Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 542644
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2010 , Komentarze (43)

Zbliżają się moje urodziny i bynajmniej nie 18. I na pewno nie mam jeszcze ochoty leżeć i czekać na zejście z tego świata, ale dopóki starczy mi sił i energii wycisnę życie jak cytrynkę. Zrobiłam sobie małą przerwę od pisania pamiętnika. Zoyka napisała mi kiedyś w komentarzu "Miecia dopinguje każdą z osobna, ale najmniej siebie bo po prostu dla siebie nie ma już czasu:" i tym dała mi dużo do myślenia. Postanowiłam po raz n-ty z kolei zabrać się za siebie. Pamiętniki czytam i zostawiam swój ślad w postaci komentarza. Po to tu jesteśmy żeby się wspierać.Trochę dokucza mi złamana łapka ( ps.złamaska ). Nie przesypiam nocy a im bliżej ranka jest bardziej obolała. Ślubny ma też małe co nieco przez to przechlapane. Ćwiczę ją dzielnie każdego dnia. Rozciągam zastane mięśnie, a boli to jak cholercia. Marzę o dniu kiedy nie będzie bolała ani trochę. Tu chylę czoła przed ludźmi, którzy z bólem żyją na co dzień. W naszym Vitalijkowym towarzystwie też jest kilka takich koleżanek. Nawet młodszych jak córka "paskudztwa" Na pierwszą rehabilitacyjną gimnastykę Pani wcisnęła mnie na 18 listopada. Miałam też zapisaną krioterapię, ale Pani powiedziała, że tylko odpłatnie bo kasa chorych nie refunduje. Niech się wypchają. Sama sobie ją rozbujam. Tak doprowadziłam sobie do pełnej sprawności prawy bark po złamaniu i tu też dam sobie radę. Włączyłam znowu do moich ćwiczeń sławetne schodki po których biegałam z ręką w gipsie.

i poniewierkę dywanową. Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. Po zjedzeniu nie przepisowych rzeczy nigdy nie wychodzi to na drugi dzień. Waga się czai i wyskakuje po dwóch dniach. Karpatkę zjadłam z dzieciakami w poniedziałek a pokazało na wadze + 0,80 w środę. Ale nie ze mną te numery.  Dzisiaj mam 3 dzień bez słodyczy, pobiegałam wczoraj na schodkach + steperek 3000 + sprzątanie(2 łapki wreszcie mogą brać w tym udział ) i dzisiaj waga jak w dniu ważenia. Zamiast cały tydzień płakać, że się zgrzeszyło trzeba to szybko z dupska wytrzepać co by się nie zasiedziało. Im szybciej ty lepiej. Do moich urodzin w sobotę zgodnie z 1 motywatorem  pozostaje mi zgubić jeszcze 0,70 żeby mieć równe 64,00. A jak nie, to może uda się w poniedziałek u Klusi. Co by nie mówić boję się tego rogatego co tylko czeka, żeby dać kopa. Nie żebym była strachliwa, ale nie lubię jak boli. Coś kurde blade  mogę teraz o tym powiedzieć. Zrobiliśmy wczoraj z synusiem przepyszną pizzę.Kasiunia syna wzięła dokładkę, a ślubny powiedział że rewelacja. A tak wyglądała. Ja zjadłam tylko 1 kawałek. Żadnych szaleństw.

No to zmykam do codziennych obowiązków i przyjemności i nie zapominajmy, że " JAKIŚ  WPŁYW NA SWOJE ŻYCIE JEDNAK MAMY" takie jest przynajmniej moje zdanie. Buziaczki. Trzymajcie się i nie wpadajcie do żadnych jesienno listopadowych dołów.

1 listopada 2010 , Komentarze (31)

Hej dziewczęta. Poważone, pewnie nie wszystkie zadowolone, ale nowy tydzień, nowe szczęście. Wiemy i nie zapominamy, że  mamy na to duży wpływ. Teraz poszło mi lepiej niż kiedy byłam kierowniczka pociągu. Zgubiłam 1,30 kg. Chyba bałam się tego kopa renifera, którym postraszyła Mikołajowa Klusia. Zabieram się ostro do roboty bo do 1. życzenia brakuje mi porzucenie 0,70 do 6.11. Nie idźcie za mną i nie zbierajcie tego co będę porzucać bo będą to moje chabasy. Życzę Wam i sobie powodzenie na następne dni. Nie stękamy   tylko zabieramy się z zapałem do roboty. Obiadek z dzieciakami był udany. Karpatki skubnęłam w nagrodę za dobry wynik. Jutro liczę od początku czyli 1 dzień bez słodyczy. Będę wspominać karpatkę, he, he. Dzisiaj poćwiczyłam złamaskę ok. 2 godzin. Chyba ją rozkręciłam bo odważyłam się prowadzić samochód. Wczoraj był steperek 4.500 tj. 642 kal. w 70 min. Dzisiaj jeszcze też coś wymyślę. W końcu chabasy trzeba przepędzić.  Córeczka powiedziała mi, że ładnie schudłam. A teraz obiecany kawałek :

Coś o mężczyznach w opinii kobiet..

Może trochę mają racji...

Jeśli ubierzesz się ładnie - nazwie Cię cnotką...
Jeśli ubierzesz się seksownie - nazwie Cię dziwką...
Jeśli do niego zadzwonisz - uzna, że się narzucasz...
Jeśli to on do Ciebie zadzwoni - uzna, że powinnaś być zaszczycona...
Jeśli go nie Kochasz - zrobi wszystko by Cię zdobyć...
Jeśli go Kochasz - zostawi Cię...
Jeśli się z nim kłócisz - mówi, że jesteś uparta...
Jeśli siedzisz cicho - mówi, że nie masz własnego zdania...
Jeśli się z nim nie prześpisz - uzna, że go nie kochasz...
Jeśli to zrobisz - uzna, że jesteś łatwa...
Jeśli powiesz mu o swoich problemach- pomyśli, że jesteś słaba...
Jeśli mu nie powiesz - pomyśli, że mu nie ufasz...
Jeśli będziesz mu robić wymówki - powie, że "dba" o Ciebie...
Jeśli nie dotrzymasz danej obietnicy - straci do ciebie zaufanie...
Jeśli to on złamie dane słowo - to na pewno przez Ciebie...
Jeśli go zdradzisz - powie, że to koniec...

Jeśli to on zdradzi - powie, że każdy zasługuje na drugą szansę..

I wesoło wołamy .....No to do schudnięcia go, go, go. I tak trzymamy

 

31 października 2010 , Komentarze (20)

Wsiadłam Ci ja sobie do saneczek Mikołajkowych i tak sobie jadę i jadę i mam takie  2 motywacje w tym Rajdzie Mikołajkowym
1.
6.11.2010  ważyć 2 kg mniej
2.
1.01.2011 ( imieniny) warzyć 60 kg.
Ufff odważyłam się to głośno powiedzieć. Do sanek wsiadłam mając 67 kg -1 kg  gips = 66 kg. A jutro rano: będę ja naga na wadze, mój reniferek będzie robił wielkie oczy, a na wadze naga prawda. Mam nadzieję, że będzie ok. bo się nie bujam. Innej opcji nie widzę bo nie wypada robić sobie obciachu. Pani Mikołajowa Klusia postawiła renifera, który będzie dawał kopa jak się któraś zechce bujać. Więc nawet nie próbujcie!!!! Dzisiaj 5 dzień bez słodyczy ( jeszcze daję radę) wczoraj na steperku 4.000 tj. 1 godz i 12 min. tj. 572 kal. i rehabilitacja złamaski ( czyt. złamanej ręki). Dzisiaj odwiedziłam mamuśkę, ale było pozytywnieJutro będą dzieci na obiedzie 6 sztuk w tym 3 moich własnych, a 3 to partnerzy dzieci. Żeby było zabawnie to synowie chodzą z Kasiami. Córka Agnieszka nie chodzi Bogu dzięki z Kasią lecz ma męża Krzysia. Ale też na literkę "K" Ślubny zrobi pyzy na obiad. Też umiem, ale on mi wygryza tę fuchę, a ja się wcale o to nie gniewam. Ja mam inne wyższe cele, hi, hi hi. Chce chłopak robić niech robi co mi tam. Lubię jak jest zadowolony. Każdy robi to co lubi.Ja przyrządzę modrą kapustkę i cuś upiekę sobie na pochybel. Może uda mi się oprzeć pokusie. Oby tylko nie o lodówkę.Ale smaczny wpis się zrobił. Dobrze, że jestem po obiadku bo wessało by mnie do środka. No to na tyle rodzinnych smacznych wspomnień. Oczywiście jutro z rana dalszy ciąg odwiedzin rodzinnych grobów i chwila zadumy nad wszystkim co przemija.

Aleja cmentarza w Poznaniu ul. Bluszczowa

cd. alei i kawałek ślubnego( chyba jest chłopak fotogeniczny bo się nie ustawiał do zdjęcia, a aparat i tak go złapał)
A teraz zakończenie na wesoło. Kiedy wracałam wczoraj od Pani stomatolog spotkałam moją dobrą koleżankę. Jak wiecie robię sobie drogocenne koronki z porcelany.  Koleżanka też skorpionka tak ja, pozwoliła sobie zażartować, że kiedy mnie już nie będzie na ty świecie  to na pewno po mnie w trumnie zostaną  porcelanowe koronki, he, he.  I tym pozytywnym akcentem żegnam Was. Idę się zdepilować, obciąć paznokcie poskrobać piety czyli pozbyć się wszystkiego co może jutro niekorzystnie wpłynąć na moją wagę. Ale na pewno nie idę się bujać.


30 października 2010 , Komentarze (21)

Dzisiaj synek przesłał  fotki. Byliśmy w Hermanowie gdzie robiliśmy przedpłatę na jego wesele w 2012r. Nie pomyliłam się. Tyle wcześniej teraz trzeba zarezerwować.  Dlatego wspólna fotka bo miał na kto uwiecznić. Po trójkącie zostało wspomnienie. 
Ja, śluby i Pan gips.
 

Ślubny kupił mi dzisiaj na urodziny 6.11. ( kończę 18 lat ) nie zgadniecie co. I tu proszę dziewczęta się nie śmiać bo to prezent okolicznościowy. Pręt do drzwi i takie cuś z hakiem i lineczką i teraz Miecia może rozhuśta swoją łapkę bo nie gramotna jak nie wiem co.Ortopeda zasugerował, a ślubny chypcikiem zrealizował. Kurde blade na biżuterię to to nie wygląda, ale co tam. Ważniejsze to, że pomoże rozbujać łapkę. Córeczka zaproponowała żebym przyjeżdżała do nie na masaże. Ma taką ekstra wannę z hydromasażem. Mieszka za Poznaniem ok 20-30 min. od nas czyli nie daleko.Dzisiaj 4 dzień bez słodkiego. Wczoraj biegałam ok.1 h, steperkiem ok. 2400, hula hop i trochę pokulałam się po dywanie. Kalorii wciągam ok. 1000. Wczoraj drugi synek sporządził rybkę z warzywami w złotku czyli ładnie się dusiła, a nie smażyła. Dzisiaj będzie steperek, hula hop i poniewierka dywanowa. Z kaloriami ok. Zważam na to co wchłaniam i pije dużo wody nie mylić z wódą, he, he.Aha, a te portki co mam na zdjęciu coraz bardziej zsuwają mi się z dupska. Chyba chcą mnie opuścić. Wcale nie będę za nimi tęsknić. No to idę się rehabilitować, a wy dziewczęta uważajcie na siebie. NIE MA BUJANIA                           

29 października 2010 , Komentarze (18)

Wracałam do domu uśmiechnięta od ucha do ucha. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu do prysznic i nakremowałam łapkę po wyglądała jakby po niej jeździł tramwaj, he, he. Teraz poza tym, że trochę nieruchawa wygląda lepiej. A oto mój motywator. Nie tańczy, nie skacze bo tak zastygnie w bezruchu i zrobi wielkie gały kiedy spojrzy na Mieci wagę, he, he ( ciekawe czy będzie miał co podziwiać czy pęknie ze śmiechu)


A teraz będę wyjątkowym przypadkiem bo podam dzisiaj wagę co by się to wszystko kupy później trzymało. Klusia wsadziła mnie do sań nr 9 z wagą 67,00 dzisiaj rano z gipsem ważyliśmy 66,00 (dogoniłam pasek) Obecnie po rozwodzie ważę 65,00 (ważyłam się po przyjściu do domu goła i wesoła).Zwróćcie uwagę jak leci waga bez podżerania słodyczy. Bajka też mówiła, że skoro ona daje radę to my też i tego się trzymam. Dzisiaj jest 3 dzień. Ojjjj sprytnie Klusia wymyśliła ten poniedziałek do ważenia. Zna się na tym jak podejść niegrzeczne dzieci ta nasz kochana nauczycielka. Lata pracy i praktyki, hi, hi. A teraz UWAGA: dzisiaj ubieram się w dresy i biegnęęęę. Jak ja na ten dzień czekałam. Wy mogłyście biegać codziennie, a ja musiałam czekać na rozwód z gipsem Wszystkie ociągające się dziewczynki. Nie macie nic w gipsie, wszystko zdrowe? Nie ma kiwania. Nic się samo nie zrobi. I nie obżerać się bo po łapach dostaniecie. Jak by co to dzwońcie do przyjaciela lub weźcie pół na pół ( o żarciu mówię).  
No to lecę po lżejsze jutro do parku bo park do mnie nie przyleci, go, go, go

28 października 2010 , Komentarze (29)

Biegam tak sobie po Waszych pamiętnikach i nasuwają mi się takie przemyślenia. Piszemy na forum żeby pomóc sobie i innym w zmaganiach z nadwagą. Część z nas ma szczere chęci ulżyć swoim nogom co by nie musiały dźwigać zbędnych kilogramów, a część jakby to powiedziała Luckaaa po prostu się buja. Buja i buja w te i z powrotem. I tak w kółko. Nie odbierajcie tego proszę jako wymądrzania się. Można zajadać stresa- rozumiem, zdarza się to każdej z nas. Jesteśmy tylko ludźmi. Po to piszemy o swoich potknięciach, słabościach itp. żeby inne z tego korzystały. Ale niektóre  z nas korzystają z byle jakiej wymówki żeby pochłonąć górę jedzenia i zniweczyć swoje tygodniowe zmagania. Każdy powód jest dobry: odwiedziny mamy, przyjazd wujka ciotki, urodziny itp. Czy tak musi być? Jedna z Vitalijek zrobiła fajny wpis swoich postanowień i pyta kto dołączy. Nie ma chętnych? Myślę sobie, że nie zrobiła wpisu tylko dla siebie.Chce zmotywować i pomóc innym. Dobra nasza, myślę sobie i realizuję z nią trzy postanowienia. 1.Od wczoraj nie jem słodkiego 2. od wczoraj piję dużo wody ( przypomniała mi o tym)  3. jutro będzie ryba w folii a nie smażona na patelni. Elkati doszła do fajnych wniosków. Musiałam znowu trochę pobiegać po wpisach ,żeby zacytować wpis elkati ( mam nadzieję że się nie pogniewa) , że zamiast mówić nie mam czasu poćwiczyć, gdzie ja znajdę godzinę czasu itp. ona po prostu robi tak:

I tak od tygodnia robię swoje: mam kwadrans to poskaczę na skakance, mam pół godziny i wolny dywan to zestaw brzuszny zrobię, mam tyle czasu co potrzeba do załadowania się programu to sobie jedne partie mięśni rozluźnię inne napnę, muszę iść do sklepu to idę szybciej ale naokoło czyli nadal idę 5minut tyle, że dłuższą drogą... Robię co mogę... i jest mi z tym coraz lepiej ;)))

Kij w mrowisko,

a jeśli to prawda, że...

Jeśli próbujemy zmienić coś, czego zmienić nie możemy pisana jest nam kolejna porażka. Podobnie, jeśli siedzimy i obserwujemy, jak idzie źle coś, co mamy siłę zmienić, a my nie podejmujemy wysiłku, by życie (...) uczynić nieco lepszym.

                                                                                                                                                                                                                                                       Zródło: Teraz ja!  

Koniec cytatu. Moim zdaniem super. Nikt po prostu za nas nie poćwiczy. Cudów nie ma. Teraz z innej beczki. Jak przeczytałam, że jedna z naszych Vitalijek lat 43 pisze że jest stara to łapy mi opadły. Napisałam dziewczynce w kom., że ja w takim razie z racji mojego wieku powinnam rozpaść się na  drobne kawałki. Dziewczyny, można dać Wam kopa w celu mobilizacji do chudnięcia, ale nie dokładajcie sobie tak same bez powodu. Dopóki dbamy o siebie, robimy coś z sobą jesteśmy młode duchem i to się liczy. Do napisania tego zmusiło mnie czytanie pamiętników. Co któraś Vitalijka ma doła. Co się dzieje? To może Miecia pójdzie i rozejrzy się za trumną dla siebie.Po co? No tak na wszelki wypadek jak się rozlecę, he, he, he. Dziewczyny nie dajcie się. Jesień też może być piękna. To od nas zależy jak bardzo. Myślcie i mówcie o sobie z miłością i uczuciem. Problemy dotykają nas wszystkich cudów nie ma, ale nie zażerajmy ich. Skończyła się jazda pociągiem DEN. Teraz Klusia1954 zorganizowała kulig. Bierzemy udział w Rajdzie Mikołajkowym żeby zgubić zbędne kilogramy. Miejmy litość nad biednymi reniferami co by z wysiłku nie pozdychały. Klusia szukała ich ostatnio w pamiętniku bo zniknęły. Boją się bidule, też bym spierdzieliła. Pomóżmy im i zwalmy z dupska trochę chabasów. One będą zadowolone, a my szczęśliwsze. A więc do roboty. Klusia chytrze wymyśliła to ważenie w poniedziałek. Dzięki niej opamiętałam się i nie będzie w sobotę i niedzielę pożerania słodkiego bo w poniedziałek Klusia przesadzi mnie z sanek na płozy i dopiero się zacznie. KONIEC BUJANIA SIĘ, go, go, go BUŹKA



27 października 2010 , Komentarze (30)

Też do macie?

Ostatnio stwierdzono dość powszechny Syndrom Starczego Braku Skupienia Uwagi /SSBSU/.
 Przejawia się on następująco:

 Decyduję się na podlanie ogrodu.
 Kiedy rozwijam wąż do podlewania ogrodu, patrzę na mój samochód i  stwierdzam:

 - że wymaga umycia.
 - Kiedy udaję się po kluczyki do samochodu zauważam leżącą na stole pocztę i  rachunki, które wcześniej wyjąłem ze skrzynki.

  - Postanawiam przejrzeć pocztę przed umyciem samochodu.

- Kładę kluczyki na stole i wrzucam reklamy do kosza i zauważam, że jest pełny.

- Decyduję się odłożyć rachunki i opróżnić kosz.

  - Wtedy przychodzi mi na myśl, że wychodząc z koszem do śmietnika
 będę blisko skrzynki pocztowej więc mogę najpierw wysłać rachunki płatne czekiem.

- Biorę do ręki leżącą na stole książeczkę czekową i stwierdzam, że został mi jeden czek. Nowa książeczka czekowa jest w biurku w gabinecie.

-Wchodzę do gabinetu a na biurku stoi puszka Coca Coli, którą niedawno piłem.

  - Stwierdzam, że Coca Cola jest ciepła i trzeba ją wstawić do lodówki.

  -Idąc do kuchni z Coca Colą w ręku zwracam uwagę na kwiaty na parapecie  wymagają  podlania.

  - Odstawiam Coca Colę na parapet i odkrywam leżące tam moje okulary, których szukałem  od samego rana.

-Postanawiam, że lepiej będzie jeżeli je zaraz położę z powrotem na  biurko,
 ale najpierw podleję kwiaty.

- Odkładam okulary na parapet i idę do kuchni po wodę.Nagle zauważam pilota telewizyjnego. Ktoś zostawił go na stole kuchennym.

- Zdaję sobie sprawę, że wieczorem kiedy będziemy chcieli oglądać telewizję
 będę znowu szukał pilota i nie przypomnę sobie, że jest na stole kuchennym.
 Decyduję się położyć go na miejsce przy telewizorze.Tam gdzie powinien być.

Ale najpierw podleję kwiaty.

 - Przy nalewaniu wody do dzbanka wylewa się trochę na podłogę.
 Odkładam pilota na stół, biorę szmatę i wycieram podłogę.

 - Wracam do pokoju i próbuję sobie przypomnieć co ja właściwie chciałem zrobić.
Pod koniec dnia:
* Ogród jest nie podlany
* Samochód jest nie umyty
* Rachunki są nie zapłacone
* Puszka ciepłej Coca coli stoi na biurku
* Kwiaty są suche
* Jest tylko jeden czek w mojej książeczce czekowej
* Nie mogę znaleźć pilota telewizyjnego
* Nie mogę znaleźć moich okularów
I nie wiem co zrobiłem z kluczykami od samochodu
* A kiedy zastanawiam się dlaczego dzisiaj nic nie zostało zrobione
 jestem naprawdę zdumiony bo wiem, że przez calutki dzień byłem bardzo
zajęty i jestem rzeczywiście zmęczony. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to
poważny problem. Mam jeszcze prośbę. Przekaż tę informację wszystkim,
których znasz, bo nie pamiętam komu ją już opowiadałem.
Nie śmiej się, jeżeli to nie jesteś Ty, Twój dzień nadchodzi !
 
STARZENIE SIĘ JEST NIEUNIKNIONE
DOROŚLENIE JEST OPCJONALNE
ŚMIANIE SIĘ Z SAMEGO SIEBIE JEST TERAPEUTYCZNE :-)))
Co to ja chciałam napisać...O! już sobie przypomniałam! Pozdrawiam. Miecia

26 października 2010 , Komentarze (19)

A tak sobie chciałam dzisiaj ponarzekać i tak sobie czytam to i owo i okazuje się, że mój zakręcony świat, mój chaos to jest to. Geniusze tak mają. I dlaczego ja się tak późno o tym dowiaduję? A do tego żeby przestać się bać że utyję wystarczy strzelić setkę przed posiłkiem. Stale coś kombinuję więc jestem i żyję. Nie będę się szczypać żeby się o tym przekonać bo to boli. Tego mojego z Marsa zaakceptuję takiego jakim jest bo gdzie ja innego znajdę i to takiego co prasuje, myje okna gotuje, robi zakupy. O KURDE BLADE ALE ON DUŻO ROBI he, he, he. Ale ja nadal cholercia jasna nie wiem co zrobić, żeby nie wpierdzielać słodyczy. Którą klapę w mózgownicy zamknąć, a którą otworzyć?  No tak...życie to chytra sztuka. Ja myślę, że mam wszystkie karty w ręce a ono ze mną zaczyna pogrywać w szachy. Muszę się z tym przespać, ale dzieci z tego nie będzie he, he, he. Podzielę się z Wami tymi mądrościami, a co tam. Też sobie pokombinujcie. I za bardzo się z tym nie spieszcie bo za szybko znajdziecie się na mecie, a co potem? No właśnie. Spiesz się powoli. Gdybym tego przestrzegała to by Pana gipsa nie było. Filozofka się znalazła ( do do mnie..) Kończę bo nie wiem jak się to filozofowanie skończy. BUZIAKI. MOŻE OD MYŚLENIA TEŻ SIĘ CHUDNIE????he, he Optymistka się znalazła. Dobrej Nocki dziewczęta bo chłopców tu nie widzę...

1.Jeśli boisz się utyć, wypij przed  

    jedzeniem setkę!   

To usunie uczucie strachu.

2. Życie jest jak bieg na sto metrów ...

    Będziesz się śpieszyć, prędzej  

    znajdziesz się na mecie.

 3. Życie to chytra sztuka ...

   Kiedy masz wszystkie karty w ręku,

   zaczyna grać z Tobą w szachy.

 4. Jak mawiają daltoniści:

    Życie jest jak tęcza – raz białe, raz czarne.

 

 5. Optymiści wierzą, że Świat stoi przed     

    nimi otworem.

   Pesymiści wiedzą, gdzie ma ten otwór ...

6. Regulacje są dla idiotów.

    Geniusze potrafią żyć w chaosie.

 7. Najlepsze w dwuznacznej propozycji

     jest to, że oznacza tylko jedno ...

 8. Myślę, że jestem, więc jestem!

    Tak myślę ...

 9. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze

      miałem sklerozę

 10. Nie dostaniesz drugiej szansy, by

      zrobić dobre pierwsze wrażenie.

 11. Człowiek 30% swego życia przesypia;

      przez pozostałe 70% marzy, żeby się  wreszcie wyspać.

 12. Kobieto!

     Akceptuj mężczyzn takimi,  jacy są.

     Innych nie ma!

 

25 października 2010 , Komentarze (12)

Przesiedziałam dzisiaj 2,5 godziny na fotelu u stomatologa. I wcale dzisiaj nie był 13 i piątek. Wróciłam do domu z kompletnie  znieczuloną wargą. Dobrze, że górna, he, he,he bo cała sztywna. Poczytałam pamiętniczki, ale bez komentarzy bo jestem jak ten balonik z którego uszło powietrze. Liczę dni do zdjęcia gipsu. Może w piątek spotka mnie to szczęście? Klusia chyba poproszę co by oddali mi gips do siatki żebym mogła go zważyć, he, he. Myślę, że następne skierowanie dostałabym do psychologa. No na tyle moich zwierzeń dzisiaj i mam nadzieję, że nie przyśni mi się zębodłub.  Buźka i miłych snów.

24 października 2010 , Komentarze (14)

Hejka dziewczyny. Dobrze czytacie. Biorę udział w Rajdzie Mikołajkowym. Zapisałam się u Klusia1954 i wiśta wio. Jedziemy do schudnięcia, go, go, go. Startuję z wagą 67,00 i muszę się bardzo starać zgubić małe co nieco bo inaczej Mikołaj (czyt.Klusia1954) przetrzepie mi dupsko, he, he, he. I z czego się głupia śmiejesz? ( to do mnie.)No właśnie.  Cholercia, ciekawe gdzie Pani Mikołajowa zorganizuje ćwiczenia bo tu Mieci zabrakło wyobraźni.  Wieeem, wezmę kijki i będę nimi machać w powietrzu. A pokonać opór powietrza to też wysiłek. No nie? Mam stracha co by mnie w czasie jazdy saniami nie wyciepali z wozu, a co dopiero jeszcze ćwiczyć. O Jezu trzeba szybko schudnąć bo jak będę lekka to dam radę i się gdzieś zahaczę, he, he, he. Ale będzie jazda. Prowadzący gotowi i zwarci i zasuwający saniami również. No to hejka towarzyszki doli i niedoli.

                                                   


No to se wygodnie póki co usiadłam w saniach i jaaadę. Do schudnięcia dziewczęta i nie tylko go, go, go. BUŹKA