Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ta strona została przeniesiona, ale właśnie ją odnalazłam ?????? https://justpa
ste.it/zyje-w-grecji-i
-mam-sie-dobrze
Reszta wydaje mi się, że zostały zlikwidowane.... http://ateny.manifo.
com
to moja nowa strona, jak na razie w budowie :) http://kalinagry
z.host77.pl/chat_atens
ki_grekomaniacy.html
to mój prywatny chat, na który zapraszam szystkich:) znajdzie się miejsce dla każdego:) Jestem poetka, pisarka, kobieta pracującą. Po trzykrotnej terapii hormonalnej doszlam do 129.55 kg. jeszcze 15 marca 2009 wazylam 128,65 kg. dzisiaj waze 111 kg i mam zamiar schudnac jeszcze... Moim problemem zdrowotnym są policystyczne jajniki. Przez nie mam nieregularny okres, zaś gdy zastosuję się do terapii hormonalnej, która reguluje mój okres, to ne men przychodzi on co 28-29 dni, ale za to tyję na umór... dlatego ostatnio zawzięłam się w sobie, i odmówiłam sobie leków, by schudnąć... a tu znowu muszę je brać... a przecież jeszcze nie schudłam po poprzedniej kuracji!!!!! ja mam dosyć!!!!!!!! http://dziewczyna2.b
loog.pl/
http://dziewczyna4.b
loog.pl/
Poczytajcie sobie i napiszcie komentarz, oby tylko byl szczery... Pozdrowionka serdeczne ze slonecznej jeszcze Grecji!!! ......................
.....................

3.IV.2003 ROKU OKOŁO 5 RANO ODPROWADZIŁA MNIE MAMA NA PRZYSTANEK, NA KTÓRYM WSIADŁAM DO BUSA... PO TRZECH DNIACH ZNALAZŁAM SIĘ W GRECJI!!! MOJE MARZENIE ZOSTAŁO SPEŁNIONE!!! MORZE, MORZE I MORZE DOOKOŁA!!!! POMIMO TRUDNOŚCI ZACHOWAŁAM ZIMNĄ KREW. WALCZYŁAM I NADAL WALCZĘ O LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ. NIE POWIEM, ZE JEST ŁATWO. I JESZCZE TEN CHOLERNY KRYZYS, KTÓRY ZAGRAŻA MOJEJ EGZYSTENCJI W TYM KRAJU... ALE DAM SOBIE RADĘ!!! ......................
..........
kiedyś nauczyłam się pieczenia ciast w szkole... zaraz po kolejnej szkole jaką było liceum, po zdanej maturze wyjechałam i znalazłam się w Grecji. początki były naprawdę trudne. nie powiem, że teraz jest łatwo, ale pierwsze lata były straszne. doszła do tego ciężka depresja, po trochu spowodowana moim życiem i przeciwnościami losu, ale po trochu zawiniły również hormony, które brałam po raz kolejny. było ze mną bardzo źle. dzień w dzień płakałam, męczyłam się myślami, że nikt mnie nie kocha, poddałam się... pewnego dnia wyszłam z pracy i zrezygnowana szłam przed siebie, aż usłyszałam trąbiące ciężarówki na głównej ulicy, a ktoś po grecku krzyczał:"dziewczyno co ty robisz?" za rękę poprowadził mnie na chodnik i poczekał aż nadjedzie autobus. wsiadałam w autobus ze łzami w oczach, patrzyłam przez okno, a w którymś momencie mój wzrok padł na tablicę ogłoszeniową. był tam numer telefonu do psychologa. i tak zaczęła się moja odmiana. na początku pracowałam i dobrze zarabiałam, więc płaciłam co tydzień 40 euro za godzinę rozmowy z panią psycholog. po wakacjach 2009 zwolnili mnie, ponieważ musiałam przyjechać do Polski, by wyrobić sobie nowy paszport i dowód osobisty. nie miałam czym płacić... nie poszłam do niej kilka miesięcy, ale wiedziałam, ze nie jest ze mną za dobrze. zabrałam wszystkie drobne ze skarbonki i poszłam pod jej drzwi... spóźniała się. zwykle o 16:00 gabinet już był otwarty... czekałam jednak. nadjechała w końcu swoim samochodzikiem, a gdy mnie ujrzała, zdziwiła się. rozmawiałyśmy długo i uczciwie. rozumiała bardzo dobrze co to znaczy nie mieć pieniędzy na życie. po chwili namysłu złożyła mi propozycję. będę jej przygotowywała coś słodkiego i pysznego w zamian za wizytę u niej. a jeśli się zdarzy, że nawet na składniki któregoś dnia nie będę miała, to będę jej to ciasto winna na następne spotkanie. i tak to trwa. coś przygotuję, zrobię zdjęcie, o ile o tym nie zapomnę i idę na wizytę... tak wiec poznaliście już prawdę. kiedyś w jakimś wpisie wspomniałam o tym , ze chodzę do psychologa, ale wstydziłam się o tym pisać po raz kolejny... jednak nie mam czego się wstydzić. to dzięki niej nie straciłam nadziei. cieszę się, że odnalazłam się... ....................
......................
......................
......................
..... a
oto info dla tych bardziej złośliwych: CIASTA ROBIĘ NA ZAMÓWIENIE. NIE JEM ICH. ROBIĘ JEDNAK ZDJĘCIA PONIEWAŻ CHCE JE MIEĆ NA ZDJĘCIACH!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 555950
Komentarzy: 10232
Założony: 2 lipca 2009
Ostatni wpis: 5 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kalinagryz

kobieta, 44 lat,

164 cm, 70.70 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Kroki milowe: 74kg..... itd....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2010 , Komentarze (4)
wczoraj po pracy zaczęłam czuć się źle. pod wieczór czułam się strasznie, ale nocą wreszcie mnie wzięło, a to trzęsłam się z zimna, a to było mi okropnie gorąco, a o trzeciej w nocy klęczałam przy sedesie i czekałam... myślałam, że mnie przekręci na lewą stronę. nienawidzę wymiotować!!! przespałam kilka godzin spokojnie. ale jak się obudziłam, to poczułam bulgotanie w żołądku... póki co jest lepiej. teraz wypiłam ciepłą herbatę z cytryną, a o jedzeniu nawet nie chcę myśleć. jeszcze czuję, że mój brzuch jest spuchnięty, więc jeszcze coś jest nie tak... 

12 sierpnia 2010 , Komentarze (10)
na siłę daję radę, by pospłacać rachunki itd. dzisiaj opłaciłam prąd, na który trochę pożyczyłam od D. , za co jestem mu niezmiernie wdzięczna. we wtorek oddam mu pieniądze. wszystko więc gra.  
gdy szłam do D. przechodziłam koło tawerny, zaś na tablicy było ogłoszenie, ze potrzebują na kuchnię kogoś , więc weszłam z uśmiechem i zapytałam. kelner był bardzo miły i uprzejmy, ale poszedł zapytać szefa, a szef burknął tylko, że nie potrzebują... usprawiedliwić się chciał i z uśmiechem wytłumaczył mi że już znaleźli kogoś... słabo mu to wyszło. ja i tak swoje zrozumiałam. 
jutro trafiła mi się dniówka w Atenach u kobiety, która tak jak p.Areti ma problem z ręką. miała operację na rękę i nie może nic robić. w sobotę też mam ustaloną dniówkę, więc jakoś to będzie. zaś w poniedziałek wezmę zapomogę dla bezrobotnych i opłacę mieszkanie i oddam forsę D., a jak starczy to zapłacę za internet i telefon. 
wczoraj pojechałam do D., po pieniądze. pomyliłam godziny i półtorej godziny czekałam na przystanku niedaleko jego domu, bo W. też nie było w domu. pojechali na plażę z nowym lokatorem. a D. wychodził z pracy dopiero o piątej... aż mnie głowa rozbolała z tego gorąca. w końcu przyjechał D. i poszliśmy do niego do domu. zimna kawa, mrożona woda, panadol i wszystko wróciło do normy. po jakiejś godzinie wrócili M. i W. z plaży. najpierw do salonu wszedł M., przywitał się ładnie i od razu przystąpił do rozmowy z nami. W. poszedł wykąpać się po plaży, przebrał się, po czym  z ciekawością zajrzał  do salonu i uśmiechnął się jak mnie zobaczył jak małe dziecko!!!! taki był radosny!!!! no to i mi się humor poprawił momentalnie, a gdy jeszcze podszedł, by się przywitać i dał buziaka w policzek, to zauważyłam spojrzenia D. i M.. patrzyli trochę z niedowierzaniem, trochę z zazdrością. szczególnie M. patrzył taki zamyślony i taki.... jakby to powiedzieć.... jakby zrezygnowany. posiedzieliśmy w pokoju gościnnym, ale że W. wyszedł i długo nie wracał, poszłam do niego. niby to przypadkiem spojrzałam na niego, a gdy wychodziłam z łazienki, on wchodził i byliśmy tak blisko, dosłownie miałam ochotę pocałować go, ale ja też jestem nieśmiała... do pewnego stopnia. walczę z nieśmiałością. siedzieliśmy w jego pokoju i rozmawialiśmy, choć rozmowa szła trochę drętwo, szczególnie przeze mnie, bo mi humor niezbyt dopisywał, ale starałam się uśmiechać i nie pokazywać jak się czuję. przyszedł L. i zagraliśmy w grę kostkami. dziwna gra i bardzo długa. i zamotane zasady w niej są. ale wraz z grą poprawiał mi się humor i było coraz śmieszniej. nieźle się bawiliśmy. i na dodatek wygrałam!!! co mnie bardzo zdziwiło, bo mimo tego, że mi tłumaczyli zasady, to ja i tak nic nie wiem o tej grze. no ale wygrałam. gdy tak graliśmy przyszedł M. i od progu zapytał co to takiego nas tak wciągnęło, że nie przychodzimy do nich do salonu., wyszedł a po kilku minutach wrócił i głośno powiedział: "no to coś dla Kalinki, skoro nie pije z nami piwa, to zrobiłem jej szejka bananowego. proszę."  zimny pyszny szejk i to jego spojrzenie i W. który go zbył od razu mówiąc: "M. uważaj sobie! bo ja  widzę i słyszę!" M. wyszedł, szejk był pysznie zimny, zaś my graliśmy ze śmiechem na ustach. było fajnie. aż w końcu zrobiło się późno, L. poszedł do domu, a ja poprosiłam W., by mnie odprowadził na przystanek. poszliśmy spokojnym krokiem w ciemnościach. najpierw on coś powiedział, później ja i tak oto porozmawialiśmy o nas i tym wszystkim. miła była ta rozmowa i taka.... nie wiem jak to nazwać. poprawiał mi się humor za każdym razem, gdy on mi mówił, jak bardzo mnie lubi i jak bardzo mu się podobam. nadjechał autobus. wyskoczyłam z tekstem: "to daj ostatniego całuska", pocałował mnie, i krzyknął przerażająco: "jakiego ostatniego??? ja nie chcę ostatniego!!!!! będą następne!!!" odjechał autobus, a ja razem z nim... o dwudziestej trzeciej z minutami byłam w domu. zanim zaszłam do domu poszłam do bankomatu po pieniądze, a później spacerkiem w tych moich czerwonych drewniaczkach z metalowymi szpilkami doszłam do domu. żebym nie skłamała, napiszę tak: bardzo dużo facetów w drodze do D. i z powrotem odzywało się do mnie, prosiło nawet o telefon a jeden taksówkarz głośno mnie skomentował: "ale kurs mi się trafił!!!!! lalka!!!! chodź ze mną ja cię zawiozę gdzie zechcesz  ślicznotko!!! "  hm... długo by pisać... ale i tak dojechałam do domu autobusem. 
dzisiaj wstałam rano, zadzwoniłam do kobiety, która wczoraj o 23:00 dzwoniła w sprawie pracy, a później poszłam zapłacić za prąd. było przeokropnie gorąco. wiec gdy tylko weszłam do domu, zjadłam coś i padłam na łóżko przy klimatyzacji. spałam ze trzy godziny. ach co to był za sen.... niektóre sny okazują się być rzeczywistością, więc może i ten.... (nie pamiętam w tej chwili, czy to moje słowa czy nie, ale wpadły mi właśnie na klawiaturę, więc je zapisałam, tym bardziej, że wpasowały się w tłum.) 
to tyle na tą chwilę... 
jakby coś, to później zapiszę.... 
pozdrawiam wszystkich, którzy we mnie wierzą i tych co mnie rozumieją!!!! buźka dla was kochani!!! i wielkie sorry za czarne myśli, ale ja tu piszę co myślę. dzisiaj postarałam się by było pozytywniej... 
 buźka!!! 
 

9 sierpnia 2010 , Komentarze (34)
                                                                                                                                                                                          JA CHCĘ SCHUDNĄĆ!!! JA TAK BARDZO CHCĘ SCHUDNĄĆ WRESZCIE... MAM SERDECZNIE DOSYĆ UPIERDLIWYCH ZNAJOMYCH, KTÓRZY PRAGNĄ MI POMÓC I OFERUJĄ DIETY CUD. MAM DOSYĆ WSPÓŁCZUJĄCYCH SPOJRZEŃ ZE STRONY NIBY-PRZYJACIÓŁ. MAM DOSYĆ BEZOWOCNEGO SZUKANIA PRACY. MAM DOSYĆ WREDNYCH STARYCH BAB GAPIĄCYCH SIĘ NA MNIE I KIWAJĄCYCH GŁOWAMI Z NIEDOWIERZANIA. MAM DOSYĆ CIEKAWSKICH SPOJRZEŃ NA PLAŻY, WSTRĘTNYCH ARABÓW I ALBANÓW PATRZĄCYCH NA MOJE WIELKIE CYCKI I SZEPCZĄCYCH , ŻE CHCIELI BY WYRUCHAĆ TAKĄ GRUBĄ DUPĘ. MAM DOSYĆ FACETÓW, KTÓRZY NAJPIERW ROBIĄ MI NADZIEJĘ A PÓŹNIEJ TŁUMACZĄ SIĘ, ŻE BOJA SIĘ OPINII LUDZI A W SZCZEGÓLNOŚCI ZNAJOMYCH. MAM DOSYĆ PRAC W KTÓRYCH WSZYSCY, ALE TO WSZYSCY BEZ WYJĄTKU PONAGLAJĄ MNIE DO SZYBKIEGO WZIĘCIA SIĘ ZA ODCHUDZANIE. MAM DOSYĆ MOJEJ MAMY DZWONIĄCEJ TYLKO PO TO, BY ZAPYTAĆ ILE SCHUDŁAM I CZEMU TYLKO TYLE. MAM DOSYĆ WSZELKICH GRUBASÓW WYSIADUJĄCYCH NA PLAŻY I OBGADUJĄCYCH WŁAŚNIE MNIE. MAM DOSYĆ ZDZIWIONYCH SPOJRZEŃ SPRZEDAWCÓW W KIOSKACH RUCHU, GDY PŁACĘ ZA LODY KARMELOWE. MAM DOSYĆ ICH KIWANIA GŁOWĄ... MAM DOSYĆ IRONII W GŁOSIE KUMPLA, KTÓRY MÓWI MI, ŻE JESTEM ZAJEBISTĄ DZIEWCZYNĄ I , ŻE FACET, KTÓRY ZE MNĄ BĘDZIE, BĘDZIE NAJSZCZĘŚLIWSZYM FACETEM NA ŚWIECIE. MAM DOSYĆ SZEROKICH BLUZEK, KTÓRE WYGLĄDAJĄ NA MNIE NIJAK. MAM DOSYĆ BEZKSZTAŁTNYCH SPODNI CZARNEGO KOLORU, KTÓRE NIJAK MAJĄ SIĘ DO MOJEJ OSOBOWOŚCI. MAM DOSYĆ POWIERZCHOWNEGO OCENIANIA MOJEJ OSOBY. MAM DOSYĆ WSZELKICH ŚRODKÓW ODCHUDZAJĄCYCH I CUDOWNYCH SPECYFIKÓW SPALAJĄCYCH TŁUSZCZ. MAM DOSYĆ WSZYSTKIEGO CO SIĘ WIĄŻĘ Z ODCHUDZANIEM. MAM DOSYĆ BEZROBOCIA SPOWODOWANEGO OTYŁOŚCIĄ ORAZ BYŁEGO SZEFA, KTÓRY ZWOLNIŁ MNIE, BO WAŻYŁAM 129 KILOGRAMÓW. MAM DOSYĆ DURNYCH LUDZI OFERUJĄCYCH MI PRACĘ POD WARUNKIEM, ŻE IM POWIEM ILE MAM LAT, ILE WZROSTU I CZY JESTEM SMUKŁA. MAM DOSYĆ SAMOTNEGO UDAWANIA, ŻE TAŃCZĘ NA DYSKOTECE. MAM DOSYĆ SPOJRZEŃ ZEWSZĄD OZNAJMUJĄCYCH MI, ŻE JESTEM ZA GRUBA. MAM DOSYĆ TEGO TŁUSZCZU NA MOIM CIELE. MAM DOSYĆ MOJEGO  WIELKIEGO TŁUSTEGO BRZUCHA. MAM DOSYĆ MOICH WIELKICH GRUBYCH NÓG. MAM DOSYĆ PRZEOKROPNEGO POCENIA SIĘ PRZY BYLE WYSIŁKU I KAŻDEGO KTO W TYM CZASIE ZWRÓCI MI NA TO UWAGĘ. MAM DOSYĆ LUDZI PYTAJĄCYCH MNIE, CZY NIE FUNDNĄĆ MI LODÓW, BO MÓJ ORGANIZM NA PEWNO SIĘ LODÓW DOMAGA W TAKIM UPALE A ONI TO ROZUMIEJĄ. MAM DOSYĆ LUDZI PYTAJĄCYCH MNIE, CZY NIE BYŁAM U DIETETYKA W SPRAWIE DOBREJ DIETY. MAM DOSYĆ LUDZI, KTÓRZY REAGUJĄ ŚMIECHEM NA WIEŚĆ, ŻE UBYŁO MI DWA KILOGRAMY, ORAZ TYCH CO BRECHTAJĄ SIĘ JAK IM POWIEM, ZE SCHUDŁAM PRZEZ ROK DOKŁADNIE 28 KILOGRAMÓW.   MAM DOSYĆ SZEPCZĄCYCH GŁOSÓW ZE STOLIKA OBOK, BY KTOŚ TAM SIEDZĄCY SPOJRZAŁ NA MNIE PIJĄCĄ KAWĘ Z MLECZKIEM. MAM DOSYĆ ZWRACANIA MI UWAGI PRZEZ STARĄ ZNAJOMĄ, KTÓREJ NIE PODOBAJĄ SIĘ MOJE KOLOROWE GETRY, W KTÓRYCH AKURAT CZUJĘ SIĘ NAJLEPIEJ, JEŚLI MOŻNA TO TAK NAZWAĆ, BO WCALE NIE CZUJĘ SIĘ DOBRZE. MAM DOSYĆ UDAWANIA, ŻE WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU. MAM DOSYĆ GRANIA, ŻE NIE USŁYSZAŁAM CIĘTEJ RIPOSTY W MOIM TOWARZYSTWIE I, ŻE SIĘ TYM NIE PRZEJĘŁAM. MAM DOSYĆ KUMPLA WSPÓŁCZUJĄCEGO MI SAMOTNEGO ŻYCIA Z POWODU TUSZY, BO ON NA MOIM MIEJSCU BY SIĘ DAWNO POWIESIŁ. MAM DOSYĆ WSPÓŁCZUJĄCYCH UWAG PANI ZE SKLEPU Z BIELIZNĄ DAMSKĄ.   MAM DOSYĆ CHŁOPAKA, KTÓREMU SIĘ PODOBAM I KTÓREGO KUMPLE WYŚMIEWAJĄ, ŻE ZAINTERESOWAŁ SIĘ WŁAŚNIE TAKĄ GRUBĄ MNĄ, A WOKOŁO TYLE PIĘKNYCH DZIEWCZYN, SZCZUPŁYCH DZIEWCZYN. MAM DOSYĆ UWAG W STYLU:"DZIEWCZYNO CO TY ROBISZ, PRZESTAŃ JEŚĆ, MARNUJESZ NAJPIĘKNIEJSZE LATA NA JEDZENIE."  MAM DOSYĆ LUDZI, KTÓRZY NAJPIERW PYTAJĄ MNIE DLACZEGO TYLE PRZYTYŁAM, A JAK MÓWIĘ SZCZERZE, ZE JUŻ KILKA RAZY BRAŁAM HORMONY, TO OTWIERAJĄ SZEROKO BUZIE MÓWIĄC, ŻE PRZECIEŻ HORMONY NIE TUCZĄ, WRĘCZ PRZECIWNIE, ODCHUDZAJĄ, BO JAKAŚ TAK ICH SIOSTRA CIOTECZNA BRAŁA I CHUDŁA PO NICH. MAM DOSYĆ WIECZNEGO PRÓBOWANIA DIET ODCHUDZAJĄCYCH I PRZEKONYWANIA SIĘ NA WŁASNEJ SKÓRZE, ŻE JEDNAK NIE DAJĄ AŻ TAK DOBRYCH REZULTATÓW. MAM DOSYĆ CHIRURGA PLASTYCZNEGO, KTÓRY DAŁ MI BILET DO SZPITALA NA OPERACJĘ ŻOŁĄDKA, ALE BYŁ TO BILET BEZ DATY WEJŚCIA NA STÓŁ, I KTÓRY MIAŁ DO MNIE NIEDŁUGO ZADZWONIĆ, A TU JUŻ DWA LATA MINĘŁY, A TELEFON MILCZY... MAM DOSYĆ MILCZĄCEGO TELEFONU... MAM DOSYĆ CHUDYCH KOLEŻANEK, KTÓRE ORGANIZUJĄ SIĘ W GRUPKI WYCHUDZONYCH Z MAŁYMI PIERSIAMI CO TO RAZEM, POWTARZAM RAZEM  I BEZE MNIE, CHODZĄ PO SKLEPACH W POSZUKIWANIU UBRAŃ. MAM DOSYĆ KOLEŻANEK, KTÓRE PO KILKU SPOTKANIACH NIE ODZYWAJĄ SIĘ DO MNIE, BO NIE PASUJĘ DO ICH TOWARZYSTWA. OGÓLNIE RZECZ BIORĄC MAM DOSYĆ,  ALE TO TAK BARDZO DOSYĆ, ŻE AŻ ZAPŁAKAŁAM PODUSZKĘ I ZAMIAST ZASNĄĆ CHLIPAŁAM, JAK MAŁE PRZERAŻONE DZIECKO. MAM 30 LAT. TEGO TEŻ MAM DOSYĆ...  MAM WSZYSTKIEGO DOSYĆ... BEZ ŻADNYCH WYJĄTKÓW... 
MAM SERDECZNIE DOSYĆ WSZYSTKIEGO!!!  JASNY SZLAG!!!!! JA CHCĘ WRESZCIE WYGLĄDAĆ JAK KOBIETA WARTA UWAGI, A NIE JAK TŁUSTY BALERON, KTÓRY NIGDZIE NIE PASUJE... MAM DOSYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!                    A JAK SOBIE POMYŚLĘ, ŻE DO CELU MAM JESZCZE JAKIEŚ 50 KILOGRAMÓW, TO MI SIĘ NOGI UGINAJĄ...             KIEDY????????????????? KIEDY WRESZCIE??????????????????????????????????????? KIEDY?...                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

9 sierpnia 2010 , Komentarze (5)
UDANEGO PONIEDZIAŁKU!!!! 
JA ZA DWIE MINUTKI WYCHODZĘ DO PRACY, A WY PEWNIE WIĘKSZOŚĆ Z WAS ŚPI SKORO WAKACJE SĄ JESZCZE. PAMIĘTAJCIE JEDNO, KAŻDE WAKACJE SIĘ KIEDYŚ SKOŃCZĄ, WIEC KORZYSTAJCIE PÓKI SIĘ DA!!!! 
MIŁEGO DNIA!!! 

8 sierpnia 2010 , Komentarze (7)
Już wiecie - Jak to jest obejrzeć zachęcający zwiastun do beznadziejnego filmu  
dziewczyny!!!! może weźmy się sumienniej do roboty?!?!? 

8 sierpnia 2010 , Komentarze (1)
983 przyjaciół online -   
NIESTETY.... 
ALE JUŻ JUTRO BĘDZIE ZNOWU DOBRZE!!!! ŻYCIE JEST PIĘKNE!!! 

8 sierpnia 2010 , Komentarze (8)
Właśnie tym -  różni się fan sportu od sportowca  
TAKĄ NIGDY NIE BYĆ.... OTO JEST MARZENIE.... 

8 sierpnia 2010 , Komentarze (4)
nudy, upał i tv... tak minęła mi niedziela. do nikogo nie dzwoniłam, nikt do mnie nie dzwonił.... a nie!!! Darek zadzwonił o dziewiątej rano i porozmawialiśmy sobie trochę. a tak, to trochę na Facebook-u popisałam z dwiema koleżankami i tyle. 
jutro jadę do pracy, do kobiety, która poprzednim razem dała mi za dużo bo nie miała drobnych. więc mnie jutrzejsza praca niezbyt cieszy, bo wrócę z pustymi rękami... 
coś tu cichutko ostatnio się zrobiło... 

7 sierpnia 2010 , Komentarze (4)
CO ZA UPAŁ!!!   
                                                             W PRACY GORĄC NIE DO ZNIESIENIA, W KAŻDYM POKOJU KLIMATYZACJA, ZAŚ PANI DOMU OSZCZĘDNĄ JEST I NIE BĘDZIE WŁĄCZAĆ KLIMY JAK JEST NAS DWOJE TYLKO W DOMU... PADAM NA ŁEB... DOSŁOWNIE... SZEŚĆ GODZIN PRACY, A MOJA KOSZULKA ROBOCZA I SPODNIE SĄ TAK MOKRE, JAKBYM WPADŁA W KAŁUŻĘ I SIĘ W NIEJ WYTAPLAŁA CO NAJMNIEJ...                                                                                                                                                                                                      

5 sierpnia 2010 , Komentarze (7)
obudziłam się dzisiaj kilka razy... raz o siódmej, później o dziewiątej, gdy zadzwonił budzik, później o jedenastej, gdy zadzwoniła kobieta, co mam do jej siostry jechać w sobotę, a później leżałam na łóżku i nudziłam się, aż w końcu wstałam o dwunastej i zajrzałam na Facebook z nudów, a potem przejrzałam kilka stron demotywatorów... zaraz zbiorę się na gimnastyrio poćwiczę trochę, może do sauny wejdę dzisiaj, nie wiem, zobaczę... 
posiedziałam trochę w słońcu na balkonie i jak na razie nie mam chęci jechać na plażę.... to znaczy mam ochotę być na plaży, ale jechać w tym upale autobusami i pociągami nie chce mi się, a na bliższą plażę też potrzeba do autobusu się wdrapać, a .... ale marudzę....  
R. wyjechała do Polski, K. nie wychodzi z domu, D. pracuje, W. jest przeziębiony, D.Scooter pracuje, K. milczy ostatnio, pewnie do Polski pojechała, Matina ma dziecko więc i ma zajęcie.... muszę znaleźć więcej znajomych.... 
może jak poznam więcej ludzi to będzie większa szansa, że ktoś zainteresuje się w środku tygodnia co u mnie słychać?!?!  
Kiedy chcę mieć święty spokój - wszyscy czegoś ode mnie chcą, kiedy chcę się z kimś spotkać, wszyscy mają mnie w dupie 
 dokładnie tak się teraz czuje.... może to z braku pracy, bo inaczej zajęta bym była i po pracy odpoczywałabym, ale mimo wszystko.... tak to przynajmniej R. dzwoniła i ja do niej dzwoniłam, a teraz nikt... kiedy ona wróci z pl???? za miesiąc... mama do Włoch pojedzie we wrześniu dopiero, to też nie pogadam z nią do wtedy.... mam w abonamencie 500 darmowych minut do Włoch , a na Polskę nie mam ani minuty.... oszuści w tych firmach telefonicznych są.... tak to rozmawiałyśmy z mamą do znudzenia, a teraz?!?!?! raz na ile dam jej sygnał na komórkę, bo inaczej będę miała kłopot ze spłatą... tak to jest jak nie ma za dużo pracy... nie można sobie pozwolić na nic, bo wiadomo z góry, że pieniędzy i tak nie starczy.... jutro też nic nie zarobię, dopiero w sobotę pójdę na kilka godzin, ale za marne grosze.... i oczywiście wszystko pójdzie na konto, bo muszę do trzynastego spłacić rachunek za prąd... mam 178 euro a rachunek wynosi 249... modlę się bym złapała jakąś dniówkę w tym tygodniu, lub w następnym, bo nie chcę pożyczać, nie chce być dłużną.  
powinnam była już zadzwonić do pani psycholog, ale nie stać mnie nawet na ciasto dla niej , a co dopiero na wizytę za 40 euro.... i nie wiem, czy nadal będzie chciała dostawać ciasta zamiast pieniędzy.... muszę ją o to zapytać... ale jeszcze poczekam trochę. w sumie to dobrze daję sobie radę, nie biorąc pod uwagę braku pracy... waga spada, powolutku, ale jednak. ale to wciąż za dużo, by móc po prostu iść zapytać o pracę i zostać przyjętym... 
jest 14:54... może jednak pojadę na plażę? 
miłego popołudnia wszystkim!!!! 
papa