Moje dzieci postanowiły mnie dzisiaj sprawdzić.
Szymon stwierdził, że spać dziś po południu nie będzie. Ola nie śpi od 15 (ma niespełna 5 miesięcy, jest godzina 18.30) Oboje są marudni do granic, a ja też robię się co raz bardziej nerwowa. Byle do wieczora!
Chciałam dziś poćwiczyć wreszcie, ale przy każdym schyleniu rozsadza mi zatoki. Zwariuję chyba! Jak nie urok, to sraczka.....Cały wysiłek jaki włożyłam w poprzednie treningi (i zmuszanie się do późnowieczornych ćwiczeń i pilnowanie, żeby nie mieć zaległości, i pokonanie zakwasów, i to że wreszcie zaczęłam wzmacniać mięśnie) pójdą na zmarnowanie :(
Trzymam dietę i chociaż to mi daje trochę pocieszenia...