Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

muzyka, śpiewanie, języki i ....odchudzanie :) moje bajdurzenie o szopenie https://app.vitalia.pl/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18718
Komentarzy: 139
Założony: 4 listopada 2009
Ostatni wpis: 26 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
singingirl

kobieta, 51 lat, Warszawa

165 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 58

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2016 , Komentarze (2)

spojrzałam na poprzedni wpis, jak to chciałam wejść do lodówki. weszłam do niej i zamieszkałam prawie przez kolejne pół roku......

teraz chcę się pozbyć tego, co wynikło z tego wejścia. 

ale nie chcę żyć całe życie na diecie. chcę się polubić i powoli mi się to udaje. od początku roku udaje mi się spędzać 90 minut dziennie na ruchu: siłownia, rower stacjonarny, ping pong, pływanie, chodzenie.....staram się ograniczać jedzenie wieczorne, bo ono mnie gubi. staram się dorzucić więcej protein....

byłam na forum, na którym poczułam, że gorszy dzień to powód, żeby mnie zmieszać z błotem. mam gorsze dni, mam ich dużo. ale zawsze się podnoszę. 

22 lipca 2014 , Komentarze (3)

dziś znów dzień stresu. polska służba zdrowia całą rodzinę mi wpędzi do grobu, jak się będziemy tak stresować.

ja oczywiście w związku z tym najchętniej bym wlazła do lodówki i jadła wszystko co tam mam. na szczęście znając siebie nie mam dużo, a kocie żarcie mnie nie kręci. zjadłam dwie kanapki na chrupkim chlebie, żeby się zaspokoić. nie zaspokoiłam się, ale mam rozumowy argument dla uczuć, że nie mam prawa być glodna....

okropność.

21 lipca 2014 , Skomentuj

jak ja zazdroszczę tym, którzy w stresie nie jedzą. niestety, nie należę do nich. ale staram się nie zbliżać do kuchni. bo wiem, że żarcie nie przyniesie pociechy, tylko  wyrzuty sumienia. poradzę sobie. ze wszystkim sobie poradzę

20 lipca 2014 , Komentarze (2)

depresję może mieć królowa. ja mogę mieć doła...ale nie lubię a mam. dziś musiałam sama ze sobą walczyć, żeby wsiąść na rower.....ale zwalczyłam potrzebę zwinięcia się w kłębek w fotelu z czekoladą u boku....powinnam być z siebie dumna. dół mam dalej. ale nie pozwoliłam na to, żebym przegrała z leniwcem

16 lipca 2014 , Skomentuj

nie wiem, czy będą wpisy. pewnie nie. ale ten niech sobie będzie....mam zamiar schudnąć....haha :D wszystkie metody przetestowałam a jestem coraz grubsza. teraz to sport sport sport - przynajmniej 500 kalorii zgubionych dziennie na sporcie. czytam etykiety, jak ie umiem przeczytać, to znaczy, że to świństwo. nie jem więc. staram się jeść rzeczy zdrowe i zbilansowane: białka tłuszcze i węgle. wclae nie ograniczam jednego produktu typu węgle bo jest be. ale staram się je czerpać z warzyw i owoców. nie wiem, co z tego będzie. chwilowo 3,5 kilo się pozbyłam. powoli idzie, ale przy tylu razach to nic dziwnego.

a ....no i podjęłam wyzwanie  :D

10 czerwca 2012 , Komentarze (1)

tak sobie przeczytałam wpis z października, czy grudnia, wszystko jedno, ze do urodzin bedę szczupła. a gówno. utyłam ponownie. jakoś nie potrafię się pozbierać. ale się staram jakoś....może na 40te tak będzie

1 października 2011 , Komentarze (8)

dziś podsumowanie pierwszego etapu mojego odchudzania, a ja wczoraj dałam ciała w lodówce....idiotka.......

24 września 2011 , Skomentuj

mam zastój....tak ładnie szło od maja....na wyjazdach nawet. ale teraz ostatni wyjazd, na którym prawie nic nie jadłam, bo jedzenie meksykańskie - nie dla mnie :( i organizm mi się rozregulował. jadam teraz wg swojej diety, ale wzrosło od powrotu. muszę jakoś to opanować. chcę do końca roku wreszcie wejść do normalnej wagi. po raz pierwszy od tak dawna.....
dziś się skupiam na tym, żeby wytrzymać wieczorem, jak wrócę z basenu i już nic nie zjeść....
jutro cały dzień w szkole, też muszę to mądrze rozplanować. i przyzwyczaić się znów do trybu pracy i mądrego jedzenia w nim. 

23 września 2011 , Skomentuj

no i przyszła DIor i zepsuła słodkie lenistwo.....
rowerkiem jeździć....ale dziś i tak zaczęłam :) bo Tatuś rowerek naprawił. cud wielki, bo myślałam, że go na śmierć już zajeździłam....a do normalnej wagi zostało mi już tak niewiele a jeszcze w maju byłam otyła :)

22 czerwca 2011 , Komentarze (2)

dupa z króla mi wczoraj wyszła trochę. bez sensu kalorycznie bo mało i jakoś tak głupio. a jednocześnie dziś waga nawet nie drgnęła. sport też wczoraj był. więc jestem jednak rozczarowana całą sobą...no, ale cóż.

dziś będzie więcej kalorii i godzina ping ponga była jako sport za dzien dzisiejszy. liczę, że się wreszcie rozbuja trochę waga i poleci znowu w dół....oby