanie do mojego powrotu?).
 Wszystkiego najlepszego synku.

 

21 czerwca 2009 , Komentarze (2)

Duża poprawa w porównaniu z początkiem miesiąca. Systematyczny trening daje rezultaty. Za radą z "mądrej książki" postanowiłem  zmienić sposób trenowania - biegać nie codziennie (20-30 minut), a 3 lub 4 razy w tygodniu za to dłuższe dystanse (40-60 minut). Widać, że to działa.

15 czerwca 2009 , Skomentuj

W sobotę udało mi się zwidzić kilka schronów sowieckich w okolicy Przemyśla oraz przejechać odcinkiem nigdy nie ukończonej koleji Mościska-Nowa Grobla. Pojechaliśmy w dwie osoby pociągiem do Przemyśla. W Przemyślu zwiedziliśmy dwa schrony Linii Mołotowa, w Medyce ruiny następnych dwóch. Następnie asfaltem do miejscowości Kalników (tu kolejne dwa schrony). Następnie znaleźliśmy stary nastyp kolejowy wybudowany przez Sowietów w latach 1939-1941. Dziś wygląda jak stara droga leśna czy polna - tylko "mostki" robią wrażenie solidnych. Po zejściu z nasypu okazuje się, że nie tylko robią takie wrażenie - ale są to bardzo porządne żelbetowe mosty. I tu dorwał nas solidny deszcz i trzeba było zrezygnować z dalszego zwiedzania - skróciliśmy trasę i pojechaliśmy jakieś 15 km do Radymna (w deszczu i pod wiatr). Trasa zwiedzania 66 km. Jako, że z domu do linii kolejowej mam 25 km przejechałem łącznie 116km (25km + 66km + 25 km).

Zdjęcia:

http://www.suworow.pl/przemysl2009/

 

2 czerwca 2009 , Komentarze (1)

Sprawdziłem swoje aktualne tempo biegu. Po miesiącu systematycznego biegania wyszło mi, że 8 km przebiegłem w 66 minut. Wynik rewelacyjny i słaby jednocześnie. Rewelacyjny - bo jednak 8 km to jest spory kawałek. Słaby - bo maraton ma 42 km. Wychodzi 5 odcinków po 8 km + jeszcze dwa (czyli 0,25 odcinka..)
,25 * 66 minut = 347 minut.. Czyli 5 godzin i 47 min..
Plan jest taki: teraz waże 100 kg, schudne jeszcze 20 kg. 
Waga "-20%" -> czas biegu "-20%"..
Na 5 godzinach zyskam godzine. 
Czas zaplanowany - 4 godziny i 47 minut..
To i tak lepiej niż w 2000 roku we Wrocławiu (4 godziny 55 minut).
 

21 maja 2009 , Komentarze (2)

Wczoraj kupiłem nowe buty do biegania. Dwie pary. Sprzedawca był profesjonalistą :)
Jedne buty już zdążyłem wypróbować. Nogi pracują w nich zupełnie inaczej. Znacznie mniej wysiłku wkładam w unikanie nierówności i kamieni. Odbicie jest dynamiczne. Nawet nieco za bardzo - kilka razy sam siebie kopnąłem w kostkę. Będe musiał się przyzwyczaić do innej pracy stopy.

A na Maraton Londyński nie polecę. W każdym razie nie w 2010 roku. Zapisy zostały zakończone jeszcze zanim mi się ten pomysł pojawił się w głowie.
Trudno - jest wiele innych maratonów i w jednym z nich wystaruje w przyszłym roku.

Hough.

5 maja 2009 , Skomentuj

Umówiłem się z siostrą mieszkającą w Anglii na wyjazd do Londynu, na maraton. Na przygotowania zostało mi 11 miesięcy i 20 dni.
Waga z października 2008: 127kg.
Aktualna waga: 107 kg.
Waga "na maraton" - 80 kg.

Zrzuciłem 20 kg.
Do zrzucenia zostało 27 kg,
Przebiegłem w ciągu ostatniego tygodnia 20 km
Do przebiegnięcia jakieś 1,5 - 2 tys kilometrów..