Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Optymistycznie nastawiona do życia. Lubię fotografować, czytać. Wielką frajdę sprawiają mi wędrówki piesze. Lubię wyzwania. Schudnąć? Czemu nie? :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9181
Komentarzy: 65
Założony: 13 maja 2010
Ostatni wpis: 14 listopada 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Alome

kobieta, 60 lat, Lubin

168 cm, 94.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2021 , Komentarze (13)

Spałam do 9. Do drugiej nad ranem oglądałam na cda "Hrabiego Monte Christo". Zaczęło sie niewinnie. Na którymś z programów ("latałam po programach jak przysłowiowy facet z pilotem") trafiłam na program "Prawdziwa historia Hrabiego Monte Christo". I przypomniało mi się moje pierwsze spotkanie z książką Aleksandra Dumas. Przeczytałam ją z wielkim zachwytem, jako wczesna nastolatka. Żałuję, że przepadło tamto czterotomowe wydanie. Nie wiem co się z nim stało. Ale... życie... Co zrobić. Jestem tu i teraz. Minęło wiele lat i nastąpiło wiele zmian. 

Po oglądnięciu programu pomyślałam, że może oglądnę film. Na cda odnalazłam ekranizację z 1975 r., serial z 1998 r. i film z 2002. Obecnie dotarłam do 6 odcinka serialu. 

Kończę właśnie kawę i zaraz przygotuję kubek herbaty z cytryną, imbirem, goździkami i miodem. Gorączki nie mam, Ale jeszcze od czasu do czasu mnie dusi kaszel. 

13 listopada 2021 , Komentarze (8)

Biorąc urlop na wczoraj cieszyłam się na perspektywę długiego weekendu. Zamierzałam trochę pochodzić z kijkami. Cyknąć trochę fotek, słuchać audiobooka.

Niespodziewanie zostałam zainfekowana. No i ze spacerów nici. Wolałam zostać w domu. Cały arsenał domowych sposobów na kaszel i katar. Jakoś daję radę. 

Pozostały książki, filmy.  Sumie jest ok. Nie mogę narzekać. 

31 października 2021 , Komentarze (10)

Jest pięknie. Pogoda wspaniała. Tyle słońca wokół. Spokój, relaks. Czerpię ile się da.

I... cotygodniowy pomiar. A jednocześnie podsumowanie miesiąca. Waga w dół. Minus 2,40 kg. 

Krok po kroku do celu.

26 października 2021 , Komentarze (3)

Tak. Zwyczajne wrzucam na luz. Wezmę przykład z naszych kotów :))))) Dziś popołudnie i wieczór słodkiego nicnierobienia. Drzemka, książka... Jest fajnie. 

A perspektywie długi weekend. To nastraja pozytywnie i choć wiem, że ten tydzień jest dość napięty jeśli chodzi o zawodowe obowiązki, to cieszy mnie wizja trzech dni bez budzika o poranku.

Dzisiaj zrobiłam keto zapiekankę z cukinią i mielonym mięsem. 

A teraz zamierzam poczytać :)))

25 października 2021 , Skomentuj

Ostatnie dwa tygodnie miałam dość stresujące. A stres to zabójstwo. Dlatego codziennie szukam pozytywów. Świata nie zbawię, to już pojęłam. 

Po porannym chłodzie mieliśmy całkiem ciepłe popołudnie. Specjalnie poszłam do parku by popatrzeć na owocujące już dzikie róże, które bardzo lubię. 

Wprawdzie obiecałam sobie, że będę czytać książki z domowej biblioteczki, ale dziś wybrałam się biblioteki. Szykuje się dłuższy weekend listopadowy, a nawet dwa,to przeczytam kolejne części książek, które wysłuchałam jako audiobooki. 

Dziś miałam popołudnie telefoniczne. Córcia, mąż i siostra. I jeszcze wizytę sąsiadki. 

I... nie wiadomo kiedy mamy późny wieczór.

Ale pozytywnie, bo zjadłam jeden posiłek i zdaje się koniec szamy na dzisiaj. W sumie to okienko żywieniowe wypada mi od 16.30 do 24.30 (haha), ale po takim talerzu to już się jest pełnym:

24 października 2021 , Komentarze (9)

Od kilku dni czułam, że muszę tu wrócić. Minęły dwa lata od ostatniego wpisu. Zapomniałam, kiedy założyłam ten dzienni

k. I przyznać to muszę zaskoczyła mnie data pierwszego wpisu. To już jedenaście lat minęło.Tyle zdarzeń w życiu, w pracy, tylu ludzi odeszło i ... są też z nami dwie nowe koteczki. 

Zdecydowanie jestem inną osobą niż byłam. I... jednak lżejszą. 

Zaopatrzyłam się w wagę, która pokazuje skład ciała. Ważę się regularnie raz w tygodniu, począwszy do maja 2020 roku. Pierwszy pomiar wskazał 108,6 kg. Potem waga spadała, wolniutko do 103,6 kg (październik 2020), potem podskoczyła do 106,5 kg w grudniu 2020 r. Nadeszła pora uznawanych przez wielu bzdurnych postanowień noworocznych i założyłam sobie osiągnięcie wagi dwucyfrowej. Spełniłam swoje noworoczne postanowienie. Chyba pierwsze w życiu. I mam z tego ogromną frajdę. 

Początkowo po prostu jadłam kilka razy dziennie, małe porcje, raczej rośliny niż mięso, sama piekłam chleb z ziarnami, omijałam tłuszcze. A od czerwca dużo słucham i czytam na temat stylu życia keto.Odstawiłam pieczywo, mączne potrawy, cukier, kasze, ryże ziemniaki i wysokowęglowodanowe produkty. 

Zdarza mi się zjeść ciasto, czekoladę, lody... Ale nie ciągnie mnie do nich. Jeszcze nie dojrzałam do wejścia w keto. Na razie stosuję system 16/8 (okienko żywieniowe 8 godzin/ 16 godzin niejedzenia) i zdecydowanie wybieram produkty z zerową lub znikomą wartością węgli.

Jem jajka, żółte sery, boczek, mięsa, orzechy i piję dużo wody i kawę kuloodporną. 

Zadziały się cuda. :)))) 

10 kilo mniej i wymiana garderoby. Potraktowałam to jak fajną przygodę. 

I najważniejsze ciśnienie z szalonych 162/114 unormowało sie na poziomie ok 124/89.

Tyle tytułem wstępu.

22 listopada 2019 , Skomentuj

Dziś dzień badań okresowych. 107 kg. Bardzo dobre wyniki. Jestem zadowolona. Widzę, że w ostatnich miesiącach udało mi się schudnąć. Z notatek wynika, że w kwietniu 2019 roku ważyłam 112,4 kg. Waga przez ostatnie trzy lata skakała od 116 do 106. czyli wahania rzędu 10 kg. Szkoda, że nie spadała ha ha. No ale upadam i podnoszę się., Z nową nadzieją na mniejsze ciało rozpoczynam kolejny dzień mojego życia.

8 kwietnia 2018 , Skomentuj

Sobotnie ważenie po tygodniu nie wykazała żadnych zmian. Waga stanęła w miejscu. To dobrze, że nic nie przybyło. Zdecydowałam się myśleć pozytywnie.

1 kwietnia 2018 , Skomentuj

Zastanawiałam się co robić podczas tygodni, kiedy jestem sama sobie sterem. Może nauka języka. Żeby nie mnożyć kosztów, bo to też sobie obiecałam, że trochę ograniczę wydatki, postanowiłam skorzystać z posiadanych materiałów - ksiażka do nauki języka dla początkujących z płytą cd, rozmówki w tym języku i słownik. Do tego zeszyt i koniecznie zeszyt do słówek. Karteczki samoprzylepne, zakładki indeksujące :), przybory do pisania. No gotowość pełna.

W zeszycie, po który sięgnęłam odnalazłam zapomniane zpaiski sprzed 5 miesięcy, kiedy to już raz zostałam sama na 2 miesiące i wówczas oczywiście wzięłam się za pilnowanie tego co jem i w jakich ilościach. Tak sobie wbiłam w głowe, że o9d grudnia do wczoraj utyłam pewnie sporo, że zupełnie zapomiałam jakie miałam wówczas pomiary. Dziś trafiłam na zapiski i... musze przyznać stały się one dla mnie kopem do działania i zaskoczyły mnie pozytywnie. Od razu nastrój poszybował w górę i nadzieja dostała skrzydeł. 29 października ubiegłego roku startowałam z waga 115,3 kg, ostatnie ważenie zrobiam 29 listopada i wówczas waga pokazała 112,9 kg. tak więc wczorajszy pomiar jest niży. Może 1,7 kg w cztery miesiące to nie jest jakieś niebotyczne osiągnięcie, ale wystarczające by z ochotą przystąpić do dalszej drogi.

31 marca 2018 , Komentarze (3)

I znów zostałam sama. Wstępnie na dwa miesiące, ale myślę, że na nieco dłużej. W styczniu wspomniałam, że ciężko mi z moją nadwagą. A zaraz potem odezwał się ból kolana. Uciążliwy, bo pojawiający się podczas klekania, kucania czy próbie powstania z tej pozycji, jak również z każdej pozycji siedzącej poniżej wysokości kolan. 

Moją inspiracją już jakiś czas temu była Szarlotte, młoda kobieta, która schudła 45 kilogramów. Uwielbiam jej vlog na youtubie. Zaczęłam oglądać przypadkowo, gdy szukałam informacji o racjonalnym odchudzaniu. A potem zaczęłam oglądac jej filmiki o codziennym życiu, zakupach, sprzątaki, gotowaniu, pracy. Jest bardzo sympatyczną Dziewczyną i bardzo miło się ją ogląda. Dziś po dłuższej przerwie odwiedziłam Jej kanał i przypomniałam sobie filmy o odchudzaniu oraz dbaniu o skórę podczas niego.

link do kanału szarlotte: https://www.youtube.com/channel/UCvF08akAOg2fDqc-f...

Przypomniałam sobie również zalecenia dietetyka. Stanęłam rano na wadze. Poazała 111,2 kg. Czyli nie przytyłam od grudnia aż tak bardzo (a może nawet wcale), a jednak czułam się ciężka (fakt jestem, nie reprezentuję wagi piórkowej). Możliwe, że to efekt tygodniowego picia wody z mrożoną cytryną? Nie wiem. Zobaczymy, Cytryna nie zaszkodzi, a może pomoże. 

Tak więc zmotywowana, pełna zapału przystąpiłam dziś do chyba setnej próby pozbycia się nadmiaru tłuszczu z powłoki, którą chciałabym ponosić jeszcze wiele lat. W końcu dlaczego życie nie miałoby się rozkręcic po pięćdziesiątce?

Nie byłam precyzjna w określeniu swego stanu na początku wpisu. Nie jestem sama. Mam towarzyszkę, która w grudniu pojawiła się w naszym życiu i z miejsca zawojowała nasze serca. To Gryzelda - nasza najmilsza koteczka. Poniżej fotka z 24 grudnia :)