Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

juz od dawna boje sie o wlasne zycie.moja otylosc jest zagrazajaca zyciu.bardzo zle sie czuje z ta waga i z takim wygladem,wstydze sie ludzi i niemoge na siebie patrzec.w ciagu ostatnich 18miesiecy przytylam ponad 20kg.i z kazdym podjeciem odchudzania przybywalo kilogramow.a za kazdym razem jest mi coraz ciezej cos zgubic.a przybywaja one w mgnieniu oka.chcialabym byc szczupla ,ladna i zeby w koncu ktos mnie pokochal.chcialabym zalozyc swoja rodzine i miec dzieci.a przy takiej wadze i wygladzie to niemozliwe

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37674
Komentarzy: 420
Założony: 9 lutego 2010
Ostatni wpis: 6 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kruszynka.asia

kobieta, 44 lat, Starnice

160 cm, 118.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2010 , Komentarze (16)

jestem zlana siebie bo ja juz chyba nigdy nie schudne.ja to  odchudzanie mnie denerwuje.nie moge sobie pozwolic na ani jeden dzien rozpusty bo moja pieprzona waga zarazwszystko mi wykarze.masakra normalnie.dwa dni zjadlam wiecej niz powinnam i przez te dwa dni odpuscilam sobie jazde na rowerze a tu na wadze skoki w dzien nawet do 127kg.przeciez to by najspokojniejszego czlowieka doprowadziloby do furii.ja juz coraz czesciej mysle o zaprzestaniu tego odchudzania.ja juz mam dosyc.nie mam sily.tak szybko tyje ze masakra a schudnac to juz niesamowita walka.chyba sie zapisze na operacje zoladka.juz sama nie wiem co robic bo przeciez w takim tempie co ja chudne to piec lat bede sie odchudzala.maskra.jak pomysle to az sie we mnie gotuje.mam dosc.tak bardzo bym chciala dalej o siebie walczyc,ale juz nie mam sil.a musze cos ze soba zrobic,ale jak.ach brak slow.

1 czerwca 2010 , Komentarze (4)

strasznie sie o nia martwie bo Ania przeciez nigdy nas nie opuszczala na tak dlugo.ja to narmalka ze wiecznie nie mam czasu na dokonywanie wpisow,i raczej norma ze napisze raz w tygodniu.ale przez 3 dni nie moglam pisac bo bylam u kolezanki i nie mialam dostepu do internetu.a wczoraj i dzisiaj opiekowalam sie moja kochana Majusia,czyli bratanica,bo bratowa wyjezdza niedlugo na 2 miesiace do pracy do niemiec  i musi pozalatwiac kilka spraw.a ja sie ciesze bardzo bo bede miala swoja kochana niunie caly czas przy sobie i to przez 2 miesiace.ale  bedzie super.a co dietki to caly czas powoli bardzi powoli do przodu.na wadze rano pokazuje123,9 jak na pasku,ale mam nadzieje ze w koncu cos szybciej ruszy bo pozyczylam od brata rower treningowy i jezdze 3 dzien po okolo 1,5 godz,oby ta waga ruszyla i to ostro bo jak sprawdzalam przed chwila moje wpisy to wychodzi na to ze w ciagu 2 miesiecy schudlam tylko 4 kilo tj, 2 kilo na miesiac.to przeciez masakrycznie malo.a tak wogole to jakos leci.aaaa kolezanka,ktora pojechala do pracy do niemiec dzwonila i mowila ze jest bardzo ciezko,a jak ja bym tam pojechala ze swoim cielskiem to bym wogole tam padla w tych truskawkach.bo ktpo to robi od 5 rano do 22 z przerwa tylko 2 godz.szok szok szok.nie przezylabym.bede juz konczyla.mam nadzieje ze niedlugo znowu dokonam zmiany na pasku i wierze w to ze to bedzie wieksza zmiana.pozdrawiam was moje rybki.a i jeszcze prosze moja kochana chrapcie zeby juz tez do nas wrocila bo tak strasznie smutno tu bez niej.buziam was mocno.milych snow.

26 maja 2010 , Komentarze (11)

witam  was.nie mam czym sie zbytnio chwalić.waga stała w miejscu pózniej poszła w dół a teraz idzie do góry.i sama nie wiem od czego to zalezy.nie obżeram sie przecież w ruchu staram sie być jak najwiecej a tu takie skoki.w dzien pokazuje nawet wq okolicach 126 z gramami.ja już sama nie wiem ile waże prawidłowo bo takie ma ona wachania.rowerka jeszcze nie mam bo nie mam jak przewieść go od brata.wczoraj wyreczylam mamę w sprzątaniu gotowaniu i jeszcze skosiłam trawe.i co i wag nic nie zauważa,ach to odchudzanko.no i ta moja niecierpliwośc,tyle tyłam a teraz bym chciała tak szybko schudnąć,no ale najważniejsze sie nie poddac,bużkam was:)

24 maja 2010 , Komentarze (6)

rowerek juz mam zalatwiony.pozyczam od bratowej na 3 miesiace a pozniej kupie sobie swoj.musze go jeszcze tylko przywiesc.hurrrrrrrrra.i do cwiczen.mam wieksza motywacje bo w sobote bylo cieplo i nie mialam apetytu wiec caly dzien bylam na napojach a w niedziele jak sie zwazylam to waga pokazala 123,9kg.normalnie szok ale wiem ze to male oczyszczenie,ale juz cos.ogolnie to juz napewne jest ponizej 125kg.a pisalam o wyjezdzie kolezanki do niemiec.wiec nie jest juz tak zle.jestesmy w kontakcie sms.owym i poslucham jednej  z was i zrobie niespodzianke.ona schudnie tam napewno ale i ja zaskocze jak wroci bo zamierzam tez duzo schudnac w najblizszym czasie.daje sobie pol roku zeby sie doprowadzic do normalnego stanu,tzn.ze chce wygladac jak kobieta a nie jak siostra pudziana.a i z moim kolega tez sie spotakalam i duzo rozmawialismy.wiemy ze cos nas ku sobie ciagnie ale my juz sie chyba zabardzo przyzwyczailismy do zycia singla,a zreszta on nie jest gotowy do zalozenia rodziny i jest za malo odpowiedzialny .wiec najlepiej jest zostac na stopie kolezenskiej.pozdrawiam was moje motywatorki,hihi:)

21 maja 2010 , Komentarze (3)

mam strasznie zly nastroj.moje kolezanka wyjechala na 2 miesiace do niemiec do pracy a ja codziennie siedzialm u niej wieczorami i nie wiem co mam dzisiaj ze soba zrobic,bo tak pusto bez niej.odchudzanie tez lipa.waga ciagle w miejscu stoi.ja juz nie wiem co mam robic zeby w koncu wziasc sie tak pozadnie za siebie.gdybym miala rower stacjonarny to pewnie bym wiecej chudla bo bym na nim cwiczyla a tak ten ruch moj w ciagu dnia to chyba ciagle za malo.aj lipa ze wszystkim.

19 maja 2010 , Komentarze (3)

HEJKA DZIEWCZYNY.NIE PISZE CZESTO BO NIE MAM SIE CZYM CHWALIC.WAGA STOI W MIEJSCU JAK ZAKLETA WOGOLE NIC SIE NIE ZMIENIA.JESTEM TROCHE ZLA I JUZ KOMBINUJE CO TU ZROBIC ZEBY ZACZAC CHUDNAC SZYBCIEJ,A JESZCZE CIAGLE W TELEWIZJII POKAZUJA TEGO PANA CO W ROK ZRZUCIL 120KG I AZ MNIE SZLAG TRAFIA,ZE MI TAK POWOLI IDZIE.NIBY RUCHU MAM CORAZ WIECEJ BO TO OGRODEK TO COS W DOMKU DO ZROBIENIA I STARAM SIE JAK NAJWIECEJ RUSZAC A TU NIC DU.....A.JEM CORAZ WIECEJ WARZYW.TO DUSZONE TO ZUPY WARZYWNE.I NIC NIC NIC.KUZWA CO TU ZROBIC ZEBY ZACZAC PORZADNIE CHUDNAC.

9 maja 2010 , Komentarze (5)

witam was moje kochane.jak juz pisala kilka razy to albo nie dokonuje wpisow albo jak juz pisze to dlugo i niezrozumiale.ale trzeba to zmienic.musze sie nauczyc pisac mniej a czesciej.dietka moja sredniawo bo 2 ostatnie dni jakies lakome na wszystko byly.pofolgowalam troche,ale juz dzisiaj to zmieniam,wiecej ruchu mniej zarcia,to tymbardziej dlatego ze troche ladniejsza pogoda i szkoda czas marnowac na siedzenie w domu.buziaki moje kochane.trzymajcie sie i powodzenia.

6 maja 2010 , Komentarze (4)

hej dziewuszki!od razu was przepraszam za to ze tak zadko dokonuje wpisy ,ale jestem z wami na bieżąco.czytam was codziennie.no ale tez nie dam rady kazdemu dodac komentarza,ale staram sie.ja mam juz we krwi głupi nawyk ze jak juz zaczne pisac to pisze jak głupia,dlugo bezsensu i nieraz chyba nawet bez zrozumienia,i dlatego dokonuje tak mało wpisow,no ale nie skłamie,że drógi powód to lenistwo.a tak wogole to z dieta narazie ok. ograniczam moje łakomstwo do granic mini mini.ostatnio pisałam o mojej kruszynce-bratanicy ze chora była na grype żoładkową,ale na szczescie wyzdrowiała ale przy okazjii ciocie zaraziła.kurcze w ciagu godziny bylam 7 razy w toalecie.jeszcze nigdy w zyciu takiego czegos nie przeżywałam,ale juz przeszlo.było to troche meczące ale z 2 strony patrzac to ma dobre strony bo chociaz mnie przeczysciło,hihihi..waga moja rano  pokazuje 125,9 mam nadzieje ze niedlugo zacznie mi szybciej spadac,bo juz mnie troche meczy tak powolne spadanie.mno ale zawsze to spadek wagi a nie skoki w gore,i trzeba sie cieszyc tym.mam dzis troche lepszy humor,takze nie bede na nic narzekac.planuje sobie kupic malutka trampoline do skakania,tylko nie wiem czy jakas moj ciezar udzwignie no i czy sa jakies efekty skakania na niej,ale zapewne tak,bo to przeciez zawsze jakis ruch no nie?pozdrawiam was moje kochane:)

29 kwietnia 2010 , Komentarze (5)

witajcie moje kochane.nawet bym sie nie spodziewala ze opuszcze was i wroce do was dzien po dniu.moja waga chyba czyta w moich myslach.bardzo dlugo stala w miejscu i jak pisalam to mialam do was powrocic dopiero po zgubieniu chocia kilku gram.i wiecie co to sa chyba jakies cuda ale ona mi w koncu pokazala 126.3kg.normalny szok jak ja sie ucieszylam.jednak wszystko jest za tym ze nie moge was opuszczac,bo ani wasze wsparcie mi na to nie pozwala ani waga-moja zlosnica,hihi ale nieraz kochana haaahhhhaaaa.swoje zycie moze jakos powoli uloze,ale ono i tak bedzie ciagle moja zadra ,ktora mi wiele nerwow naszarpie,ale mysle ze wiecznie zle byc nie moze,i ze w koncu przyjdzie ten czas kiedy zasluze w koncu na szczescie ktore zwie sie miloscia ,,rodzina wlasna i dziecmi-ach zycie zycie.ale chociaz wiem ze nie moge was zawiesc i wiem ze mi nie dacie z tad odejsc-i o to chodzi i tego mi zawsze brakowalo.no i moja waga tezmi na to nie pozwoli-oby pokazywala coraz mniej.a tak nawiasem mowia to mysle ze te wszystkie moje nerwy i stres sprawiaja ze chudne.bo bardzo duzo stresow ostatnio przechodze,to z waga to z moim zyciem i na koniec moja kochana bratanica zachorowala na rotawirus.a ona jest dlamnie jak moje dziecko,traktuje ja jak moja coreczke i spedzam z nia mozliwie jak najwiecej czasu,a to cholerne chorobsko ja juz meczy 4 dzien.nie moge patrzec na to jak ona jest slabiutka,jak mecza ja te wymioty i rozwolnienia,a te niby doustne kroplowki prawie nie dzialaja.jestem bezsilna,moge ja tylko poprzytulac.ojjjj,super ze moge sie tu wypisac.kiedys napisze wiecej o mnie i moim zyciu ale to jeszcze nie teraz bo wiem ze wy jestescie kochane i wspieracie bardzo,ale sa tu tez takie dziewczyny ,ktore bardzo krytykuja,i nie mam narazie sily komukolwiek sie narazac,aby walczyc pozniej o swoje racje,alez sie kurcze rozpisalam-bardzo haotycznie jak zawsze z reszta ale w koncu pisze.hih.bo ciesze  sie ze spadku wagi ale zyciowe sytuacje mnie mecza i co tu robic?.narazie moje laseczki.

27 kwietnia 2010 , Komentarze (5)

jestem tu prawie codziennie.czytam was ale nic nie pisze bo nie mam czym sie chwalic,bo niby alej ndietkuje ale ta moja dieta niejest idealna,no i waga tak jak po switetach pokazala 128 tak pokazuje do dnia dzisiejszego.jak zrobilam sobie jednego nia prawie glodowke tak na drogi dzien pokazala 127 a teraz znowu pokazuje 128.i dlatego na nic nie mam ochoty.a wogole to moze gybym miala jakos barziej pouklaane mojezycie to i walkaz kilogramami bylaby inna i to juz dawno temu.a szkoda gadac.przepraszam za tak mala aktywnosc ale uwierzcie mi ze nie radze sobie z soba i niech przez to wam ciagle marudzic,ale obserwowac was bede caly czas a jak zacznie mi waga spadac i juz bede miala inne podejscie do mojego zycia to bede bardziej aktywna.a co do mojej Ani-pomocyania141 to dajcie jej swiety spokoj i jej nie krytykujcie bo ona na to niezasluguje,jest warta milosci a te ktore ja krytykuja ,nie znaja calej historii.i niech sobie przeczytaja caly pamietnik to ja zrozumieja i uwazam ze o wielu was naleza sie jej wielkie,przeogromne przeprosiny.kocham was wszystkie.buzka