Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2014 , Komentarze (6)

poniedziałek...jak ja nie lubię poniedziałków. Z tej okazji jutro robię sobie wolne...Pomyślałam...jest takie piękne słońce...poleżę na leżaku...wystawię swe wątpliwe wdzięki na słoneczko...A jak naprawdę będzie wyglądał jutrzejszy dzień? Wstanę...polecę do Ebisa kupić PiW bilecik na derby a potem wyskocz,ę na trening :DNo może znajdę chwilę, żeby poleżeć (pot)

Wczoraj żużelek. Panowie się męczyli jak nie wiem...Dawno już nie było takiego durnego meczu...Początek bez emocji dla nas, środek na stronę Czewy i wymęczona końcówka dla nas. Wynik 50:40 dla Stali. Walasek z kompletem, u nas nikt nie miał . Gdyby jeździł Łaguta jak nic byłoby w plecy;). Na plus Świderski, Zmarzlik i o dziwo Adrian. Reszta poniżej możliwości. Kasperowi wybaczam - bo noga, choć ten ostatni bieg...jakaś kaszana - wtf ?!

Btw, zastanawiam się po co przychodzić rodzinami na żużel (i siadać na normalnym sektorze, skoro jest sektor rodzinny)...wczoraj przede mną siedziała zbieranina rodzin z dziećmi...Panowie wyraźnie zainteresowani piwem, żetonami na piwo i kolejką do piwa, panie rozgadane o duperelkach i znudzone 5 latki z balonikami, kukurydzami, lodami...Od czasu do czasu tylko jakieś "kurwa" rzucone w stronę zawodników i pytanie do nas - jaki właściwie jest wynik...(loser)Czy nie lepiej iść sobie na bulwar, usiąść przy piwku i tam miło spędzić czas? Po co na żużel skoro się nie wie nawet kto z kim ? Po to żeby się pokazać? Ale komu to imponuje?! No qrde....jak mnie piłka nie interesuje to nie chodzę z PiW na stilon i nie smęcę mu o pierdylionach rzeczy....tylko po to, żeby być. Szkoda kasy ! Swoją drogą, nie pamiętam, żeby moja  Kinga kiedykolwiek nudziła się na żużlu :DA pierwszy raz była jak miała 7 miesięcy :D- przespała w wózeczku na koronie stadionu całe spotkanie. To tak off top...sorry :DTeraz czekam na derby (puchar)

Dieta - dalej kuleje, bo wpada coś tam niezdrowego. Generalnie jednak pilnuję się.

Na dziś :

I - 2 kromki chleba pełnoziarnistego z awokado, serem gouda i pomidorem, kawa z mlekiem

II - 2 łyżki crunchu pełnoziarnistego z nektarynką i jogurtem owocowym

lunch - kawałek drożdżowego z truskawkami (od koleżanki) + 1/2 kalafiora z serem i szynką szwarcwaldzką

przekąska po treningu - banan

kolacja - surówka, jajko, szklanka kefiru naturalnego

Trochę się nudzę dziś w pracy...taki luźniejszy dzień. Szefowa wzięła do rozliczenia 1 wyciąg bankowy i wszystko spieprzyła :D Źle porozliczała kontrahentów ale udaje, że to jest dobrze. Mam w pamięci, że kiedy ja zrobiłam w ten sposób jedną pozycję, to strasznie nalegała na poprawki. No ale jej wolno, w końcu jest kierowniczką ;) Ja w każdym razie nie zamierzam tego poprawiać i czekam na reakcję z "góry" :D

Teraz zmykam poczytać co u Was (pa)

6 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Dziecię me powróciło szczęśliwie z Zakopanego dziś rano. Zadowolona, zmęczona...szkoda tylko, że pogoda była nie za bardzo. Ale oscypki przywiezione :D

Pogoda bajeczna...gorąco, lampa od rana - żyć nie umierać !!

Dieta - z tym różnie. Staram się pilnować, jeść więcej warzyw, białka...Trochę to trudne, bo jak zwykle mam znów okres wstrętu warzywnego, poza pomidorami, awokado i marchewką nie smakuje mi nic. Jeszcze truskawki i ananasy. Ale dam radę. Nie ma schizy, że coś muszę na siłę. 

Dziś było i będzie :

I - owsianka z rodzynkami, żurawiną i truskawkami, kawa z mlekiem

II - to samo co na I śniadanie

obiadokolacja - pierś kurczaka nadziana pastą z brokuła i fety, surówka z 1 marchwi, jabłka i selera

przekąska - twaróg - 3 łyżki, pomidor, awokado

Dzień treningowy, przydałoby się jakieś białko po treningu...ciekawe czy w sklepiku mają jakiś jogurt albo coś w tym stylu ?

Z innych takich : spotkaliśmy się ze znajomymi na sushi, jak zwykle wypiłam za dużo ginu (alkohol), trochę słabo się wczoraj czułam. Ale wieczór na plus, fajnie tak wyjść i pośmiać się z siebie :D

Jedziemy na spływ w czasie długiego weekendu !! Cieszę się choć moje prawe ramię chyba nie podziela mojego entuzjazmu :(. Musimy z PiW kupić namiot - ja tradycyjnie śpię w autku, bo boję się pająków. Ale namiot musi być a nasz stary się rozleciał.

Jako, że depresja w modzie ;) a moja szefowa stała się uciążliwa, udałam się na odstresowujące zakupy (raczej nie dla mojego portfela) :DNabyłam 2 pary spodni  loose fit i sandały. Nigdy nie nosiłam takich spodni a chodzenie w jeansach w upały już mnie nie kręci, stwierdziłam  co tam...ryzykuję !

Moje są podobne - w czarne i białe wzorki i drugie w drobne granatowe kropeczki. A chciałam takie w róże lub kwiaty. Co tam, że mam gruby tyłek i nogi jak rzymski piechur!! Jeśli będą fajne, kupię jeszcze ze 2 pary - właśnie w kwiaty :p

sandały z Wojasa - mega wygodne, nic nie obciera, nie uciska - nareszcie buty, których nie muszę rozchodzić, rozciągać.

W planach zakup białych t-shirtów i takiej oto koszulki

 na najbliższy, niedzielny mecz z medalikami :D Chorowałam na tą koszulkę od dłuższego czasu i nareszcie są w sklepie klubowym!!

Tyle. Uciekam na weekend. Muszę odpocząć i się wyspać. Dziś mój PiW tak chrapał, że wyniosłam się z sypialni w środku nocy....Boszz....zwariować można ;(

3 czerwca 2014 , Komentarze (4)

jak jeszcze raz zobaczę tu baner typu :świętuj z nami rocznice unii europejskiej" to...(wymiotuje)

Na Kasprowym Wierchu śnieg. Poza tym pada....udana wycieczka do Zakopanego :)

Szefowa już zaczyna ględzić, pouczać....czyli okres ochronny się skończył...:(

Jadłospis :

I - owsianka z mlekiem i owocami, kawa

II - owsianka na wodzie z owocami

lunch - 500 ml zupy jarzynowej, fruktajl truskawkowy

obiadokolacja - wątróbka drobiowa, mizeria

kolacja - 2 łyżki twarogu, pomidor

Zwiększam ilość warzyw w diecie i ...boli mnie brzuch. Tak dawno już nie miałam tego paskudnego uczucia i znów powróciło. Wczoraj poszłam na siłkę tak wzdęta, że wyglądałam pewnie jak ciężarna (loser)Qrde...wiedziałam, że tak się to skończy...Czy można być chorym od warzyw? od nadmiaru błonnika? Wczoraj po marchewkowej to samo było, dziś po jarzynowej...

Lecę, bo późno się zrobiło...

2 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Dziecko w Zakopanem :D Jechała w przedziale z wychowawcą, koleżanką i 4 kolegami - więc byłam spokojna. Jak zwykle PKP stanęło na wysokości zadania, a może to ludzie jednak są debilami? Otóż ich zarezerwowane przedziały, do których wsiadali w Krzyżu, były zajęte :| (no bo w sumie nalepka "rezerwacja" wcale nie oznacza, że coś jest zarezerwowane, prawda?) - wyszło zamieszanie i musieli się przetasować. I bardzo dobrze, przynajmniej wychowawca miał oko. Tym bardziej,że w tym samym wagonie jechali kibice Ruchu czy czegoś tam. Cóż, chcieli pociągiem - mają cały folklor jazdy pociągiem, od braku miejsca, przez czekanie, przesiadki, kiboli, rezerwowych aż po syf w kiblach. Trzeba to przeżyć, a jak miło się wspomina :D

Teraz podobno udali się na wycieczkę. I podobno pada.

Derby miałam okazję słuchać, nie oglądać. Padł nam router w sobotę. Ledwo jeszcze go uruchomiliśmy na GP Czech. A że kupiony 2 czerwca 2013 r. , to wczoraj rano poleciał do reklamacji ;( No i żużelek w radio posłuchany był. Qrde, gdyby nie Kasper i Bartek to byśmy tam z 20stu nie wyszli !! A już na Adriana to mi słów brak, co za dupa !!! Jesuu...on naprawdę powinien dać sobie spokój z żużlem, bo zwyczajnie nie ma do tego talentu. Ani chęci. A inni? Tak się pięknie panowie popisali, że wynik 50 :40 dla falubazu i 10 pkt różnicy uważam za cud (loser)Cóż, w ubiegłym roku było tak samo - 50:40 u falubazów dla nich i 50:40 u nas dla nas. Bez bonusa, na remisie. Poprawka 22 czerwca. W ogóle żużlowy czerwiec się zapowiada - 3 meczyki u siebie. Gratulacje dla tego człowieka, który układał terminarz. Play off w październiku....przy sprzyjających okolicznościach w kożuchach będziemy oglądać :|

Załatwiłam wczoraj PiW pracę ochroniarza - na balu u młodej ;)Ona jeszcze o tym nie wie :DNa balu po 6 klasie też byliśmy ochroniarzami, nażarłam się wtedy orzeszków ziemnych i byłam chora 3 dni...(martwy)(wymiotuje)

Dziś brykam na siłownię. Wstyd się przyznać ale w sobotę nie byłam. Pojechaliśmy za to z PiW rowerami na festyn szkolny, bo młoda była na stoisku fizycznym :). Zjedliśmy po kawałku ciasta a później zjeżdżaliśmy na rowerach z górki w parku koło Watrala :DHardkor!!

Jadłospis na dziś :

I - 2 kromki chleba drwalskiego z almette i szynką gotowaną, pomidor, kawa z mlekiem

II - jogurt naturalny, jabłko, 4 ciasteczka belvita z musli

lunch - kubek (500 ml) zupy marchewkowej z Marvitu 

                          

jakoś nie zachwyciła mnie, jadłam już pomidorową....Bez szału - raczej będę sobie robić swoje zupy kremy. Fakt, że czasu więcej to zajmie ale będzie zdrowiej. 

po treningu - fruktajl kokosowo-ananasowy

obiadokolacja - 2 łyżki wątróbki, łyżka kaszy jęczmiennej

wieczorem - szklanka kefiru

Jak widać, żarcie całkiem bez sensu...nie trzyma się to niczego. Wymiękam. Zastanawiam się nad książką Chodakowskiej z przepisami....Raczej nie jest mi niezbędna, raczej to potrzeba zrobienia sobie prezentu...Ale może ktoś ma, może się wypowiedzieć, czy warto?

Szefowa wróciła, jak ja nazwał mój PiW - "Gordon Ramsay gorzowskiej finansówki",  póki co jest spokój. Taka cisza przed burzą....

Jadę na spływ za 3 tygodnie :DOby było gorąco!!

Wypłacili mi "końcówkę premii prywatyzacyjnej" - całe 11 zł. Boszzz...oszalałam ze szczęścia :< Co za durna korporacja!!

30 maja 2014 , Komentarze (9)

Trochę byłam zagoniona przez ostatnie 2 dni. 

Zaliczyłam w środę mega wpadkę ! Otóż nie ukrywam, że mam trochę problemów z dietą ale staram się ogarniać i pilnować. W środę natomiast pojechałam sobie po całości : paczka cukierków Fresh & Fruity (myślałam, że to galaretki a to zwykłe landrynki z nadzieniem....:() - nie było to to, o co mi chodziło ale skoro napoczęłam paczkę...to dlaczego jej nie wykończyć, prawda ? Do kolekcji dodałam sobie jeszcze pół opakowania rafaello, kiełbaski, ser żółty, pastę z makreli, pastę z papryki....Nosz normalnie chodzący odkurzacz :<. Oprócz tego, że było mi niedobrze to miałam jeszcze cholerne wyrzuty sumienia....co nie dziwi wcale. Dajcie mi porządnego kopa w doopę za te ekscesy (martwy) Chcę wierzyć, że to już koniec, że niżej już spaść nie można (szloch).

Jadłospis z wczoraj :

I - owsianka z bananem i truskawkami, kawa z mlekiem (1 porcja)

II - owsianka ze śniadania + jabłko + marchewka

obiad/lunch - ryż + curry (kurczak, fasolka szparagowa, papryka)

po treningu : banan, w trakcie treningu Oshee "0" - nie kupię już tego goowna

kolacja - 2 łyżki twarogu, 1/3 makreli, pasta z papryki

Jadłospis na dziś :

I - 2 kromki grahama z almette pieprzowym i pastą z awokado + plastry pomidora na wierzch, kawa z mekiem

II - 3 łyżki twarogu + fruktajl brzoskwinia-mango

lunch - surówka z młodej kapusty, marchewki i selera - mega porcja + kawałek ryby

obiadokolacja - chłopski garnek z kiełbaską z fileta - bulionówka, kawa z mlekiem

przekąska - jajko na miękko, pomidor, kefir Pilos - szklanka

Czas wrócić na dobre tory i stosować się do zaleceń i trenera i dietetyczki. Tylko wtedy coś osiągnę. Póki co przerzucam te kilogramy na maszynach i nic...Wreszcie to do mnie dotarło.

Wczoraj siłownia : 30 minut na runnerze - już nie na 1 poziomie ale na 3. Jest progres :D + 20 minut na stepperze - też ze 2 levele wyzej. Później 3 obwody 4 ćwiczeń po 20 powtórzeń na mięśnie brzucha - wykańczają mnie brzuszki bokserskie (wymiotuje). Później maszyny na nogi i na mięśnie barków - taki lajcik.Na koniec rozciąganie. Wszystko zajmuje mi około 1.4 godziny. Teraz trening w sobotę.

Z innych rzeczy : młoda w niedzielę jedzie do Zakopanego. Trochę się już denerwuję (ale tak troszkę) - jak ja ogarnąć. Mam nadzieję, że będzie na tyle rozsądna, że wychodząc w góry kupi sobie tam jakieś żarcie i picie. A ja już się cieszę na cały tydzień luuzuuuu - wiadomo, gdy nie ma dzieci w domu...i tak dalej ;)

Oczywiście zakup sukienki na bal gimnazjalny zostawiła na ostatnią chwilę...bal 13 czerwca, ona tydzień w Zakopcu ...więc w sobotę będą gorączkowe poszukiwania...Niby ostatnio coś mierzyła ale kiedy chcialam kupić to nie, bo za wcześnie...Nie lubię z nią kupować, bo nic...ale to nic jej się nie podoba....Wybrała taką :

                                


Cieszę się, że już weekend :DNo i w sobotę GP w Pradze a w niedzielę Derby (strach)Mam nadzieję, że chłopaki dadzą radę !! No i KK wraca do składu, ciekawe jak sobie poradzi....Uch...trochę nerwowo będzie.

W poniedziałek wraca szefowa...(wymiotuje)boszz...zacznie się ględzenie, marudzenie....

Moja firma wchłonęła inną firmę (nota bene kiedyś byliśmy jedną firmą, potem na rok się rozdzieliliśmy i teraz znów razem...porażka) i od 1 lipca znów zmieniamy nazwę, maile i inne takie duperele...dojdzie pracy, niestety...Ale oczywiście umowy i kasa nadal po staremu - jak powiedział zarząd - jest to przejęcie, nie ma potrzeby niczego zmieniać. Cóż mogę powiedzieć...mam urlop na przełomie lipca i sierpnia i nie mam zamiaru tego przekładać, odwoływać i cudaczyć (jak w zeszłym roku) - biorę 2 tygodnie i znikam, niech się pali i wali. W doopie mam to połączenie!!

27 maja 2014 , Komentarze (8)

Dziś dzień treningowy, wg planu A czyli runner-stepper-bieżnia - całość 45 minut. Później brzuszki i maszyny. jestem jakaś osłabiona a tu perspektywa ćwiczeń. Mam nadzieję, że mi się poprawi :)

:D

Trochę mam stracha bo na popołudnie zapowiadają jakieś masakryczne ulewy w Lubuskiem...czy ja aby dojadę do domu czy na okręt będę musiała czekać? 

Przeniosłam termin tatuowania z 6 czerwca na wrzesień. Z przyczyn obiektywnych, niestety. No ale przynajmniej się poopalam i we wrześniu już tak ciepło nie będzie :D Tyle czekałam to i poczekam jeszcze.

Dziś miałyśmy w pracy kontrolę szefowej - ale tej głównej, z Kluczborka. Zadzwoniła niby spytać jak sobie dajemy radę bez naszej szefowej ale...na kilometr pachniało to podpuchą...pewnie chciała dać do zrozumienia, że czuwa ;) i ma nas na oku. Ludzie....litości...

Zupa mi w lodówce skwaśniała. Właśnie małżonek mi zadzwonił z tą wieścią...no ale jak to....skwaśniała w lodówce....tak więc obiadu dziś nie mam (szloch) Będę głodna!! 

A propos jedzenia...

I - twarożek ze szczypiorkiem + kromka chleba orkiszowego z pastą paprykową, kawa z mlekiem

II - activia owsianka truskawkowa, jabłko, pomarańcza

lunch - ciabatta z sałatą, szynką i serem, kromka chleba złocistego

przed i po treningu - kefir Pilos z lidla (uwielbiam)

kolacja - pasta z makreli, pomidor


Wczoraj zakupiłam papryki i zrobiłam pastę...Upiekłam je razem z czosnkiem i cebulą, dodałam ziół i zmiksowałam. Pasta w smaku fajna, pyszna ale...konsystencja bardziej wodnista niż ta, którą próbowałam na pokazie. I moje pytanie - dlaczego? Co zrobić, żeby pasta była bardziej zwarta, gęsta? Czy aby to nie była świeża papryka? Ale jak - świeżą paprykę zmiksować tak z czosnkiem i cebulką? Można?

Odebrałam wynik z TSH i....:| doznałam szoku....moje TSH wynosi 0.61 !! Tak dobrego wyniku to ja nigdy nie miałam !! Najmniejszy to był chyba 0.98. Dawka leku ta sama, czyżby to regularne uprawianie sportu miało wpływ na hormony?! Teraz pewnie mi lekarz każe zmniejszyć dawkę - a ja nie chcę!! Jutro wizyta u endokrynologa, jakaś nowa lekarka, bo moja podobno na urlopie do września. Qrde już mnie ten polmed wkurza...znów cała historia choroby od nowa...

Wczoraj liga angielska. Zagar jeździł. A dziś wiadomość od czapy : Stasiu Chomski odszedł z Wybrzeża i będzie trenerem Apatora...sorry Unibaxu...Qrde Stasiu...dlaczego to zrobiłeś...:<

26 maja 2014 , Komentarze (2)

Słoneczny poniedziałek. Ale podobno ta lampa i upał ma być tylko do środy ;( ja nie chcę.....

Wczoraj byliśmy z PiW na Bulwarze na Dniu Wegetariańskim. Spróbowałam sobie kanapeczek z pastą fasolową z chrzanem, czosnkiem i z pastą z papryki czerwonej. No i zakochałam się w tej paprykowej :DNo po prostu rewelacja. Ale zamiast wypytać co i jak, z czego, jak to się robi, co dodaje...zawinęłam kitę i poszłam moczyć nogi w Warcie :PP. A później męczyłam Agu o przepis :)na fejsiku. Tak więc dziś czeka mnie wieczór eksperymentów z papryką w roli głównej. Zrobię pastę z pieczonej papryki choć wydaje mi się, że tamta pasta była ze świeżej...Qrde mam nadzieję, że wyjdzie :D

Wczoraj też żużel. Nasza bosska Stal dostała bęcki 20 punktowe od Apatora :<. Wynik był do przewidzenia, choć bałam się, że z 30 nie wyjdą ale dali radę. No i pięknie pojechał Gapiński ze Świdrem !! Przywieźli na 5:1 Golloba i juniora. No i Świder przed Holderem i Wardem :pPięknie!! Jakoś tam się chłopaki starali...ale bez KK to trochę nie tak jest. Podobno ma być gotowy na Derby. Zobaczymy...

Dziś dzień bez treningowy. Byłam w sobotę i dałam radę 30 minut wytrwać na runnerze ! Kondycja się polepsza, nie powiem ale i książkę wzięłam to nie miałam czasu rozmyślać nad bolącymi nogami :)To w sumie jest sposób! I te 45 minut też dam radę !

Jadło na dziś :

I - jajecznica na parze z 2 jajek, kanapka z almette pieprzowym i pomidorem, kawa z mlekiem

II - jogurt naturalny + owoce (2 plastry ananasa, 1/2 gruszki, 4 kulki winogron) + marchewka

lunch - surówka z sałaty lodowej, cukinii, papryki i pomidora i żółtego sera+ 2 plastry szynki szwarcwaldzkiej

obiadokolacja - talerz  barszczu ukraińskiego, kawa z mlekiem

kolacja - twarożek ze szczypiorkiem i pomidorem

Nie wiem czy to wszystkie atrakcje jedzeniowe na dziś...w końcu Dzień Matki jest, młoda coś tam pewnie zaplanowała :DMyślę, że to będzie fajny dzień (tecza)

Teraz uciekam...

Już w poniedziałek wraca szefowa....boszzz...nie chcę...(bomba)

22 maja 2014 , Komentarze (9)

:D

Piękne słońce nad Gorzowem, nareszcie temperatura przyjazna dla mnie ! Żyć nie umierać...

Poza tym...kupić sobie "Chińskiego maharadżę" Kurtyki...odebrać z empiku i...zgubić po drodze do pracy - bezcenne (szloch)Jak można być takim tłukiem?

Wczorajszy, planowy trening zaliczony. Na runnerze dałam radę 20 minut. Jeszcze wiele przede mną. Ale robienie brzuszków pod czujnym spojrzeniem trenera to sadyzm...Tak, on jest sadystą :DPrzesuwam swoje granice wytrzymałości i bólu ;)Zresztą maszyna na tylne mięśnie ud też mi dała nieźle popalić. Dziś mam zakwasy :(. Właściwie mogłabym chodzić na siłkę codziennie. Tak jak mój PiW mówił ... szybko weszło mi to w krew. 

A że jutro mam wolne (firma dała mi wolny dzień za 2 maja, który też miałam wolny) i mogłoby mi coś głupiego przyjść do głowy to ... miał być obrazek z Marią Skłodowską-Curie w charakterystycznej pozie, mówiącą : " Masz ważniejsze sprawy niż trening ? Tu się puknij !" Ale nie wgrywa mi obrazków!!!!!

Dobra, teraz jadło - którego dalej nie ogarniam...

I - musli tropikalne, kawa z mlekiem

II - jogurt naturalny - mały kubek + pomarańcza + kiwi

lunch - surówka (sałata lodowa + ogórek+ marchewka+papryka żółta, vinegret, łosoś)

obiadokolacja - 2 ziemniaki ( a Norbi mi tłucze w głowę żadnych ziemniaków :D) + 2 kotlety rybne (obiad w stylu coś z niczego bo rodzina zamiast zapiekankę rozłożyć na 2 dni- pożarła w jeden), surówka

kolacja - jajko, pomidor, plaster szynki


Chciałabym już stąd wyjść....położyć się na słońcu ...poopalać ale nic z tego...czeka mnie jeszcze wizyta u teściowej na urodzinach. Boszzz...:<

Ogłosili składy na Apatora, na niedzielę...KK nie jedzie...(szloch):<:? Mam nadzieję, że choć z 30 wyjdziemy ....aż mi się nie chce myśleć...Chłopaki...dacie radę, co?!!(strach)

A w sobotę idziemy z PiW na jakieś pokazy wegetariańskie na Bulwarze. Już się nie mogę doczekać!!


21 maja 2014 , Komentarze (2)

Nienawidzę runnera :< Wczoraj miałam pierwszy trening na tym czymś i....no strasznie było. Wybrałam trening B czyli po 15 minut runnera, stepera i bieżni. Ujechałam na tym gównie 5 minut i już miałam dość (szloch) Dałam radę z ledwością zrobić te 15 minut ale ...trening B (który mam na cardio robić naprzemiennie) przewiduje 45 minut na runnerze!!!(loser) Zlazłam z tego runnera i przez kilka minut odpoczywałam zanim poszłam na bieżnię. Potem przyszedł Norbi spytać jak mi idzie. Mówię mu, że runner to zabójstwo...tylko się uśmiechnął i kazał mi stopniowo zwiększać czas na runnerze a uzupełniać bieżnią...Ludzie....miłosierdzia!!(uff)

Później ćwiczyłam brzuszki pod czujnym okiem trenerskim...chyba się nudził, że mnie tak nadzorował...Na sali z maszynami siedział mi za plecami i tylko komentował : "nie tak, ręce bliżej, plecy do tyłu...bardzo dobrze" ;)qrde no... I musiałam niestety odezwać się do "kolegów" z maszyn (jak trener potrzebny to go nie ma ;))...prosić o zmianę uchwytu na maszynie, bo nie wiedziałam co i jak...na szczęście gostek okazał się miły i uczynny. 

Na siłowni trenuje też taki oto pan...

jest trenerem personalnym (nie moim na szczęście ;)) - ten to dopiero daje wycisk...Wczoraj miał taką tęgą panią - boszzz....ona już go o zmiłowanie prosiła....Ale efekty to ona będzie miała ! Gość bardzo sympatyczny jest, tak na marginesie!

Dzisiaj znów idę na trening, muszę nadrobić.  I jestem ciekawa czy wytrzymam 20 minut na runnerze zamiast 45, resztę dołożę sobie na bieżni :D

Jadło : 

dalej jest nieciekawie, nie ogarniam...

I - 2 kromki pumpernikla z almette, jajkiem, łososiem i pomidorem + kawa z mlekiem

II - jabłko, 3 kulki winogron, kiwi + 1/2 małej paczki musli + kubek jogurtu naturalnego

lunch - zapiekanka z brokułem, cukinią i kurczakiem, szklanka soku jabłkowego

przed i po treningu : 1/2 jogurtu owocowego do picia ( (pomysl))

kolacja - 3 łyżki twarogu ze szczypiorkiem, ogórek lub surówka

przekąska (jakbym była głodna) - 3 łyżki jogurtu naturalnego.

No i sami widzicie, że nie ogarniam (strach)

Wczoraj oglądałam ligę szwedzką, w biegu. Zachwyca mnie forma Jareczka Hampela....już mnie zachwycała w Finlandii. Teraz był jeszcze lepszy 0-1-1 :D Oby taka forma była na derby :DI piękna akcja Protasa, który łokciem potraktował kolegę z falubazu, Hampela :D. Pięknie.

A teraz wracam do pracy. Dalej się nudzę, wszystko wyprowadziłyśmy na bieżąco. Jak szefowa nie truje to wszystko można zrobić :D

20 maja 2014 , Komentarze (3)

Jestem po konsultacji z Norbim :<12 uczciwych, ciężkich treningów za mną i co? I doopa... Fakt, treningi nie są mordercze i ciężkie bo uraz kolana...Drugi fakt : dieta....myślałam, że jak ciężko trenuję to wolno mi więcej jeść. I tu się myliłam, niestety...

Po pomiarach okazało się, że schudłam 200 gr a tkanki tłuszczowej mi przybyło o 1 % (mysli). Trochę się załamałam...spodziewałam się, że rewelacji nie będzie ale żeby aż tak?! No helouł :< Po moim kwiecistym komentarzu na temat pomiarów trener dyplomatycznie stwierdził, że tak to jest, jak się choruje na tarczycę (szloch) Niczego nie można przewidzieć, bo hormony robią swoje. Tarczyca tarczycą ale dieta pozostawiała wiele do życzenia ( np. wisienki w alko wieczorkiem). Taka jest prawda, raczej. Dostałam wskazówki, nowy plan ćwiczeń i mam się nie poddawać. No i żadnych węgli na kolację a owoce tylko na I i II śniadanie. Więcej warzyw mam też jeść, nie smażyć. Czyli wszystko wiem teoretycznie - tylko stosować. 

Na cardio dostałam wreszcie runnera - tego, który ma mniejszy zakres ugięcia w stawach kolanowych. Na cardio mam siedzieć 45 minut - na jednym treningu 45 minut runnera albo bieżni (nie biegać) a na drugim po 15 minut runnera, stepera i bieżni. Mam tak przeplatać sobie treningi. Na salce z maszynami : 4 ćwiczenia na macie na brzuch - 3 serie po 20 powtórzeń, bez przerw, 3 maszyny na nogi i 2 na ręce. Zabieram się do pracy, nie ma zmiłuj !! I za 12 treningów zaliczę spadek - chociaż kilogram ! A jak ktoś ogarnia takie rzeczy to niech mi coś napisze o tym żarciu, bo ja raczej tak na masę wiem...co i jak...:D 

A teraz jadło :

I - 2 kromki chleba pełnoziarnistego Natura z almette pieprzowym, avocado i jajkiem, pomidor, kawa z mlekiem

II - 1/2 pomarańczy, 3 kulki winogrona, 1 kiwi + musli + kubek jogurtu naturalnego

lunch - 2 pulpety z mięsa indyka, duża porcja surówki (dziś idę na trening)

przed treningiem - 1/2 banana, po treningu - 1/2 banana

w domu : surówka z fetą

kolacja - jajko, pomidor, 2 łyżki twarogu

qrde...słabo ogarniam to jedzenie...chyba pomęczę jeszcze Norbiego...


Z innych takich to...z KK totalna kaszana...Jak ktoś (tak jak ja) nastawiał się na majstra w tym sezonie to powinien zrewidować swoje nastawienie :<(szloch) Majstra nie będzie.

Pierdzielony polsat sport miał wczoraj pokazywać ligę angielską ale ofkors po co skoro można cały wieczór tłuc galę KSW !! No cholera...Dziś na eurosporcie liga szwedzka....mam nadzieję, że chociaż oni staną na wysokości zadania i nie zmienią ramówki.

Generalnie...jest do bani...(zombie)