Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Siedzę przy komputerze i zarabiam na życie. A tyłek rośnie. Więc trzeba się było wziąć za siebie. Na razie ponad 30 kg mniej. Kilka biegów ulicznych (w tym maraton) za mną.. W czasie wolnym zajmuję się "suworologią": www.suworow.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 100635
Komentarzy: 359
Założony: 29 kwietnia 2009
Ostatni wpis: 19 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gerhard1977

mężczyzna, 47 lat, Kolbuszowa

179 cm, 102.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2009 , Komentarze (1)

Od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad startem w Warszawie, 11 listopada w XXI Biegu Niepodległości. Ale daleko, drogo i troche mi szkoda dnia wolnego. Rodzinka też wolałaby abym nigdzie nie jechał.

Ale w poniedziałek zadzwonił klient z W-wy i zaprosił mnie na "spotkanie służbowe" w przyszłym tygodniu. A skoro i tak będe w W-wie, to mogę być dzień dłużej i pobiegać.

Przy okazji zablokuję ulice :)  No - nie tylko ja - ale też będe miał swój udział..

Jak ktoś jest zainteresowany szczegółami:

http://www.biegniepodleglosci.com

21 października 2009 , Skomentuj

Koszty odchudzania robią się coraz wyższe.. Zniszczyłem właśnie kolejną wagę. Tak dokładnie to zniszczył ją mój synek. Gdy zauważył wagę na podłodze, musiał, no po prostu musiał ją wypróbować. A ja głupi jeszcze mu w tym pomogłem, trzymając za rączkę, aby się nie wywrócił. Wgramolił się na wagę, "zatańczył" nóżkami. Jedną nogą trafił w krawędź. Waga uniosła się z drugiej strony, na jakieś 15cm i uderzyła o podłogę. I pokazała 25kg.. I tak już zostało - od tej pory waga wskazuje stale i niezmiennie: 25 kg..

19 października 2009 , Skomentuj

A w lesie połamane i poprzewracane drzewa. I śnieg pomiędzy drzewami.. Zeszłotygodniowe śnieżyce poczyniły spore straty w drzewostanie.. Co gorsza większość drzew padała na drogi (gałęzie od strony drogi są bardziej rozbudowane, bo mają lepszy dostęp do światła). Śnieg i mgła tworzyły niezapomnianą scenerię. Do czasu aż wywróciłem się do kałuży.. Udało mi się podeprzeć i w efekcie mokra była "tylko" jedna ręka i "tylko" do łokcia.. Ociekając wodą przebiegłem następne kilka kilometrów... 

14 października 2009 , Komentarze (1)

Przyszła zima. Z niechęcią spoglądam za okno -  nie chce mi sie biegać w tej zawieji z błotem pośniegowym pod nogami.

Dzisiejsze wieczorne biegnie będzie makabryczne.. Ciekawe czy się zdecyduje? (tak się tylko droczę z samym sobą. Ten wpis jest po to bym jutro mógł napisać  w komentarzu - pobiegłem..).

13 października 2009 , Skomentuj

Już prawie od miesiąca. Na początku września 94 kg - pod koniec 93 kg.

Zmiana minimalna. To już nie te czasy kiedy traciłem po 5-8 kilogramów miesięcznie. Cóż moja dieta przestała być tak drastyczna.. Jem obiady - czasami nawet kolacje.. Ciągle biegam (wczoraj - 7,5 km w deszczu, w sobotę - 15 km). Staram się biegać co drugi dzień, ale i w bieganiu postępy coraz mniejsze - czas na 7,5 km - 57 min, na 15 km - 2h 10min. Fakt, że trudno to porównać do zawodów - gdzie w 56 minut przebiegłem 9,3 km. Na zawodach daje się z siebie wszystko i ma się bezpieczną trasę, a biegnąc po drodze publicznej, w deszczu i po nocy trzeba też sporo wysiłku włożyć w zeskakiwanie na pobocze. I ten deszcz i zimno.. I zrezygnowałem z wyjazdu do Katowic na półmaraton w najbliższą niedzielę.. Za zimno - a ja byłbym w ścisłej końcówce biegu..

Ewidentnie dopada mnie jesienna depresja... W Krakowie "ścisła końcówka" mi nie przeszkadzała. A jeszcze w domu rodzina mi się pochorowała - syn, półtora roczku - zastrzyki, żona - chore gardło a i mnie zaczyna gardło boleć... Brr wredna jesień...

Ale są i pozytywy - na razie 34 kg zrzucone. Dwa biegi masowe we wrześniu - 6km i 9,3km w zakładanym czasie. Waga przynajmniej nie wzrasta.. Trzeba będzie dobrze spożytkować jesień i zimę na ROZSĄDNE treningi - a na wiosnę przymierzyć się do maratonu.. I pomyśleć, że rok temu ważyłem 127kg..Zakładając dalszy spadek 1kg na miesiąc (ciekawe czy się uda?) z początkiem marca (półmaraton) będe ważył 88 kg, a z początkiem maja (maraton) 86 kg.. Trochę dużo - ale spróbuje przebiec te 42 km..

19 września 2009 , Skomentuj

Miało być 10 km.. Ale prawdopodobnie organizatorzy nie dostali zgody na "pętlę" dookoła Wawelu. W efekcie był dłuższy kawałek wzdłuż Wisły - a cała trasa nieco krótsza - 9350m.

Moje plany 10 km w godzinę - niemal udało mi się zrealizować.

Zabrakło 650 metrów trasy. Średni czas kilometra 5 min i 58 sekund. Na 650 metrów potrzebowałbym niecałych 4 min. Zostaje 13 sekund rezerwy..

Troche niedosyt. Ktoś mi zabrał 650 metrów trasy?

5 września 2009 , Komentarze (1)

Biegło się bardzo przyjemnie...

Złapałem grupkę 3 osób, które biegły wyjątkowo spokojnie i się do niej dołączyłem.

Tempo grupy bardzo mi odpowiadało, a na "widowni" była moja córeczka.

Było fajnie

31 sierpnia 2009 , Skomentuj

Udało mi się przebiec "bez zatrzymania" 135 minut.. Trasa częściowo asfaltem (pierwsze 4 km) w większej jednak części (ponad 10 km) przez las. Ile dokładnie przebiegłem - tego nie wiem - bardzo zgrubny pomiar (na podstawie zdjęć satelitarnych i 5 punktów) dał 14 km.

W czasie biegu testowałem nową zabawkę - pulsometr. Przez większość czasu tętno wynosiło pomiędzy 145 a 160 uderzeń serca na minutę. Dopiero kilkusetmetrowy finisz doprowadził do 170.. Ewidentnie za wcześnie zacząłem finiszować - musiałem potem nieco zwolnić.. 

 

16 lipca 2009 , Skomentuj

Po bieganiu należy zrobić ćwiczenia rozciągające (tak przynajmniej w książkach piszą). Niemal nigdy mi się to nie udaje - dzieci trzeba usypiać, żonie dać chwile wolnego ("Tylko się szybko wykąp") itp. itd.

Postanowiłem być sprytny i ćwiczenie wykonać na łące jakieś 300 metrów od domu.

Pod koniec biegu skręciłem na boczną dróżkę i schyliłem się do skłonu. Bzzz... Pac... Wymach ramion. Bzzz.. Pac... Rozciąganie.. Pac.. Pac.. Dwie plamy krwi pod kolanem.. Bzzz.. Bzzz.. Bzzzz..

Komary nadlatywały chyba z całego powiatu... Szybka rezygnacja z rozciągania i bieg do domu.. 2 minuty ćwieczeń = kilkanaście ukąszeń.

 

2 lipca 2009 , Skomentuj

Jak już pisalem - popsuła mi się waga, a wyniki na nowej są "różne".

W szczególności pomiar na "mojej" wadze daje 100 kg, a na wadze u teściowej 95 kg. Gdy się komuś poskarżyłem dostałem odpowiedź:

"teściowa zawsze ma racje i jej waga też" 

Wyjątkowo się zgadzam z tym stwierdzeniem