mam naprawdę nieodparte wrażenie, że cała moja robota to dwa do przodu trzy do tyłu. to, co zrzucam przez tydzień, nadrabiam w jeden dzień. aktualnie jestem na fali zrzucania. ale tak naprawdę to jest krzywa latająca jak żyd po pustym sklepie....masakra....ale walczę
na dobry początek wczoraj ciasteczka imbirowe mnie skusiły. dlaczego tak trudno zacząć? dziś zamierzam im się nie dać. poza tym, dziś w planach basen, może to będzie jakaś mobilizacja na dziś. byle tylko zacząć, to potem już ruszy....mam nadzieję