Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2014 , Komentarze (2)

Właśnie czytam o pszenicznym brzuchu - to co dziewczyny (Barbra i Ksemir) wstawiły w swoich pamiętnikach...I tak sobie myślę, gdzie te czasy, że człowiek człowiekowi był człowiekiem a nie tylko potencjalnym nabywcą, głupkiem, którego można oszukać - po to, żeby zarobić. Te wszystkie koncerny farmaceutyczne, osławione Monsanto, rządy....nie wazny jest człowiek, ważny jest pieniądz. Sprzedadzą ci papier toaletowy mówiąc, że to kiełbasa, sprzedadzą ci gips mówiąc, że to cudowny lek na raka....Jakie to wszystko smutne...

Z innej beczki....wczoraj zaliczyłam maraton fitnessowy...wróciłam po siłowni 0 18:30 wypiłam kawę, zjadłam kolację (jak dobrze znów polubić twaróg :D) a o 19:00 poszłam z młodą na rolki. Matko !! Jako, że rolki to nie jest zdecydowanie sport dla mnie - ja szłam, młoda roleczkowała. Przelazłyśmy cały Manhattan, a jeśli nawet nie to na pewno większą część osiedla :D Dziś też mamy rolling w planach więc odpalę swoje endomondo i zobaczę jaki to dystans. Siedząc o 22giej na futonie zastanawiałam się, dlaczego jestem tak cholernie zgoniona...

Jadłospis na dziś :

I - owsianka z musem truskawkowym, brzoskwinią i bananem ( gotuję więcej dla mnie i małżonka)

II - 4 paluszki drożdżowe z suszonymi pomidorami, 3 łyżki twarogu, pomidor czerwony i żółty, Mały Kubuś

lunch - duża porcja surówki z marchewki, selera i kapusty + tuńczyk z puszki (165 g) - mało mnie obchodzi efekt estetyczny - ważne, że mi smakuje :D, duża gruszka

obiadokolacja - wczorajszy makaron z warzywami i mięsem z indyka 

kolacja - twaróg - 3 łyżki, ogórek z oliwą, koktajl z maślanki i czarnej porzeczki

Wieczorem roleczki. Jak już mówiłam, nie odnajduję się w tym sporcie ale będę próbować, może się wkręcę. Chociaż jak patrzę na młodą i to, co wyrabia na rolkach to...nie ma szans....

Na budowie znów cisza...Mieliśmy zamawiać te drzwi ale jaśniepan chciał jeszcze poszukać w kolorze bardziej zbliżonym do okien...Teraz ma drugie zmiany więc z poszukiwań doopa...Jakoś opornie to idzie. Wolałabym jednak mieszkać nie na swoim ( no bo jak na swoim, to gdzie się spieszyć) a w wynajętym - przynajmniej trzeba by było jakiś termin przeprowadzki ustalić i robota by szła a tak to...idzie jak krew z nosa....Beznadziejnie !

W pracy cisza na temat dodatkowej osoby. Ale nie mam dobrych przeczuć. Nic dobrego z tego nie wyjdzie :(

Lecę pracować, nadzór czuwa ;)

30 czerwca 2014 , Komentarze (7)

I nie było żużla (szloch) Już wychodziłam, już miałam rękę na klamce a tu młoda pokazuje mi twitta "spotkanie odwołane" !! Głupi deszcz !! I teraz trzeba czekać do 13 lipca - to termin rezerwowy. A już w piątek gadało się, że stal chce przełożyć meczyk , bo deszcz...ale Apator  niee...po co..Stal przecież kombinuje ( ;)coś w tym było). No i popadało!!

Ale była za to GP Danii oglądane na lapku w towarzystwie Reds'a, popcornu i miski czereśni...Wygrał Iversen!!(puchar):D. Kasprzak źle, Hampel - też ale to akurat nie martwi. Wolę na 1 miejscu Iversena, Zagara czy innego zawodnika niż Jareczka :).

W sobotę siłownia i heloł..poszłam się zważyć po ćwiczeniach - mam 1 na minusie :D. Super niespodzianka!!

Za to dzisiaj jestem ciągle głodna. Nie wiem, co za cholera ale cały czas ruszałabym gębą. Od rana zjadłam już to co miałam zjeść + 5 kromek chleba (na szczęście nie są to duże kromki). Został mi tylko koktajl z owocami - na po siłowni. Nie wiem, czy doczeka...Wypiłam też 1,5 litra wody i nadal głodna!!

Odbyłam dziś kilka telefonicznych rozmów, bo młoda chce robić prawko a1. I jak na złość - wszystkie kursy już się zaczynają...a żeby zacząć trzeba mieć kartę kierowcy z Wydz. Komunikacji. Taki papier owszem, wydadzą ale na podstawie dowodu lub paszportu...dowodu nie ma a paszport skończył się w listopadzie :<. Kolejny kurs 21 lipca - mam nadzieję, że wyrobimy się z papierami. Swoją drogą, żeby kurs na A1 kosztował tyle co na samochód...żarty !

A jadłospis :

I - owsianka z rodzynkami, truskawkami i brzoskwinią - 1/2 bulionówki

II - resztka owsianki ze śniadania - 1/2 bulionówki

chleb, chleb, chleb królewski....(chleb) suchy, bez niczego ale za to z chrupiącą skórką

lunch - makaron z warzywami (pomidory, marchew, cukinia, pieczarki) i mięsem z indyka - moja wersja spaghetti - porcja obiadowa

przekąska po siłowni - 250 ml koktajlu z jagodami i truskawkami

kolacja - 3 łyżki twarożku, surówka z pomidora i cebulki

W pracy jakiś taki marazm...przysłali harmonogram prac do konsolidacji...Do 7 lipca mamy się uporać ze wszystkimi spółkami konsolidacyjnymi. Poza tym od jutra przejmujemy 2 zakłady i jakieś instrukcje przysłali. Dalej nic nie wiadomo, kto do nas dojdzie...raczej obstawiam którąś z osób przeze mnie znienawidzonych...bo aktualnie one siedzą i nic nie robią poza przypomnieniem, że szkodliwe trzeba zrobić. Wszystkie rzeczy kadrowe zostały przekazane do Tczewa więc tych dwoje nie ma nic do roboty...Jeśli to na nich padnie to sorry....ja nie wyobrażam sobie ani współpracy ani nauczenia programu...po prostu wstaję i wychodzę:<

Dobra, znikam na siłkę (pot)rzeźba się sama nie zrobi ;) a  do 8 lipca już niedaleko :) 

27 czerwca 2014 , Komentarze (2)

:D

Na siłowni wczoraj było bardzo dużo ludzi. Naprawdę, na cardio prawie wszystkie maszyny zajęte a jak poszłam na salę maszyn to aż się przeżegnałam. Jeszcze tylu ludzi nie widziałam. Do tego ktoś zapierniczył pałąk od maszyny na której ćwiczę ramiona i plecy...no heloł...i nie mogłam zrobić tego ćwiczenia :(. Poza tym zapisałam się do mojego trenera na 8 lipca...to mało czasu...może choć kilogram stracę ? Chcę znów zmodyfikować plan treningowy, mam nadzieję, że odpuści mi brzuszki bokserskie, których nienawidzę i da coś lżejszego...Chociaż, moja córka mi powiedziała, żebym nie liczyła na to, że teraz to mi dowali zestaw :)Ale jestem zmotywowana, co ma być to będzie :< I więcej ćwiczeń na giry poproszę :D

Jadłospis na dziś :

I - 2 kromki chleba z almette i pieczonym schabem i pomidorem, kawa z mlekiem

II - obrok (crunch) - 2 łyżki, jogurt naturalny + mała brzoskwinia

lunch - 1/2 brokuła i kalafiora z sosem czosnkowym, banan i Gorący kubek pomidorowa (tak...tak...wiem..to porażka )

obiadokolacja - barszcz ukraiński - mała miseczka

przekąska - koktajl z kefiru i jagód

Z małżonkiem już pogodzeni ;) ale....mam oko na niego i bacznie będę obserwować. 

Dostałam wczoraj fotki ze spływu...boszz...wyglądam źle. Qrde pozostaje mi tylko odkładać każdy grosz na dobrego chirurga plastyka i poddać się całościowej operacji :PP No nie mogę...

Przyszłam dzisiaj na 9tą do pracy :D. Tak to można pracować :D Chociaż jak młoda mnie obudziła o 7:30 to nie wiedziałam gdzie jestem i jak się nazywam...a ta mi włosy kazała prostować :< Dzieci!!

Weekend leniwy się zapowiada, jutro siłownia a w niedzielę meczyk...ciekawe jak pojadą nasi, Apator bez Holdera a u nas Gapa w składzie zamiast Linusa...No tak, a u nich jest jeszcze Miedziak, który zawsze jeździł jak palant a teraz wsadza w bandę każdego, kto się nawinie - już widzę oczami wyobraźni jak Gapa ląduje pod dmuchańcem na drugim łuku...Takie mam wizje...i znów sezon w plecy - oby się nie sprawdziło :x A, zapomniałam ....w sobotę chyba GP będzie - trzeba popkorn kupić :D.

Uciekam. Miłego weekendu !

26 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Jak w tytule...słońce za oknem, ciepło się robi a ja powoli łapię smuteczki. Nie, nie depresja...Smuteczki....Czasem lubię się tak zdołować...

Idę na siłkę dzisiaj, zmobilizowałam się, ogarnęłam jedzenie. Fizycznie jestem tutaj, psychicznie gdzieś po drugiej stronie tęczy(tecza) - tym smutniejszym. Jestem tak zachowawcza, tak wygaszona, że prawie mnie nie ma. Poszłam w poniedziałek do fryzjera - nowego, jedyne na co mnie było stać to podcięcie końcówek...a przecież chciałam coś zmienić w sobie. Nie udało się. W trakcie czesania przedziałka fryzjerka zapytała mnie, którą stronę swojej twarzy lubię...jessuuu żadnej !!! Jej mina - bezcenna, chyba nigdy nie miała tak zdołowanej klientki. Cała ja ! Ale nic to, przejdzie. Umówiłam się na kolor - okazało się,że lepiej mi w beżach z różowym refleksem - będzie ciekawie.

Trochę fotek - na żadnej mnie nie ma, cóż...nienawidzę się fotografować. 

Obra :

Stal vs Falubaz

Gorzowski folklor :Dz błędami :

Teraz obowiązki czyli jadłospis :

I - owsianka z jabłkiem i rodzynkami - 1 porcja, kawa z mlekiem

II - owsianka - 2 porcja

lunch - surówka z sałaty, pomidora, czerwonej cebulki + roladka z piersi kurczaka ze szpinakiem

po siłowni - jogurt naturalny - mały kubek, kawa

kolacja - 1/3 dorsza wędzonego, surówka z pomidorów i szczypiorku

I to by było na tyle...lecę do pracy...jutro przyjdę sobie na 10tą - chociaż pośpię rano :)

W domu kulturalna cisza...zadziwiające jak pięknie można  unikać siebie nawzajem w mieszkaniu...Ale to moja wina, wiem ;)

25 czerwca 2014 , Komentarze (9)

Oj trochę mnie tu nie było :D Ale wracam, bo gdzie mi będzie tak dobrze jak tu?!

Długi weekend nawet udany. Ofkors musiałam wygrzmocić się z kajakiem, zanurzyć w ciuchach po szyję i nabić sobie kilkanaście siniaków - zaliczyłam starcie z kłodą leżacą w poprzek rzeki. Nie wspominam już o tym, że całą sobotę lało a ja w mokrych gaciach (no bo przecież po co brać rzeczy na zmianę) przez 5 godzin popylałam sobie Obrą (zimno). Końcówka - jakaś godzinka była z pasażerem na gapę- władował mi się pająk do kajaka a ja panicznie boję się pająków....miałam taką schizę..cud, że nie wyskoczyłam na środek jeziora (loser)

W niedzielę były derby - 50:40 dla nas i bonusik poszedł w p..du...no bo w ogólnym rozrachunku wyszedł remis. Derby nudne tym razem, jakoś mało walki na torze, falubazy tylko darły mordę swymi chamskimi przyśpiewkami. Gorzów nie pozostawał dłużny ale....gniazdowego na młynie muszą sobie chłopaki koniecznie wymienić, bo gość ewidentnie nie daje rady z dopingiem. Jak tamci darli się "gorzowska stal starą qrwą jest" to nasi zamiast szybko reagować, żeby ich zagłuszyć cudowali z jakimś klaskaniem...Takie rzeczy to można sobie na treningach robić.....tu trzeba szybko reagować i drzeć się choćby :Stal czy Gorzów a nie jakieś tam pitolenie...Zresztą na drugim łuku już młyna nie słychać i to też jest mankament. A później pierniczą o jakiś piknikach...qrde jak ja ich nie słyszę to co mam robić?! Zresztą "j..y falubaz" też mi się nie uśmiecha wywrzaskiwać ;) Dobra, dość o tym...

Po tym długim weekendzie jestem jakaś tak obolała fizycznie i sponiewierana psychicznie. Od środy nie byłam na siłowni i szczerze : nawet mi się nie chce...Wybiłam się z rytmu chyba, do tego bolące mięśnie...Marazm taki. Ale nic to, trzeba doopę w troki jutro zebrać i ruszyć, rozgrzać się. Najgorzej zacząć !

Jedzenie też do doopy - same shity, kawa z lodami, nutellą. W takim tempie to szybko będę miała 5 na plusie (jak już jej nie mam (szloch)). Także tak..jest źle. Potrzebuję kopa w tyłek i to porządnego.

Spięłam się dziś telefonicznie z małżonkiem. O pierdołę - o cóż by innego. Uwielbiam rzucać słuchawką - taki zajob, jak coś mi nie pasi po prostu wychodzę, rzucam słuchawką...:p Zresztą od paru dni wbijamy sobie z uśmiechem szpileczki :DTakie życie. Obawiam się, że w domu będzie ciąg dalszy - raczej to ja będę dążyć do zwarcia. Cóż, takie życie.

Młoda w piątek kończy gimbazę. Na świadectwie ma same 6 i jedną, jedyną 5 - z geografii (puchar). Mamusia jest dumna z dziecka :D.

W pracy znów kwas, bo główna szefowa postanowiła nam dodać kogoś do działu z okazji połączenia. Wytypowałyśmy 3 osoby, które u nas w firmie snują się bez przydziału. Żadna z tych osób nam nie podchodzi, bo to cwaniaczki i lenie. Do tego z jedną osobą - panem - jestem skłócona i mijamy się jedynie na "cześć". Więc jeśli on tu zasiądzie w moim biurze to ja zbieram klocki i wychodzę. Nie będę z nim ani współpracować, ani robić za niego - a uwierzcie mi, takiego krętacza i lesera to ja nie widziałam. 

To tyle. Jak mi się uda to jutro wstawię jakieś fotki z weekendu - nie ogarniam mojego nowego telefonu, niestety....

A teraz lecę poczytać.

18 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Drzwi wybrane. Po 3 godzinach zwiedzania sklepów, 3 godzinach kręcenia się w nagrzanym aucie...decyzja zapadła. Jak zwykle konfrontacja między "chcę" a "mogę" była bolesna :< Ale, o dziwo, nie pokłóciliśmy się ani razu ! Cud!

W jednym sklepie oferowano nam drzwi o cudownie brzmiących nazwach : Makalu, Dhaulagiri, Lhotse, Czogori :D. Nie powiem...serce mi mocniej zabiło na ich dźwięk, urodne również były - co z tego, skoro ich cena netto (:|) była adekwatna do nazwy...jak na ośmiotysięczniki przystało :PP. Przy okazji, biorąc okna w kolorze orzech, nie przypuszczałam, że tak trudno mi będzie dobrać kolor drzwi :(. Uznaliśmy,  z bólem serca, że takie nowoczesne niezbyt pasują do formy domku - no bo te kolumny i spadzisty dach a tu drzwi z relingiem...trochę nie pasuje, wybraliśmy bardziej tradycyjne, z szybką, polskie z firmy setto - grande 68 :

na żywo drzwi fajnie się prezentują, tylko kolor jeszcze nie ogarnięty do końca - czekamy aż na pomiary przyjedzie gościu z wzornikiem, wtedy wybierzemy. Pan mąż nie za bardzo chciał te szybki, stąd przeszklenie jest minimalne. Szału może nie ma ale też  żeby szaleć trzeba mieć za co :(. A i czas oczekiwania max 3 tygodnie - jaśniepan zdąży chyba poryć w ścianach to co ma być poryte.

Zaliczyłam wczoraj wypad do Maca - taki akt desperacji. Zamówiłam to :

wypiłam połowę, chyba zachowałam resztki rozsądku skoro nie skończyłam z hamburgerem i dużym shake'iem w ręku. Czy smakowało ? tak sobie, zimne to jak diabli, paraliżuje kubki smakowe, w sumie może być.

Jadłospis na 18.06.2014 :

I - 2 kromki chleba pełnoziarnistego Natura z domowym masłem orzechowym, kawa z mlekiem

II - tradycyjnie już crunch z jogurtem naturalnym i owocami

lunch - 2 tortille z kurczakiem (żeby nie było- sama robiłam )

obiadokolacja - zupa jarzynowa - kubek

przekąska - twaróg, surówka z pomidorów

Przed lub po treningu - banan

Zamarynowałam mięso na jutrzejszego grilla - będą szaszłyki z fileta z cukinią, cebulką i paprykami oraz skrzydełka w marynacie z soli, cynamonu, nalewki wiśniowej i oliwy. Do tego surówka z sałaty lodowej i do skrzydełek dip z chilli i skórką pomarańczową. I co z tego, skoro w piątek pogoda ma się zepsuć...Ehh...życie....Małżonek jeszcze nie ogarnął trunków....i mam wrażenie, że nie dotarło do niego, że w czwartek sklepy nieczynne i nic po drodze nie kupi :D

Teraz lecę do zajęć. Nie chce mi się....

17 czerwca 2014 , Komentarze (11)

A to drzwi, które mi się podobają :

Małżonek właśnie się zapowiedział, że przyjedzie pod pracę do mnie i udamy się na rundkę po sklepach...:D Boszzz....daj mi cierpliwość i stalowe nerwy ;)

17 czerwca 2014 , Komentarze (8)

16.06.2014

I - 2 kromki chleba 7 ziaren z serem, pomidorem, kawa z mlekiem

II - łyżka crunchu +nektarynka + jogurt malinowy, szklanka smoothie z owoców leśnych

obiad - 1/2 pieczonej piersi, zapiekane ziemniaczki, surówka z kapusty i marchewki

po treningu - jogurt do picia Danone

kolacja - plaster polędwicy sopockiej, jajko, 3 rzodkiewki, 1/2 pomidora, 1/2 awokado, 3 kawałki papryki czerwonej, koktajl z truskawek i kefiru - szklanka, łyżeczka masła orzechowego

wieczorem - przy "Grze o tron" - 1/3 kieliszka wiśniówki + 5 wisienek w alko :D

17.06.2014

I - 2 kromki chleba 7 ziaren z almette i jajkiem, pomidor, kawa z mlekiem

II - jogurt naturalny, jabłko czerwone, łyżka crunchu + banan, szklanka smoothie truskawkowego (za dużo cukru z owoców ;()

lunch - surówka na bazie sałaty lodowej z jajkiem i kawałkami mięsa

obiadokolacja - surówka z marchewki + 1/2 piersi pieczonej

przekąska - pasta z sardynek w sosie paprykowym i twarogu, papryka czerwona + pomidor + cebulka


Dziś idziemy z jaśniepanem szukać drzwi do naszego domu :D. Czyli czeka mnie kamienista, trudna i usłana cierniami droga poprzez salony z drzwiami, Castoramy i takie tam budomarkety ;(. Miałam zajawkę na drzwi z szybką ale podobno ubezpieczyciel się czepia. No to ok, nie będzie szybki...co nie oznacza, że wybór będzie łatwy, lekki i przyjemny ;). Poza tym jaśniepan wczoraj pojechał ryć w ścianach pod elektrykę...bardzo się zdziwił, że to tyle pracy...no i że drabina potrzebna...:PPA myślałam, że on bardziej ogarnięty jest...no cóż...czemu się dziwię, przecież to ja miałam na głowie tą budowę, materiały, majstra, betony, stal i takie tam, nie on...

Ogarniamy spływ - w czwartek wyjazd. Już się cieszę. Oby tylko pogoda była.


Wczoraj na siłowni miałam kiepski dzień. Najpierw zrobiłam rozgrzewkę, potem brzuchy, maszyny i na końcu godzina cardio. Niestety maszyny maszyny od nóg były zajęte więc musiałam najpierw zrobić ramiona i plecy a skończyć ćwiczeniami na nogi. I jak poszłam na runner to nóżki już nie chciały tak nieść (pot). Do tego już na bieżni rozbolała mnie stopa...myślałam, że nie dam rady skończyć treningu...pomyślałam sobie, że w końcu ludzie mają gorzej i dają redę i jakoś skończyłam cykl. Ale dziś koniecznie muszę się otejpować. No i muszę umówić się na konsultację z trenerem (loser) tylko trzeba choć z tydzień uczciwie potrzymać dietę....Bo moja dieta trwa do godziny 18stej...a później hulaj dusza....]:> Jakby nie było to jednak w obwodach jest mniej :D

W niedzielę derby :D> Stal rozwaliła medaliki u nich na torze więc z większym optymizmem patrzę na te derby.  

Cyrk na GP w Malilii :< Nicki jak zwykle jak debil...wywiózł w bandę Mateja, ten strzelił go w łeb. Nicki z kolei kopnął Mateja w...klejnoty. Potem kłócili się jeszcze w parkingu ..Mateja "you fucking dick" ze słoweńskim akcentem....i wywiad : "wolę wylecieć z GP niż jeździć z tym j..ym kutasem" :D Matej nareszcie wyartykułował to, co myśli większość żużlowców o Nickim ;)Niezły cyrk!!

No i w niedzielę 20 km zrobione na rowerku. Byliśmy w Wawrowie na minitorze na mistrzostwach polski par klubowych juniorów. Kibicowałam dziewczynce chyba z Gdańska. Niesamowite są te małe dzieci na żużlowych motorkach. I jaka w nich wola walki ! Chociaż jeszcze nie potrafią się w łuk złożyć:)

Przerobiłyśmy w pracy sposoby na konfitury z róży...tak to jest w finansówce, jak praca idzie na bieżąco ;)

Uciekam czytać, co u Was




13 czerwca 2014 , Komentarze (8)

:D

Na początek jadło :

I - 2 kromki chleba na maślance - jedna z pomidorem i żółtym serem, druga z masłem orzechowym (lol...nie wiedziałam, że to jest takie dobre :)) + kawa z mlekiem

II - 2 łyżki crunchu naturalnego + mała jogobella malinowa + banan + brzoskwinia

lunch - tortilla pszenna a w środku : sałata lodowa, pomidor, czerwona cebula i kurczak, do tego surówka z 1 marchewki, 1/3 selera i 1/2 jabłka

obiadokolacja - ryż z potrawką meksykańską

przekąska - twaróg, pomidor ze szczypiorkiem i rzodkiewkami, szklanka kefiru

A teraz pora na pierdoły :

- kupiłam wczoraj wodę kokosową  

  w smaku jak kukurydza. Byo takie sobie ale fakt, dobrze gasi pragnienie. zamiast izotonika (którego tak naprawdę nie potrzebuję). Nie jestem fanką, raczej nie kupię więcej. Teraz poluje na czarną wodę mineralną :D

- przeczytałam wczoraj na vitalii (taak...mam dużo wolnego czasu teraz w pracy (szloch)), że przy odchudzaniu najpierw powinno się robić trening siłowy (anaerobowy) a po nim przejść na cardio (aerobowy) - chodzi o spalanie tłuszczu. Do tej pory robiłam odwrotnie - muszę ten temat przedyskutować z trenerem na kolejnym spotkaniu. Wczoraj zrobiłam rozgrzewkę- siłowy - cardio. Siłowy fajnie mi się robiło, bo nie byłam zmęczona, na cardio było gorzej - mięśnie już dostały w kość ale w ciagu 45 minut na runnerze spaliłam 415 kcal !!:DMój nowy rekord!!

- a propos siłowni...jest tam taka trenerka Ania, którą często spotykam na maszynach. I już wiem, jak chcę wyglądać, jaki mam cel :D:

jest idealna ( fotki z jej fejsa)!! Jak dla mnie idealna motywacja!! Wiadomo, mam inną budowę i tak pięknie nie będzie ale...warto próbować by choć odrobinę zbliżyć się do ideału. Szczególnie góra - ramiona i brzuch - <3. Żadna tam modelka z instagrama...żywa osoba, która mogę spotkać w klubie...i to mnie motywuje.

- temat kominka chwilowo zawieszony w przestrzeni. Teraz tematem jest elektryka - podobno jaśniepan ma od poniedziałku zacząć :?- poczekamy, zobaczymy....ja mu wypominam elektrykę, on mi wypomina, że od paru miesięcy ciągle stoi na budowie paleta dachówek i kilka gąsiorów (bo mieli zabrać z hurtowni a nie zabrali). Dziś tam dzwoniłam, miła pani pamięta, że ja to mam ale jak na złość w tym sezonie budowlanym wszyscy biorą dachówki brązowe :| i na mój antracyt nie ma zamówień. I doopa.

- młoda dziś ma bal gimnazjalny :D, tatuś będzie szoferem i ochroniarzem :Da potem wybieramy się na nocny szlak kulturalny


Do pośmiania :

opowiadałam Wam o nowym sąsiedzie (mieszka piętro niżej) ? Ostatnio zrobili widowisko ze swoją panią uprawiając boks przed blokiem :D. ona średnio raz w tygodniu wieczorkiem robi awanturę, pakuje reklamówki, wzywa taksówkę i wyprowadza się, po czym rano jest już z powrotem. A później przez kilka dni chodzą po osiedlu za rękę, obściskują się, obcałowują - no po prostu śmiech :D. Wczoraj poszłam na balkon podlać kwiaty...a na ścianie obok mam piorunochron... i tak sobie podlewam i słyszę jakieś hałasy i dziwne dżwięki, piorunochron się kiwa....wychylam się a tam sąsiad, nawalony jak stodoła usiłuje po tym piorunochronie wejść na balkon do mieszkania (smiech). Ofkors nie podołał wyzwaniu, spieprzył się na plecy, i chyba z pół godziny leżał tak pod balkonem, z rękami pod głową udając, że ogląda niebo....Ludzie!! Zastanawiam się jak można być takim debilem ? A może to atmosfera w tym mieszkaniu jest taka poj..ana,że każdy kto tam mieszka dostaje pierdolca? No bo różni już tam mieszkali ale zawsze motyw przewodni to alkohol, imprezki i awantury :< Ten przynajmniej nie organizuje w domu klubu disco. Naprawdę, chciałabym się już z tego kołchozu wyprowadzić...a teściowa ciągle mnie pyta, czemu mi się tak spieszy....Pomieszkałaby z miesiąc w tym cyrku to też by jej się spieszyło...

Miłego weekendu :D

12 czerwca 2014 , Komentarze (10)

Znów rozpętała się u mnie w domu wojna o kominek. Kominek, którego nie ma i długo jeszcze nie będzie...No ale akurat to nie stanowi, przecież zawsze można się o niego wieczorem pokłócić, no nie?

No bo małżonek mój chce go umieścić w rogu....a ja chcę, żeby był centralnie. Kominki w rogu kojarzą mi się niestety tak  i jestem pewna, że jemu też o to chodzi :(

 

Ja chcę coś takiego...

lub  

Chodzi o zasadę, ma być prostokątem, z góry do dołu, bez ozdobniczków, gzymsików i tego typu różnych cudactw. Minimalizm i prostota, I żeby był otwarty na dwie strony. No ale Pan i Władca twierdzi, że kominek taki być nie może, że musi "patrzeć" na pokój....Jezuuu....nie musi. Temat u nas powraca co jakiś czas niczym aborygeński bumerang i szczerze...już mi się odechciało tego kominka i w zasadzie domu też. Bo jak o każdą pierdołę mam się wykłócać - a wiem, że będę się wykłócać, bo ani on ani ja nie mamy łatwych charakterów, to ...niech już mieszkam w lesie ! Pokazywałam mu już chyba z 10 razy o co mi chodzi, mówił tak tak..fajnie, może...i znów jak pijany wraca, że tak być nie może!! Ludzie!!(wymiotuje)

Jeśli chce kominek w rogu to ewentualnie mogę się zgodzić na coś takiego (no ale pewnie i tak będzie kręcił nosem, standard) :

albo :

Może to i wygląda pretensjonalnie....

Tak w ogóle to o czym ja tu mówię...Prędzej rozwód będzie niż ja się tam wprowadzę :? Póki co od miesiąca zbiera się, żeby położyć instalację elektryczną....Obiecał mi to zrobić w czerwcu....jest już 12 czerwca i co? Doopa !!

Co w temacie dietki i ćwiczeń? Ano pomierzyłam się. Niby wagowo niewiele...nie ma spektakularnego kilograma ale ....ubyło mi centymetrów...w udach i łydkach. i to jest optymistyczne, bo przecież o to mi chodzi !! Ustały też bóle brzucha, organizm się przyzwyczaił do większej ilości warzyw, staram się nie jeść też za dużo surowizny.

Dziś wypada mi dzień z treningiem i wszystko postawione jest na głowie. 

Jadłospis :

I - 2 kromki grahama z almette, awokado i pomidorem, kawa z mlekiem

II - 2 łyżki crunchu owsianego, mały kubek jogurtu naturalnego, brzoskwinia + morela

obiad - 3 łyżki ryżu + potrawka meksykańska z kurczaka  (pierś z kurczaka, pomidor, fasola, cebula, papryka) + fruktajl kokosowy

przekąska po treningu - jogurt wiśniowo-waniliowy do picia

kolacja - surówka na bazie sałaty lodowej, 1/2 małej makreli

Dziś czeka mnie 45 minut na runnerze...mam pytanie, czy którejś z was reż się tak dzieje ? Ja po 20 minutach w ogóle nie czuję, że mam stopy - są tak zdrętwiałe jakbym miała 2 kawałki drewna w butach. Myślałam, że to wina adidasów - moje nike są dość wąskie. Teraz wypróbowałam ćwiczenia w New Balance - są szerokie w palcach i jest to samo...no może później się to uczucie zaczyna...Czy to problemy z krążeniem? Obrzęki? 

Z innych takich...w pracy kiepsko...Jak zwykle chodzi o kasę...o to,że ci na nowych umowach mają średnio o 1500 więcej od nas (szloch)(chociaż stażem są krócej). Nowe umowy mają być podobno od września ale co na nich będzie?! Praca jest na bieżąco, taki miesiąc przestoju...praktycznie wyrywamy sobie papiery z rąk, żeby móc coś robić...dramat. jakby mi ktoś w styczniu powiedział, że tak będzie to bym nie wierzyła. Szefowa znów coś marudzi, że może być kłopot z urlopem w lipcu (bo połączenie)...Kurde nie mam zamiaru znów dać się zrobić na szaro jak w zeszłym roku....W ogóle perspektywa mi się zmieniła i ogląd innych ludzi. Generalnie trzeba zwijać żagle z tej firmy, taka konkluzja :(

Kupiłam PiW bilet na derby (bo on nie ma karnetu) za całe 55 zeta. Nawet udało się znaleźć miejsce obok nas i nawet serwer nie mulił:D . Tak więc zwarci i gotowi 22 czerwca meldujemy się na stadionie.

Teraz zmykam. Mam straszną ochotę wyjść już stąd i nie wracać ale nieee....jeszcze 3 godzinki :<